Benzyna wylana na asfalt zapala się sama. Z pochyłości spływa papa. Woda paruje już objętościowo. Zen gubi drogę. Popiołek zasypuje krowie żerowiska zamieniając je w stepy i pustynie. Bydło odsysa muł farbując mleko na fioletowo. Krew gęstnieje tamując serca elektrolitami. Niebo traci niebieski blask na rozmytoprzezroczysty. W cieniu jest parno do granic intymnych wyziewów. Bałtyk wzmacnia zasolenie. Karuzela darmowo kręci głową niczym nie poruszając. Ziele szybciej hibernuje niż rośnie. Pies pewnej anorektyczce zaliczył zgon nie mogąc zejść z zamkniętego balkonu, anorektyczka znowu do psychiatry, a pies w wysmażony piach. Psy-chiatrze brakuje elektrolitów w mózgu, ich nieobecność wywołała padaczkę omdleniową. Dyżurny ratownik zaparzył jaja marząc o białych godzinach. Węże podnoszą głowy tworząc turbulencje. Nie ma rady trzeba się poddać.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
ViC Thor,
poproszę o kilka kropel wody i …nadziei 🙁
ciepłe wargi wysychają z pragnienia
o wschodzie słońca
więc czekam na deszcz
niebieski deszcz
niech wyszepcze kroplami
kiedy znów zechcesz …………moich ust
Lukasuwka,
O złotym deszczu to słyszałem, ale niebieski ?
Pokazałeś tym wpisem swoje inne, nieznane oblicze.
Się podoba :))
Nigdy nie ma tak gorąco, aby nie mogło być goręcej:))
Filipina,
powiedz to moim kotom… szczególnie czarnemu Sylwkowi…
Pantryjota,
wystarczy zjeść kilka gumijagód
McQuriosum,
Sylwek to ma klawe życie [może leżeć w dżungli ]
no i wyżywienie klawe…:)
podziwiam grubość gałęzi tej oplatającej taras rośliny!
musowo ma sporo lat .
Grósia,
koty właśnie zaszyły się w bambusowym chruśniaku, śladem swoich większych kuzynów strasząc wszystko, co mimo upału jeszcze choć trochę żywe.
Badylek to glicynia, ok. 25 letnia, o pędach grubych niczym ramię Pudziana ( no, może trochę przesadziłem ), żywa drabina dla leniwych mruczków skracających sobie drogę z ogrodu na balkon i na odwrót…
Ópalnie pozdrawiam
:-)))
kociuchy tak mają, że nawet w największy gorąc lubią łapać motylaki i inne stworzaki,
widziałam na własne oczy jak przepiękny szary kocur z białymi skarpetkami ganiał beztrosko za motylkiem w najgorętszej porze dnia :))
przechodziłam wówczas zaobiecany [Tobie również] test trawy, czyli kleszczowy 🙂
zdałam go na szóstkę, bo ani jeden się do mnie nie przylepił, skąd wnioskuję, że w takie gorączki to nawet kleszczydła odpuszczają sobie,
co do badylka, to super okaz Ci wykiełkował, już wiem jakie to cudeńko, mijam w drodze pracowej domek owinięty takim badylkiem, przepięknej urody fioletowe kwiatule wiszą tam całą wiosnę, ciekawe, czy gdybym podsadziła onego badylka pod swoim balkonem…przyjąłby się\? pytam jako fachowca :))
Grósia,
podobno w rękach dobrej gospodyni wszystko samo rośnie, zależy czym podlejesz i dopieścisz, oraz, czyś wystarczająco cierpliwa .. 😉
Co do glicynii, to – niestety – kwitnie stosunkowo krótko, tak więc opowiadania o wiszeniu kwiecia przez całą wiosnę należałoby – oczywiście, z całym niezbędny szacunkiem – między urban legend włożyć. Jednak i te kilka dni burzy kwiecia warte jest zafundowania sobie pod balkonem takiego badyla. U mnie, poza okresem kwitnienie, spełnia się też jako świetny parawan, nawet zimą.
McQuriosum,
a ja się zastanawiam, czy ten warkocz roślina sama sobie plecie, czy jej w tym pomagasz ?
