Powiedz mi, ile książek przeczytałeś, a powiem ci, kim jesteś!

Rozmowa między wójtem, a plebanem. W roli wójta imć Mateusz Moraweicki, w roli pytającego plebana niejaki imć Czesław Kawalec:

„- Panie premierze, czy ma pan czas czytać książki?

– Moi Drodzy, muszę Wam się przyznać, że uwielbiam czytać książki. Kiedyś policzyłem, że przeczytałem ładnych kilka tysięcy książek, między cztery a pięć tysięcy książek.”

Fajnie, że pan premier polskiego rządu jest człekiem oczytanym, zwłaszcza, że przeczytał kilka tysięcy „ładnych” książek, zaś brzydkich ani tknął niczym Azja pala. Wam, Imć Pantryjoto, Wam Krakowianko Jedna, Tobie zacny

Kfiatuszku, Jose Obando, że o Vic-Thorze nawet nie wspomnę, Wam wszystkim kudy do Pana Premiera!

Założę się, że w życiu nawet 100 książek żeście nie przeczytali, że o ładnych nawet gadać hadko! Wstyd!

https://twitter.com/LeeonBat/status/1210650013489139712

 

z wykształcenia i zamiłowania filolog, co według Platona oznacza miłośnika naukowej dyskusji. Wszelako mogę też nienaukowo.

Kategoria: Kultura i sztuki wszelakie (2)
  1. Wito pisze:

    Książki są jedną z najważniejszych rzeczy w moim życiu, choć nie jestem jakimś bardzo wydajnym konsumentem literatury. Jestem od Morawieckiego kilka lat młodszy. Jestem podobnie jak on osobą dość zajętą. Czytam od dzieciństwa, od 15 roku życia prowadzę zeszyt, w którym notuję każdą przeczytaną książkę. Obecnie moja prywatna lista obejmuje ok. 640 pozycji.
    Znam osoby, które czytają znacznie więcej ode mnie i znacznie szybciej. Dwie z nich również wszystko notują. Ich notatki wspominają o ok. 2000 książek.
    Być może zawodowi literaturoznawcy czytają jeszcze więcej.
    Jednak Morawiecki, na co wiele wskazuje (m.im dość ubogi język, prezentowane szeroko jednotorowe myślenie z jedną perspektywą) żadnym miłośnikiem literatury nie jest. Nie przeczytał ani 5 ani 4 tysięcy książek. Moja opinia jest taka, że w tej sprawie bezczelnie kłamie.
    Chciałoby się powiedzieć: i co z tego. Na kłamaniu został przyłapany wiele razy, o ile pamiętam, 2 razy został za to skutecznie pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
    Szkoda, że musi kłamać nawet w takiej sprawie jak książki i czytanie. To jest żenujące.

  2. Samuela pisze:

    Wito,

    Ja przez 40 lat byłam profesjonalnym literaturoznawcą i obcą filolożką. Przeczytanie „Czarodziejskiej Góry” zajęło mi 10 miesięcy. „Człowieka bez właściwości” Roberta Musila nie dałam rady (4000 stron). Gdybym wpadła na pomysł, by zliczyć przeczytane przeze mnie książki, to może doszłabym do ładnych 100 i chyba nie dałabym rady, by zostać premierem.

  3. Amstern pisze:

    Ja troche czytam, bez zapisywania.
    Okazuje sie, ze czytuje ciagle to samo.
    Po przeczytaniu Krzysztofa Vargi „Ksiega dla astarych urwisow” o Niziurskim, zakupilem najnowsze wydanie „Klubu Wloczykijow” i czytam, a raczej studiuje. Bo co drugie zdanie kojarze z tekstami Vargi i slowotwórstwem.

    A co do zapisywania, to po otrzymaniu „Ksiazek najlepszych” Baranczaka, zabralem sie w latach 90-tych za zbieranie kryminalow milicyjnych. Po zgromadzeniu prawie tysiaca i zebraniu w piekna baze danych jakos mi przeszlo. Czytalem z tego góra polowe.
    I jakos dzisiaj czytuje z tego zbioru znowuz ciagle te same.

    Literatury pieknej nie czytuje wcale, aktualnej literatury nie-pieknej tez juz nie. Najwyrazniej zostane premierem po Morawieckim.

  4. Samuela pisze:

    Amstern,

    Można też zamiast czytać „ładnych” 5 tysięcy książek solidnie zabrać się do książki jednej, ale za to przeczytać ją pięć tysięcy razy. Osobiście polecam komedię Henryka Sienkiewicza „Pan Wołodyjowski”. Czytuję z lubością zwłaszcza ten fragment, w którym Lipki idą, Panie!

