Dupowaty Hitlerek, czyli o tym, jak uprzedziłem redaktora Michalskiego

Moi mili,

W ferworze kampanii wyborczej wpadłem na publikację redaktora Cezarego Michalskiego, który dowodzi ścisłego związku między Adolfem Hitlerem i NSDAP, a Jarosławem Kaczyńskim i PiS.

Znany publicysta porównał Jarosława Kaczyńskiego do Adolfa Hitlera. Zaznaczył, że to „dupowata odmiana” dyktatora. Cezary Michalski dostrzegł też w zausznikach prezesa współczesnych „nazioli”. Czy słusznie? Michalski wnikliwie to uzasadniał

Według Cezarego Michalskiego polityczne nastroje panujące w III RP oraz w Republice Weimarskiej (międzywojennej poprzedniczce III Rzeszy) są podobne. Publicysta współpracujący z „Krytyką Polityczną” rozpisuje się o analogiach, których dopatrzył się z jednej strony w przedwojennych działaniach Hitlera, a z drugiej we współczesnej aktywności PiS.

https://www.fakt.pl/-quot-Kaczynski-jak-Hitler-quot-Tak-twierdzi-publicysta,artykuly,82507,1.html

Artykuł jest świetny, ale nieskromnie powiem, że jedynie rozwija moją własną koncepcję na ten temat, opublikowaną równo 3 lata temu, którą pozwolę sobie  tutaj za moment powielić, żeby nie być gołosłownym. Jednocześnie informuję, że od dnia dzisiejszego, przez cały najbliższy tydzień, aż do ogłoszenia ciszy wyborczej, będę zamieszczał codziennie dwa wybrane wpisy, pochodzące z mojego lubczasopisma „Bracia Mniejsi”. W ten sposób zamierzam dać wyraz moim poglądom na „kaczyzm”, które co prawda są powszechnie znane, ale nie zaszkodzi obnażyć się jeszcze raz.

Oto więc dwa wpisy na dziś:

11.05.2012 19:49

Buc narodu wybranego, czyli hej kto Wolak na bagnety

Ostatnio mam mało czasu na śledzenie nie tylko Salonowych przekomarzanek, ale również na obserwacje tego, co wyprawiają „elity” . Więc ten wpis nie będzie długi ani szczególnie odkrywczy-ot kilka słów dla tych, którzy się za mną stęsknili.

Mój ulubieniec, Jarosław „bagnet” Kaczyński dziś znów jest na ustach wszystkich, bo ulało mu się w Sejmie i przypomniał sobie w kontekście emerytur o Hitlerze.

No to ja przypomniałem sobie, że niedawno odkryto sporządzony w czasie wojny portret psychologiczny wodza, którego fragmenty pozwolę sobie teraz zacytować:

Opracowanie naukowca z Cambridge znaleziono w prywatnych zbiorach dokumentów należących do rodziny Marka Abramsa, w czasie wojny pracownika działu BBC zajmującego się analizą wrogiej propagandy i wojną psychologiczną.

Początkowo brytyjski ekspert kładł szczególny nacisk na histerię Hitlera i jego nieposkromioną potrzebę karmienia się energią tłumów. Na propagandowych wiecach, takich jak np. doroczne zjazdy NSDAP w Norymberdze, Hitler – zdaniem eksperta – sterował tłumem, występując w roli porównywalnej do szamana w archaicznych społecznościach.

„Najbardziej alarmująca u Hitlera była rosnąca paranoja znajdująca wyraz w przekonaniu, że jest wodzem narodu wybranego, któremu przewodzi w krucjacie przeciwko złu, ucieleśnionemu w Żydach. Że jest bóstwem, którego ofiara doprowadzi do zwycięstwa dobra nad złem” –

„Wprawdzie on sam nie mówi o sobie w ten sposób, ale odwołanie się do takiego (mesjanistycznego) systemu pojęć racjonalizowałoby to, co mówi i co w – przeciwnym razie – byłoby niezrozumiałe” – dodaje.

Wystarczy zamienić Hitlera na Kaczyńskiego, a Żydów na stojących tam, gdzie kiedyś stało ZOMO i pasuje jak ulał. Już jakiś czas temu ktoś przeprowadził analizę osobowości wciąż żyjącego  prezesa i wyszło na to, że to zupełnie podręcznikowy przypadek paranoika.

