Często oglądanie i czytanie wiadomości z kraju pomiędzy Bałtykiem a Tatrami sprawia mi radość pomieszaną z lekką frustracją…
Patrzę sobie na pana BONKiewicza i się zastanawiam nad podstawą jego egzystencji.
Nie mam do tego człowieka najmniejszej pretensji o miażdżący wyraz twarzy, gdy on stara się połączyć abstrakcyjne myśli. W tej swojej głowie.
Zastanawiam się nad tym jak to jest być tzw „narodowcem” na wygodnych ulicach Warszawy i opowiadać deklaracje polityczne,a nie gdzieś w ciemnym, zimnym i mokrym lesie…
Dla mnie to są tacy narodowcy, jak z Węgrów żeglarze oceaniczni.
Prawdziwi Narodowcy to bronią granic, a nie wejścia do ponadnarodowego kościoła
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Onegdaj to najwięcej takich indywiduów było w Zaleszczykach.
Narodowcy na granicy to już byłby prawdziwy dramat. Ale polecam ten artykuł z Onetu:
https://www.onet.pl/informacje/onetbialystok/strefa-wyjatkowa-bez-kontroli-znalezienie-migrantow-zajelo-nam-godzine/jsn95gy,79cfc278
frag:
Rozmawialiśmy z mieszkającymi w strefie narodowcami i liberałami. Jeden z nich: – Znając polski temperament, mogę sobie wyobrazić, że tak naprawdę to aktywiści prawicowi będą się z aktywistami lewicowymi gdzieś w lesie naparzać, a sami migranci będą się temu ze zdziwieniem przyglądać
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/robert-bakiewicz-w-sluzbie-jaroslawa-kaczynskiego-dostal-od-pis-miliony/3gm6b3d,79cfc278
Pantryjota,
Już jadą na marsz
https://wiadomosci.wp.pl/11-listopada-pociag-jadacy-do-warszawy-ziszczony-konwoj-policji-6703610466003840a
Quartz,
Czyli przedwczoraj.
Pantryjota,
Tiaaa…
Widziałem.