Konwicki…

Odszedł Tadeusz Konwicki. Wklejam tu notkę, która wisi w S24, ale tam mają inne „priorytety”, postanowiłem więc podzielić się nią tu. Odbyć nią czuwanie przy zmarłym:

Najpierw Go dużo czytałem, potem dużo się z Nim kłóciłem. Bo dało się z nim kłócić, mam Jego książki całe popisane komentarzami do jego zdań. Te Jego zdania wchodziły we mnie, gdzieś zostawały i wracałem z nimi pogadać.

Nie dla piękna i mądrości przychodziłem do Jego prozy. Dla doświadczenia, dla poznania jego sposobu myślenia. Potem napisałem komparatystyczną pracę, a On był w niej „villain”, był kontrapunktem dla innej osoby, był cieniem dla jasności.

Teraz, gdy nie napisze już ani jednego zdania, wracam do Niego. Czytam to, z czym się spierałem, to co mnie zauroczyło, jak liszaj na ścianie.

Czytam Jego:

Ja tej swojej prozy nienawidzę. Nienawidzę jak upiora, jak złego wspomnienia, jak wyrzutu sumienia. Ta proza to coś w rodzaju ziarniny cieknącej z mojego organizmu. Niby wskazuje, że coś się zabliźnia, że coś zdrowieje, ale przecież nic się nie zabliźniło i nic nie wyzdrowiało.

/Tadeusz Konwicki, Kompleks polski/

(c) AL

Kategoria: Kultura i sztuki wszelakie (2)
  1. Lukasuwka pisze:

    jutro wypożyczę sobie którąś z jego książek

  2. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    Ja mam kilka w domu, to mogę Ci pożyczyć :))
    Niektóre z nich nawet czytałem w młodości, ale już nic nie pamiętam.
    Ale ja nawet Dostojewskiego nie pamiętam, choć potrafiłem Idiotę przeczytać w 3 dni, nie chodzą z tego powodu do szkoły.
    Pewnie za szybko czytałem :((

  3. krawcowa pisze:

    Al, za mój komentarz niech będzie 4 część rozmowy, jaką Konwicki przeprowadził z Holoubkiem…należy mieć nadzieję, że obaj nie umarli…i nie umrą 🙂

    Warto jednak wysłuchać całej rozmowy, co właśnie przed chwila skończyłam robić 🙂

  4. al pisze:

    Lukasuwka,

    Jeśli mogę coś doradzić, to „Sennik współczesny”.

  5. al pisze:

    Pantryjota,

    Są różne preparaty ziołowe wspomagające pamięć.

  6. al pisze:

    krawcowa,

    Znam ten film, zrobiony zresztą przez syna Holoubka. Trochę w tym autokreacji, ale takiej niewinnej, w dobrej intencji.
    To bardzo irracjonalne, co powiem, ale dobro chyba żyje dalej, śmierć się go nie ima.

  7. krawcowa pisze:

    al,

    Pozwolę się z Tobą jednak nie zgodzić, ja odbieram to jako podsumowanie życia, ci Panowie to już stare tetryki ze świadomością stetryczenia, jaki byłby sens kreowania, czego i po co?
    Konwicki mroczny i małomówny, chyba łatwiej przychodziło mu pisanie …

  8. al pisze:

    krawcowa,

    Ależ proszę mieć swoje zdanie, jakże inaczej. O autokreacji myślałem, gdym Holoubka słuchał. To już jest „we krwi” po tylu latach wcielania się w role…
    No i syn – autor filmu, trochę laurki.
    Konwicki mroczny i małomówny – on zasługuje na duże uznanie za swój samokrytycyzm, dystans do tego, co napisał. Kiedy uznał, że nie jest już w stanie opisywać świata, jaki wokół, zamilkł. To budzi szacunek, zwłaszcza w obliczu zadowolonych wiecznie ze swej niezmierzonej mądrości gadających nieustannie.

    Pozdrawiam

  9. Pantryjota pisze:

    al,

    Preparaty ziołowe raczej są mało skuteczne na uszkodzenia organiczne, a ja pamięć mam kiepską od małego. Gdyby nie to, byłbym zapewne nauczycielem akademickim, albo sławnym pisarzem :))

  10. Pantryjota pisze:

    al,

    Holoubek cały był jedną wielką kreacją :))
    Ale to świetny aktor, bez dwóch zdań.

