Orzeł mu się dostał, temu marszałku

Odznaczenie Antoniego Macierewicza orderem Orła Białego to z pewnością jedna z największych „gaf” urzędującego prezydenta i przejaw jego bałwochwalczego stosunku do Jarosława Kaczyńskiego, dla którego – jak wiadomo od lat – Macierewicz jest idolem. Jaki prezes, taki idol, chciałoby się powiedzieć, ale to wcale nie jest zabawne, gdy najwyższe odznaczenie państwowe wręcza się komuś, kto przez ostatnie dekady niszczył wszystko do czego został dopuszczony, a były to kwestie strategicznie fundamentalne dla naszej państwowości.

Mam tylko nadzieję, że istnieją przepisy, które pozwalają taki order odebrać i że nowa władza skwapliwie z nich skorzysta, bo trochę by było głupio, żeby więzień obnosił się z takim Orłem Białym w kryminale. Co prawda sąd może wziąć pod uwagę jakieś okoliczności łagodzące w rodzaju dawnych zasług w KOR, a obrońcy zapewne wniosą o powołanie biegłych psychiatrów, ale tak czy inaczej to afera szyta bardzo grubymi nićmi.

Całe szczęście, że od 1991r nie są już wypłacane dodatki do emerytur z tytułu posiadania różnych orderów, bo aż strach pomyśleć o tym całym żelastwie, które nosiliby na sobie niektórzy pisowcy, ze szczególnym uwzględnieniem obu braci K.

Tak więc niech się pan Antoni cieszy póki może, a pan Duda niech się wstydzi, choć tego typu działania jednoznacznie udowadniają, że ten człowiek wstydu nie ma.

Pantryjota

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)
  1. Quartz pisze:

    Inflacja zjadła orła, został tylko kartofel

  2. Pantryjota pisze:

    Quartz,

    Macierewicz jakoś nigdy nie kojarzył mi się z orłem.

Dodaj komentarz