Lukasuwka,
kleszcze potraktowały cię ulgowo, nie leżałaś w trawie a faktycznie jest za gorąco, żeby się wdrapywały na wyżyny z których na nie spoglądałaś, wcale nie widząc 🙁
Jeszcze ktoś uwierzy Samueli, że to kreciki były…i wyjdę na ignorantkę 😉
McQ`niu,
ręcyma może bym i dopieściła, gorzej podejrzewam z tą cierpliwością u mnie , liczę iż jakie zapomniane pokłady drzemią ukryte gdzieś w głębi czarnej duszy?
wiem, że nie kwitnie za długo, bo jak wspomniałam widzę codziennie w drodze do pracy ów badylek, ale za to pięknie zielony jest,
myślę o czymś innym, jak poczytałam o tej roślince, to ona bardzo ekspansywna jest i na dodatek potrafi wyginać metalowe pręty balkonowe…swoją droga nie dziwi nic, skoro ma gałęzie jak Pudzian ramię :)), zatem czy nie zniszczy mojego maluśkiego kawałka balkonowego ogródka?
aczkolwiek kusi mnie bardzo sprawdzić moją cierpliwość roślinną
Krawcowo miła,
nie leżałam w trawie…to fakt, ale łaziłam po niej zanurzona prawie po pas,
czekam kiedy ViC-Thor podeśle te dwa barany do zjadania trafffy 🙂
czy mam rozumieć, że oblałaś mnie z testu??????!!!!
no to pięknie, Qwa, pięknie!
Lukasuwka,
nie oblałam, tylko potraktowałam ulgowo, no i nie mam z zamyśle nigdy traktować Cię surowiej, nie staniesz się pożywieniem dla wstrętnych robali, przynajmniej u mnie na wsi… 🙂
krawcowa,
Jest nadzieja, dziś pada.
Lukasuwka,
I tęczowe drogi Zen.
Pantryjota,
:))
To świetnie.
Ci którzy mnie dłużej znają niż 5,6 lat, twierdzą że mam wiele oblicz.
Filipina,
Fakt, zero bezwzględne – jest dla człowieka zimne, a nie gorące.
McQuriosum,
Czarny Sylwester.
krawcowa,
sama sobie warkocz skrobie, tzn, skręca…
Uff, jak gorąco… już ledwie sapię, już ledwie dyszę…
McQuriosum,
I teraz na żołądek 10 kotletów!
McQuriosum,
Ad 13:38
Eee.e.e parawan zimą?
Że śnieg i wiatr w sobie trzyma?
ViC-Thor,
ad 14:52
Lepiej nie strasz…. to tak, jak z 10-cioma przykazaniami: niestrawne wszystkie na raz!
Pomyśleć, że mogło ich być 15, przynajmniej wg. Mela Brooksa. 😉
ViC-Thor,
Ad 14:54
trochę też, ale przede wszystkim plątanina gałęzi osłania przed ciekawskimi.
Grósia,
sadź, nie przejmuj się niczym!
Gorące uściski 😉
ViC-Thor,
to sądzisz, że po deszczu jej nie oszczędzą, mimo wszytko?
McQuriosum,
tak tylko pytam, z ciekawości, bo moją chałupinę to owe liany by przewróciły 🙁
krawcowa,
rozumiem: trąba powietrzna,
zrozumiałbym: wataha czochrających się o węgieł dzików,
uwierzyłbym:buldożer gąsienicowy z pijanym w pisdu motorniczym za sterami…
…ale liany glicynii?
co ten ópau z człowiekiem nie nawyrabia… 😉
Drogi McQuriosum,
czy Ty powątpiewasz w trzeźwość mojego ómysłu?
Czy masz wewnętrzne przekonanie, że mój dom oprze się glicynii jak twierdza, skoro ta nawet metalowe pręty gnie?
😛
McQuriosum,
krawcowa,
??
McQuriosum,
Ópau
:DD
Szacowna sópauowana Krawcowo:
No niby nie…
ale moja glicyniunia chałupy nie gnie i giąć najwyraźniej nie zamierza, balkonu wolnozwisającego ca. 20 mb na którym się rozmościła jeszcze od 20 lat nie urwała, balustrada balkonu również w całości, itd, itp.