  11. Pantryjota pisze:

    al,

    A to w nawiązaniu do pisarstwa i do aktorstwa:

  12. Lukasuwka pisze:

    al,

    dzięki za podpowiedź 🙂
    wypożyczyłam przed pracą. teraz będę poczytywać

  13. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    dziś wypożyczyłam „Sennik…” ale gdyby co, gdyby jak, jeśli gdyby… to pożycz mi 🙂

  14. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    Dawno nikomu nie pożyczałem żadnych książek. Ostatni pożyczyłem jednemu koledze Biblię z dedykacją i nie oddał. Co gorsza, niedawno okazało się, że umarł 12 lat temu, więc już jej nie odzyskam. Ale i tak bym nie czytał, bo to nudy są i duby smalone, czasem bardzo okrutne:

    Kobieto! Jeśli twój mąż odda cię grupie rozochoconych mężczyzn, by dokonali na tobie całonocnego gwałtu zbiorowego i masz jedynie siłę, by się doczołgać na próg domu, uważaj. Twój mąż może uznać, że dokonano na tobie tak straszliwej zbrodni, że poćwiartuje cię żywcem na 12 części i roześle je po całym kraju. Sdz 19, 25-29

    Synowie Jakuba wymordowują wszystkich mężczyzn w mieście. Rabują cały majątek, uprowadzają w niewolę wszystkie kobiety i dzieci. Rdz 34, 25-31

    «Tak mówi Pan, Bóg Izraela: „Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego”». Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza, i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów. Wj 32, 27-28

    Mojżesz się dziwi:
    „Jak mogliście zachować przy życiu wszystkie kobiety? (…) Zabijecie więc spośród dzieci wszystkich chłopców, a spośród kobiet te, które już obcowały z mężczyzną.” Lb 31, 15-18

    „Gdy Pan, Bóg twój, wprowadzi cię do ziemi, do której idziesz, aby ją posiąść, usunie liczne narody przed tobą: Chetytów, Girgaszytów, Amorytów, Kananejczyków, Peryzzytów, Chiwwitów i Jebusytów: siedem narodów liczniejszych i potężniejszych od ciebie. Pan, Bóg twój, odda je tobie, a ty je wytępisz, obłożysz je klątwą, nie zawrzesz z nimi przymierza i nie okażesz im litości.” Pwt 7, 1

    „Skoro ci je Pan, Bóg twój, odda w ręce – wszystkich mężczyzn wytniesz ostrzem miecza. Tylko kobiety, dzieci, trzody i wszystko, co jest w mieście, cały łup zabierzesz i będziesz korzystał z łupu twoich wrogów, których ci dał Pan, Bóg twój.”
    „w miastach należących do narodów, które ci daje Pan, twój Bóg, jako dziedzictwo, niczego nie zostawisz przy życiu.”
    Pwt 20, 13-16

    Syn Dawida – Amnon, gwałci własną siostrę, Tamar. Inny syn Dawida, Absalom następnie go za to zabija. 2 Sm 13, 1-29

    «Ta oto kobieta powiedziała mi: „Daj twojego syna, a zjemy go dzisiaj, mojego zaś syna zjemy jutro”. Ugotowałyśmy więc mojego syna i zjadłyśmy go. Dnia następnego powiedziałam do niej: „Daj twego syna, żebyśmy go zjadły”, lecz ona ukryła swojego syna». 2 Krl 6, 28-29

    „«Idźcie za nim po mieście i zabijajcie! Niech oczy wasze nie znają współczucia ni litości! Starca, młodzieńca, pannę, niemowlę i kobietę wybijajcie do szczętu!»” Ez 9, 5-6

    „Szczęśliwy, kto schwyci i rozbije o skałę twoje dzieci.” Ps 137, 9

    „Każdy odszukany będzie przebity, każdy złapany polegnie od miecza. Dzieci ich będą roztrzaskane w ich oczach, ich domy będą splądrowane, a żony – zgwałcone. Oto Ja pobudzam przeciw nim Medów (…) Wszyscy chłopcy będą roztrzaskani, dziewczynki zmiażdżone. Nad noworodkami się nie ulitują, ich oko nie przepuści także niemowlętom.”
    Iz 13, 15

