Śmierć zajrzała w bobrze ślepia, bo minister zajmujący się wyżywieniem narodu polskiego uznał Bobra, a przez podobieństwo z nim także Żubra, za zwierzęta jadalne. Bóbr oprócz smacznego i pożywnego zwierzęcego białka legitymuje się ponadto chwostem, który przez znawców uznawany jest za afrodyzjak.
„Teraz nie wiadomo, co z tym bobrem zrobić, nawet jakby się go upolowało. A jeszcze jak ludzie sobie przypomną, że płetwa bobra ma ponoć właściwości afrodyzjaków, to się może okazać, że i problem bobrów się niedługo skończy.” – raczył rzec minister specjalizujący się w wyżywieniu polskiego narodu.
W ten sposób upiec będzie można dwie pieczenie na jednym ogniu: za jednym machnięciem bobrowego chwosta załatwi się problem Bobra i wydatnie zwiększy się populację Polaków. Już Jagienka dobrze wiedziała, że Zbyszkowi z Bogdańca nie trza bobrowego sadła, jeno porządnego chwosta, co by mu się wzmocniły jego lędźwie.
Generalnie uznanie istot za jadalne jest samo w sobie genialne. Przykładowo uznanie Kaczyńskiego (tego jeszcze żywego) za jadalnego powinno rozwiązać nabrzmiały podstawowy polski problem, zwłaszcza, że Kaczyński jest podobno całkiem niezłym afrodyzjakiem.
Co polujacy na Bobry z nimi robia, to juz wiadomo.
Kielbasy.
„Policjanci z Nowej Dęby (woj. podkarpackie) odkryli, że na terenie pobliskiego poligonu ktoś kłusuje na objęte ochroną bobry. Kłusownikami okazali się dwaj żołnierze oraz 55-letni cywil. Mężczyźni robili z bobrów wędliny.”
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24758992,podkarpacie-trzej-mezczyzni-polowali-na-bobry-robili-z-nich.html
Sciana wschodnia i wszystko jasne. Podkarpacie to stan umyslu.
Jeszcze tylko stosowny link:
https://koduj24.pl/bobry-tez-pis-owi-podpadly-minister-rolnictwa-chce-uznania-ich-za-zwierzeta-jadalne/
Twarz ministra w zasadzie mówi wszystko.
Pantryjota,
Ardanowski mialby przebic w dól Jurgiela?
Niemozliwe.
Amstern,
Mnie też nikt nie przebije 🙂
A dyć zamiast zjadać ściurowatego bobra dla seksualnej uciechy wystarczyłoby, żeby minister Ardanowski zakupił sobie lateksową lalę z ustami podobnymi do karpia!
Samuela,
Albo lateksowego kaczora.
Być może zmienię tytuł mojej powieści na „Baśń jak gumowy kaczor”.
Ale to dopiero przed samym opublikowaniem.
Mateusz Moraweicki otrzymuje wieść o afrodyzjakalnym działaniu bobrzego chwosta. Królowa się nie cieszy.
Bobry, wzięte ostatnio „na celownik” przez ministra rolnictwa, mogą spać spokojnie. Rzecznik rządu Piotr Mueller zapewnił, że premier zdecydował o „zamknięciu tematu”. Zapewnił też, że nigdy nie jadł bobra.
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,24875884,premier-zdecydowal-pomysl-ardanowskiego-przepadl-dajemy-bobrom.html#s=BoxOpCzol7
Czekamy teraz na głos prezesa, który prawdopodobnie nigdy nie jadł kota.
Pantryjota,
Brawo premier Morawiecki!
Musial slyszec opinie Roberta Maklowicza, ze mieso bobra smakuje ohydnie.
Maklowicz klamal, ale w zboznym celu.