Duda, ale nie nasza, czyli o muzykalności sąsiadów

Moi drodzy,

Jak niektórzy z Was wiedzą, łączą mnie dość silne związki z muzyką szeroko pojętą, a skoro szeroko, to niekoniecznie z anglosaską, choć mój cykliczny „analfabet” mógłby sugerować, że poza pewne utarte ścieżki nie wychodzę.  Aby pokazać,  że  jednak tak nie jest i aby wykazać,  że oprócz „psychodelicznego rocka” „kręcą” mnie czasem nieco inne klimaty, zaprezentuję dziś ukraińską kapelę o nazwie, która co prawda polskiemu pantryjocie źle się kojarzy, ale może od tej chwili skojarzenia będą inne.
Oto przed państwem DUDA, z gościnnym udziałem Sergieja Babkina, o którym za chwilę:

Jeśli chodzi o Babkina „solo” to proszę bardzo, oto piosenka o Bogu:

I jeszcze raz, dwa, trzy:

A teraz coś z przeszłości, czyli Sergiej Babkin i Andriej Zaporożec, znani w swoim czasie jako „P’nizza”:

Wydali 2 albumy, a potem się rozstali i rozpoczęli kariery solowe, ale czasem nadal razem występują, choćby tutaj, gdzie dali absolutnie rewelacyjny koncert, który warto przesłuchać w całości, bo momentami to mistrzostwo świata, przynajmniej gdy chodzi o występy w duecie wokal + gitara:

Andriej Zaporożec założył zespół SunSay, którego jeden z nowych klipów prezentuje się tak:

Są to na tyle utalentowani ludzie, że równie dobrze prezentują się jako uliczni grajkowie śpiewający w duecie,  jak i np. w  mniej lub bardziej „zelektryfikowanej” kapeli i warto zauważyć, że słowa też mają w tej sztuce niebagatelne znaczenie:

Wkleję teraz tłumaczenie tej piosenki znalezione w sieci, a dla filologów rosyjskich dysponuję oryginałem  w razie czego 🙂

Nurek

Nic nie bywa przypadkowo
Od liścia herbacianego do plemienia Majów.
Zamykam oczy, jestem nurkiem
To upierając się, to przyjmując.
Nurkuję do nowych wysokości,
tam już nie potrzebna maska,
mnie do tych lepkich plastrów
nie ciągnie żadna farba
I nie ul, nie rój mrówczany,
zbiera sobie podobnych,
nam nie dana połowa głębokości
niczego oprócz foteli wygodnych
niczego oprócz pstrych opakowań,
niczego oprócz głupich białych uśmiechów,
niczego oprócz fraz utartych
i parady cudzych pomyłek
Głębina…

Nie widzę migotania ekranów,
widzę tylko kto święty a kto mętny.
Ja nie znam, nie kłamstwa, nie wątpliwości,
jestem duszą w bezużytecznej istocie (sednie)
sto razy umierałem i rodziłem się,
byłem ojcem i oczami dziecka,
widziałem jak mnie opuszczają,
pamiętam jak krzyczałem dźwięcznie
byłem staruchą, wolnym ptakiem
byłem uczonym, niewolnikiem i handlarzem
samotną czarną śpiewaczką
wyprzedzałem i biegłem w pościg.
byłem wodą.. pod nogami Jezusa
i zmieniając dziwne twarze
byłem trawą w futrynie Cyda
I kretonowym strojem Siddhartha.

Głębina…

Nic nie bywa przypadkowo.
Od liścia herbacianego do plemienia Majów.
jestem nurkiem z lustra Inki
niczego o mnie nie wiedząc
dawno zakopali odłamki
i pamięć nie kroi ręki,
a syte ospałe wilki
umierają z nudów
sztuczne powietrze sprzedane
i dzieci z głodu puchną
wszystkie wasze rzeki wyschną
wszystkie wasze imperia runą
pozostanie tylko morze
prosta… i silna prawda,
jestem nurkiem, ze mną nie spierać się,
mój głęboki ton usprawiedliwiony

Głębiną…

Andriej Zaporożec z zawodu jest lekarzem pediatrą, co nasuwa pewne skojarzenia z polskim lekarzem neurologiem, Kubą Sienkiewiczem. Obaj nie mają muzycznego wykształcenia i obaj z powodzeniem komponują piosenki i piszą do nich teksty, co może również nasuwać pewne analogie ze mną, czyli z osobą, która robi wiele rzeczy, do których teoretycznie nie ma żadnego przygotowania.

Jak to zazwyczaj bywa w przypadku artystów o otwartym umyśle (brawo ja też), dzisiejsi moi bohaterowie chętnie uczestniczą w wielu innych niż własne projektach i oto taki duecik sympatyczny, których w sieci można znaleźć mnóstwo:

Andriej Zaporożec podróżuje też po całym świecie, czasem w bardzo egzotyczne miejsca i potem możemy zobaczyć w sieci, że wszędzie szuka inspiracji, jak na prawdziwego artystę przystało. Żeby nie zanudzić, wkleję jeszcze ostatni klip, a komu takie klimaty się podobają, bez trudu odnajdzie sobie w sieci więcej materiałów.

