No to się porobiło…
Sejm RP (ten Sejm) uchwałą potwierdził świętość i nieskazitelność byłego papieża polaka, a to oznacza, że staliśmy się już całkiem oficjalnie państwem wyznaniowym. Co prawda nie jednogłośnie, niemniej jednak i to spowodowało, że postanowiłem w krótkim wpisie odnieść się do tej żenady na skalę światową, choć w nieco szerszym kontekście. „Przy okazji” wezwano też ambasadora USA w Polsce, aby ten zdał sobie sprawę z faktu, że kalanie pamięci JPII przez stację telewizyjną będącą własnością firmy amerykańskiej jest karygodne, choć zapewne będzie to póki co kara w zawieszeniu.
Ale do rzeczy: otóż uważam, że główny problem z Karolem W. polega na tym, że stał się on (być może trochę wbrew własnej woli) wiodącym autorytetem dla sporej części Narodu tej ziemi. Czy na to zasługuje to kwestia mocno dyskusyjna, ale stało się i pewnie prędko się nie odstanie. Obawiam się, że nawet wówczas, gdy pojawią się dowody, że osobiście „naganiał” atrakcyjnych kleryków kardynałowi Sapieże nie biorąc za to nic w zamian, oprócz oczywiście zwyczajowego „Bóg zapłać”.
Problem polega na tym, że gdy brak prawdziwych autorytetów, nieskazitelnych moralnie i potrafiących swoją postawą zjednać sobie poważanie i szacunek całego narodu, to takie autorytety tworzy się trochę „na siłę” niejako na zamówienie społeczne. Dokładnie tak stało się właśnie z Wojtyłą. Dopóki był tylko lokalnie znany w wąskim kręgu „fanów” kościoła katolickiego, jego rola sprowadzała się głównie do posługiwania „starszym stopniem” (patrz kardynał Sapieha) i na kolejnych awansach w hierarchii. Przeciętny Polak nie miał zielonego pojęcia że ktoś taki istnieje (mówię np. o sobie i wielu moich znajomych). Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy watykańska czereda postanowiła zrobić światu niespodziankę i wybrać na papieża naszego rodaka. Bóbr raczy wiedzieć co nimi powodowało, ale od razu przypomina się słynny serial Młody Papież, który dość dobrze pokazywał jak to u nich działa.
No i zaczęło się zbiorowe szaleństwo: msze na wolnym powietrzu dla milionów osób, nadawanie ciastkom Jego imienia, obserwowanie jak szusuje na nartach (jak nie przymierzając jakiś Du.a), zachwycanie się faktem całowania ziemi (tej ziemi) itp. Papież jawił się części społeczeństwa jako „swój chłop” a jednocześnie taki mądry i poważany na całym świecie, choć to ostatnie akurat nie do końca było prawdą i coraz mniej jest z upływem czasu.
Potem ten zamach („prequel” zamachu na Tupolewa) i powolne a potem coraz szybsze i niezbyt „estetyczne” starzenie się głównego pasterza aż do nieuchronnego końca, gdyż „honor Polaka” chyba nie pozwolił Wojtyle zrezygnować, gdy jeszcze mógł to zrobić. A skoro umarł, to pojawiła się świetna okazja aby ogłosić go największym rodakiem w historii, a po przeprowadzeniu uproszczonej procedury – świętym, cokolwiek by to miało oznaczać, choćby owe „cudy mniemane”.
Teraz, gdy wychodzą na jaw różne niewygodne fakty z życia Karola W. może warto by się zastanowić nad kwestią podstawową albo wręcz fundamentalną zgoła: dlaczego ciemnej masie brakuje rozumu?
To jest oczywiście pytanie retoryczne, ale gdzie jest powiedziane, że takie pytanie nie może być fundamentalne?
Jestem nawet w stanie zrozumieć ten szczególny dyskomfort ludzi, dla których zarzuty wobec papieża są nie do przyjęcia, podobnie jak nie do przyjęcia jest informacja, że ksiądz z parafii po sąsiedzku może być pedofilem, a kardynał czy biskup też, podobnie jak bywają zwykłe ulicznice i luksusowe „call girls”. Prawie „całe zło” bierze się stąd, że przez stulecia kościół katolicki starał się przekonywać pospólstwo o aseksualnym charakterze kapłanów, choć przymusowej kastracji nie wymagał. No dobrze, ktoś mógłby powiedzieć, że ksiądz z jajami to jednak normalny facet, ale dlaczego robi to z dziećmi, skoro może „normalnie”?
No więc po pierwsze „normalnie” oficjalnie nie może, więc bywa, że wybiera wariant nieco bardziej z jego punktu widzenia „bezpieczny” bo szansa na to że dziecko się poskarży jest zapewne mniejsza, niż to że atrakcyjna parafianka doniesie komu trzeba po złości, gdy np. już mu się znudzi, że o kwestii naturalnego poczęcia nie wspomnę.
Gdy patologie nawarstwiają się przez dziesiątki lat czy wręcz przez stulecia, w końcu musi dojść do „tąpnięcia” i akurat padło na naszego (choć nie mojego) papieża. Oczywiście to w żaden sposób go nie usprawiedliwia, bo w przeciwieństwie do A. Michnika czy ostatnio B.Komorowskiego nie mam żadnego „interesu” w tym, żeby Wojtyłę bronić.
Bronię co najwyżej zdrowego rozumu – tak jak potrafię i na swój sposób. A kto ze mną, ten przeciwko nim.
Z Bobrem
Pantryjota
Im bardziej będą go wielbić tym szybciej go splugawią. Polacy jak zwykle na końcu się otrząsną. Szambo już za mocno wybiło.
Gdy racje są kruche, usztywnia się stanowisko.
S.J.Lec
Tak, pisowski beton będzie jeszcze bardziej zbrojony, ale nic ponad to. Ludzie odchodzą od kościoła, widać to w statystykach i widać wokół nas.
Wito,
Właśnie Tusk powiedział na spotkaniu w Poznaniu, że w szkole do której chodzi jego bliski krewny tylko jedno dziecko uczęszcza na religię – właśnie ten krewny:)
„Jan Paweł II jest jednym z największych ludzi w historii świata”
Premier odniósł się także do sprawy reportażu „Franciszkańska 3”. – Oni (PO – red.) się wstydzą największego rodaka w całej historii Polski, a dla nas to nie tylko największy Polak, ale i jeden z największych ludzi w dziejach i historii świata. Nasz kochany Jan Paweł II – powiedział szef rządu.
https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-morawiecki-w-jasle-tusk-to-smerf-maruda-ktory-opowiada-bajki,nId,6648813
Tako rzecze nasz kochany kłamczuszek, ale ja poszedłbym na jego miejscu
o krok dalej i ogłosił, że całego wszechświata i że generalnie to kumpel Boga Ojca i całej Trójcy Świętej, że o Jezusie nie wspomnę.
W dodatku narciarz, a już od dawna wiadomo, że kończą się żarty, gdy zaczynają się narty.