  5. Jose Obando pisze:

    Samuela,

    Kłamstwa tego syna zdrajcy to taka ich tradycja rodzinna.
    Naczytałem się w moim życiu i dobrze mi z tym.
    Rekordu nie pobiłem, dalej walczę i zachwycam się ilu wspaniałych ludzi pisze wspaniałe książki dla mnie.
    Samuelo, pozdrawiam

  6. Jacek pisze:

    Samuela,

    Cóś Ci opowiem. Przez pół życia, a mam 68 lat czytałem bardzo dużo, różności. Póżniej jakoś mi przeszło. Tzn. nadal dużo czytam, ale nie książki raczej, a prasę. Mam dostęp do wielu tytułów /GP, Wprost i innego szajsu nie czytam/, więc czytam podczas jedzenia, na kibelku, w wannie i wszędzie, gdzie nie muszę trzymać kierownicy. Po prostu pracuję, a po pracy czytam.
    Teraz będzie najciekawsze!
    Mam wnuczkę 8 lat. Niedawno wyleczyła się z Księżniczek Lodu, czy jakoś tak, a zachorowała na Harry”ego Pottera. A że sama jeszcze nie jest za mocna w czytaniu, więc mi przypadł zaszczyt czytania jej na głos po pół godziny dziennie. Doszliśmy do połowy drugiego tomu, kiedy w telewizji zaczęli pokazywać wszystkie odcinki. Wnusia straciła zainteresowanie słuchaniem, bo sobie obejrzała. A ja nie oglądałem, więc czytałem już sobie samemu po cichutku. Na urodziny niedawno kupiłem jej cały zestaw, 8 tomów, bo kiedyś zechce przeczytać, a może już nie będzie mogła kupić. Bo a nuż przenajświętsza inkwizycja wciągnie to na indeks?
    No więc teraz pożyczam od wnusi i czytam. Jestem w połowie piątej części, – HP i Zakon Feniksa.
    I wiesz co? Może na starość głupieję i dziecinnieję, ale uważam, że jest to jedna z lepszych książek, którą zdarzyło mi się czytać, jeśli chodzi o beletrystykę. I pomyśleć, że nigdy nie lubiłem SF.
    Szacun dla Pani J.K.Rowling.
    Naszych kościółkowych inkwizytorów uważam za większych idiotów niż uważałem do tej pory.!

  7. ViC-Thor pisze:

    Sam sobie odpowiem
    Jestem nadpremierem!
    Kanclerz że mnie normalnie…

    Tyle że ja czytałem brzydkie książki
    Z brzydkich np F Dostojewskiego
    : Wspomnienia z domu umarlych; tam brzydki był pies który biegał w dwóch częściachj
    2/ Zbrodnia i kara _ tu brzydka była siekierą i siwe włosy _ wcale nie Łono we
    3/ idiota! _ tu brzydkie było pismo nieidiotów, jakieś takie bez wysiłku arystokratycznego.
    A Szeksipr jaki był brzydki!
    Szczególnie jego HamWlecie, jak można przemawiać do dwóch dziur w kości?? No jak?
    Albo taki Juliusz Cezary który spuścił (ziścił?) canis corso aby dojadły jeszcze ciepłych.

  8. ViC-Thor pisze:

    ViC-Thor,

    Właściwie to mógłbym tak sobie skakać z kwiatka na kwiatek n ale straciłem do tego motywację _ generalnie same brzydkie książki przeczytałem oprócz niektórych pięknych książek zawierających poezję np taka Emily Dickinson, ale jak wiadomo ona była stuknięta i przez wiele lat nie wychodziła z domu.
    Tych stuknietych poetów można mnożyć dla przykładu bez liku tylko po co
    Mickiewicz byl tylko ciut stuknięty
    Ale oniryczny Słowacki już bardziej
    Za to Fredro OK.
    Tyle że on zahaczało turpizm, za dużo świeżych zwłok się naoglął podczas odwrotu Wielkiej Armii zwyrodniałego i genialnego korsykańczyka.

  9. ViC-Thor pisze:

    ViC-Thor,

    Można jeszcze napisać o książkach ani ładnych ani brzydkich
    Bezczelnie się przyznam że czytałem książkę telefoniczną (sic!) i to w wersji papierowej, skądś tam wiem że dla wielu ludzi jest to jedna książka którą czytali…
    Tak samo dla wielu (więcej) ludzi jedyną książką którą przeczytali jest świeży i nieswiezy testament, dla mnie to jest coś ohydnego.
    Osobiście to autorów obu testamentów bym uniescil w takim zakładzie zamkniętym za jakim podświadomie tęskni Antoś M z bombkami na pokładzie i dopiero wtedy niech sobie piszą co chcą na tym Bliskim Wschodzie nawet z palcem w doopie, a co dopiero z palem.

    Inne neutralne książki to oczywiście książki obsługi :
    Miksera
    Pralki
    Telefonu
    Itd
    Generalnie Molawski nie ma się z czego cieszyć.
    Tokarczuk zazdrości czy co?

  10. Pantryjota pisze:

    Ja kiedyś czytałem szybko i sporo. Np. każdy kolejny tom przygód Tomka Wilmowskiego pochłaniałem w maksimum 2 – 3 dni. Idiota zajął mi jakiś tydzień, a Człowieka Bez Właściwości też nie zmęczyłem, choć w sanatorium miałem sporo czasu, a w bibliotece był zdaje się tylko 1 tom. No ale wtedy pisałem już pierwszą, własną książkę, mając jakieś 25 lat. Wiem, że to o wiele za późno i wtedy chyba też to wiedziałem. A potem całkiem mi przeszło i już nie wróciło.

Dodaj komentarz