Pierwsza pantryjotyczna miesięcznica

Moi mili,

Ponieważ strona Pantryjota.pl zadebiutowała 1 kwietnia, to naturalną koleją rzeczy każdego pierwszego dnia każdego miesiąca będziemy mogli świętować kolejną miesięcznicę. Dzięki tej wyrafinowanej strategii marketingowej już za miesiąc „podłączę się” pod Dzień Dziecka, następnie pod Dzień Psa, potem oczywiście pod Powstanie Warszawskie i za kolejny miesiąc pod wybuch II Wojny Światowej.  Następnie, niejako przy okazji, uroczyście będę obchodził Światowy Dzień Muzyki, a w miesiąc później pochylę się nie tylko nad sobą, ale pewnie nad niektórymi zmarłymi, aby za kolejny miesiąc uczcić rocznicę powołania Kazimierza Górskiego na selekcjonera reprezentacji Polski w piłce nożnej. 1 Stycznia to wiadomo – nowe nadzieje i stare kwasy, a 1 lutego z przyjemnością podzielę się z Państwem refleksjami na temat tzw Listy Wildsteina, choć akurat na tej liście nie ma nikogo o moim nazwisku. No i potem już tylko Dzień Żołnierzy Wyklętych i za kolejny miesiąc stuknie nam okrągły rok.

Nie wiem jak wówczas będą wyglądały statystyki, ale na dzień dzisiejszy mamy już blisko 10 tysięcy odsłon, prawie 1000 komentarzy, blisko 60 opublikowanych wpisów i prawie 40 zarejestrowanych użytkowników.

Wspominam o tych danych być może po raz ostatni, bo pracuję nad tym, aby w stopce umieścić oddzielną tabelkę, która na bieżąco będzie podawała informacje, które obecnie dostępne są tylko dla administratorów. W ten sposób zaspokoję ciekawość tych z Państwa, którzy pytają mnie w korespondencji prywatnej jak się ma mój projekt, a w przyszłości potencjalni reklamodawcy będą mieli prosty wgląd w interesujące ich parametry.

Natomiast jeśli chodzi o dzień dzisiejszy, to zaraz zjem śniadanie, a potem pewnie wybiorę się na spacer z psami, z tym, że bez żadnego transparentu. Co najwyżej założę taką koszulkę, która dość dobrze charakteryzuje moją postawę życiową:

nic nie muszę

Być może to mało patriotyczne, ale za to bardzo wygodne.Może jeszcze coś dopiszę po śniadaniu, na które jestem właśnie zapraszany, choć w tym wypadku określenie to niezbyt dobrze oddaje istotę rzeczy.

No to dopisuję:

Przypomniałem sobie, że kiedyś zamieściłem pewien wpis z okazji majowych uroczystości, więc teraz go wkleję bez żadnych zmian, bo wcale się nie zestarzał, jak to czasem bywa z dobrymi felietonami, które miewają ponadczasową wartość.

Oto ten tekst:

O patriotycznych rocznicach jakoś nie chce mi się pisać, więc dam tylko własne świadectwo prawdzie.W maju 1982 roku brałem udział w demonstracji na Starówce i uwieczniłem ją na kilku zdjęciach, które teraz zeskanowałem i Państwu udostępniam.

Wielu „mądrali” pyskujących dziś na róznych Salonach nie było jeszcze wówczas na świecie, ale tak to już jest, że czasem najgłośniej gardłują ci, którzy powinni siedzieć cicho pod stołem i słuchać, jak starsi rozmawiają o sprawach, które oni znają tylko ze słyszenia i z wersji podawanej przez brata Kaczyńskiego.

Jeśli ktoś przypadkowo rozpozna się na tych fotografiach, będzie mi miło i jemu (jej) pewnie też.

Świątecznie pozdrawiam.

Pantryjota

I jeszcze mały aneks, żeby wszystko było jasne:

