Do ataków na podnoszącą się z kolan Polskę dołączył niejaki Bono, wokalista zespołu U Dwa, którego nie wiedzieć czemu wysłuchano w Kongresie USA, zamiast zaprosić tam Pawła Kukiza, też wokalistę, z tym, że dużo lepszego zespołu Piersi.
Jak na razie pan Bono może naszemu Pawłowi skoczyć, bo po pierwsze nie zna się na okręgach jednomandatowych, a po drugie, nie dostąpił zaszczytu bycia parlamentarzystą i pewnie nawet nie zna Kornela Morawieckiego.
Jego gadki o rzekomym polskim „hipernacjonaliźmie ” można potłuc o kant Du.y, a nawet du.y pana Kuźmiuka, który stwierdził, że Bono się nie zna, bo w Polsce nie był, co akurat nie jest prawdą, ale kto by się tam przejmował drobiazgami.
Sądzę, że warto by sprawdzić, kto podpuścił tego Bono i wyciągnąć wobec tego kogoś odpowiednie konsekwencje.
No i oczywiście należy wydać temu panu dożywotni zakaz występów w naszym katolickim kraju, bo rząd powinien wspierać krajowych artystów, śpiewających po polsku. Nie są nam potrzebni żadni miłośnicy Arabów ani Puszczy Amazońskiej. Mamy swojego konia Przewalskiego i Biebrzę, po której chodzą jakby nigdy nic Łosie i właśnie takiemu Łosiu koleżanka zrobiła w sobotę zdjęcie, które teraz moim czytelnikom pokażę zamiast tego Bono, że nie wspomnę o Kukizie, który jak jest, każdy widzi.
Z Bobrem
Panttyjota
Pantryś,
jeśli się nie mylę, to raczej łosica ( czyli klępa, z urody sądząc nawet Beata ) w czas dobrej zmiany jak gdyby nigdy nic hasająca sobie po chaszczach.
Takie wyjście w las na obecne czasy to jest zdecydowanie najlepsze z wyjść, np. odciąża nas od nawet przypadkowego kontaktu z nad wyraz intymnymi zwierzeniami prezesa na temat zespołu „U Dwa” i tego całego Bono…
…idziemy sobie przed siebie, bzyki sobie bzyczą, ptaszki ćwierkają, bobry bobrzą sobie w najlepsze, a gdzieś tam, hen daleko młyny dobrej zmiany mielą wszystko w PiS-du, co i tak mamy serdecznie w du..dzie…
-czyli: ahoj, przyrodo!
😉
McQuriosum,
No, no, czysta prawda. Byłem wczoraj na działce, na skraju lasu zresztą, słyszałem różnych; – skowronków, żurawi, bażantów, KUKUŁKI /się mocno pospieszyła; – dobrą zmianę zrobi, czy cóś?/ szpaków i innej mniej znanej żywioły.
Za to nie słyszałem Du.y, prezesa, Kuźmiuka, Szydła, ani innej swołoczy pisdzielskiej.
To był bardzo udany dzień!! Se acan imaginuj; – słoneczko, wiaterek, ptaszki świergolą i żadnego pisdzielca. ŻADNEGO, bo żona też anty :-)))
Podobno Bono tez jest z katolickiego kraju.
Jestem w okolicach, gdzie się widzieliśmy, promień kilku km od dni.
McQuriosum,
Temu Bonowi (by poseł Kuźmiuk) mówimy zdecydowane nie.
Jacek,
Piękna i jakże krzepiąca, wiosenna opowieść.
ViC-Thor,
Nie chcę się chwalić, ale gdy jeszcze mało kto słyszał u nas o U2, ja już mówiłem, że to będzie światowa ekstraklasa.
Czyli jak widać, nawet żyjąc w katolickim kraju można się wybić.
Swoją drogą ciekawe, czy oni też mają festiwal typu Sacrosong.
Pantryjota,
Pewnie, że nawet w katolickim kraju można się wybić, jednakowoż pod warunkiem, że nie jest to dziura zabita deskami. Udział w Sacrosongach, których jest ci u nas dostatek, też raczej nie sprzyja zdobyciu światowej kariery, czego dobrym przykładem jest Izabela Trojanowska z domu Schütz, która brała udział w Festiwalu Pieśni Sakralnej Sacrosong w Chorzowie w 1971 r. (otrzymała tam nagrodę im. Maksymiliana Kolbego, którą wręczył jej sam kardynał Karol Wojtyła), a w r. 1972 – dla równowagi – w Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze, gdzie też zdobyła nagrodę, tym razem – Związku Kompozytorów Radzieckich za piosenkę „Modry len” (o tym, kto nagrodę jej wręczał – kroniki milczą), a mimo to – kariery takiej jak Bono nie zrobiła. 🙂
Eva70,
Iza jako mloda kobieta nawet mi się podobała, choć oczywiście niekoniecznie jako wokalistka. Pobudowała sobie dom na Marymoncie, a potem wyemigrowała do Niemiec. Obecnie jest taka „puciata” babcia, a jej aktorstwie można powiedzieć z grubsza to samo, co o śpiewaniu.
Na fali dobrej zmiany może znów weźmie udział w jakimś sacrosongu :))
https://www.plotek.pl/plotek/12,93125,19858599.html
Pantryjota,
Wcale Ci się nie dziwię, że Ci się podobała jako młoda kobieta, bo była całkiem niezła i nawet nie najgorzej zagrała w serialu „Strachy”, nakręconym wg powieści Marii Ukniewskiej w 1979 r. Obejrzałam ten serial, bo był to swoisty remake mojego ulubionego przedwojennego filmu polskiego ze wspaniałymi rolami Józefa Węgrzyna jako białego rosyjskiego emigranta, tancerza i choreografa oraz Jacka Woszczerowicza – jako iluzjonisty (grała też Jadzia Andrzejewska, Eugeniusz Bodo, Mieczysława Ćwiklińska i wielu innych świetnych aktorów). Trojanowska zagrała w tym serialu główną rolę – Teresy Sikorzanki i zapewne reżyser wybrał ją dlatego, że była nieco podobna w typie do aktorki, która grała tę samą postać w przedwojennym filmie.
W mojej pamięci p. Iza utrwaliła się jeszcze z tego powodu, że w latach 80. ubiegłego wieku zajmowały się nią media reżimowe, których zresztą wówczas nie czytałam i nie oglądałam (podobnie jak teraz), ale jakoś i tak wiedziałam o wszystkim, o czym wiedzieć należało 🙂
Prasa zajmowała się nią z tego powodu, że na emigracji wróciła ona do swojego panieńskiego nazwiska, a na dodatek udzielała wywiadów, w których jako miejsce swojego urodzenia podawała Allenstein a nie prapolski Olsztyn. 🙂
A jako pieśniarki też jej nie lubię, bo nie podoba mi się barwa jej głosu i w ogóle sceniczny wizerunek. Uważam, że większość polskich piosenkarzy nie ma pojęcia o ruchu scenicznym, a ponadto brak mi u nich czegoś, co nazwałabym szczerością.
Eva70,
Być może trochę niesprawiedliwie oceniam aktorstwo pani Izy, ale niestety nie oglądałem jej nigdy dłużej niż 5 minut w żadnej roli. Zaś określenie jej mianem „pieśniarki” jest mocno na wyrost. Pieśniarką to była np. Ewa Demarczyk, jeśli już.
Pewnie słyszałaś :))