https://www.ekokalendarz.pl/kategoria/swieta/dzien-bobrow/
Kochani,
Tak, to właśnie dziś obchodzimy ten dzień, dokładnie w 737 dniu istnienia tej strony, czyli 7 kwietnia, 3 dni przed rocznicą miesięcznicy, co oczywiście nie może być przypadkiem. Przy okazji warto zauważyć, że liczba 737 czytana wspak daje dokładnie taką samą liczbę i jest również numerem przypisanym jednemu z najpopularniejeszych modeli Boeinga, który też jest przecież samolotem, jak święty Tupolew.
Jeśli zaś zsumujemy cyfry z liczby 737, to otrzymamy 17, które po odjęciu od 2016 da dzisiaj dokładnie dzień 7 kwietnia 1999, kiedy to krótko po starcie rozbił się należący do Turkish Airlines Boeing 737, odbywający lot bez pasażerów z lotniska w Adanie do Dżuddy w Arabii Saudyjskiej, w wyniku czego zginęło 6 członków załogi.
Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że było to zbagatelizowane ostrzeżenie i zwracam uwagę na fakt, że pierwsze litery nazwy tureckich linii lotniczych to jednocześnie pierwsze litery nazwisk Tusk i Arabski i że nie może to ujść uwadze żadnej poważnej komisji śledczej, szczególnie dziś, gdy Turcja szachuje Europę uchodźcami, a Polska podnosi się z murzyńskości.
No ale wracajmy do bobrów, bo nie o lotnictwie miało być dzisiaj, ani nie o numerologii. Jednak gdyby kogoś to interesowało, to jestem podobno numerologiczną siódemką, co aż mnie o dreszcze przyprawia bobrze w powyższych kontekstach.
Na święto bobrów wybrano 7 kwietnia – dzień urodzin Dorothy Richards (1894 -1985), amerykańskiej badaczki tych niesamowitych zwierząt. Dorothy Richards wraz ze swoim mężem w okresie Wielkiego Kryzysu zamieszkali w kamiennym domu na 30 hektarowej działce, przez którą przepływał potok. W 1935 roku stanowy Departament Ochrony Środowiska wypuścił do rzeczki w jej okolicy dwa bobry. Niedługo potem na rzeczce postała tama, a potem jeziorko, a bobry zaczęły sie rozmnażać. Richards z czasem stała się specjalistką od bobrów, które obserwwała przez następne 50 lat. Utworzyła 900-hektarowy rezerwat dla bobrów i przekonywała o ważnej roli bobrów w przyrodzie. Historia jej pracy opisna została w książe „Beaversprite: My Years Building an Animal Sanctuary”, którą można współcześnie nabyć za bardzo niewielkie pieniądze:
https://www.amazon.com/Beaversprite-Years-Building-Animal-Sanctuary/dp/0932334679
Co prawda obchodzimy dzisiaj również Międzynarodowy Dzień Zdrowia ustanowiony przez WHO, ale bobrów on nie dotyczy, bo z natury zdrowe są.
Myślę, że obecnie, w obliczu kryzysu równie wielkiego, jeśli nie większego niż słynny Wielki Kryzys, przyszedł już czas, aby i u nas zbudować farmę, na której będzie można uprawiać kult Łysego Bobra Pantryjoty, czyli mnie we własnej, jakże charyzmatycznej osobie. Tym bardziej, że wg. hipotez niektórych historyków, właśnie 7 kwietnia ukrzyżowano Jezusa i jeśli chodzi o mnie, nie mam nic przeciwko tym hipotezom, a wręcz przeciwnie. Co prawda nie bardzo wyobrażam sobie ukrzyżowanie bobra, gdyż zapewne mogłoby to obrażać uczucia katolików, którzy mają zdaje się monopol na tego rodzaju atrakcje obchodzone z pompą corocznie, ale jak się ktoś uprze, to przecież może nawet golonkę ukrzyżować, choć tłusta jest i obrzydliwa jak mało kto.
Jakby tych rocznic było mało, dzień 7 kwietnia uważany jest za symboliczną datę powstania internetu, a oczywiste jest, że to właśnie dzięki internetowi możemy szerzyć naszą wiarę i sławić imię Pana Bobra wszem i wobec, byle nie nadaremno.
Związek wyznaniowy może kupić dziś w Polsce polski kawałek ziemi ojczystej, co zawdzięczamy wizjonerstwu tego, z którego niejeden bóbr z przyjemnością wyrwałby serce żywcem, nawet przez du.ę. Dlatego być może wkrótce ogłoszę zbiórkę datków na budowę sanktuarium i zakup ziemi przeznaczonej na cele religijne, chyba, że ktoś z czytelników zachce podarować coś takiego ze swoich zasobów w ramach 1%.
Na koniec tylko dodam, że również 7 kwietnia w Watykanie opublikowano testament zmarłego 2 kwietnia papieża Jana Pawła II.
Ja póki co swojego nie publikuję, choć powoli zaczynam nad nim myśleć, bo lepiej ciut za wcześnie, niż o wiele za późno.