Zastrzeżenia dotyczące glicynii odnoszą się do pilnowania, aby nie wspinała się po rurach spustowych i rynnach, którym rzeczywiście może zrobić co zechce, nawet zwinąć rurę w saksofon sopranowy lub fletnię Pana…
Jeśli jednak Twoja chałupa zbudowana jest jak ów bajkowy domek pewnej świnki, co to wilk nań chuchnął, dmuchnął i domek szlag trafił, to i na glicynie może faktycznie lepiej byłoby uważać?
Oprze się taka o ścianę i katastrofa budowlana gotowa!
Pozdrawiam gorąco 🙂
ViC-Thor,
sugerujesz, że odpłynęliśmy od ópau?
McQuriosum,
może od dmuchnięcia to się nie przewróci, ale jak kto słuszniej postury by się oparł, choć nikt taki w zasadzie oprzeć się nie może,…to kto wie?
😛
McQuriosum
oki, zasadzę [na wiosnę? jesień?]
obym tylko nie przesadziła, heh
gorące uściski są cudne w taką pogodę, zatem nurzam się w nich bezopamniętania :))
ógotowana grószka
Krawcowa,
puściłam oczko wyobraźni i już widzę jak pięknie owa glicynija oplatałaby Twoją chatynkę, i nie zrobiłaby jej krzywdy anidydy 🙂
melduję, że porzeczki się grzecznie zamknęły.
krawcowa,
Prawie, jak ta papa.
ViC-Thor
czy jak zobaczę tęczę to wejdę na Drogę? czy tylko na ścieżkę?
Lukasuwka,
Same się zamknęły?
Lukasuwka,
To zależy czy masz coś wspólnego z ZEN.
ViC-Thor
trochę im w tym pomogłam, ale one też chciały 🙂
a kiedy wiadomo, że się ma coś wspólnego z ZEN? wystarczy czytać? słuchać? stanąć twarzą do ściany? zrozumieć? nie przywiązywać się do niczego, co istnieje?
ja na razie poczytuję.
Myśleć, to więcej niż rozumieć.
Lukasuwka,
Ale „więcej” w tym przypadku nie jest literalne.
Lukasuwka,
Najlepiej pogadaj z Zenkiem :))
A ja w tym czasie pozmywam.
Pantryś ,
Zenek też zmywa :))
a tak swoją drogą to gdzie Ty się podziewasz?
ViC-Thor,
nie rozumiem, cóż zatem mówić o myśleniu?
pozostanę przy niebieskim deszczu
Lukasuwka,
Obecnie przebywam w piwnicy, z ktorej obserwuję sobie mój ogródek i czereśnię, na której nie ma już żadnego owocu, ale za to piecze się placek z czereśniami, z ostatnich, zebranych wczoraj.
Temperatura w pomieszczeniu 20 stopni, wilgotność 70%.
Żyć nie umierać.
Lukasuwka,
Pantryś jest w 7 niebie, Ty dokręcasz słoiczki w niebieskim deszczu, VIC Thor myśli…tylko Mc Q zamilkł, czyżby go oplotły te liany?
Krawcowa,
Krawcowa,
no to mamy – a w zasadzie, to Ty masz – problem, z tym opieraniem się o ścianę, to znaczy: to Ty nie masz się opierać o ścianę, tylko ktoś inny ma się o nią nie opierać , żebyś Ty tę ścianę – a w zasadzie ściany i dach – miała. Z drugiej strony, żeby nie wyszło tak jak w tym dowcipie o opieraniu się pewnej pokrzywdzonej, o ścianę, bo i tak nikt nic z tego nie zrozumie, a na dodatek ten cholerny ópau ….
ps
nic go nie oplotło: to tylko niemożność wysłania czegokolwiek gdziekolwiek… zmieniam przeglądarkę, może teraz?
ps
no i w pisdu poszło!
Hóra!
McQuriosum ,
mój drogi, ja z opieraniem nie mam problemu, to mój dom może mieć…jak się ktoś oprze 😛
No i w ten ópau zachciało Ci się coś zmieniać?
mam kilka w pogotowiu, wystarczy kliknąć…
No, ale żeby kliknąć, to trzeba wpierw pomyśleć, a tu ten ópau…
ps
nie „oprze” tylko „óprze”.