Ale jest jeszcze jeden sposób, żeby przekonać się, czy Adolf  „reinkarnował się” na Żoliborzu, kilka lat wojnie:

Ściśle tajne dokumenty, które odkryto w Wielkiej Brytanii, dowodzą m.in., że przywódca III Rzeszy cierpiał na przypadłość, która powodowała, że wokół niego wciąż roznosił się bardzo nieprzyjemny dla innych zapach

Wystarczy spytać Toyaha, czy coś czuł, jak stał w swoim czasie obok prezesa. Co prawda pewnie lepiej by poczuł gdyby klęknął (ze względu na koniunkcję otworów) ale jeśli nie miał akurat kataru, może mógłby nas oświecić w tej kwestii. Choć z drugiej strony, dla kogoś takiego, nawet najbardziej paskudny smród unoszący się wokół idola mógłby być uznany za najwyższego sortu wodę po goleniu, lub firmowy dezodorant intymny. Wiadomo przecież, że zakochani miewają zupełnie zaburzoną percepcję zmysłową.

Wspominam o tym biedaku, bo ostatnio poszedł podobno do kina z dzieckiem i zobaczył na ekranie „małego kurdupla od tyłu”, który to kurdupel uratował podobno Gruzję. Dziecko wchłonęło silną dawkę patriotyzmu, a oprócz ich dwóch w kinie była podobno jeszcze jedna osoba, jednak o bliżej nieokreślonych poglądach politycznych.

Nie znamy jeszcze co prawda opinii pana Kaczyńskiego na temat tego filmu, ale można domniemywać, że z pewnością wzruszy się, gdy zobaczy brata od tyłu. Mnie oni obaj zawsze wydawali się obrzydliwi z dowolnej strony i nigdy tego nie ukrywałem.

Tak się zastanawiam, do kogo jeszcze mógłby porównać pan niedoszły prezydent obecnego premiera…

A mnie powoli kończy się inwencja w kwestii porównywania Jarosława Kaczyńskiego. Jak coś wymyślę, z pewnością dam znać.

Ale na razie dziękuję za uwagę i do następnego razu, który pewnie szybko nie nastąpi.

Pantryjota

———–

Ponieważ obawiam się, że pan red. Michalski nie spocznie na laurach, jestem zmuszony zaprezentować jeszcze jeden mój wpis i co ciekawe, o ponad pół roku wcześniejszy od poprzedniego, który jasno dowiedzie, kto jest w awangardzie udupiania prezesa.

25.11.2011 18:59

Czy Kaczyński zasługuje na karę śmierci ?
Pytanie postawione w tytule pozornie może wydać się lekką, a nawet ciężką przesadą i pewnie taką jest. Ale przecież tytuł ma za zadanie przyciągnąć czytelnika, czyż nie ?

Przyciągnął ?

No i dobrze.

A teraz kilka słów na temat, który znów rozgrzewa publicystów, naród, a nawet społeczeństwo.

Myślę, że pan Kaczyński wierzy, że kiedy wreszcie historia wyda na niego wyrok, nie będzie to jednak ten najwyższy wymiar kary i dlatego tak gardłuje za karą śmierci. Doskonale zdaje sobie bowiem sprawę, że ten numer nie przejdzie, a ponieważ ostatnio nie było żadnej dużej katastrofy z udziałem ważnych osobistości, powrócił do „starej śpiewki” i aż dziw bierze, ze jeszcze nie słyszeliśmy prezesa deklamującego klasykę :

 
Razem, młodzi przyjaciele!…

W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele;

Jednością silni, rozumni szałem,

Razem, młodzi przyjaciele!…

I ten szczęśliwy, kto padł wśród zawodu,

Jeżeli poległym ciałem

Dał innym szczebel do sławy grodu.

Razem, młodzi przyjaciele!…

Choć droga stroma i śliska,

Gwałt i słabość bronią wchodu:

Gwałt niech się gwałtem odciska,

A ze słabością łamać uczmy się za młodu!

Jak widzimy wieszcz przewidział zarówno Marsz Niepodległości (Jednością silni, rozumni szałem) i tego skopanego los marny (I ten szczęśliwy, kto padł wśród zawodu) i fakt, że kondominium będzie nas gniotło (Gwałt i słabość bronią wchodu ) ale podaje też oczywistą receptę :

Gwałt niech się gwałtem odciska !!

Tak więc za podniesienie ręki na partię, za knowania z Moskalem i Niemcem, za brak orła na piersi i za sztuczne piersi przypadkowo wybranych posłów, za flagi w kupach i za ch—e w dupach –

Śmierć !!

