Kwestia stylu salonowego

Moi drodzy,

Mój kumpel, początkujący bloger o niewiele mówiącym nicku „Bombastic” znów został źle potraktowany na salonach. Mówiłem mu, że to miejsce nie dla niego, ale się uparł. Twierdzi, że ma „misję” sprowadzenia do parteru jakichś dwóch gminnych pisarzy i wypełnia tę misję w ramach możliwości prawie codziennie, ale czasem efekt idzie na marne, bo zanim kolejny odcinek przebije się do opinii publicznej, to znika, jakby go wcale nie było.

Dziś znów miała miejsce taka sytuacja, ale tym razem Bombastic dostał wiadomość, w której poinformowano go, że ma niedobry styl i zasugerowano, żeby już w tym stylu nie pisał.  No to co on biedny ma zrobić, jak inaczej nie potrafi ?

Zgłosił się więc znów do mnie, żebym ponownie udzielił mu gościny, bo szkoda tego jego pisania, w które wkłada całe swoje serce i kawałek talentu.

Oczywiście w tej sytuacji odmówić nie mogę i dlatego przed państwem Bombastic po raz wtóry, tym razem o literaturze.

—————————————

DDT na pisarzy, czyli ubeckie jądra Osiejuka i Coryllusa

Wróciłem właśnie z basenu i pierwsze co zrobiłem, to oczywiście popędziłem do komputera, żeby sprawdzić, czym tym razem uraczył mnie mój ulubiony pisopisarz, psiarz Osiejuk.

A tu nima nic :(((

Wisi ta nieszczęsna notka o gitarzyście Jaśkiewiczu od wczoraj od 18- ej, zebrała wszystkiego 12 komentarzy i cisza. Mój wpis o tej notce, mimo, że ukryty jak cały blog i mimo, że opublikowany około północy, ma tych komentarzy już prawie 30 i póki co zabawa jest przednia, gdy  omawiamy notkę gościa z gumowym uchem,  piszącego o muzykantach.

Miałbym o jeden komentarz więcej, ale ktoś się zlitował (być może nawet administracja) i usunął pierwszy, niejakiego Onyxa2, w którym fan pisarza stwierdził, że jestem wagina, a nie zawodowiec, przy czym użył bardziej wulgarnej nazwy tego fragmentu kobiecej anatomii.

Ale dzięki temu, że pisarz nic nowego nie wydobył z siebie do tej pory, miałem czas na poczytanie sobie komentarzy pod tym, co ukazało się wczoraj.

Ciekawostką jest to, że choć wpis poświęcony jest książce o gitarzyście Jaśkiewiczu, to większość komentarzy (hłe, hłe – większość ) obraca się wokół osoby ojca pana Wojciecha Cejrowskiego.

Gdzie Rzym, a gdzie Krym ? Pewnie Państwo spytacie, ale paralele pisarzy z gminu potrafią kreślić najdziwniejsze parabole.

Tak proszę Państwa, chodzi o ojca Stanisława:

https://www.fakt.pl/kim-w-czasach-komuny-byl-stanislaw-ojciec-cejrowskiego-,artykuly,456603,1.html

https://jazzforum.com.pl/main/artykul/stanisaw-cejrowski-poegnanie

a nie o syna, choć o syna oczywiście też, bo przecież jest m.innymi pisarzem. W dodatku jednym z najlepiej zarabiających polskich autorów, którego jakiś czas temu ktoś – zapewne dla jaj – ulokował na pewnych targach książki tuż obok stoiska naszych salonowych gwiazdorów. Pomysł okrutny, ale chyba się sprawdził, bo pisarze ciągle wspominają o tym zaszczycie i zdają się robić co mogą, żeby tylko pan Cejrowski o nich nie zapomniał, o ile w ogóle ich kojarzy. Nie dość, że Wojciech Cejrowski pisze książki, to jeszcze studiował m.innym historię sztuki, czyli to coś, co podobno było też udziałem pisarza Coryllusa. Zna kilka języków obcych (w przeciwieństwie do obu pisarzy, którzy we dwóch znają tylko jeden) i w ogóle jest ciekawym człowiekiem, choć mnie osobiście jego poglądy mierżą, a nawet brzydzą, gdyż są najgorszą emanacją katorodactwa, tudzież machooszołomstwa. I wcale tej mojej opinii nie osłabia fakt, że pisarz ma jedno płuco. Mam koleżankę, która ma tylko jedną nerkę, a takich głupot jak Cejrowski jakoś nie pierdzieli.

