Kaczor i delfin, czyli symbioza doskonała

Trafiłem wczoraj na ciekawy artykuł, w którym opisano eksperyment polegający na próbie nauczenia delfina porozumiewania się w języku angielskim.

https://wyborcza.pl/1,75477,16132532,O_kobiecie__ktora_sypiala_z_delfinami__czyli_ten_eksperyment.html#CukGW

O ile mi wiadomo, pan prezes Kaczyński do dziś nie opanował jeszcze tego języka i prawdopodobnie żadnego innego, a oprócz tego jest sam, jak przysłowiowy palec.Może więc warto by było – tak jak opisano w artykule – napuścić wody do tej willi na Żoliborzu, sprowadzić delfina samicę i niech prezes próbuje nauczyć ją polskiego, a przy okazji może się zaangażuje i ulży zwierzakowi, jak tamta badaczka ?

– Peter był bardzo zainteresowany moją anatomią. Gdy siedziałam z nogami w wodzie, przypływał i długo przyglądał się moim kolanom. Chciał wiedzieć, jak działają. To było urzekające – opowiada.

Ale było coś jeszcze, co towarzyszyło badaniom.

– Delfiny odczuwają pragnienia seksualne. Jestem pewien, że Peter miał wiele myśli na ten temat – mówi weterynarz Andy Williamson, który dbał o zdrowie podopiecznych z Domu Delfina, jak nazywano laboratorium.

– Peter lubił ze mną być. Ocierał się o moje kolana, ręce, nogi. Na początku zamierzałam umieścić go na dole z dziewczynami, ale okazało się, że transport miał destrukcyjny wpływ na nasze lekcje. Często bywał pobudzony, więc postanowiłam mu pomóc manualnie – mówi Lovatt.

Kiedy wyobraziłem sobie prezesa, jak pomaga delfinicy manualnie, to od razu zrobiło mi się weselej na duszy. Podobnie zresztą jak wczoraj, gdy usłyszałem śpiewającą licealistkę Marysię. Sa bowiem sytuacje, gdy nie ma znaczenia przynależność partyjna i poglądy polityczne i jedną z takich okoliczności jest właśnie obcowanie z braćmi mniejszymi, oraz obcowanie ze sztuką.

Co prawda nie mam pojęcia, jak na delfina zareagowałby kot, ale nie sądzę, żeby był bardzo zazdrosny. Jeśli nawet delfin nie opanowałby naszego hymnu, to jeszcze przecież nie oznacza, że nie mógłby kandydować na prezydenta, bo to przecież ssak, a nie jakaś ryba.

– Konieczność bycia razem zamieniła się w przyjemność z przebywania razem, chęć bycia razem i tęsknotę, gdy go nie było. Czułam, że jestem blisko niego. Nie mogłam go już nawet więcej nazywać delfinem – opowiada.

Kto wie, może po takim eksperymencie nikt już nie mógłby nazywać prezesa Kaczorem, a etycy katoliccy musieliby zweryfikować swoje poglądy na kwestie moralności.

A nawet jeśli nie, to zawsze można przywołać w tym kontekście Sztaudyngera:

Oto pa­ra idealna,
on Amor, ona amoralna.

Jeśli ktoś uzna, że nie można tego czytać, to oświadczam, że to nie jest moje ostatnie słowo w temacie zdegenerowanego Kaczora.

 

Pantryjota

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. vannelle pisze:

    Pewien parafianin miał przyjemność z kotką, co szczerze wyznał podczas spowiedzi. Dostał pokutę i rozgrzeszenie. Przy następnej spowiedzi świętobliwy klecha pożalił się, że kotka okropnie go podrapała. Bo proszę księdza trzeba użyć gumowca – odpowiedział wierny 🙂

  2. Pantryjota pisze:

    vannelle,

    Ja mam niemal codziennie przyjemność z kotką, a nawet z dwoma.
    Ona zaś mają przyjemność z suniami, z którym ja też mam.
    Czy powinienem się w związku z tym wyspowiadać przed Bobrem ?

  3. von Kattowitz pisze:

    „…. Podobnie zresztą jak wczoraj, gdy usłyszałem śpiewającą licealistkę Marysię…”

    Może to nie jest na temat główny ale proponuję obejrzeć filmik z Marysią bez dźwięku. Cudo – to jest dopiero ubaw. O ile zaś chodzi o manualne zaspokajanie delfinicy przez prezesa to nie sądzę czy w przypadku przedstawicielki jego własnego gatunku, mimo wszystko – homo sapiens, poradziłyby sobie w takiej sprawie.