I jeszcze jedno:
7 kwietnia Adolf Hitler zrzekł się obywatelstwa austriackiego. Ja póki co polskiego się nie zrzekam, bo chcialbym, żeby Bóbr na zawsze był już kojarzony z Polską, jak nie przymierzając Chrystus król.
A nie z rybą, jak to dawno temu głosił kościół katolicki:
https://blogs.scientificamerican.com/thoughtful-animal/once-upon-a-time-the-catholic-church-decided-that-beavers-were-fish/
Łysy Bóbr Pantryjota
P.S:
Zauważyłem właśnie, że dobiliśmy do 120 tysięcy odsłon forum, która to liczba póki co z niczym mi się nie kojarzy, ale liczę na komentatorów w tej kwestii.
No to wszystkiego najlepszego z wszelkich możliwych i niemożliwych okazji.
Pozdrowienia od uśmotruchanych suk – kąpiel w jeziorze, gonitwa po tzw. oranym za zającem, forsowanie rowu, do którego okoliczna ludność pokątnie, wieczorami, wypompowuje z oszczędności zawartość szambianych odstojników,. A gdzieś po drodze wytarzanie się w niedojedzonej przez wydrę rybie. Jednym słowem symfonia zapachów i ubaw pod prysznicem…
Dobranocki, z Bobrem!
b_s
buggy_swires,
Dzień Bobry,
Dziękuję bardzo i widzę, że ktoś nie spał, żeby spać mógł ktoś :))
Pantryjota,
To dobrze, że Pan Bóbr ma Dzień Święty. Nie będzie z niego żadnego śmichu-chichu. Kto się z Pana Bobra śmieje, ten się śmieje ostatni.
Samuela,
Jak widać, święto póki co nie jest zbyt popularne.
Samuela,
powinno chyba być:
” Kto się z Pana Bobra śmieje, ten się śmieje ostatni RAZ! „
Pantryjota,
jest taki stary dowcip:
dwóch Żydów ogląda Kaplicę Sykstyńską, w pewnym momencie jeden z nich, poruszony ogromem bogactwa wylewającym się z każdego kaplicznego kąta z zadumą mówi do drugiego:
-i pomyśleć, że zaczynali ten interes w marnej stajence….
McQuriosum,
Polecam bardzo dzisiejszy felieton Wargi w Wyborczej.
Jest właśnie o katolicyzmie.
McQuriosum,
Czas Wielkanocy postanowiłem poświęcić na pobożne lektury i tak się ułożyło, że sięgnąłem po wyczekującą od miesiąca na biurku książkę „Królestwo” Emmanuela Carrere’a, wyznanie francuskiego pisarza i filmowca, ale także przecież byłego żarliwego katolika, będące połączeniem eseju, pamiętnika, powieści oraz spowiedzi kogoś, kto wyszedł z pewnego umysłowego nałogu, w tym przypadku nałogu religijnego, w jakim był przez lata pogrążony. Spośród książek o nałogach ta wydała mi się intelektualnie o wiele ciekawsza i głębsza niż książki o wychodzeniu z innych uzależnień, ledwo ją skończyłem czytać, to od razu pomyślałem, by lekturę natychmiast ponowić.
https://wyborcza.pl/duzyformat/1,151491,19871770,pobozne-lektury-czyli-historia-pieknego-nalogu-varga.html
Bóbr jaki jest każdy widzi.
mały tłusty brązowy klocek na króciutkich nóżkach. malutkie oczka i uszy oraz wielgachne zębiska. bez szyi. na dodatek ogon pokryty łuską. niczym ryba.
jednym słowem…brzydki! taki brzydki, że aż ładny!
i za to go bardzo lubię!
trochę mnie przypomina :)) no może oprócz ogona. bo tego nie posiadam. ale łuskę mam. a nawet dwie. chyba są miedziane? wolałabym by były złote. może zamieniłyby się w złotą rybkę? a tak doopa!
a propo! doopa poprowadziła mnie w stronę jelit a stąd już niedaleka droga do fajnej książki:
„Historia wewnętrzna. Jelita – najbardziej fascynujący organ naszego ciała” – Giulii Enders. Świetnie i z humorem napisana książka, która dotyka tematów tabu związanych z naszym wnętrzem [nie, nie tym duchowym], kojarzonych zazwyczaj z nieczystością i wydalaniem. Polecam!
ps. sto lat! Bobrowi tzn Bobru :))
Pantryjota,
to Ty łapiesz Bobra! :))
Mam dla Ciebie trochę młodego, polskiego bluesa:
bardzo smaczny kawałek!
dzięki
Lukasuwka,
A to zupełnie inny klimat, ale też powinno Ci się spodobać chyba:
Pantryś,
dzięki Tobie mam możliwość poznać bardzo fajne polskie zespoły, o których
istnieniu nie miałam pojęcia, nawet zielonego. dzięks.
drugi kawałek …bardzo.
Lukasuwka,
Ja też wczoraj się o nich dowiedziałem przypadkowo, no to się podzieliłem.
100 lat!
Albo i więcej.
Niech żyje!