    „przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach.”
    Łk 19, 27

    „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.” Mt 10, 34

  15. Eva70 pisze:

    al,

    Jako „konsumentka” aktorstwa Gustawa Holoubka od jego pierwszej jego roli w Warszawie, czyli roli sędziego w sztuce Ugo Bettiego „Trąd w Pałacu Sprawiedliwości” (na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego w 1958 r.) mam poważne wątpliwości, czy to on „wcielał się w role” czy też te role wcielały się w niego.
    Cóż to było za objawienie! On nie grał tego sędziego, on nim był i zarazem nie przestał być Holoubkiem. Podobnie było w sztuce Sartre’a „Diabeł i Pan Bóg”. Do tej pory pamiętam intensywny błękit jego oczu i pewne gesty (siedziałam w 1. rzędzie, bo bilety dostawałam od pracownika teatru) i nie jest to pamięć zakochanej nastolatki, tylko podziw dla jego gry: oszczędnej, powściągliwej, wydobywającej ze sztuki przede wszystkim myśl autora. Podobnie po latach zagrał Gustawa-Konrada. Moim zdaniem rzeczywiście, tak jak to sformułował w filmie swojego syna Jana, był on pośrednikiem między autorem a widzem.
    Zarówno nieżyjący już od kilku lat Aktor jak i dopiero co zmarły Pisarz towarzyszyli mi niemal przez całe moje życie, czuję się przez obu hojnie obdarowana, jak to – moim zdaniem – trafnie określił Gustaw Holoubek w filmie.
    Warto też wspomnieć o dorobku filmowym T. Konwickiego. To on był prekursorem tzw. polskiej nowej fali i większość jego filmów wcale się nie zestarzała, a dwa z nich – „Salto” (w 2014 r. był prezentowany w USA i Kanadzie) i „Ostatni dzień lata” – Martin Scorsese umieścił na liście arcydzieł polskiej kinematografii.

  16. al pisze:

    Pantryjota,

    Preparaty oparte na miłorzębie czy żeń-szeniu mają zdolność opóźniania procesów nieuchronnych dla ludzkiego mózgu.

  17. al pisze:

    Pantryjota,

    Będzie Pan w kwestii aktorstwa Holoubka musiał pogadać z Evą70, po jej komentarzu uleciały ze mnie resztki kompetencji.

  18. al pisze:

    Lukasuwka,

    Cała przyjemność po mojej stronie, mam nadzieję, że książka nie sprawi zawodu.

  19. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    na takie dictum rezygnuję z pożyczania,
    bo aż ciarki przeleciały mi po plecach na myśl, jakie cytaty z biblii wyrwałbyś, gdybym Ci nie oddała!

  20. Lukasuwka pisze:

    al,

    po lekturze wrócę do tego wątku i odpowiem Ci zgodnie z prawdą, moje wrażenia

  21. al pisze:

    Pantryjota,

    „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.” Mt 10, 34 i wszystko powyżej.

    Umówmy się na zawieszenie broni. Pan nie będzie mi wrzucał nic o Biblii, ja Panu nie będę wcinał się w wątek „bobrzy”. Takie modus vivendi, inaczej będę trampoliną dla poglądów, których nie podzielam.

  22. al pisze:

    Eva70,

    Bardzo mnie ucieszył ten komentarz. Nie miałem zaszczytu oglądać Holoubka „na żywo”, zaś filmy Konwickiego jak najbardziej poważam, wpis ten stanowi cenne uzupełnienie mojej notki.
    Jak pisałem, dla mnie Konwicki to przede wszystkim słowo – jego proza, z którą wszedłem w dość zaawansowaną „zażyłość”, do tego wręcz stopnia, że stałem się względem niego bardzo wymagający, ergo krytyczny.
    Miło wymienić myśli z kimś, kto czuje się obdarowany przez Konwickiego, ja tak się czuję.
    „Nie siknęła w ciebie opatrzność tą dziwną witaminą, która wyróżnia pojedynczych ludzi z ogółu
    – Ty wierzysz w geniusz, bracie?
    – Masz rację. Jesteśmy braćmi w przeciętności. Topimy się całe życie nie mogąc utonąć i czekamy na głos z nieba. Takich jak my jest dużo, Misiu, coraz więcej. Nie masz czego żałować.
    – Ty mi może wyjaśnisz, na czym polega geniusz i skąd taki boski przymiot u najbardziej rozwiniętych ssaków?
    – Ty dobrze wiesz, o czym ja mówię. Szukałeś w sobie tego jak ziarnka maku w pryzmie czczego piasku, zanim trafiłeś do nas.
    – A może ja przyszedłem tutaj dlatego, że odkryłem prawdę? Może już wiem, jak mało dzieli geniusza od głupca, dobro od zła, nawet płeć od płci.”
    /T. Konwicki, Wniebowstąpienie/

  23. Pantryjota pisze:

    al,

    Żeby zamknąć temat pamięci dodam tylko, że nic nie pomoże mózgowi, jeśli w momencie narodzin uległ niedotlenieniu. Fachowo nazywa się to „zamartwicą” i oczywiście mogą być różne poziomy tego niedotlenienia.

