Fake-news: Zmartwychwstanie wiosenne

Przede wszystkim chciałam Was uspokoić/zmartwić (niepotrzebne skreślić): nic mi się nie stało, żyję i jestem cała i zdrowa, a pogłoski o rzucaniu przez mnie czymkolwiek, czegokolwiek i kogokolwiek są niczym nie podpartym zarzutem z przerzutem. Teraz na poważne: dopadło mnie prawo serii.

1. Od początku grudnia do chwili obecnej trwa nieprzerwanie epidemia grypy lub przeziębienia. Dla konowała oznacza to, że niezależnie od specjalności prowadzi on (nieodpłatnie zresztą!) poradnię zerowego kontaktu (nie mylić z lekarzem pierwszego kontaktu, bo chodzi tu o nieodpłatne konsultacje telefoniczne lub/i wizyty domowe). Niestety takie są uroki zawodu i posiadania rodziny oraz licznego grona znajomych i przyjaciół. Po prostu telefony się urywały, robiłam za lekarza, kuchtę, taksówkarza i psychiatrę. Nawet o 7ej rano w niedzielę potrafili zadzwonić…

2. Od grudnia do dnia dzisiejszego odnotowałam 4 zgony w rodzinie i w gronie przyjaciół, ale to normalne, bo stare przysłowie pingwinów mówi: „jeśli starzec przetrwa marzec, to będzie zdrów”.  W ten poniedziałek zmarła ciężko chora siostra mojej teściowej. Wybrała eutanazję, bo nie chciała umrzeć z powodu uduszenia (miała postępującą chorobę zwyrodnieniową pęcherzyków płucnych zwaną w języku konowałów: idiopatycznym włóknieniem płuc). Moja teściowa bardzo to ciężko przeżywa…

3. Najnowsze doniesienia z Sejmu zwanego też powszechnie „cyrkiem w budowie” zachęciły moich niemieckich kolegów do poszerzenia praktyk ginekologicznych i szukałam dla nich położnych i asystentek w praktykach. Ciężko znaleźć dzisiaj dobrego pracownika. Ja przeglądałam CV, a koledzy nogi, biusty i włosy kandydatek… Facet jak dziecko: zabawka ma być nowa, kolorowa i głośna.

4. Byłam u Rodziców w Warszawie i szukałam dobrej restauracji… Atelier Amaro! Z przerażeniem stwierdziłam, że znajduje się ona w pobliżu ulicy Lecha Kaczyńskiego. Niestety już tam nie zajrzę.

5. Od grudnia 3 razy w tygodniu gram turnieje brydżowe, stąd cierpię na chroniczny brak snu. Chcę się zakwalifikować do turniejów międzynarodowych, a to podobno niemożliwe przed upływem 5 lat od ukończenia kursu podstawowego (oni mnie jeszcze nie znają…).

6. W zeszłym tygodniu córka wróciła z challenge narciarskiego ETH z Visp z poparzoną słońcem twarzą. Drugi stopień… Mama robiła za konsultanta telefonicznego z lekarzem na miejscu. Cholerny mają tam dialekt! Niemiecko-francuski miszmasz, niezrozumiały nawet dla dwujęzykowców. Szybko przeszliśmy na angielski. W poniedziałek byłam na wizycie domowej u pacjentki. Update: moja mieszanka substancji czynnych działa lepiej niż Lalugen.

7. We wtorek przestawiałam domowy system na nowy, oparty na WiFi: telefon, internet i telewizja w jednym. Niestety serwer odmawiał uparcie akceptacji nowego rutera, serwis twierdził, że czegoś nie podłączyłam albo źle „wtykłam” (nie jestem blondynką!!!), po 5 godzinach okazało się, że była awaria serwera, bo każdy ichni instalator miał te same problemy. Potem jakoś im pairing nie wychodził i nie miałam najpierw telefonu, a był internet, potem był internet i telefon, a nie było WiFi na 1szym i 2gim piętrze, potem było WiFi, internet i telefon, ale telewizor nijak nie chciał pobierać sygnału z dekodera. Praktycznie siedziałam z informatykiem na gorącej linii i sprawdzaliśmy wszystkie bramki i ustawienia serwera. Po 8 godzinach miałam dość, ale system działa, bo musi, nie miał innego wyjścia.. Dostałam/dostaliśmy za to rabat na abonament. Teraz ma bojowe zadanie: kupić nowy komputer, bo ten nie nadąża za odbieraniem danych i „się zatyka”. Znowu mam robotę.

