Obowiązek nieobowiązkowej katechezy i imperatyw Grzegorza Brauna

Oto fakty, wobec których trudno przejść obojętnie:

Fakty są takie: postanowieniem zabezpieczającym sądu, wydanym pod koniec listopada 2018 roku, 9-letnia dziewczynka musi chodzić na nieobowiązkowe lekcje religii w szkole.

Sąd wydał postanowienie z powodu konfliktu rodziców. Matka zapisuje córkę na katechezę, a ojciec, z którym dziewczynka mieszka po rozstaniu rodziców, ją wypisuje. Julia widuje się z mamą kilka razy w miesiącu.

Do czasu wydania wyroku w sprawie ograniczenia praw rodzicielskich matce, sąd kazał dziewczynce uczęszczać na katechezę. I nie ma znaczenia to, że sama dziewczynka nie chce uczestniczyć w zajęciach religijnych.

https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,130517,24395627,dziewieciolatka-skazana-na-katecheze-dwa-spojrzenia-psycholozek.html#s=BoxOpLink

Paranoja goni w tym wypadku brak logiki, a nad wszystkim unosi się duch ślepej Temidy.

Po pierwsze, skoro zajęcia są nieobowiązkowe, to z zasady nie można nikogo zmuszać do brania w nich udziału, niezależnie od tego, czy ten ktoś jest ochrzczony, czy nie i niezależnie od tego, ile ma lat. Po drugie, dzieci z zasady powinny być chronione przez prawo przed konfliktami rodziców w taki sposób, aby te konflikty nie wpływały na ich rozwój emocjonalny, intelektualny i każdy inny. Po trzecie, w sytuacji, gdy konfliktu jednak nie da się uniknąć, zdanie dziecka powinno być brane pod uwagę, niezależnie od tego, czy każde z  rodziców posiada pełne prawa rodzicielskie.

Po czwarte, i w tym wypadku najbardziej istotne jest to,   że sąd może dziecko w dupkę pocałować, a nakazać mu chodzenia na katechezę w żadnym wypadku nie może, bo nie istnieje prawo, które pozwalałoby na takie sądowe wybryki. Ciekaw jestem, czy gdyby nie chodziło o lekcje religii, tylko np. o naukę języka, czy dajmy na to fechtunku, to czy sąd również byłby w opisanych okolicznościach taki „wyrywny”. Obawiam się, że jednak nie, gdyż żyjemy w kraju, w którym kościół tak się rozpanoszył, że nawet sądy się go boją, choć powinny raczej zajmować się sądzeniem i wydawaniem wyroków na wywodzących się z kościoła degeneratów, którzy takie dzieci jak owa dziewczynka wykorzystują do celów, o których ojcom kościoła się  nie śniło, że o matkach nie wspomnę.

A jakby tego wszystkiego było mało, Grzegorz Braun postanowił wystartować w wyborach na prezydenta Gdańska. Próbował już zostać prezydentem Du.ą, ale najwyraźniej obniżył poprzeczkę. Niewykluczone, że przy następnej okazji wystartuje w wyborach na prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich, bo kto to widział, żeby tamtejszy prezes trwał na tym stanowisku przez 6 kadencji?

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stowarzyszenie_Filmowc%C3%B3w_Polskich

A u schyłku swojej drogi życiowej być może będzie pretendował na stanowisko prezesa cmentarnych toalet publicznych, bo jak się już raz cmentarny płot nocą przeskoczy, to potem ciągnie człowieka, jak przysłowiowego bobra do żeremi.

Co prawda prezydentem Gdańska ma też ochotę zostać niejaki Piotr Walentynowicz ( z tych Walentynowiczów) no ale on przecież nie nakręcił chyba żadnego filmu, chociaż mógł. Inna sprawa, że to żadna sztuka kręcić film o kimś, komu co i raz urywa się film, nawet, jeśli to rodzina.

To już chyba Golonka byłby lepszy, jako prawdziwy fan mamy pana Piotra, ale nie rodzina. To nic, że mieszka w Katowicach, ważne, że ma epizod kandydowania na posła, czyli przetartą ścieżkę kariery. Jego kumpel Goryllus się nie nadaje, nawet na prezydenta Grodziska, bo co to za prezydent, który bez lewatywy ani rusz?

Ja też nie powiedziałem w różnych kwestiach ostatniego słowa, a nawet jeszcze pierwszego w niektórych nie powiedziałem, więc nie tylko Oskar wciąż przede mną, jak nie przymierzając niebo gwiaździste nade mną.

I w tym wszystkim dopomóż mi Bóbr, podobnie jak w każdym innym.