A z ópartym facetem wszystko jest łatwe: wystarczy ólec et voila…
>Pantryjota<
placek z czereśniami? mniamimniami 🙂
ja idę posiedzieć na balkonie, zrobiło się przyjemnie chłodno, nietoperek lata za ćmami, może poszukam myśli? o tym co i jak myśli ViC-Thor? 🙂
z ópieraniem się a raczej z opieraniem [nie mylić z praniem] jest jak z malowaniem, ledwo złapiesz za pędzel a już farba rozlana,
Grósia,
zasadź kiedy Ci wygodniej, można jesienią.
Odściskuję wzajemnie 🙂
McQuriosum,
czyli mam się nie opierać jak on się óprze, bo już głupia jestem…
😛
Grósia,
jeśli drabina rozkłada się za szybko, to nic w tym dziwnego, że farba leje się z pędzla i chlapie dookoła: prawo ciążenia… 😉
krawcowa,
co ja Ci będę tłumaczył: rób żeby było dobrze, nieważne jak… 🙂
Lukasuwka,
nie czas płakać nad rozlaną farbą, gdy płoną lasy…
McQuriosum,
no tak, już miksujesz się, tylko Grósi rady dajesz…
🙁
McQ`ś,
czasami wystarczy trącić dłonią puszkę z farbą i…plama gotowa ;P
Krawcowa,
grószki czasami kojarzą się z klapsami, może dlatego? 🙂
Krawcowa,
no co Ty, staram się pomagać każdemu, o ile potrafię.
Grósia,
fakt, czasami trafi się puszka, która od samego patrzenia na nią może wybuchnąć, a co dopiero gdy trafi na rękę doświadczonego fachowca…
idę popatrzeć na nietoperka bo od tego „malowania” zapłonęły mi…lasy czy też włosy? 🙂
ahoj wieczornie Wam!
pees. a propos badylka? znajdę go w kfiatuszkarni jakiej? gdzie owe sadzonki szukać?
Lukasuwka,
u zaprzyjaźnionego ogrodnika!
😛
óważaj tylko na „zemstę nietoperza”
Ja kiedyś rzucałem w okolice przelatujących nietoperzy kamyki i jak głupek rżałem, gdy bidule zamiast na tłustą, soczystą ćmę nadziewały się na suchy i twardy kamień. Aż słychać było chrobot wybijanych nietoperzych ząbków, horror po prostu… Teraz czasami sie mszczą i rzucają czymś z góry, lepiej więc uważać…
ps
badyla kup jesienią, teraz w ofercie pozostały raczej nieciekawe, nieposadzone egzemplarze. Sadzonki kupić można praktycznie w każdym sklepie z roślinami oraz w necie.
Miłego wieczoru 🙂
Krawcowo?
nasza przyjaźń dopiero rozkwita, ale nie wiem jeszcze czy akurat kwiatostanami glicynii :))
McQ?
byłeś barrrdzo niegrzecznym chłopakiem!
cóż, też nie należałam do grzecznych dziewczynek, już muchy i osy coś o tym wiedzą ;P
dlatego corocznie boję się zemsty os.
nietoperek jest cudny! nie wiem dlaczego, ale patrzenie na jego akrobacje wieczorno-nocne bardzo mnie odpręża i uspokaja,
nazwałam go Batek 🙂
ps. wg zaleceń, badylka zakupię jesienią, bo postanowiłam spróbować glicyniady,
łap uśmiechów kosz i jednego uściska
Lukasuwka,
ViC już wymyślił, i opisał w „Oswajaniu nietoperza”.
McQuriosum,
Rzucać w nietoperze należy jedynie robakami, najlepiej tłustymi dżdżownicami (kto wymyślił to słowo???) !
Lukasuwka,
Batek ma też swoje sklepy, mianowicie „U BATA”.
krawcowa,
Btw.
A co to znaczy:miksować się???
ViC-Thor,
tyle samo co wymiksować, próbowałam McQ pociągnąć za język ale się nie dał.
🙁
krawcowa,
Myślę ze to może jednak oznacza zamieszanie się kogoś.
ViC-Thor,
o rany, bardzo możliwe..
widzę, że przywiązujesz wagę do znaczenia słów a ja z kolei nie wiem co oznacza zamieszanie się kogoś 🙁
jednak się domyślam co miałeś na myśli 🙂
krawcowa,
https://sjp.pl/zmieszany
ViC-Thor,
szukałam w synonimach zmieszanego, nie ma tam wymiksowanego …
🙁
krawcowa,
Dlatego się zapytałem CO TO znaczy.
:))