Prezez jak robak, aż serce rośnie.

Miałem iść na rower, ale ponieważ zapowiedział się klient, to musiałem chwilowo odpuścić i oczekiwanie „umiliłem” sobie słuchaniem sprawozdania z debaty sejmowej.

Nie całego, ale i tak wnioski są oczywiste.

Po raz nie wiem już który, Jarosław Kaczyński został  przez urzędującego premiera sprowadzony poniżej parteru. W każdym aspekcie, jaki tylko może być brany pod uwagę, gdy oceniamy człowieka występującego publicznie.  Zarówno pod względem umiejętności oratorskich (w tym zdolności do reakcji na bieżące wydarzenia w trakcie debaty) jak i pod względem merytorycznym, Donald Tusk po prostu miażdży Jarosława Kaczyńskiego jak walec wgniatający w ziemię jakiegoś robaka, który przypadkowo znalazł się na jego drodze. Oczywiście pomaga mu w tym „dziele zniszczenia” banda Kaczora, w tym posłanka Pawłowicz, bluzgająca z miejsca, do którego przykręcona jest tabliczka z jej nazwiskiem, którą oczywiście na pewno odkręci sobie na pamiątkę swojej sromoty, gdy jej czas minie.

Przegapiłem moment w którym dano dojść do głosu „tabletowatemu” premierowi i nie wiem na jakiej to się odbyło zasadzie. Czyżby łaska marszałkini ? A może laska ? Byłbym wdzięczny za wyjaśnienie, kto komu ją zrobił i za ile.

I jakby tego szczęścia było mało, czytam właśnie, że profesor Chazan zostanie jednak zwolniony z funkcji dyrektora szpitala, w którym w swoim czasie miałem szczęście się urodzić.Tyle, że wtedy to był normalny szpital, choć przaśny, jak wszystko w tamtych czasach. Jak będę miał chwilę, to odnajdę i zeskanuję fotkę, na której widać salę i moją w niej mamę. Wtedy profesor chodził jeszcze do podstawówki i pewnie nawet nie marzył o tym, że za kilka dekad pobuduje sobie dwa domy za kasę z aborcji, a już na pewno ani przez myśl mu nie przeszło, że kiedyś zwolnią go za odmowę tego, z czego kiedyś tak dobrze żył. To tak zwany chichot losu i bardzo dobrze, że akurat padło na taką kreaturę.

Chyba już czas najwyższy, żeby naród zwolnił pana Kaczyńskiego z wszelkiej odpowiedzialności i skierował go do zakładu zamkniętego, gdzie będzie mógł swobodnie oddawać się swoim rojeniom o naprawie państwa i tworzyć dowolne teorie sPiSkowe.

Zgodziłbym się nawet na to, żeby prezes mógł zabrać ze sobą kota i tablet, a choćby i posła Hofmana jako majordomusa z kutasem. I na spacer po dworze bez kaftana 2 x w tygodniu, a gdyby to było dalej od Warszawy, to niechby sobie mógł spacerować nawet po polu, bo z tego co wiem, to np. krakowiacy czy poznaniacy wychodzą na pole, a nie na dwór.

Jest jeszcze kilka niezłych miejsc dla Jarosława Kaczyńskiego, ale z pewnością nie jest nim Sejm RP. Tyle, że ten błazen nawet nie dysponuje sztandarem, który mógłby z tej sali wyprowadzić razem ze sobą. Może więc go kiedyś wywiozą na taczkach, razem z tym nielegalnie powieszonym krzyżem na drogę.

Tak nam dopomóż Bóbr i Donaldinio.

To napisałem ja, Pantryjota, o g.13.30 i chyba nie pójdę na rower, bo burzą grzmi.

I jeszcze jedno: okazało się, że profesora technicznego jednak nie dopuszczono do głosu na głównej sali, więc trochę mi ulżyło i można już nie tłumaczyć mi, jak to z tą laską było.

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)
  1. Filipina pisze:

    Nadprezes ma „pewne braki” ale za to ma w swoich szeregach profesora „habitowanego” Powtórzył to 2x więc raz słyszałam prawym uchem, a następnie lewym :))) Chyba, że brakuje mi ucha trzeciego, bo dwa szwankują:))
    A co „pól” to moze raczej poznańskie, bo krakowskie już mają śp. bliżniaka.
    I tylko kota żal…

  2. Pantryjota pisze:

    Filipina,

    Prezes już na początku wystąpienia rozlał wodę na mównicy, a potem było tylko gorzej. Szkoda, że nie postawili mu mleka, bo mógłby posłać po kota, który by wszystko wylizał, jak Hofman prezesowi,

Dodaj komentarz