Może tylko więcej błyskotliwości bym sobie chyba nie życzył, bo wtedy mógłbym sam ze sobą nie wytrzymywać i ciągle bym sobie musiał dawać na wstrzymanie.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Katoholizm i inne choroby (11), Polityka, geopolityka (6)
  1. Quartz pisze:

    1. Biedni idioci myślą co będzie za lat naście. Liczą, że zrobią z niej przykładną „katoliczkę”…hehehehehe
    2. Niech startuje, może za którymś razem zrozumie (na to bardzo liczę) że jest głąbem kapuścianym

  2. von Kattowitz pisze:

    No tak sąd w Grodzisku Mazowieckim czyli kwaterze głównej ultra katolika Goryllusa. Co za ciemnota!

  3. Krakowianka Jedna pisze:

    A propos Brauna – ponoć stwierdził, że nie wszyscy Gdańszczanie identyfikują się z polskością. Po tych słowach sądząc, Braun wziął sobie za misję Gdańszczan na polskość nawracać. „Nie będzie German pluł nam w gębę”. Radziłabym mu jednak, zanim się za to zabierze, nazwisko sobie zmienić, bo jako żywo, nazwisko Braun mi wskazuje na „zamaskowaną opcję niemiecką”, którą gołym okiem zauważy każdy po pierwszych trzech lekcjach języka niemieckiego na poziomie początkującym :))))

  4. Pantryjota pisze:

    von Kattowitz,

    Nawet nie zwróciłem uwagi, że historia dzieje się w Grodzisku Mazowieckim.

  5. Samuela pisze:

    W inkryminowanym przypadku dziewczynka oświadczyła, że nie wierzy „w religię i tego niby Boga”, bo jak leciała samolotem, to sprawdziła niebo i nikogo tam nie było.
    Dziewczynka ta nie wydaje się być zbyt roztropna, azaliż Bóg mógł przebywać akurat w tej części nieba, której owa dziewczynka nie zbadała niestety, gdyż niebo jest bardzo duże, a dziewczynka jest bardzo mała. Z tego właśnie powodu dziewczynka powinna pilnie chadzać na lekcje religii, dorosnąć, zmądrzeć i Boga dostrzec nawet tam, gdzie go raczej spodziewać się nie należałoby. Zaś o tym, gdzie Bóg raczej przebywać nie powinien, dziewczynkę mógłby najlepiej poinformować ktoś, kto za ojca miał Tuhajbeja.

  6. McQuriosum pisze:

    Samuela,

    Szanowna zapomina, że na polskich lekcjach religii uczą, że Pan Bóg jest wszedzie, nawet w piwnicy u Kowalskiego, który jako żywo nigdy piwnicy żadnej nie posiadał! Dziewczynka owa na rzeczone lekcje zapewne kiedyś uczęszczała pilnie i była pilną słuchaczka tychże lekcji, wiedziała więc, że skoro Pana Boga – nawet przy użyciu samolotu – nie spotkała tam, gdzie zdecydowanie należałoby się Go spodziewać, jako dziecko inteligentne – jeszcze nie zindoktrynowane – wyciągnęłła była uprawniony skądinąd wniosek, że skoro tam Go nie było, to można przypuszczać, że jeśli tu oraz ówdzie JeGo też nie ma, to z dużym prawdopodobieństwem nie Go tak w ogóle, więc ta cała niby nauka to zwykłe zawracanie dudy, na co ona nie ma czasu, gdyż Ojczyzna wzywa do Pracy Organicznej!
    I na to dobry boże nie pomoże, nawet z użyciem pala…
    ( choć przy pomocy uległego sądu już tak )

  7. McQuriosum pisze:

    Podziękowanie:
    Niniejszym składam Ci Pantryjoto serdeczne podziękowania za Twoja notkę, albowiem nie muszę już pisać o tych patentowanych ( —- ). Nie dopuściłeś do sytuacji, w której niechybnie padły by z mojej strony tzw. wyrazy oraz inne słowa mogące być uznane nie tylko za mowę-trawę, ale także za inną mowę, czasami słusznie podlegającą osądowi stosownych organów. Pozwala mi to przypuszczać, że dzięki temu, iż nie napiszę tego, co uważałem za konieczne napisać, stosowne służby podległe panu Jojowi oraz panu Zbyszku nie będą mi o 6 rano zawracać dolnego i górnego zwieńczenia pleców, jak też straszyć domowników powaleniem na glebę. Pozwoli mi to – prawdopodobnie – zachować resztki przekonania, że nasze państwo za rządów zwyczajnego posła i jego bandy nie zeszło już całkiem na psy, chyba, że zaraz ktoś postara mi się udowodnić, jak bardzo się mylę, niezależnie od tego, w która stronę… Niemniej, dziękuje bardzo!
    🙂

  8. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Drobiazg. Następnym razem nie będę się spieszył 🙂

  9. McQuriosum pisze:

    Pantryś,

    pisz kiedy tylko przyjdzie Ci ochota, dobrozmieńcy codziennie produkują tyle, że dla każdego starczy na kilka wpisów… 😉

  10. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Kiedyś tak było, ale to już raczej nie wróci.

Dodaj komentarz