  24. Pantryjota pisze:

    al,

    Wątki z Biblii nie pasują do Konwickiego ?
    To ja może wkleję co A.Michnik właśnie napisał o pisarzu:

    I zapamiętałem jeszcze rozważania Tadeusza Konwickiego o religii. Na pytanie o wiarę w Boga jeden z bohaterów „Wniebowstąpienia” odpowiadał: „Wierzę w złego Boga”. W „Kalendarzu i klepsydrze” pisarz opowiadał przejmująco o swoich modlitwach. Tak, to był homo religiosus. Ale z dumą też podkreślał swą niezależność od hierarchii Kościoła katolickiego – nie ufał instytucjonalnym hierarchom Kościoła naszego czasu.

    Ja też nie ufam.

    No ale jak Pan sobie życzy, mogę się skupić na Holoubku :))
    A co do Konwickiego, to tak tylko przypomnę, że przez chwilę miałem na Salonie bloga jako „Zwierzoczłekoupierd”.
    Jak Pan sądzi, skąd się wziął ten nick ?

  25. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Bardzo mnie ucieszył ten komentarz. M.innymi dlatego, że gdy notka się pojawiła czułem obawę, że może nie spotka się z zainteresowaniem, bo różnie przecież bywa z popularnością poszczególnych wpisów na tym portalu, podobnie zresztą jak na każdym innym. No ale na szczęście tak się nie stało i teraz możemy porozmawiać o Holoubku :))
    Przyznam się bez nacisku, że na aktorstwie teatralnym się nie znam, bo w teatrze byłem może 3 razy w życiu i ostatni raz jeszcze za komuny, bodaj na Zemście, z klasą szkolną. Osobiście jednak o wiele bardziej zapadła mi w pamięć podobna wizyta z klasą na filmie HELP w kinie Muranów.
    Natomiast widziałem trochę filmów z panem Gustawem i muszę się zgodzić, że pan Holoubek zawsze „grał siebie” – nieco manierycznie, ale czasem bardzo pięknie. No i to jego przedniojęzykowe „Ł” które tak śmiesznie naśladował u Owsiaka Marek Kondrat – skądinąd też świetny aktor:

    A tu młody Stuhr w tej samej roli:

    Pozdrawiam serdecznie.

  26. al pisze:

    Pantryjota,

    Wątek pamięci jest mi szczególnie bliski, ponieważ posługuję się nią poniekąd zawodowo. I wyczynia mi czasem dziwne „tricki”. OK, rozumiem, nie będę ciągnął.

  27. al pisze:

    Pantryjota,

    Zwierzoczłeko… – to i taki miał Pan „epizod”? no pogubiłem się w tym, „namnożyło się tych postaci”.
    Widzę, że jednak sporo pamięta Pan z Konwickiego, mimo że zarzekał się na początku, że ni chu chu.
    Ludzie są w tym piękni, że się między sobą różnią. Ja bym nie potrafił jednym zdaniem czy komentarzem podsumować całości stosunku Konwickiego do religii, zresztą cytatem z jego prozy nie sądzę aby dało się to ogarnąć.

  28. Pantryjota pisze:

    al,

    Ano miałem, ale tylko w celu skomentowania jednej notki Golonki, który zawsze twierdził, że rozpozna mnie na kilometr : ))
    Ale jest na to za głupi :

    @ZWIERZOCZŁEKOUPIERD
    Możliwe że na Pańskiej książce jest cena 845 zł. I możliwe, że jak oni ją nalepiali, to była fortuna. Zwracam jednak uwagę, że ja nie napisałem, że ona kosztowała 10-20 złotych, tylko „odpowiednik” dzisiejszych 10-20 złotych. Nawet jeśli jej cenę zaniżyłem, to i tak bardzo nieznacznie. Chodziło mi o to, że mnie na nią było bez najmniejszego kłopotu stać. A jeśli moi rodzice w ogóle pozwolili mi ją sobie kupić – już nie mówię, że mi na nią dali pieniądze – to niech mi Metz nie pieprzy, jak on musiał na nią wydać wszystkie oszczędności i jeszcze zapożyczyć się u rodziców.
    No i kwestia ceny tej książki dziś. Możliwe że ktoś jest na tyle mało przytomny, że za czeskie wydanie gotów jest wyłożyć cztery stówy. Ja sobie niedawno kupiłem na abebooks.com wersję oryginalną i rozszerzoną za dolara plus dziesięć wysyłki.
    KRZYSZTOF OSIEJUK23.09.2014 19:31
    75515688

