Polskie drogi – czyżby nowy element piekiełka?

Tak tak, oczy Państwa nie mylą. Oto szosa, odcinek między Węgrowem a miejscowością Liw, który miałem pecha wczoraj pokonywać, wracając z Białowieży. I kilkudziesięciu przerośniętych chłopców (ewentualnie zdziecinniałych mężczyzn), którzy postanowili pobawić się w wojaków z różnych epok. Poprzebierali się w stosowne stroje. Czegóż tam nie było! Jazda konna z lat 20-ych, husaria, jacyś  woje przebrani w nienajświeższe  szmatki.

Panowie wsiedli na koniki i swoją kawalkadą zablokowali drogę na jakieś  20 minut. Powoli a dostojnie klekotały kopyta po asfalcie, z końskich zadów obficie wypadały odchody. Za nimi z każdą chwilą powiększał się korek, mnie cholera brała, bo spieszyłem się , żeby odebrać znajomego z lotniska. Cały ten cyrk oczywiście na legalu, w asyście policji, bez najmniejszego zwracania uwagi na to, że uwięzionym w korku może gdzieś się spieszyć.

Jechałem w tempie pieszego i rozmyślałem. O tym, jaki sens ma propagowanie polskich historycznych formacji zbrojnych poza zaspokajaniem dziwnych popędów tzw. rekonstruktorów. W końcu od dawna Polska militarnie się nie liczy (którą to sytuację z podziwu godnym uporem utrwala obecny rząd), nasi wojownicy, woje, bojownicy, żołnierze i rycerze poza kilkoma przypadkami raczej przegrywali, a nawet efektowne zwycięstwa miały miejsce już tak dawno temu, że ich związek z współczesną rzeczywistością jest zerowy.

Ale oczywiście trzeba by być ślepym, żeby nie zauważyć, że tzw. rekonstrukcje historyczne  (dziwnym trafem zawsze dotyczą zdarzeń wojennych) to w Polsce zjawisko ściśle powiązane ze stymulowanym przez prawicę wzmożeniem moralno-patriotycznym (oczywiście chodzi o patriotyzm w ich rozumieniu, tj. szczerą i bezinteresowną nienawiść to innych narodów).

Zatem zapewne takich blokad będzie na polskich drogach więcej. Mam prośbę do miłościwie nam panujących, aby wymyślili i wdrożyli jakiś system ostrzegania kierowców. Skoro można ostrzegać przed nawałnicami i drogami zamkniętymi z powodu wypadków, to pewnie dołączenie do listy drogowych nieszczęść przemarszów grup rekonstrukcyjnych też jest możliwe.

A piszę tak sarkastycznie m.in. dlatego, że opisany przeze mnie przemarsz wzbudzał zerowe zainteresowanie widzów. Żadnych stojących przy drodze chłopców z wybałuszonymi z podziwu oczami, żadnych omdlewających z zachwytu niewiast. Jedynie około setki zablokowanych samochodów, w myśli kierowców których wolałbym nie wnikać, albowiem nie lubię wulgaryzmów.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Protest-antka pisze:

    Nie jesteś jedynym, który ma podobne odczucia. W moich rodzinnych stronach takie sytuacje są na porządku dziennym. Jednym z ostatnich była rekonstrukcja nie bardzo wiadomo czego -wprawdzie było to w ostatnią niedzielę lipca ale w ogluszajacym hałasie słyszałam o jakichś wrogich ukraincach. A odbywało się to w samym centrum miasta pod moim domem. Ulica była zamknięta dla ruchu .Jacyś przebierancy biegali, strzelali , krzyczeli wszystko w niemiłosiernym upale przy garstce(dosłownie kilkanastu) gapiów. Próbowałam zrozumieć chociaż o co chodzi- nie dało się. Nagłośnienie było do bani.Za to wybuchy, trwające kilka godzin jak na prawdziwej wojnie.Szyby mi w oknach drzaly a moje koty biegły jak oszalałe nie wiedząc gdzie uciekać. Tak -scisle centrum miasta, wąskie ulice, wokół gęsta zabudowa mieszkalna.Ludzie mający niemowlęta, o zwierzętach nawet nie wspomnę. A wszystko to po to by kilku entuzjastów wojenki mogło się w nia pobawić. Zadnych walorow edukacyjnych , tym bardziej historycznych. Organizacja pozal sie Boze na poziomie przedszkola.Takie to zabawy w centrum funduja nam nasi notable nagminnie. Na nic skargi, pisma do wladz- i tak koniec końców zrobią z nas idiotów. A jak zgłaszamy na policje zaklocanie ciszy nocnej słyszymy, że taki urok mieszkania w centrum. Pisze to z powodu bezsilności wobec chamstwa i arogancji instytucji powołanych podobno do służby obywatelowi. Ps. Nasza główna przelotowa ulice na trasie Wa-wa zamykają na kilka godzin i robią z niej parking dla autokarów przywozacych pielgrzymow na uroczystości kościelne. Taki kraj – taka Polska B

  2. Wito pisze:

    Protest-antka,

    Kurczę, naprawdę współczuję. Widzę, że opisane przeze mnie wydarzenie to nic wielkiego, choć oczywiście ten debilny przejazd na koniach pewnie miał jakiś dalszy ciąg, być może również hałaśliwy. Kto rządzi w Twoim mieście?

  3. Protest-antka pisze:

    Wito,

    czyżbyś potrzebował odpowiedzi- PIS oczywiście na spółkę z biskupem 🙂

  4. Wito pisze:

    No tak, jasna sprawa. Pytałem, ponieważ również mieszkam w mieście zarządzanym przez tumanów z PiS. Ale u nas jeszcze na rekonstrukcje nie wpadli. Właściwie to na nic nie wpadli, miasto jest mocno zaniedbane.

  5. Kfiatushek pisze:

    Jak to dobrze, że u nas mamy raz do roku przemarsz… krów z pastwiska na hali ku dolinom. Zwany u nas Alpabzug (Almabtrieb, Alpabfahrt) czyli redyk jest 2 razy do roku (wiosną i jesienią) i przyciąga turystów i zwykłych ludzi. Widowisko trwa 30/40 minut.

  6. Pantryjota pisze:

    Kfiatushek,

    Na mojej drodze póki co żadne tego typu imprezy się nie odbywają i raczej się nie zanosi. A nocą jest cicho i słychać cykanie świerszczy oraz piszczenie żab, które Rysio czasem dopada w ogródku. Na szczęście jest ich znikoma ilość, więc ma małe pole do popisu.

Dodaj komentarz