  4. Pantryjota pisze:

    von Kattowitz,

    Marysia bez dźwięku jest jak żołnierz bez karabinu.
    A co do prezesa, to też mam wątpliwości i dlatego zaproponowałem inną opcję.
    Oczywiście pod warunkiem, że zgodę wyrazi Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami.

  5. z0sia pisze:

    ” Malcolm Brenner (63 l.), pisarza z New Jersey, który w 1971 roku żył w trwającym 6 miesięcy związku z delfinicą Dolly. Było to w parku rozrywki na Florydzie. Pisarz dziwi się, że Margaret Lovatt zdecydowała się opowiedzieć o tym dopiero teraz. Jak mówi, współżycie z delfinem jest przeżyciem transcendentalnym.

    U niego „znajomość” z delfinicą zaczęła się gdy jako student dorabiał w parku rozrywki jako fotograf.

    – Miałem stały dostęp do delfinów. Pływaliśmy razem i zostaliśmy przyjaciółmi – mówi.

    Jak doszło do tego, że zostali „partnerami”? Inicjatywa wyszła od Dolly. Zaczęła pokazywać swoje intencje ustawiając się w odpowiedni sposób, więc on zaczął się o nią ocierać…

    – Na początku zniechęcałem ją. Nie byłem zainteresowany… W końcu pomyślałem jednak: a gdyby to była kobieta, też bym tak starał się to racjonalizować, też bym szukał wymówek? – wspomina dziś Malcolm.

    Seks uprawiali po zamknięciu parku, gdy mogli zostać „sam na sam”.

    – Nazywałem to związkiem, bo to było związkiem. Kiedy Dolly umarła, czułem się strasznie i wpadłem w depresję, która trwała 5 lat! – wspomina.

    Delfinica została przeniesiona niedługo po tym „związku”. Malcolm wierzy, że popełniła samobójstwo…

    Jak dodaje pisarz, Margaret Howe Lovatt nie powinna czuć żadnego wstydu z powodu swoich doświadczeń z delfinem. A to, co ludzie myślą na temat stosunków seksualnych ze zwierzętami, to nieporozumienie. Pewnie wie co mówi – oprócz delfinicy Dolly przyznaje się też do stosunków z psem…”

  6. Pantryjota pisze:

    z0sia,

    Na Salonie jest pewien bloger, który kiedyś pracował w delfinarium na Hawajach.
    Jak będę miał okazję, to go spytam, czy też ma doświadczenia tego typu. Miał w USA dwie żony, w tym jedną czarną, więc wcale bym się nie zdziwił.

  7. Jacek pisze:

    „a przy okazji może się zaangażuje i ulży zwierzakowi, jak tamta badaczka ?”

    Pomysł sam w sobie bardzo dobry. Może prezes po prostu nie wie, jak to się robi. No a w wodzie, szczególnie zimnej sprawa jest bardzo prosta. W zimnej wodzie „kaczorowi stoi”.To prawda znana od dawna. A po tym pierwszym razie może prezes się ośmieli i spróbuje coś na ciepło? Jakaś Szczypińska, czy inna Pawłowicz. Dzięki temu przestali by żyć bezproduktywnie /by Pawłowicz/.
    Gdyby prezes tak się od czasu do czasu odświżył, to mógłby być nawet sensownym gościem. A tak, no cóż, na mózg mu się coś rzuca, co nie znajduje ujścia.
    W każdym razie; – Hofman, dawaj delfinicę!!!

  8. z0sia pisze:

    Mój bratanek mieszkający w Kanadzie spędza urlopy w kurortach ,typu Dominikana ,Hawaje czy Kuba.Miał okazję pływać z delfinami w basenie,podobno jest to niesamowite przeżycie(transcendentalne).A co mówić o współżyciu 🙂

  9. z0sia pisze:

    Brazylia wygrała 3-1

  10. z0sia pisze:

    Dowcip !
    Idzie sobie turysta przez hale, patrzy a tu juhas owieczke stuka.
    -Co wy też juhasie zgłupieliście? w Zakopanem tyle pięknych kobitek a wy tu owieczke dupczycie?
    -A posedłbym se jo do Zakopca ino nimo mi kto łowiecek dopilnowac-wyjasnił juhas.
    turysta był swoj chłop więc podjął się doipilnowac owieczek….
    Juhasowi trochę zeszło więc turysta z nudówpostanowił sprobować co też ten juhas w tej owieczce widział.No i własnie stuka sobie jedną, a tu wraca juhas i pyta zdziebko zdziwiony:
    -Co wy panocku zgłupieliście? Tyle piknych łowiecek wokoło a wy barana dupczycie?!