  29. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Marek Kondrat był jednym z ulubionych uczniów Gustawa H. Mistrz cenił go za inteligencję i umiejętność opowiadania dowcipów, których Kondrat zna podobno mnóstwo i na dodatek pamięta. Innym z jego ulubieńców był Piotr Fronczewski.
    Jeśli chodzi o teatr i grę aktorską, to ja wolę teatr „na koturnach” od teatru obecnie dominującego, powtarzającego rzeczywistość, którą – niestety – znam aż za dobrze i nie mam ochoty oglądać jej w teatrze. Manieryczność a la Holoubek też mi nie przeszkadza, niestety nie widziałam go na scenie z Ireną Eichlerówną. Ta, to była dopiero manieryczna, ale po obejrzeniu sztuki Racine’a „Brytannik”, gdzie grała Agrypinę, po upływie pół wieku świetnie ją pamiętam.

  30. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Gdy prowadziłem bloga „Orwocolor” pisałem też o aktorach. Jeśli ma Pani ochotę przeczytać jedną z tych notek, to ją tutaj wkleję, o ile autor nie będzie protestował, że to obok tematu.

  31. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Choć z okazji notki o Konwickim bardziej wypadałoby wkleić coś o reżyserach, prawda ?
    No to może taki krótki żarcik o Wajdzie:

    Oto historia pewnego reżysera – z grubsza chronologiczna, choć nie całkiem kompletna.

    Jako młodzieniec był złym chłopcem, co w jego pokoleniu zdarzało się dość często. Już na początku swojej drogi potknął się i wpadł do kanału, gdzie szukajac diamentu odnalazł tylko popiół. Inspirowała go klacz Lotna i wydawało mu się czasem, że jest niewinnym czarodziejem, a innym razem jawił się sam sobie jako ten Samson, nieślubne dziecko powiatowej lady Makbet. Bywało, że pukał co jakiś czas do bram raju, a potem trudna sytuacja w jaką popadał powodowała, że to co miał, było na sprzedaż. Polował też na muchy i po takim polowaniu wszystko wyglądało jak krajobraz po bitwie. W brzezinie spotkał kiedyś Piłata i kilku innych facetów, który zaprosił go na wesele. Ziemia obiecana była tuż, tuż, ale okazało się, że znalazł się w smudze cienia. Na szczęście zjawił się człowiek z marmuru i przekonał go bez znieczulenia do panien z Wilka. Pewien znajomy dyrygent był jak człowiek z żelaza, a Dantona kronika wypadków miłosnych sprawiła, że poczuł się jak opanowany przez biesy. Pierścionek z orłem w koronie podarował Nastazji, a w wielki tydzień poznał pannę Nikt i wkrótce potem pana Tadeusza. Zemścił się na wrogach Katyniem i jakiś czas odpoczywał w tataraku. Ponieważ nie chciał robić konkurencji koledze reżyserowi, nie nakręcił filmu o katastrofie Tupolewa, tylko o Wałęsie, człowieku z nadziei.

    Są tacy, którzy mają nadzieję, że więcej filmów nie popełni, ale osobiście bym na to nie liczył, bo on jest jak jeden aktor, który skończył na scenie, bo to podobno dla aktora szczyt marzeń.

    —————-

    Jak napisałem we wstępie, historia jest niekompletna, ale mam nadzieję, że bohater mi wybaczy, a czytelnicy być może uzupełnią ją o nieznane szerzej domniemania, insynuacje i zwykłe potwarze, bo tak to już u nas jest, że jak ktoś kręci nie po myśli, to na pewno jakieś haki się na niego znajdą. Ta reguła „prawej ręki” dotyczy oczywiście nie tylko kręcenia, no ale to jest blog o kinie, więc skupiam się na meritum.

    M.K.

