Depresja narciarki i biografia prezesa

Moi drodzy,

Uznałem, że warto połączyć w jednej notce dwa, pozornie odległe wątki – wybitnej sportsmenki cierpiącej na depresję i znanego polityka, cierpiącego na katar sienny i na kompleks Tuska.

Tej pierwszej depresja i złamana kość nie przeszkodziła w zdobyciu medalu olimpijskiego, a temu drugiemu gluty z nosa uniemożliwiły udział w ważnych uroczystościach rocznicowych, ale w międzyczasie zdążył jednak udzielić wywiadu dla portalu wPolityce.pl. W tym wywiadzie mówi, że dziś nie można napisać rzetelnej biografii Tuska i że uważa to za niesłychane. Co prawda nie wyjaśnia, kto przeciwstawia się napisaniu tej biografii i nawet nie podaje autora, który chciałby, a nie może, ale za to co jakiś czas zmienia punkt widzenia w kwestii wzorców, jakimi powinna kierować się Polska w dążeniu do świetlanej przyszłości.

Jak pamiętamy,  jeszcze nie tak dawno takim niemal ideałem były Węgry, a dziś panu prezesowi marzy się, aby Polska była Turcją. Węgry zdaje się poszły w odstawkę, a pewnie za kilka lat dowiemy się, że kampanie wyborczą PiS sponsorował jakiś właściciel sieci kebabów, który oczywiście uzyskał na rozwój tego biznesu nisko oprocentowany kredyt w parabanku SKOK. Być może to właśnie od jakiegoś Turka pan Kaczyński pożyczył z kolei te swoje marne dwieście tysięcy z okładem i teraz się wstydzi przyznać, choć przecież Turcja nie należy do kondominium i nawet z nami póki co nie graniczy, a i Kurdów ci u nas jak na lekarstwo.  Być może nadworny pieśniarz opozycyjny, Jan Pietrzak, zmieni teraz słowa swojej patriotycznej pieśni, bo znacznie łatwiej śpiewać ” żeby Polska była Turcją” niż ” żeby Polska była Węgrami”

Pan prezes po raz nie wiem już który udowadnia, że nie istnieją dla niego żadne granice paranoi, więc chyba nie pozostaje mu teraz nic innego, jak napisanie własnej biografii, czyli autobiografii. Mam tylko nadzieję, że nie potraktuje w niej po łebkach dzieciństwa, w którym jak wiadomo kształtuje się  osobowość, a tej prezesowi nijak odmówić nie można, podobnie zresztą jak pani Justynie.

O ile starty ze złamaną kością uważam za lekką przesadę i niepotrzebne narażanie zdrowia na jeszcze większy szwank, o tyle nagła niedyspozycja prezesa musi budzić jedynie uśmiech politowania, szczególnie w kontekście kłopotów żołądkowych brata, któremu w czasach gdy  przypadkowo sterczał na świeczniku,  domniemane rozwolnienie jakoby nie pozwoliło wziąć udziału. Inna sprawa, że sraczka to jednak coś gorszego niż katar sienny, szczególnie w towarzystwie. Wiem, bo to pierwsze miał choć raz w życiu chyba każdy, a to drugie mam regularnie co roku właśnie w czerwcu, choć nowoczesne leki dość dobrze radzą sobie z tą okresową przypadłością.

Heroiczne wysiłki Justyny mogą na pewno imponować, choć jej ostatni wywiad daje jednak sporo do myślenia w kwestii efektów, do jakich może w pewnych okolicznościach prowadzić uprawianie sportu wyczynowego na najwyższym poziomie. A do czego może prowadzić uprawianie seksu też wiadomo, choć pan prezes ma taką przewagę nad sportsmenką, że przynajmniej nie poroni.

Kto wie, czy za kilka lat nie dowiemy się jednak, że pan Kaczyński również cierpi na depresję i że patrzenie w sufit jest jego ulubionym zajęciem gdy wraca do domu.  Być może przychodzą mu w takich momentach do głowy różne poronione myśli, które potem przyobleka w słowa i wówczas niektórzy mają ubaw, inni się frasują, a nieliczni padają na kolana, gdyż uważają taką postawę za najwłaściwszą, gdy chodzi o obcowanie ze zbawicielem wcielonym.

W tej sytuacji widok Lecha Wałęsy pouczającego Obamę w kwestii błędów jaki ów popełnia, z pewnością mógłby tylko pogłębić nastroje depresyjne u prezesa, o którym pan Obama w ogóle nie wspomniał w swoim przemówieniu. Co gorsza, nawet nie zająknął się na temat zamachu, w którym zginął jego rodzony brat bliźniak  i to mimo pisemnej prośby o zainteresowanie się tym tematem ze strony dominującego brata, którą ów wsunął mu do kieszeni podczas jego poprzedniej wizyty  w naszym kraju. Ten oczywisty afront każde domniemywać, że przy kolejnych odwiedzinach pan Kaczyński nie tylko nie przyjdzie, ale demonstracyjnie może gdzieś wyjechać i oby był to Berdyczów, a najlepiej Dzikie Pola, gdyż tam mógłby świecić przykładem,  jak w swoim czasie niejaki Skrzetuski:

Kmicic: No i co koledzy? Jedziemy, jedziemy, a Szwedów jakoś nie widać.

Wołodyjowski: Nie widać, bo ciemno. Pamiętam, jak żeśmy kiedyś po ciemku Tatarów pode Żółtymi Wodami podchodzili, to też żeśmy ich nie widzieli, a oni nas wyraźnie, ponieważ pan Skrzetuski niezwykle silnie był jonizował.