8. Na salon24 zajrzałam z ciekawości. To, co piszą na nim członkowie prawicy, powinno ich degradować jako ludzi rozumnych… Dziecko bez głowy (ta wada to tgzw. anencephalia) nie żyje w ogóle, bo brak mu sterującego funkcjami życiowymi organu. Ono w ogóle nie będzie nigdy oddychać, bo ośrodek oddychania znajduje się w części zwanej pień mózgu. Jak i ośrodek pracy serca, odruchów, stany snu i czuwania… Ta istota skazana jest na uduszenie się zaraz po narodzeniu. Okrutna to śmierć. Dzieci z rozlicznymi wadami rozwojowymi są także skazane na powolną śmierć przez zatrucie organizmu, bo nie można żyć bez funkcjonującej wątroby, jelit czy bez śledziony. I kto tu jest okrutnym mordercą i sadystą?

Teraz mamy święta, dom wysprzątany przez moją perłę, gotowanie jak zwykle mężowskie. Należy mi się! Jak psu zupa. To mój pierwszy weekend bez konkretnych planów. Wczoraj zrobiłyśmy 30 baranków z masła, a dzisiaj… turniej brydżowy, niedziela wolna, a w poniedziałek obiad w gronie rodzinnym.

 

Złe ziele. Rośnie, gdzie go nie posiano. Ma genetyczną odporność na herbicydy. I uczulenie na głupotę.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Pantryjota pisze:

    Najgorsze w tym wszystkim jest to, że byłaś w W-wie i się nie spotkaliśmy 🙁
    Czas jakiś będę pozostawał nieutulony w żalu.
    Serdecznie pozdrawiam i zapraszam na jutro, bo jutro jest wielki dzień i nie mam na myśli tego, co większość ma.

  2. McQuriosum pisze:

    nie martwiłem się, gdyż z doświadczenia wiem, iż z wiosną zawsze się pojawiają, choćby spod ziemi… 😉

  3. Pantryjota pisze:

    A u mnie zielono cały czas:

  4. Pantryjota pisze:

    I Myszce też do twarzy na zielonym tle:

  5. ViC-Thor pisze:

    A ile można zarobić w tego brydża?

  6. Kfiatushek pisze:

    McQuriosum,

    Skąd masz moje zdjęcie rodzinne?! To moje najtańsze kwiaty: kupuję raz na 3-4 misiące i kwitną na okrągło.

  7. Kfiatushek pisze:

    Pantryjota,

    Ten kaktus to dla mnie, czy tak mi daleką rodzinę przypominasz, Pantryjoto? W Warszawie miałam tak zwany kociokwik. Mój osobisty Ojciec uwielbia chodzić bez szalika, co w temperaturze -16 stopni Celsjusza nie jest dobrym pomysłem = zapalenie oskrzeli z pobytem w szpitalu. Zwyczajowo nie roznoszę zarazków po ludziach, których lubię… Wybaczysz?!

  8. Kfiatushek pisze:

    Pantryjota,

    Kocham Mychę!

  9. Kfiatushek pisze:

    ViC-Thor,

    Zarobić? Nic, ale można pojechać do St. Moritz za darmo…

  10. ViC-Thor pisze:

    Kfiatushek,

    Lipa.

  11. Pantryjota pisze:

    Kfiatushek,

    Oczywiście, że wybaczę, gdyż moja wyrozumiałość (prawie) nie ma granic.

  12. Kfiatushek pisze:

    Update:

    Tak wygląda produkcja baranków z masła (patrz zdjęcia).

    Nie ma to jak słowiańskie dusze. Turniej brydżowy wygrałyśmy z Janą w cuglach. ponad 60%.

  13. krawcowa pisze:

    Kfiatushek,

    🙂
    A baranki rzeźbisz, czy masz formę?

  14. Krakowianka Jedna pisze:

    Kfiatushek,

    Toś mi Kfiatushku zaimponowała!!! Aktywnością w ogóle, ale barankami i przede wszystkim Turniejami BRYDŻOWYMI!!! Gdzie to tego brydża uskuteczniacie? Na BBO, czy gdzieś jeszcze bardziej poważnie?

  15. Kfiatushek pisze:

    krawcowa,

    Baranki z formy… Aż tak zdolna nie jestem.

  16. Kfiatushek pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Aktywna byłam zawsze. Taki charakter po Mamie. Na pomysł baranków wpadła moja przyjaciółka, która kupiła na targu staroci taką formę i przypomniała sobie, że w jej domu były takie foremki na Wigilię i na Wielkanoc. Tośmy się zabrały do roboty i w zeszłym roku zrobiłyśmy 10 baranków, w tym roku 30. Tutaj bardzo się to podoba, bo już zapomnieli,że taką tradycję mieli jeszcze 100 lat temu.

    Turnieje brydżowe gram w realu. Jestem członkiem klubu i krajowego związku brydża sportowego. Zaczęłam grać w 2016 roku. Na razie raczkuję, ale lubię grać i sporo ćwiczę, na BBO też gram, ale jeszcze bez rejestracji, mam na komórce Bridge Bandit. W drodze trenuję usilne…

  17. Krakowianka Jedna pisze:

    Kfiatushek,
    No, no… ładnie. Od 2016? Pięknie. 🙂

Dodaj komentarz