  32. Eva70 pisze:

    al,

    Dla mnie też oczywiście SŁOWO jest najważniejsze, a słowo u Konwickiego (może z powodu jego miejsca urodzenia?) ma nie tylko znaczenie, ale również smak, zapach, kształt, kolor – stanowi chyba o tym atmosfera, jaką Pisarzowi często udaje się wytworzyć. Napisałam o „obdarowaniu”, bo należę do osób, dla których literatura, muzyka, malarstwo, architektura – sztuka w ogóle jako składnik życia jest niesłychanie ważna, może nawet ważniejsza niż wszystko inne. Pozwala mi przetrwać najtrudniejsze momenty w życiu, jakoś rekompensuje (a kto wie, czy nawet nie usprawiedliwia?) zło, które się ciągle dzieje na naszej planecie. Talent, umiejętność tworzenia jest przecież równie wielką tajemnicą jak i inne tajemnice Przyrody. Pewnie to dlatego, kiedy czytam książki, słucham muzyki, oglądam dzieła malarskie, obiekty architektonicznie, wybitne spektakle czy filmy, czuję się nie tylko obdarowana, ale również odczuwam ogromną wdzięczność dla twórców tych dzieł. Nigdy nie miałam okazji powiedzieć tego żadnemu z nich (no może tylko pewnej Aktorce, która za miesiąc kończy 100 lat i jeszcze gra) i może własnie dlatego odważyłam się tu złożyć to moje „wyznanie uczuć”.

  33. al pisze:

    Eva70,

    Napisała Pani to, co sam myślę, ale obawiam się sformułować, nie żebym nie ufał umiejętności formułowania, ale z obawy, że wyśmieją. Szyderstwo bywa bronią straszną. Pani „manifest” wszak ośmielił mnie do zgodzenia się z komentarzem, a nawet podpisania pod nim rękoma oboma.
    To pachnie Szaflarską, pachnie tymi chwilami i czasem, gdy sztuka znaczyła, jak Pani mówi, tyle, że równoważyła zło. O taką sztukę mi chodzi.
    Miłego wieczora

  34. krawcowa pisze:

    Eva70,

    Ja również Pani Ewo chciałam podziękować za ten komentarz, chyba wyraża to co czują wszyscy w miarę wrażliwi ludzie 🙂
    Po przeczytaniu notki Ala, od razu skojarzyła mi się ta rozmowa która prowadzili panowie Holoubek i Konwicki w jakimś zagajniku i dlatego wstawiłam ją jako mój komentarz. Odchodzą ludzie którzy są symbolem XX wieku. W czasie tej przechadzki padają bardzo ważne słowa, że nie myśleli o karierze, z kim się poznać, co z kim załatwić, tylko robili swoje najlepiej jak potrafili.
    Chyba te czasy bezpowrotnie minęły…

  35. al pisze:

    krawcowa,

    Dodam, że jest taki film o Konwickim, „całkiem spora Apokalipsa” (nie spamiętałem tytułu dokładnie) gdzie mówi On, że nie znajduje już sposobu na opisanie świata teraz, to rola dla następnych. Zatem, czasy mijają bezpowrotnie, ale czas idzie nadal i trzeba, by ktoś dalej opisywał ten świat. Nie tak, jak Konwicki, ale po swojemu, w duchu „robienia swojego najlepiej jak się potrafi”.
    Jestem zaszczycony, że notka wywołała taki oddźwięk.

    Pozdrawiam serdecznie

  36. krawcowa pisze:

    al,

    Dzięki, zaraz poszukam, chętnie obejrzę ten film 🙂
    Wielu już próbuje opisać ten współczesny świat, pewnie tak jak potrafią ale i tak, aby byli czytani…a z tym jest teraz gorzej, piękne zdania i mądre myśli muszą być wzmocnione sporą dawką erotyzmu i wulgaryzmów…inaczej trudno o czytelnika…z drugiej strony, też taki jest ten nasz współczesny świat…no cóż, trzeba się dostosować, zawracanie kijem Wisły jest dla ,,don kiszotów” 😛

  37. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Co do dawki erotyzmu, to pozwolę sobie zacytować fragment dzienników pewnego naszego klasyka, o którym mówiło się w swoim czasie, że był brany pod uwagę jako kandydat do Nobla w dziedzinie literatury. Oto słowa autora lektur szkolnych :

    ” Jedna rzecz mnie martwi: spuszczam się co noc – ale w tak haniebny sposób, że gdyby rano prześcieradło sztorcem postawić na podłodze, to wygodnie mogłoby służyć za parawan”
    Albo tutaj:
    ” Myśli moje jak trupie głowy w ślubnych welonach plączą się po odurzonej głowie”

    Jest też coś dla katolików i innych nawiedzonych:

    „Chciałbym spowiedzi lub czegoś wielkiego, wtrząśnień i piorunów,szumu i gwałtu, przewrotów i zbrodni. Czuję głosy i okrzyki i bicie dzwonów na gwałt, ptaki czy pieśni nucą mi na uszami – zwą to sumieniem lub duszą czy cnotą.Ach uciec od siebie! Upadłeś, upadłeś, upadłeś”

    Kto zgadnie czyje to słowa ?

