Przegrana

Rządy niektórych państw, między innymi Stanów Zjednoczonych i Australii, zaprzeczają problemowi globalnego ocieplenia. Podają w wątpliwość alarmujące wyniki badań naukowych. Inne, na przykład Wielka Brytania i reszta Europy Zachodniej, wpadły w panikę i nawołują do drastycznego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Żadne z tych stanowisk nie ma większego znaczenia, ponieważ walka z globalnym ociepleniem już jest skazana na porażkę. Pomimo podwyżek cen ropy naftowej jest ona wystarczająco tania, żeby opłacało się ją spalać. Znajomość natury ludzkiej uzasadnia przewidywanie, że ludzie będą spalać ropę tak długo, aż zacznie jej brakować, a wtedy zwykła ekonomia zahamuje ten proces. W tym czasie stężenie dwutlenku węgla w atmosferze będzie dalej wzrastać. Nawet jeśli kraje rozwinięte ograniczą rozrzutną eksploatację paliw kopalnych, to rozwijające się giganty azjatyckie – Chiny i Indie – z pewnością pokryją tę różnicę z nawiązką. Krajom zamożnym, które wzbogaciły się dzięki kilkudziesięcioletniemu dostępowi do taniej energii, niezwykle trudno będzie nakłonić do powściągliwości państwa rozwijające się, które próbują piąć się w górę po szczeblach drabiny zamożności. Na jedyne sensowne rozwiązanie – ogromne inwestycje w energię jądrową – jest już za późno. Najtragiczniejszym skutkiem wybuchu reaktora w Czarnobylu nie była śmierć kilkudziesięciu osób, które zginęły w tej katastrofie, ale dwudziestopięcioletni paraliż energetyki jądrowej, jaki nastąpił po tym wydarzeniu w krajach zachodnich i trwa nadal. Reasumując, dalsze ocieplenie klimatu jest nieuchronne. Ludzie walczący o ograniczenie emisji gazów cieplarnianych twierdzą, że cieplejszy świat będzie światem gorszym. Ja twierdzę, że prawdopodobnie wcale tak nie musi być. Dalsze ocieplenie z pewnością pociągnie za sobą kilka negatywnych skutków. Na przykład poziom wód w morzach się podniesie, zatapiając sporą część gęsto zaludnionych, żyznych terenów nadbrzeżnych. Z drugiej strony jednak Syberia może stać się spichlerzem świata. Niektóre pustynie mogą się powiększyć, a inne zmaleją. Niektóre rejony staną się bardziej suche, inne zaś – bardziej wilgotne. Dowody na to, że w ogólnym rozrachunku świat straci na tych zmianach, są dość wątłe. Z pewnością jednak będziemy musieli się do nich przystosować, a to zawsze jest bolesne. Wiele populacji będzie się musiało przenieść w inne miejsca o ile zdążą dojść gdzieś indziej w obliczu głodu i czy zostaną przyjęci w nowych miejscach. To nie jest takie pewne. W ciągu najbliższych dwustu lat niektóre gęsto zaludnione tereny mogą całkowicie opustoszeć. Ale przecież w ciągu ostatnich dwustu lat byliśmy świadkami równie dramatycznych migracji ludności. Wątpię, aby globalne ocieplenie mogło wymusić większe zmiany. Kiedy ludzie pojmą, że, owszem, świat stopniowo się ociepla, lecz nie musi to oznaczać Armagedonu, wówczas międzynarodowe porozumienia, takie jak Protokół z Kioto, stracą sens. Idea rezygnacji z walki z globalnym ociepleniem jest niebezpieczna, ponieważ nie powinno było do tego dojść. Ludzkość, dysponuje wystarczającymi zasobami i technologią, aby ograniczyć emisję gazów cieplarnianych. Tym, czego nam brakuje, jest wola polityczna. Ludzie dużo mówią o odpowiedzialności za środowisko naturalne, ale rzadko są gotowi poprzeć takie deklaracje inwestycjami finansowymi. Globalne ocieplenie może się okazać mniej groźne, niż się powszechnie uważa, ale wiele innych aktów wandalizmu wobec środowiska, stanowi oczywisty dowód naszej lekkomyślności – niszczenie warstwy ozonowej, wycinanie lasów deszczowych, zanieczyszczanie oceanów i globalnej bioróżnorodności.

 

Nic szczególnego

Kategoria: Bracia mniejsi, przyroda (4), Różne ciekawe historie (5), Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Quartz pisze:

    Fot.

Dodaj komentarz