A na koniec dodam tylko, że jestem wdzięczny komunie za to, że miałem w szkole język rosyjski, bo dzięki temu sporo rozumiem z tego co oni śpiewają, choć jak słychać, produkują się równie swobodnie w co najmniej 3 językach i każdy z nich brzmi  lepiej niż nasz, który do śpiewania za bardzo się nie nadaje, no ale to fakt dość powszechnie znany od dawien dawna. I jakby mało było tego „nieszczęścia”, to my, jako naród, w swej masie do pięt nie dorastamy muzykalnością naszym wschodnim sąsiadom i czasem trochę mi wstyd za te nasze różne „gwiazdy”, którym się wydaje, że coś sobą reprezentują, a tak naprawdę, to przypominają trochę naszych ligowych futbolistów, którym dużo się płaci, a oglądać ich nie można. Dobrze, że chociaż nie śpiewają 🙂

Miłego słuchania i do następnego razu.

Pantryś

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Kultura i sztuki wszelakie (2)
  1. Pantryjota pisze:

    I żeby nie było, że tak całkiem bez „progresji” 🙂 Oto gwiazda z Ukrainy, czyli Okean Elzy:

  2. Pantryjota pisze:

    100 tysięcy ludzi na stadionie, ponad 40 piosenek, a wszystko to z okazji Ukraińskiego Dnia Niepodległości.

    Ciekawe, czy u nas coś takiego byłoby możliwe, jak już będziemy mieli tę naszą niepodległość wyśnioną..

  3. Pantryjota pisze:

    A tak się śpiewa hymn i to nie z okazji meczu futbolowego:

  4. Protest-antka pisze:

    O Pantrysiu, Twoja niedyspozycja zaowocowała stokrotnie – masz wielkie zasługi dla ludzkości- przybliżyłeś nam wspaniałych artystów – na dodatek naszych sąsiadów zza miedzy. Niesamowite dźwięki i jaka siła ! Próżno szukać jej u nas
    „jak już będziemy mieli tę naszą niepodległość wyśnioną..” – szybko założymy kapcie i zapomnimy o kosztach…

  5. Protest-antka pisze:

    Pantryjota,

    a wiesz, że na Ukrainie jest wielokrotnie więcej Chrześcijan niż w Polszcze?

  6. Pantryjota pisze:

    Protest-antka,

    No właśnie, siła robi niesamowite wrażenie, zupełnie inne, niż wygłupy naszych „narodowców”.

  7. Pantryjota pisze:

    Protest-antka,

    Chyba nawet w Japonii jest więcej Chrześcijan niż w Polsce 🙂

  8. Pantryjota pisze:

    „Zassałem” 6 płyt Okeana i każda mi się w zasadzie podoba, a niektóre bardzo.

  9. Kfiatushek pisze:

    Dziwne, zawsze wydawało mi się, że Rosjanie i Ukraińcy cały czas śpiewają.

  10. Pantryjota pisze:

    Kfiatushek,

    Ale że niby co dziwne? Dobrze Ci się wydawało – mają to we krwi. Jak kiedyś pojechałem do kumpla do Kijowa i byłem u jego rodziców wówczas już emerytów) to jak mi razem z synową (żoną kumpla) zaśpiewali przy stole na 3 głosy, to szczęka mi opadła i długo pozostawała w tym położeniu. Oczywiście nie muszę dodawać, że żadnego muzycznego przygotowania nie mieli.Być może wiąże się to z tym, że śpiewy cerkiewne zawsze były bez porównania ciekawsze niż katolickie „beczenie”, na dźwięk którego niedobrze mi się robi. Muzyka w kościele katolickim ma sens tylko wtedy, gdy brzmi klasyka (Bach itp) a i to nie zawsze, bo niektórzy organiści, wykształceni na kursach zaocznych, potrafią ją nieźle „pokaleczyć”, a i instrumenty nie zawsze dają radę. W cerkwiach, synagogach, kościołach amerykańskich czy nawet w krajach afrykańskich, które zostały przejęte przez namiestników Jezusa, muzyka jest immanentną częścią „przedstawienia” a u nas jest tylko brzydkim dodatkiem.
    Smutne, ale niestety prawdziwe.

  11. Eva70 pisze:

    Sprawiłeś mi Pantrysiu ogromną przyjemność – też jestem wielbicielką muzycznych talentów naszych wschodnich sąsiadów. Będę się nasładzała Tymi wybranymi utworami, których dotąd nie znałam jeszcze długo, bo jest tego sporo. Wielkie dzięki!

  12. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    No proszę, akurat po Tobie bym się nie spodziewał takiego entuzjazmu w tej kwestii :). W związku z powyższym jeszcze coś, specjalnie dla Ciebie:

  13. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Jak się tego słucha, to mimo wszystko człowiekowi lepiej jest:

  14. Protest-antka pisze:

    Pantryjota,

    Nie wiem- smucić się czy radować 🙂

  15. Protest-antka pisze:

    Pantryjota,

    w moim kościele muzyka jest numero uno, pieśnią wielbimy Pana po prostu ,a mamy je przepiękne.Muzyka w kościele katolickim to profanacja i muzyki i Boga

  16. Pantryjota pisze:

    Protest-antka,

    Patrząc nieco szerzej rzekłbym, że kościół katolicki to profanacja po całości.

Dodaj komentarz