  38. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Żeromski, czytałam Vargę w GW, a wiesz, że przed wojną,, Dzieje grzechu” były na indeksie kościelnym, kto przeczytał nie dostawał rozgrzeszenia?
    Moja babcia się przyznała, że czytała i nie dostała 🙁

  39. Lukasuwka pisze:

    Eva70,

    z ogromną przyjemnością przeczytałam Twoje komentarze, [czy powinnam pisać per Pani?]
    takie „odczuwanie” świata jest bliskie memu sercu.
    zagłębiam się obecnie w świat Konwickiego, przyznaję szczerze, przeczytałam tylko Małą Apokalipsę. ale podobno nigdy nie jest za późno by poznać nową książkę, teraz zgodnie z sugestią Al`a rozpoczęłam Sennik…
    pozdrawiam

  40. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    Sennik o tej porze ?:))

  41. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    Zgadzam się, że komentarze Evy70 to perełki.

  42. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    zbyt głośno wieje za oknem, może Sennik mnie uśpi?

    tak, tym razem ja też zgodzę się z Tobą w stuprocentach. To perełki!

  43. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Grzech zawsze pozostaje grzechem, niezależnie przed którą wojną się go popełnia.Może i ja przeczytam coś Konwickiego na szybko, żeby nie wyjść na ignoranta ?
    Jutro przeszukam bibliotekę i dam znać co i jak.
    Apokalipsę to mam chyba jeszcze w jakimś wydaniu „podziemnym” więc nie wiem, czy odczytam.
    Ale nie lubię Konwickiego za jego stosunek do Pałacu Kultury.

  44. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    U Ciebie też wieje ?
    U mnie wręcz piździ :))
    Ale nie tak, jak kilka dni temu – świerk za oknem jednak mniej się ugina.

  45. Pantryjota pisze:

    Pantryjota,

    Powiedzmy sobie wprost, że Eva to perełka :))
    Zresztą nie jedyna na tym forum.
    Weźmy np. Ciebie, że nie wspomnę o Krawcowej i w ogóle.
    Powoli zbieram silną ekipę :))

  46. al pisze:

    Pozwolicie Państwo, że wetnę się na chwilę w te stypowe pogaduszki.

    „- Ty poczuwasz przy zmarłym?
    – Tak, ja.
    – Jak się nazywasz, bo nie pamiętam.
    – Charon.
    – To co, ty Żyd jesteś?
    – Nie pamiętam swego imienia ani nazwiska. Tak mnie nazwał pan Wiesio.
    Podniosła się z krzesła. Wiatr zasyczał w szparach, brzęknęły szyby. Było tu bardzo zimno.
    – Siadaj na moim miejscu. Jeśli umiesz i chcesz, możesz się pomodlić. Jeśli nie, to posiedź w milczeniu. Nie trzeba zmarłych zostawiać samych.”
    /T. Konwicki, Wniebowstąpienie/

  47. Eva70 pisze:

    Lukasuwka,

    Skoro ja Grószeczko (mogę sobie pozwolić?) jestem po imieniu ze 100-letnią Aktorką, to i Ty możesz być po imieniu ze mną ( do setki jeszcze mi trochę brakuje:)).

  48. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Mnie ten „pałac” też zgrzyta.

  49. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Ja zaś jestem fanem Pałacu Kultury i dałem temu dwukrotnie wyraz na Salonie we wpisach, które sprowokowały setki komentarzy, bo temat jest „wdzięczny”. Wielu z komentujących wykazało się przy tej okazji totalną ignorancją, a wielu zwykłym zacietrzewieniem, tak typowym dla tamtego miejsca.
    No ale Pałac przeżyje Panią, mnie i nasze dzieci też.
    I bardzo dobrze.

    Pozdrawiam serdecznie.

    P.

  50. Atom pisze:

    14:18

    Pantryjota,

    K Mać!

  51. Atom pisze:

    al,

    Niech żyje Bóbr i wszystkie jego żeremia!!!

