Bo koty są dobre na wszystko.
Na wszystko, co życie nam niesie.
Bo koty, to czułość i bliskość
na wiosnę, na lato, na jesień.
A zimą – gdy dzień już zbyt krótki
i chłodnym ogarnia nas cieniem,
to KOT – Twój przyjaciel malutki
otuli Cię ciepłym mruczeniem.
Franek Klimek
Dziś Światowy Dzień Kota. Dzielę się z wami jednym z wielu wierszy Franka Klimka-kociego poety z Krakowa. Poznałam go osobiście i wielce cenię za przeogromniesercową miłość do kotów. Wybaczcie, że wpycham się z tak banalnym tematem, gdy roztrząsacie sprawy ważne i ważniejsze. Dopadła mnie depresja zimoworządowa i chociaż czytam Wasze niusy i komentarze brak mi sił na udział w dyskusji. Wygłaszczcie i wyprzytulajcie swoje futrzaste pociechy i zróbcie im pyyyszną kolację [niekoniecznie przy świecach]. Mrau!
MiaUłem kota, ale mysz mi go zjadła. Albo odwrotnie.
Summe oboje nie żyją, a ich atomy są w innych organizmach.
:))
Nie musisz przecież pisać o bieżączce, może o czymkolwiek, choćby właśnie o kotach. Rysio pozdrawia z szafki na buty, na której lubi spać w ciągu dnia:
ViC-Thor.
też miaułam kotydwa. już nie mam. mogę tylko namalować mrauki.
Pantryjota.
z Rysia to fajny kocur jest 🙂 / już to kiedyś mówiłam/
Lukasuwka,
Taki trochę wiejski prostak, ale ogólnie jest w porządku.
Pantryjota,
Bardzo w porządku jest Twój Rysio (dobrze, że chociaż kotu nadałeś to imię, bo inaczej zostałoby ono już zupełnie zapomniane).
Ale skąd u burego koteczka ta rudość? Czyżby postarał się upodobnić do kilimka, na którym sypia? 🙂
Rzeczywiśce na tym zdjęciu wygląda trochę jak tricolor, ale to prawdziwy kot, choć już bez cech „męskich”
Eva70,
Miałem na myśl, że kocur, bo jak wiadomo, trójkolorowe są przeważnie tylko kotki.
Eva,
Wszystkie koty- burasy jakie miałem, podbrzusze miały właśnie w tym kolorze, wygląda więc na to, że to cecha tego genotypu.
Ryski, zasadniczo, to fajne chłopaki ale i Edkom ( też jakby zapomniane imię ) niczego nie brakuje,
Zuza to tricolor, zaś Mysza to szaro-szaro biały kurdupelek z energią równą pozostałej dwójce.
McQuriosum,
Trzeci nie wygląda na kurdupelka :))
McQ,
masz u siebie gromadę cudnołaciatokudłatego szczęścia 🙂
a Pantrysiowy Rysiek wcale nie jest prostakiem, tylko inteligentem z zacięciem 😉
mnie zostały tylko pamiątkowe fotki i dokarmianie kotowatych pod balkonem
Pantryjota,
TA trzeciA może i nie wygląda, ale jest kurdupelkowatA: po prostu jest młodsza od pozostałych o jakieś 1/2 roku.
Oto Mysza na zdjęciu sprzed kilku miesięcy ( postanowiła u nas zamieszkać dopiero jesienią ) ale od tamtego czasu i tak nie wyrosła tak wyraźnie, jak samczyk Edzik…
Lókasófka,
szczerze Ci współczuję, że nie możesz mieć swojego mruczaka 🙁
Pociesz się tym, że na 1000% nadejdzie jeszcze taki czas, gdy będziesz miała dość sprzątania kuwet i wyrzucania rozbitych doniczek z kwiatami, a na wszystko będzie sobie z góry patrzył … 😉
McQ,
może Bóbr da, że zamiast do piekła, pójdę do kociego nieba? sprzątać te kuwety ale za to będę mogła do woli naprzytulowywać się do kocich brzuszków i słuchać mruczanek? 🙂
piękne są wasze kociule. ja mogę najwyżej narysować sobie szklanego
Grósia,
a co Ty, niebobrzę moje, taka zczarnowidzona?
Nie ma piekła, więc hulaj dusza ( i nie tylko )!
Maluj spokojnie śliczne koty, a jeszcze będzie Ci dane.
🙂
McQ??
mówisz, że nie ma? to dlaczego mnie wczoraj….piekło? 🙂
nie wiem, czy będzie mi dane. jakiś czas temu byłam u koleżanki, która ma ślicznego kocura, rudasa. pozwolił się pogłaskać i podrapać pod bródką. niestety to wystarczyło bym odchorowała krótką chwilę przyjemności. jak powiedział mój alergolog….koty tylko na obrazkach 🙁
Grósia,
aaaaaa, teraz to już wiem wszystko…
W sprawie alergii można by byłoby postąpić na modłę Wałęsy i stłuc – a przynajmniej zmienić – alergologa, ale skoro Wałęsa wyautowany, to zostaw eskulapa w spokoju.
Należy mieć nadzieję, że alergia czasem słabnie, więc może jednak…
ps
a dla Ciebie wiosenne kwiatuszki „świeżo zdjęte”
🙂
McQ`niu,
dziękuję za kwiatule. dopiero teraz zauważyłam. no gapa jestem przez duże P :))
naprawdę masz już śnieżyczki w ogródku? śliczne są.
pamiętam ogródek babci, pełen przebiśniegów.
ps. alergia to niefajne coś. nikomu nie życzę. gdy miałam tylko jednego kocurka, było znośnie, ale jak przygarnęłam Zuzę, to zaczęły się poważne kłopoty. ale nawet wtedy nie zgodziłam się, żeby je oddać. może za jakiś czas poddam się odczulaniu. i wtedy…kto wie?
Grósia,
oczywiście, że są i kwitną już od co najmniej 2 tygodni. Pełno ich i nawet nie bardzo wiem skąd się wzięły… ale skoro są, to dobrze, bo zakątek przy wejściu wiosną nie jest taki pusty.
ps
Kwiatki też potrafią uczulać.
McQuriosum,
No, no, ja Ci dam uczulanie! Ja uwielbiam koty, kociaki, kotki i kocięta. Mam zboczenie kotne. Serio. Moja córka ma 2 sztuki i biedactwa cierpią na przegłaskanie, gdy od niej wychodzę.
Kfiatushek,
Kwiatki i owszem, potrafią, a o Kfiatushkach się nie wypowiadałem i nie będę!
Edzio też nie będzie… 😉