Drodzy fani,
Dziś wstępu prawie nie będzie, gdyż uznałem, że mój cykl muzyczny ma już na tyle ugruntowaną pozycję, że nie muszę za każdym razem wyjaśniać w czym rzecz i dlaczego publikuję go każdego 22 dnia miesiąca. Jak by nie patrzeć, to już 15 odcinek, więc mijamy półmetek i oby chciało mi się to kontynuować tak, jak dziś akurat mi się nie chce.
Zacznę wiec tak, gdyż wszystkie drogi mam otwarte:
Piszą o tej płycie w sieci tak (tłumaczenie Google) :
Ten dość zapomniany brytyjski zespół jest prawdopodobnie najbardziej znany z tego, że niektórzy z jego członków grają z Donovanem na jego albumie Open Road. Materiał na Windy Daze jest zorientowany psychicznie popowo-rockowo i przez większość czasu album brzmi całkiem zabawnie. Żadna z piosenek nie dmucha mi z głowy, ale z drugiej strony nie ma też złych piosenek. Bliżej albumu „Shimmers of Sound” można nazwać największą chwilą wyjątkową. Jeśli zdecydujesz się sprawdzić ten album, nie spodziewaj się usłyszeć jakiegoś zaginionego klasyka brytyjskiej psychedelii. To zdecydowanie nie dotyczy. Ale Windy Daze jest wciąż całkiem w porządku, jeśli jesteś fanem tego gatunku.
Mnie też nie „dmucha z głowy” cokolwiek by to miało oznaczać, ale ponieważ kapela jest kompletnie nieznana, to uznałem, że ją zaprezentuję, co uczyniłem bez bólu.
Lecimy dalej, czyli do USA:
Zespół nagrał dwie płyty w 1972 i 74 roku, a poniżej wywiad z jednym z członków założycieli:
https://www.psychedelicbabymag.com/2011/08/orange-wedge-interview-with-joe-farace.html
Pozostając w Ameryce posłuchamy teraz czegoś bardziej „ambitnego” z rockiem mającego niewiele wspólnego, ale być być na forum znajdzie się ktoś, komu coś takiego się spodoba:
W tym zespole, który nagrał wiele płyt, grał niejaki Ralph Towner, o którym Wikipedia pisze tak:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ralph_Towner
A teraz kolejny zespół z kręgu „krautrocka” o którym raczej nie słyszał nasz kolega Amstern, gdyż w jego wsi chyba nie koncertowali 🙂 Inna sprawa, że z rockiem ta muzyka nie ma raczej nic wspólnego i jak dla mnie jest dość ciężko strawna. No ale z nazwami zaczynającym się na literę O też u mnie bieda, więc nie ma co grymasić.
I na koniec znów powrót do USA i zespół, który nagrał wiele płyt i choć żadna nich nie jest jakoś szczególnie porywająca jak dla mnie, to swoją rolę odegrał całkiem sprawnie. Inna sprawa, że znam kilka ciekawszych kapel grających w tych „południowych” klimatach, ale zbyt wiele osób o nich słyszało, wiec nie trafią do mojego „panteonu”. Panteon Pantrysia – też ładnie brzmi, prawda?
https://en.wikipedia.org/wiki/Outlaws_(band)
Dziękuję za odwagę.
Pantryjota
Pantryś,
kolejny raz sprawiłeś mi niezmierną radość, przypominając o istnieniu zespołu, który przez wiele lat kdfqrnklad ca
pisałbym coś więcej, ale Kretka dopomina się uwagi… jeszcze raz dziekuję !
kdfqrnklad ca ?
Tego się obawiałem 🙂
Pantryś,
nie odpowiadam za słownictwo i sposób wyrażania się Kretki, to byt niezależny!
😉
McQuriosum,
Czyli nie dowiem się, o który zespół chodzi?
Ale tak poważnie: na kilka dni wsiąknę w klimaty Oregonu, Ralfa Townera z Johnem Abercrombie, Weather Report, czy z Gary Burton’em.
Laaaaaaaaata tego nie słuchałem…
PS
teraz juz wiesz!
McQuriosum,
Teraz już wiem. No to masz coś na żywo i nie tak stare:
Pantryś,
charakterystyczne brzmienie gitary Ralfa Townera to dla mnie m.in. jedno z pamiętnych brzmień lat 70- tych, gdyby jeszcze każdy utwór zapowiadał Piotr Kaczkowski… 🙂
McQuriosum,
Przyjaciel rodziny 🙂
Pantryjota,
pamiętam, że kiedyś o tym wspominałeś, może jeszcze imię masz po znajomości???
😉
I jeszcze na dobranoc:
McQuriosum,
Nie sądzę. Nawet moja siostra stryjeczna, której mamę ojciec Piotra wiózł na porodówkę swoim autem, ma na imię Kasia 🙂
Jako anegdotę (choć całkiem prawdziwą) dodam, że to mój stryjek poinformował w swoim czasie Adama, że jego samochód posiada takie udogodnienie jak wsteczny bieg. No ale stryjek kończył samochodówkę, więc nie dziwota, że miał taką wiedzę już w roku 1967, a nawet sporo wcześniej, choć w tym czasie jeszcze nie miał samochodu, tylko motocykl marki Jawa.
Pantryjotam,
kto tam wie… anegdota zaś pyszna, choć zastanawiam się, jak ojciec Piotra radził sobie z samochodem nie używając takiego patentu jak bieg wsteczny???
McQuriosum,
Stryjek mówi, że po prostu nie cofał, tylko zawsze jeździł do przodu.
Ale podobno cieszył się jak dziecko, gdy okazało się, że można też cofać.
Pantryś,
tyle dobrze, że twój stryj nie zareklamował tego biegu jako ” rakietnyj! ”
To by się dopiero działo… 😉
McQuriosum,
Co się zaś tyczy jazzu, oto Stryjo z synem kolegi na basie:
Warto poczytać opis pod filmem
Melduję, że wysłuchałam- nie dałam rady wszystkiego bo spora część nadaje sie raczej dla kocich nie ludzkich uszu . Ale pierwsza z płyt jest spoko.
Chociaż. . zauważyłam że moje koty tez mają bardziej wyrafinowany gust bo czasem są tak zasluchane…
W każdym razie dzięki za wkład w krzewienie oświaty muzycznej. Pozdrawiam serdecznie