Jeden tydzień z życia parlamentarzysty

Poniedziałek

Nie lubię weekendów, na wsi wszyscy wokoło wiedzą, że wróciłem z Warszawy. Obowiązkowo muszę z całą rodziną uczestniczyć we mszy świętej. Proboszcz nie darował by mi tego lenistwa. Najważniejsze by wszyscy widzieli, że jestem prawym człowiekiem, a ten kto uczestniczy w nabożeństwach jest prawym człowiekiem. To powiedział biskup w ubiegłorocznych rekolekcjach dla parlamentarzystów. Trzeba coś zrobić z tymi gliniarzami z Orczykowa Górnego, zawsze mnie zatrzymują na drodze gdy swoim audikiem lecę do stolicy. Węszą za alkoholem tak jakby chłop musiał być abstynentem, a przecież wiadomo, że przedstawiciel Narodu ma pracę stresującą i tylko gorzałka pozwala trzymać mu fason. Muszę się poskarżyć komendantowi Głównemu, niech ich spuści na krawężnik  lub da awans na posterunek do Orczykowa Dolnego, wtedy nie będą mnie nękać. W stolicy byłem późnym popołudniem, gdy byłem na wysokości Radomia,  Krysia już dzwoniła niecierpliwie dopytując się o …..hehehhehe korepetycje poniedziałkowe. Te studentki są niemożliwe z tą nauką. Trzeba uważać bo licho nie śpi i jakiś fircyk z Faktu lub Superexpressu może zrobić jakąś  porutę i artykuł.

Najważniejsze to załapać się na następną kadencję.

Wtorek

Mało brakowało bym się spóźnił na głosowanie, poczęty człowiek jest najważniejszy, to motto mojego życia parlamentarnego. Często proboszcz mi  to przypomina. Na obiad wybrałem się na rogatki stolicy, musiałem nadłożyć drogi bo nie mogłem sobie pozwolić, by kupować prezerwatywy w sklepiku w budynku parlamentu. Szuje tylko czekają by mnie złapać na czymś. Po południu sesja poświęcona oszczędnościom, zagłosowałem za oszczędnościami polegającymi  na zmniejszeniu zasiłków pielęgnacyjnych na upośledzone dzieci. Niech nikt nic nie mówi. Głosuję tak jak klub zalecił. Zresztą i bez tego zalecenia wiem co się należy darmozjadom.

Najważniejsze to załapać się na następną kadencję.

Środa

Głowa mnie boli, bo do późnej nocy z Ryśkiem i Staszkiem debatowaliśmy o meandrach polityki światowej. Wszystkiemu winni są genderyści i wrogowie naszej Polskiej wiary. Widziałem rano naszego prezesa, to dopiero wielki człowiek. Jak by tu się do niego bardziej zbliżyć. Nie mam pomysłu, a wybory za dwa lata. Trzeba zacząć działać. Nudy i jeszcze raz nudy. Z komisji na komisję. Na dodatki trzeba zapracować. Kryśka zaczęła coś bąkać,  że dawno nie dostała jakiegoś prezentu. Muszę z nią skończyć, powinno jej wystarczyć,  że ma takiego silnego i męskiego faceta jak ja. Po południu kupiłem garnitur, znowu mordęga bo jak spodnie są na mój obwód w pasie 135, to nogawki kończą się pół metra za stopami. Dobrze że mają na miejscu krawcową. Musiałem się trochę wykłócić o cenę za przeróbki nogawek, chciała 10 złotych, dałem 5 złotych. Ma szczęście że  serce mięknie mi na widok łez. To nie moja wina że ma czworo dzieci i męża pijaka.

Najważniejsze to załapać się na następną kadencję.

Czwartek

Znowu ten potworny ból głowy. Medycyna musi znaleźć jakieś lekarstwo na ten ból. To przekleństwo XXI wieku, by nie można było wypić trzech ćwiartek na głowę  i nie mieć w głowie tego zamętu rano. Ciężki dzień miałem, spotkanie z facetem od leków. Przekonywał nasze grono kolegów do super leków i zachęcał by znalazły się na liście refundowanych. Jak doszedł do konkretów byłem zdecydowany. Wakacje na Szeszelach to nie w kij dmuchał rozrywka dla pobożnej rodziny. Nikt w całej gminie tam jeszcze nie był i ……hehehehe nie będzie. Po południu znowu głosowanie, niedziela powinna być naprawdę dniem świętym. Gdy się rozchodziliśmy zaświeciło się dla mnie światełko w tunelu, sam prezes odkłonił mi się gdy go mijałem. Życie jest piękne.

Najważniejsze to załapać się na następną kadencję.

Piątek

Szykuje mi się dłuższy pracowity tydzień. Wyjazd do sanktuarium by zamanifestować z naszym klubem przywiązanie do naszej prastarej wiary. Autokar nas zawiezie, przecież nie będę zaiwaniać swoim audikiem wydając swoje ciężko zarobione pieniądze. Do obiadu pracowałem w komisji. Stwierdziłem że prawo to jednak moja pasja. Ludzi trzeba trzymać za ryj i nie popuszczać. Dzieci ma się więcej rodzić i już. Tych co robią aborcję należałoby rozstrzeliwać. Nie ma lekko. Na obiad, jak zwykle w piątek same postne potrawy. Po południu do Kryśki. Sądny dzień, powiedziała że jest w ciąży. Szlag by to trafił. Dałem trzy tysiące i zadzwoniłem do kolegi Tadka. Wyznaczył wizytę na poniedziałek. Trzeba szybko działać. Tyle pieniędzy stracone bezpowrotnie. W przyszłym tygodniu wywalę ździrę ze swojego godnego życia.

Najważniejsze to załapać się na następną kadencję.

Sobota

Dobra klimatyzacja poprawiła mi nastrój podróży. Niektóre koleżanki z klubu usiłowały śpiewać jakieś pieśni, ale trochę bolała mnie głowa. Wolałem zdrzemnąć się i odrobić późno nocne dyskusje o polityce. Zaczął się przewijać temat przyszłych wyborów. Powinniśmy być dożywotnio parlamentarzystami. Troska o przyszłość zbyt jest absorbująca. Biskup pięknie przemawiał, aż zakręciły mi się łzy w oczach. Teraz wiem z czym mam walczyć w najbliższej przyszłości. Trzeba poprawić trochę prawo. Lewactwo zbyt natrętnie zaczyna domaga się równości dla wszystkich względem prawa. To dopiero bydło, wszyscy to nie nasi pasterze. Trzeba wyjść z jakąś inicjatywą ustawodawczą. Może dzięki temu za dwa lata będę wygranym. Od poniedziałku znowu czeka mnie harówka.

Najważniejsze to załapać się na następną kadencję.

 

 

 

Nic szczególnego

Kategoria: Katoholizm i inne choroby (11), Polityka, geopolityka (6), Różne ciekawe historie (5), Różności niesklasyfikowane (8)

Dodaj komentarz