  11. von Kattowitz pisze:

    z0sia,

    Pani z0fio!!!!!! na Bobra czy powinienem zacząć źle myśleć o kobietach blogujących. Według mnie dowcipasek na poziomie rzecznika Hoffmana.

  12. Pantryjota pisze:

    von Kattowitz,

    Też to chciałem napisać, ale poszedłem na mecz.
    Miejmy nadzieję, że Zosia się pomiarkuje.
    A teraz idę na mecz, bo tamten przespałem :))

  13. z0sia pisze:

    Nie ma to , jak poczucie humoru stetryczałych dziadków

  14. z0sia pisze:

    Hipokryci 😛

  15. z0sia pisze:

    Teraz poproszę o bana

  16. von Kattowitz pisze:

    z0sia:
    Teraz poproszę o bana

    Nie mogę się wypowiadać w imieniu gospodarza ale polecam autobahn’a – będzie szybciej i eleganciej.

    P.S. Minimum tzw. dobrych manier nie ma nic wspólnego ze stetryczeniem.

  17. Pantryjota pisze:

    z0sia,

    Zosiu, daj już spokój, starczy tej autokompromitacji.

  18. Pantryjota pisze:

    z0sia,

    Tutaj nie ma czegoś takiego jak ban. Co najwyżej mogę usunąć użytkownika.
    Ale pogadam z informatykiem, może uda się wprowadzić jakąś czasową blokadę jako ostrzeżenie. A teraz idę na drugą połowę.

  19. krawcowa pisze:

    z0sia,

    Ależ perfidia, najpierw zapodaje temat a potem chce blokować, sam niech się zablokuje.
    Niech nie czytają, jeśli dowcipy im za słone 😛
    To jakie są granice moralności?
    Z delfinem tak, ale z baranem to już nie?
    Chłopcy, litości…widać, ze do gimnazjum nie chodziliście :p

  20. krawcowa pisze:

    A ja w czwartek Hofmana widziałam, w sklepie z orientalną żywnością przy Hali Mrowskiej, wiecie co kupował?
    Przyprawy do kaczki po pekińsku, …może już kaczora do tej pory zjadł?

  21. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    A ja często widuję na spacerze człowieka z innej opcji, były prezes TVP, ma dwa małe pieski, bardzo szczekliwe, ale tylko jak są u siebie za płotem.

    Znajoma ma do oddania dużego psa, bo sprzedaje dom i nie ma co z nim zrobić.
    Jeśli nie znajdzie mu miejsca, pies wróci do schroniska, skąd kiedyś był wzięty.
    Może jesteś chętna ? Sprawa bardzo pilna.

  22. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Co do dowcipów, to nie chodzi o ich „słoność” tylko o to, że nie są w ogóle śmieszne.
    Inaczej mówiąc, bardzo słabe w warstwie humoru.

  23. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Twojego humoru, czyli to co nie z Twojej bajki, jest be 🙁
    Tak właśnie działa cenzura 🙂

  24. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Każdy niech sam ponosi odpowiedzialność za to co powołał, a Ty mnie nie próbuj na litość…:P

  25. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Nie wiem o co Ci chodzi. Kobieta jest w bardzo trudnej sytuacji, więc próbuję jej pomóc w kwestii psa. Tym bardziej, że to w zasadzie pies męża, z którym się rozwodzi i który go olał jak się wyprowadził.
    A co do dowcipów wklejanych przez Zosię, to kończę temat, bo dla mnie to totalna żenada i nie sądzę, żeby znalazła się tutaj choć jedna osoba, której się podobają.
    Ale być może macie panie „kompatybilne” poczucie humoru, więc gratuluję i udaję się na mecz.

  26. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Jeśli wszystko co tu jest pisane ma się wszystkim podobać, to gratuluję towarzystwa wzajemnej adoracji 🙂
    Ja mam różnie kompatybilnie z różnymi, wszak kobieta zmienną jest, ale w kwestii zwierząt jestem nieprzejednana, zarówno mąż jak i pies są problemami tej Pani i nie zamierzam ich rozwiązywać.
    Tak jak nie śmiałabym prosić, aby ktoś mi pomógł rozwiązywać moje.

  27. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Nikt Cię nie prosił o rozwiązywanie problemów tej pani.
    Chodziło wyłącznie o zwierzaka. Odnoszę wrażenie, jakbyś przestała rozumieć cokolwiek, więc może to i dobrze, że rozumiesz chociaż dowcipy Zosi.
    Na zdrowie.