Na wypadek gdyby komuś się ubzdurało, że uważam się za jakiegoś „opozycjonistę” walczącego na demonstracjach z komuną: Otóż nie uważam się i generalnie miałem to raczej w dupie (w sensie zaangażowania), a przynależności do Solidarności, jako jeden z 10 mln jej członków, nie uważam za żaden powód do dumy – podobnie jak faktu, że nigdy nie byłem członkiem żadnej partii ani organizacji, oprócz rocznego epizodu w ZHP i członkostwa w klubie Syrenka. Od czasów gdy Polska znów stała się wolna i suwerenna, nie brałem już udziału w ŻADNEJ manifestacji ulicznej i nie mam zamiaru brać, bo marszobiegi uprawiam wyłącznie w pięknych okolicznościach przyrody. Patriotyzm manifestuję biorąc udział we wszystkich wyborach od ponad 20 lat, a także płacąc podatki z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej (również od ponad 20 lat), no i oczywiście pisząc tego bloga. Dodatkowo wyjaśniam przy okazji, że również w rodzinie nie miałem żadnych opozycjonistów walczących z powojenną komuną, jeśli nie liczyć jednego dziadka, którego przez wiele lat mocno inwigilowała ubecja, o czym można sobie poczytać w aktach IPN, oraz drugiego, który nigdy nie zgodził się na żadną propozycję wstąpienia do partii, co prawdopodobnie „uchroniło” go od posad ministerialnych. Jestem zwykłym obywatelem tego kraju, bez żadnych dla niego zasług i uważam, że nie jestem mu nic winien i vice-versa. Piszę bo lubię i dlatego, że mnie to bawi. Nie wiem jak długo jeszcze będzie to trwało, ale kiedyś chyba wspominałem, że jak Kaczyński odejdzie z tym swoim Pisem, to ja pewnie też odejdę z blogosfery, bo uznam, że „misja” skończona i Polsce już nic nie grozi. Nigdy nie byłem czynnie zaangażowany politycznie i dopiero wypłynięcie tych fuzli spowodowało reakcję obronną – moim zdaniem całkowicie wytłumaczalną w sytuacji zagrożenia mojego bytu. Piszę „mojego” a nie „państwowego” bo jestem raczej asertywnym egoistą, choć nie pozbawionym empatii. Mam nadzieję, że powyższy aneks jasno określi moją pozycję w kategoriach „patriotycznych” i utnie wszelkie ewentualne domysły i dywagacje na ten temat.

———————

A to są te zdjęcia, wykonywane aparatem Practica LLC, odziedziczonym po ojcu. Nadal go mam i właśnie oglądam sobie kartę gwarancyjną z której wynika, że był zakupiony 21.12.1974 roku, za sumę 8775 zł.

demonstracja 3 Demonstracja 1 demonstracja 2

 

 

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. buggy_swires pisze:

    Serdeczne gratulacje z okazji pierwszej miesięcznicy.
    Czytam (przeważnie) z przyjemnością, nie zaśmiecam komentarzami, ale trzymam rękę na pulsie. Właśnie jestem po pierwszej imprezie – oprócz wyżerki w stylu peerelowskiej stołówki: zupa jarzynowa, kotlety mielone, kompot z rabarbaru i jako powiew luksusu sernik na zimno – i piwo, zresztą czeskie – odbyło się chóralne śpiewanie stosownych pieśni, od przedszkolnego „Jasio przez okienko sztandary zobaczył” aż do „Niech żyje nam towarzysz Stalin”. Goście poszli spać, na jutro, w ramach święta flagi, menu biało-czerwone (zupa pomidorowa, potrawka z kurczaka z ryżem i tort szwarcwaldzki (głównie bita śmietana i wiśnie). Do picia tym razem wina w dwóch kolorach. Pogoda dziś była przemiła, psy się wybiegały i popływały, a jutro będą miały jeszcze dwójkę dzieci do zabawy, więc dzień zapowiada się uroczo, czego i Szanownemu Gospodarzowi Nadredaktorowi życzę.
    b_s

  2. Pantryjota pisze:

    Fajnie, że wpadłeś, ale z tym „zaśmiecaniem” to przegiąłeś.
    Ja dziś rano pojechałem na basen i na szczęście był jednak otwarty i nie wisiała w środku żadna flaga.
    Za to wczoraj pieski miały świąteczny spacer, bo zabraliśmy też panią.
    Kilka fotek z wczoraj:

  3. Pantryjota pisze:

    buggy_swires,

    Chyba nie można jednak wkleić kilku na raz, więc jeszcze raz:

  4. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Dzień Dobroci:P

  5. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Czasem miewam ludzkie odruchy. Np przy czesaniu :))

  6. krawcowa pisze:

    Tiaa, teraz rozumiem, dla kogo to był dzień dobroci;)

  7. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Myślałem, że od razu zrozumiałaś :((

  8. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Zrozumiałam, ale chciałam dać Ci szansę, żebyś zaprzeczył tej oczywistej oczywistości:P

  9. Pantryjota pisze:

    Dobra, kończę ten wątek piosenką:

Dodaj komentarz