Jeśli jednak miałbym go oceniać, nie biorąc pod uwagę kwestii „ideologicznych” to z pewnością znalazłbym w człowieku mnóstwo pozytywnych cech, takich jak choćby inteligencja, poczucie humoru, błyskotliwość, świetne „gawędziartwo” i oczywiście wiele różnorakich talentów, które pozwalają mu od lat żyć tak, jak ma na to ochotę.

W porównaniu z nim, obaj pisarze są mniej niż niczym. Mają równie paskudne poglądy na świat, ale nie potrafią tego zrównoważyć innymi cechami charakteru, czy osobowości, której zresztą są pozbawieni, podobnie jak większości występujących u ludzi talentów.

To takie małe insekty, które chciałoby się czasem rozgnieść jak pluskwę, ale kto miał kontakt z pluskwami to wie, że one po rozgnieceniu bardzo nieładnie pachną, czyli inaczej mówiąc – śmierdzą. Dlatego pluskiew nie należy rozgniatać, tylko lepiej jest użyć środków chemicznych – stąd „symboliczne” DDT w tytule notki.

A co może taki jeden z drugim „literat” zrobić znanemu pisarzowi, skoro w dziedzinie literatury konkurować im z nim nijak  ?

W państwie Kaczyńskiego w takich wypadkach, popularną i często stosowaną metodą jest „sprawdzenie” rodziny.

No i pisarz Coryllus mówi „sprawdzam” :

Ty, może jak nam następnym razem postawią na przeciwko Cejrowskiego to pójdziemy zrobić z nim wywiad i zapytamy go gdzie jest orzeczenie lekarskie z tego połamania ręki, co mu je ubecy na maturze zrobili? I jeszcze czy znał pana Tomasza Jaśkiewicza, który przychodził do gabinetu jego papy po honorium. I jeszcze dlaczego musi zgrywać takiego wsiowego głupka, kiedy wszyscy wiedzą, że jest synem ubola z samego jądra ciemności? Zrobimy tak, co….

Na co pisarz Osiejuk odpowiada tak:

Bardzo chętnie. Ten obraz, który on przedstawia naprawdę robi wrażenie. On bez pieniędzy, bez pracy i nawet bez gitary, którą zostawił na scenie, kiedy go wywieźli chorego z ostatniego konceru z Niemenem, łaził do tego Cejrowskiego, żeby mu zapłacili to co mu zalegali i oddali tę gitarę, a ten wieprz mu za każdym razem mówił „proszę wyjść”.

A co ja na to mówię ?

Mówię, że to zwykłe gnidy są. A raczej te białe, wijące się, które czasem można obejrzeć w guanie.

Dlatego – choć osobiście nic do tych panów nie mam – będę ich bezwzględnie tępił, na ile tylko pozwoli mi mój talent do tępienia plugastwa. Nie mam pojęcia, czy pan Wojciech Cejrowski śledzi wpisy „pisarzy” na tutejszym Salonie, skoro kiedyś posadzili ich obok niego na targach, podobnie jak nie mam pojęcia, czy wpada tu pan Stuhr z synem, którego pisarze próbowali sprowokować do procesu, ale zdaje się, że bezskutecznie.

Wiem natomiast jedno – rozpaczliwe i żałosne próby lansowania się tych pożal się Bobrze „pisarzy” a to na żywych aktorach, a to na zmarłych działaczach kultury, są możliwe tylko dzięki dziwnej  postawie tutejszej administracji, która jednak powinna sobie zdawać sprawę z faktu, że ponosi odpowiedzialność za wszelkie treści, które są publikowane na moderowanym portalu, będącym prywatną własnością.

Klikalność to jedno, ale są chyba jakieś granice nieprzyzwoitości ?

Bombastic – zniesmaczony na maksa.

———————————————–

Przyznam się Państwu, że podzielam opinię kolegi, gdy chodzi o robactwo.  Uważam, że dla robactwa nie można mieć litości. Tym bardziej, jeśli pasożytuje na nieszczęsnym  rodactwie ( by ja ), czyli

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Pantryjota jako...(10)
  1. Samuela pisze:

    Zabawny facet z tego Bombastica. Zrecholiłam się tak, że aż zrobiłam coś, o czym w towarzystwie się nie rozmawia.

  2. Pantryjota pisze:

    Niech zgadnę…
    Czkawka ?
    Czy może gorzej ?

  3. Pantryjota pisze:

    Uwaga, podajemy komunikat o stanie głosów w notce o geniuszu gitary:

    g. 22.45 – 12 – przybyło zero :))

Dodaj komentarz