  28. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Niech będzie, Ja przynajmniej to rozumiem…a Ty?
    Sam się zaopiekuj tym zwierzakiem, wszak już masz ich wiele 😛

  29. von Kattowitz pisze:

    Długo mnie nie było to i nie śledziłem.
    Widzę że moja paralela z Ekwidystantą nie była jednak taka nieodpowiednia. Czasem mieć rację jest przykro.

  30. Pantryjota pisze:

    von Kattowitz,

    Na przykre sytuacje dobry jest kot, np. Rysiek :))
    Pozdrawiam.

  31. szarosrebrzysta pisze:

    Też dla wyciszenia emocji.

  32. szarosrebrzysta pisze:

    Zdjęcie nie jest udane, ale nastrój leniwego popołudnia chyba jest. Kot Gruby i nieżyjący już Pakołek. Odszedł zimą.

  33. Pantryjota pisze:

    szarosrebrzysta,

    Widzę, że dbasz o trawnik :))
    I o zwierzaki pewnie też…

  34. szarosrebrzysta pisze:

    Pantryjota,

    Dobra, no wiem, że przede wszystkim widać trawnik na tym niewydarzonym zdjęciu, ale tu się mylisz. Tylko koszę (wprawdzie nie przez 200 lat) i pozwalam rosnąć koniczynie oraz macierzance. Jedna partia trawnika powstała wręcz z perzu. I to jest dopiero patent! Nawet jeśli wyschnie, odrasta natychmiast po najlżejszym podlewaniu. A o zwierzaki dba Generał, ja tylko dostarczam zapasy i wożę do weterynarza, bo osobisty weterynarz (Pierworodna) wyfrunął już dawno z gniazda.

  35. Pantryjota pisze:

    szarosrebrzysta,

    Przestań się dołować domniemaną kiepskością zdjęcia.
    To dziecinada.
    Fajnie mieć w rodzinie weterynarza :))
    A to jest kot Myszka na moim parapecie. Też niezbyt udane zdjęcie, ale ma fajną minę.

  36. Pantryjota pisze:

    szarosrebrzysta,

    A dziś udało mi się ująć Ryśka od dołu:

  37. szarosrebrzysta pisze:

    Dobry wieczór! Piękny jest Rysiek! I Myszka urocza. Mój Chudy jest bardzo podobny do Ryśka, tylko ma chyba jeszcze dłuższe łapy i cienki jak tasiemka ogon. Wygląda jak cień swego brata Grubego. Gruby jest po prostu gruby :). I delikatny, wrażliwy i płochliwy. Kiedyś wrócił do domu strasznie pobity. Od tamtej pory boi się mężczyzn. Ufa tylko domowym. Jest jeszcze Rudy, młody przybłęda, a raczej podrzutek, który miał się nazywać Atrakcyjny Kazimierz. Jednak Generał stwierdził, iż nie godzi się postponować królewskiego imienia. Cóż, w moim domu rządzi malutki i drobny Generał, który wojny wygrywa przez uporczywe i niby nieznaczne, niewinne nękanie domowników, w tym swojej córki, czyli mnie. Opracowałam system honorowego oddawania pola, aby nie zwariować i nie pogryźć domowników. Tak więc mamy Rudego. Jest oczywiście rudy. Piękny. Szybko rośnie i jest awanturnikiem. Stare koty unikają zwarć i leją go tylko w ostateczności. To tyle na temat mojego inwentarza żywego. Psa już nie chcę mieć, bo pożegnanie z Pakołkiem było zbyt bolesne. Zmarł ze starości, po prostu zgasł mi na rękach. Może zbyt się przejmuję, ale tak jest i nic na to nie poradzę.
    A tak w ogóle to czekam na Twój nowy felieton. Będzie?

  38. Pantryjota pisze:

    szarosrebrzysta,

    Podoba mi się sposób, w jaki piszesz o zwierzakach. Może w takim razi napiszę jakiś felieton właśnie o nich, bo ile można o Kaczorze ? :))
    Inna sprawa, że ma w sobie jakiś zwierzęcy magnetyzm, który przyciąga jak magnes :))
    U mnie jest jeszcze stara Fifka i jeszcze starszy Maniek cukrzyk, o których już kiedyś pisałem, ale na życzenie mogę powtórzyć. Na tej fotce oboje z tyłu, a na 1 planie Kazio, który odszedł w wieku 14 lat, choć od małego był kotem specjalnej troski.

Dodaj komentarz