  52. Pantryjota pisze:

    Atom,

    A dlaczego mać ?
    Nie załapałem :((

  53. Lukasuwka pisze:

    Eva70,

    Eva, z przyjemnością piję brudzia, daj buziaka [cmok] , ceremonia poszła, zatem możemy mówić sobie po imieniu 🙂
    mnie do 100brakuje5

    pees. poważnie jesteś na Ty z Danusią Szaflarską???

  54. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    A masz zezwolenie na publikowanie jej zdjęć u mnie od niej ? :))

  55. krawcowa pisze:

    To zdjęcie, nie jest prywatne 🙂
    Więc takie samo prawo, jak zamieszczanie klipów…

  56. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Czyli jak coś było w gazecie, to można ?
    Zaraz wkleję koleżankę po wizażu :))

  57. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Nie wiem czy można, ale może masz rację…więc usuwam 🙁

  58. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Oj tam, w końcu to koleżanka Evy, a poza tym, fajny sweterek ma na sobie :))
    Umieściłem to co obiecałem w poprzedniej notce. Niech się panie wypowiedzą na temat efektu „upiększania” Moim zdaniem postarzyli ją ( na tych zdjęciach miała 37 lat ) i mnie osobiście to się nie podoba w ogóle.

  59. Eva70 pisze:

    Lukasuwka,

    Poważnie jestem na Ty. Zawsze pracowałam na Starym Mieście, gdzie ta wspaniała Aktorka mieszkała (i mieszka), toteż widywałam Ją dość często. Zbliżył nas jednak (tu jest Gemerał!) dopiero stan wojenny, bo obie jako wolontariuszki pracowałyśmy w Komitecie Prymasowskim, a tam wszyscy byli po imieniu, bez formalnego przechodzenia (można rzec – egalite, fraternite bez liberte).
    Z niektórymi poznanymi wówczas osobami mam kontakt do dzisiaj, a Danusię – dopóki pracowałam – spotykałam dość często na Starym Mieście, już jako znajomą, a także na różnych okolicznościowych uroczystościach. Zawsze nawet sam Jej widok mnie cieszy, a rozmowa – sprawia mi ogromną przyjemność. Jest Ona nie tylko wspaniałą Aktorką, ale również osobą pełną wdzięku i poczucia humoru oraz ciepłym i skromnym Człowiekiem. Gdzie na świecie jest druga taka aktorka, która w Jej wieku (20 lutego skończy 100 lat!) gra rolę w awangardowym teatrze, na dodatek nie w sztuce Moliera czy Fredry, tylko w sztuce Masłowskiej. Wygląda nadal ślicznie, czego może przekaz filmowy czy telewizyjny tak nie pokazuje, bo nie ujawnia jakiejś takiej rozczulającej kruchości, którą widać dopiero w kontakcie bezpośrednim.
    A tak w ogóle, to w tym Komitecie poznałam również innych znanych i wybitnych przedstawicieli naszej szeroko pojętej kultury, których pewnie w innych warunkach nigdy bym nie poznała, chociaż z racji zawodu i miejsca pracy miałam bliskie kontakty z uczonymi, reprezentującymi jedną z tzw. nauk humanistycznych. Dość liczni przedstawiciele tej dyscypliny naukowej byli zaangażowani w tzw. działalność antypaństwową, toteż w grudniu 1981 r. status uczonego zamieniono im na status internowanego. M. in. dlatego zgłosiłam się do pracy we wspomnianym Komitecie. Odbuziakowuję się :).

  60. Atom pisze:

    Pantryjota,

    Dlaczego Karoliny MaĆ?

    Zawsze Karolina kojarzy mi się z wszelkim złem w zawartym w Biblii.

  61. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    To bardzo romantyczna historia. Szkoda, że się nie zapisałem, bo też bym mógł poznać jakąś aktorkę :))
    Za to miałem wtedy kumpla, za którym się ten komitet wstawiał i który pisuje na Salonie.
    Ale już się nie kolegujemy, bo mu palma odbiła.
    A co do aktorek, to właśnie sobie przypomniałem, że też z jedną jestem (byłem) na ty.
    Niezbyt znana, ale kiedyś zagrała jedną z głównych ról w filmie reżyserowanym przez Lindę.
    Kto chce, niech zgaduje kto zacz.
    A moja mama była na ty Zapasiewiczem, bo chodzili razem do szkoły :)).

Dodaj komentarz