Zagłoba: Tak, tak, w tym rycerzu tyle cnót się nagromadziło, że się już nie mieściło i ze łba mu promieniowało. Przede bitwą pod Korsuniem całą noc przy tem blasku w cwancygiera żeśmy rżnęli!

Kmicic: Zacny to był rycerz, ale ponad miarę szlachetny. Jak zaczął swoje komunały wygłaszać, to nawet Bohun nie zdzierżył i nawiał do Chmielnickiego, Helenę Kurcewiczównę porzucając.

Aż strach pomyśleć co by było, gdyby prezes trafił z tą alergią na jakiegoś doktora, który nie podpisał deklaracji wiary i ma alergię na PiS.

Mam koleżankę, która o swoim uczuleniu dowiedziała się dopiero wtedy, gdy użądliła ją osa i mało brakowało, a skończyłoby  się to zejściem. Od tego czasu nosi zawsze przy sobie strzykawkę z odpowiednim lekiem, ale na szczęście nie jest umoczona w politykę.

Myślę, że prezesowi wystarczą jednak tabletki, tylko ważne jest, żeby ich nie mylił, bo sąd raczej nie uzna w razie czego kataru siennego za okoliczność łagodzącą, ani tym bardziej za zwalniającą od odpowiedzialności za czyny i słowa.

A ponieważ czyny i rozmowy będą spisane, a niektóre nawet już są, więc może to i lepiej dla prezesa, że się nie pojawił tam, gdzie podobno czekało na niego krzesło. Wystarczy, że dzięki jego działaniom Okrągły Stół jawi się niektórym jako stół z powyłamywanymi nogami i to niezależnie od faktu, że zabity brat też miał udział w tej zdradzie, choć oczywiste jest, że był zdalnie sterowany.

Jeśli tylko uda się ustalić, kto steruje Jarosławem, będziemy w domu, czyli w Polsce.

Tak nam dopomóż Bóbr i święte żeremie.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. buggy_swires pisze:

    Się czyta, się zgadza. Zwłaszcza cytat z mistrza Waligórskiego pasi tu niezmiernie. Ale Prezesa na Dzikie Pola? Mało maja ci biedni Ukraińcy własnych problemów?
    Idę precz, bo mi się monitor gotuje.

    Serdecznie pozdrawiam,
    b_s

    A na zdjęciu Bryza, która sobie podłożyla świnię.

  2. Pantryjota pisze:

    Dzięki za wpis, bo już się trochę martwiłem, że piszę całkiem sobie a muzom :))
    A na zdjęciu ja w jeziorze z Herą :))
    Pozdrawiamy.

  3. von Kattowitz pisze:

    Drogi Pantryjoto,

    Sameś pan sobie winien bo notki są całkowicie świetne i kompletne tak, że pisanie komentarzy w stylu: super! cudowne! świetny text mija się z celem. Ja osobiście chętnie bym i co skrobnął ( gdy mam czas – bo ostatnio go całkowicie brakuje ) ale odejmuje mi moc w palcach i odrzuca od klawiatury. Wstyd jakby komentować bądź polemizować z takim autorem.
    To co napisałem powyżej to nie jest lizusostwo – to szczera subiektywna ( bo moja ) prawda.

  4. Pantryjota pisze:

    Czyli muszę po prostu obniżyć loty i wtedy forum zaroi się od komentarzy ? :))
    Jednak nie chcę stworzyć tutaj jakiegoś Salonu, więc pozostanę przy swoim.

    Pozdrawiam.

  5. szarosrebrzysta pisze:

    Pantryjota,

    Dzień dobry Jeziornemu Panu i Panu, który mi z ust wyjął wyjaśnienie, dlaczego słabo z komentarzami. Pisanie „Bingo” jest bez sensu. A zaglądają tu (tak mi się wydaje) osoby, które lubią Twoje pisanie, zgadzają się na ogół z Twoimi poglądami. Więc nie międlą tematu. Ci którzy dostają wysypki , gdy przeczytają słowo Pantryjota pewnie czytają, ale komentować nie będą bez wsparcia akolitów i do tego na nierozpoznanym terenie. Pozdrawiam.
    PS. Szukając komentarzy Samueli trafiłam na Jej blog. Mam więc jeszcze jedno fajne miejsce do poczytania. Szkoda, że rzadko pisze.

  6. Pantryjota pisze:

    Nie jest to specjalnie pocieszające, ta świadomość skończonej doskonałości :))
    Samuela u mnie też sporadycznie pisuje, ale lepsze to, niż zupełne nic.
    Dziękuję.

    P.

  7. szarosrebrzysta pisze:

    Pantryjota,

    Hej, do doskonałości to jeszcze ździebko Ci brakuje! I tu doskonale pasują komentarze Zosi i Krawcowej. One Cię delikatnie podszczypują, aby nieco wyszczuplić Twoje ego.Choć ja bardzo lubię, że Pantryjota siebie lubi.

    Ale na serio, mam zagwozdkę. Chyba pomyliłam Twoich komentatorów. Dawnego McQriosum i nowego McQuriosum. A może nie? Czy mógłbyś mi to jakoś wyprostować? Okazuje się, że nie tylko hortensje z heliotropem 🙁

  8. Pantryjota pisze:

    szarosrebrzysta,

    To są szczypy z zakrętasem, ale nie sprawiają mu przykrości.
    To jeden i ten sam Mc, co chyba widać ?

Dodaj komentarz