Z możliwością zamiany na 25 lat ciężkich robót na rzecz wskazanych przez prezesa organizacji pożytku publicznego, lub niepubliczny zakład geotermalny Ojca R.

Howgh !!

P.S.:

Co prawda pan akademik Terlikowski ma żal do prezesa, że za ważniejsze uznał możliwość zabijania w majestacie prawa już narodzonych, niż brak zakazu uśmiercania zarodków, to jednak sugerowałbym nie przywiązywać zbyt dużej wagi do dylematów tego Pana. Jemu nic już nie pomoże, bo na takich nie ma nawet modlitwy.

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)
  1. Jacek pisze:

    „Znany publicysta porównał Jarosława Kaczyńskiego do Adolfa Hitlera. Zaznaczył, że to „dupowata odmiana” dyktatora”

    Jak to powiedział ktoś mądry historia wraca jako farsa.
    Jeszcze raz wyszło na jego 🙂

  2. Pantryjota pisze:

    Jacek,

    Mówią też, że orłem wylata, a wraca wróblem, czy jakoś tak.

  3. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    Alleluja.

  4. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    Bingo 🙂

  5. Eva70 pisze:

    Pamiętam p. Cezarego M. z jego występów w TVP na początku lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to wraz z niejakim Rafałem Ziemkiewiczem dawał odpór „lewackiej ideologii”. Przy krzepkim i nie przebierającym w słowach oraz argumentach Rafale Z. jego znacznie subtelniejsze wywody też sprawiały dupowate wrażenie. Z owego czasu zapamiętałam również starannie umytą fryzurę p. Cezarego, byłego męża skandalistki Manueli Gretkowskiej, oraz jego smukłe giętkie dłonie, wykonujące nerwowe ruchy. Nie mam jednak pojęcia, jaki jest jego obecny lewicowy wizerunek.
    Ilekroć trafiam na takie porównania do Adolfa H. czy też innej znanej historycznej postaci tego naszego nadwiślańskiego bezżennego męża stanu – Jarosława z Żoliborza, to mi się przypomina zdanie, które Stanisław Wokulski wygłosił do uwodzącego pannę Izabelę Starskiego, mianowicie: „w panu jest tyle demonizmu, ile trucizny w zapałce” (cytuję z pamięci).

  6. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Każdy ma prawo do wolty, tym bardziej, jeśli to wolta w dobrym kierunku.
    Co innego być mężem pani Gretkowskiej, nawet byłym :))

  7. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Nie mam co do tego wątpliwości Pantryjoto, że każdy ma prawo i też uważam, że taka wolta jest godna pochwały. Jednak wtedy on mi się wydawał nieco oślizgły. Mam nadzieję, że jako człowiek o lewicowych poglądach nieco zmężniał. 🙂

  8. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Powiedzmy sobie wprost, że jest taki trochę „Biedroniowaty” :))

  9. Jacek pisze:

    Pantryjota,

    To może dlatego jest tylko byłym Gretkowskiej

  10. Pantryjota pisze:

    Jacek,

    Niestety nie czytałem żadnej jej książki :((

  11. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Mam nad Tobą tę przewagę, że na początku lat 90. ubiegłego wieku z ciekawości przeczytałam fragmenty jej prozy na łamach jakiegoś czasopisma. O ile pamiętam, dotyczyły wyłącznie spraw seksu, ale – jak na mój gust – były zbyt drastyczne. Podobne wrażenie odniosłam zapoznając się z fragmentem prozy M. Witkowskiego, którego twórczość też znana mi jest tylko z „Polityki”, gdzie (na szczęście rzadko) pisze w rubryce „Kawiarnia literacka”. Takie ekshibicjonistyczne i naturalistyczne gawędziarstwo erotyczne budzi we mnie obrzydzenie, chociaż – jak sądzę – pruderyjna nie jestem. Przy lekturze np. „Gry w klasy” Cortazara takich odczuć nie miałam, pewnie dlatego, że to była jednak literatura.

  12. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Cieszy, że nie jesteś pruderyjna, gdyż pruderyjne panie wiele tracą :))
    A co do prozy „z momentami” to w swoim czasie, na długo przed Gretkowską pojawił się na naszym rynku inny „pornograf”, niejaki Andrzej Rodan.Pisałem kiedyś o nim, bo to ciekawa postać, choćby z uwagi na nakłady, w kontekście słynnych salonowych „literatów”, którzy pisząc we dwóch na maksa, do końca życia nawet nie zbliżą się do małego procenta tego, co udało się sprzedać Rodanowi.

Dodaj komentarz