Jechałem dziś sobie jedną w głównych ulic podwarszawskiego uzdrowiska Konstancin, gdy nagle, jakieś 100 metrów przed maską, na pasach, pojawiło się fajne stadko, które przeszło na drugą stronę dość ruchliwej ulicy i udało się w boczną, mniejszą uliczkę, co już możecie Państwo zobaczyć na moim filmie.
Za mną szedł chłopiec, który też filmował zwierzaki, a okoliczne psy nawet specjalnie nie szczekały, bo widać są przyzwyczajone. Potem zawróciłem i zrobiłem jeszcze zdjęcie przez szybę, ale dziki miały mnie mniej więcej w tym miejscu, w którym miałyby zapewne pana Misiewicza, gdyby akurat się tam pojawił, wracając z apteki.
Jasne, że dzik to nie niedźwiedź, ale zawsze to jakaś atrakcja, prawda?
Swoją drogą ciekaw jestem, jak by zareagowały na coś takiego moje sunie..
W każdym bądź razie Rysiek wygląda na tym zdjęciu tak, jakby właśnie zobaczył dzika:
Pantryś
U mnie we wiosce, tzn rochę po drugiej stronie W-wy bywa tak, że kiedy rodzinka dzików przechodzi przez przejście dla pieszych. to straż miejska zatrzymuje ruch, coby im się krzywda nie stała. I tak pilotują stadko, aż te postanowi wrócić do lasu. Bywa to często; już wszyscy przywykli.
Jeszcze trochę, a będą robić za psy domowe 🙂
U mnie przed oknem bywa stado składające się z kilkunastu sztuk,a od czasu do czasu staną tez i jelonki. Do tamtego roku mieliśmy tu przecudnej urody stanowisko kosaćców w takiej ilości, że w czerwcu było od nich aż fioletowo.Niestety dzielnica atrakcyjna dla developerów – zaorali, a dziki i jelenie pewnie zaraz w związku z budową wyniosą się z powrotem do Tyńca, a tu zostaną tylko te barany i osły, którym przyroda „dynda i powiewa”.
Krakowianka Jedna,
Widać z tego, że dziki opanowują cały kraj. Jak bobry.
A u nas na wsi lisów mamy zatrzęsienie, jakiś miesiąc temu widziałam, jak zatrzymał się samochód, aby ochronić chorego/potrąconego młodego liska przed przejechaniem. Wystawił trójkąt, własnym samochodem zasłonił maleństwo i zadzwoniliśmy po pogotowie weterynaryjne. Nie było samochodu, który by się nie zatrzymał i krótko z nami pogadał, albo chociaż pomachał. Niestety dziki i sarny zdarzają się też na autostradach, gdzie powodują wypadki, w Warszawie spotykam często stadko dzików i sarny w Lesie Kabackim. Jak jadę w dół nad jezioro, to obserwuję na wyciągnięcie ręki żurawie i bociany. Harmonia jak w leśnych ostępach. Wsi spokojna, wsi wesoła…
Specjalnie dla Ryśka:
Dziki swobodnie się pasące na ulicy to świnie!
Kfiatushek,
niesamowicie śliczny zwierzak o wielkim sercu!
Samuela,
świnie swobodnie pasące się na ulicach to raczej politycy, choć może nie tylko oni…
McQuriosum,
Nie obrażaj uczciwych świń, McQuriosum! To dobre i pożyteczne zwierzęta, w przeciwieństwie do polityków.
Kfiatushek,
A to Myszka w trawie:
Oraz Fifka w pościeli – oba zdjęcia z dziś.
Pantryjota,
Czy ta Fifka ma może dwóch ojców? Wiesz coś na ten temat?
Jakaś taka niesymetryczna jakby….:-)
Jacek,
Ojciec Fifki jest nieznany. Przybłąkała się do mnie w parku jako małe kocię 16 lat temu i została przygarnięta przez pozostałe 4 koty i 2 psy.
Kfiatushek,
W sumie to może i masz racje, jednak w tym całym zalewie racjonalności gryzie mnie jedno: skoro świnie sa takie o.k. to czemu je zabijamy i zjadamy, a polityków tak rzadko zabijamy, o zjadaniu nie wspominając?
Co z nami nie tak?