Święto Niepodległości dla jednych, Dzień Nienawiści dla innych

Dowiedziałem się z mediów, że tegoroczny Marsz Niepodległości był niezwykle spokojny, niemal senny. Zastanawiam się, jak znieczulona musi być wrażliwość, żeby coś takiego stwierdzić.

Otóż właśnie wróciłem ze Śródmieścia w Warszawie. Obserwowałem to wydarzenie przez mniej więcej godzinę i mogę stwierdzić tylko jedno – był to gigantyczny popis zdziczenia i nienawiści.

Zacznijmy od materiałów pirotechnicznych, których użycie jest podobno zakazane. Na MN nikt się tym nie przejmuje, również policja. Wychodząc z pociągu na stacji Powiśle zastanawiałem się, gdzie podział się widoczny z tego miejsca Hotel Marriott. Otóż znikł, ponieważ centrum Warszawy było zasnute gęstym dymem z palących się rac dymnych i wybuchających petard. Da tych petard jeszcze wrócę.

Jeśli ktoś spyta, na czym polega świętowanie rocznicy odzyskania niepodległości na MN, już krótko wyjaśniam. Otóż maszerują ludzie. Że z flagami – to zrozumiałe. Maszerujący trzymają w rękach flary, odpalają rakietki podobne do tych sylwestrowych oraz detonują petardy. Co jakiś czas przejeżdża platforma z wodzirejem, który ryczy nienawistne hasła, a tłum je podchwytuje. Precz z tym, precz z tamtym, stop ukrainizacji, nielegalnej imigracji, osoby pomagające na granicy to patocelebryci, Rafał Trzaskowski – precz. Przerywane wywrzaskiwanymi ultraprawicowymi standardami: „to my, to my – nacjonaliści”, „nie tęczowa, nie laicka, ale Polska katolicka” oraz „raz sierpem, raz młotem, lewacką/czerwoną hołotę”. A co jakiś czas jakieś niezrozumiałe zaśpiewki, które każą się zastanowić, czy wodzirej jest trzeźwy.

Alkohol to kolejna sprawa – widać go w rękach i kieszeniach licznych uczestników. Piwo, małpki, dwusetki – opróżniane bez krępowania się. Nie widziałem, aby policja zareagowała. Zresztą policja była w zasadzie niewidoczna. „Skutecznością” wykazała się przy mnie tylko raz. Dwoje starszych ludzi rozwinęło transparent „Nacjonalizm to nie patriotyzm”. Zostali błyskawicznie otoczeni i siłą wyniesieni. W normalnym państwie zapytalibyśmy: za co? No ale w MN uczestniczył przecież sam Z. Ziobro, więc takie pytanie jest bez sensu.

Wielu uczestników chowa swoje twarze za maskami, osłonami, kapturami. Tworzy to sprzeczność z lubianym przez to środowisko słowem „duma”. Są tacy dumni, dumni z polskości, dumni ze swojego radykalizmu. A jednak, skoro chowają się, ukrywają swój wygląd – to albo czegoś się wstydzą albo czegoś boją. Może mama nie wie, gdzie są?

Po około godzinie obserwowania opisanego powyżej „świętowania” miałem dosyć, ile można patrzeć na ludzi opętanych nienawiścią – o czym jeszcze za chwilę. Wróciłem na peron stacji Powiśle, z którego można wygodnie obserwować Most Poniatowskiego, którym szedł MN. Co widziałem? Otóż maszerujący „patrioci” wymyślili sobie taką wesołą zabawę, że zrzucali petardy z mostu na teren pod nim – tam następowały eksplozje. Nieważne, że chodzili tam ludzie, że zaparkowane były samochody. Oczywiście zero reakcji policji. A przecież:

„Art.  52.  [Naruszenie przepisów o zgromadzeniach]

par. 1.

Kto bierze udział w zgromadzeniu, posiadając przy sobie broń, materiały wybuchowe, wyroby pirotechniczne lub inne niebezpieczne materiały lub narzędzia – podlega karze aresztu do 14 dni, karze ograniczenia wolności albo karze grzywny.”

Co roku czytam brednie, że MN to normalna, rodzinna impreza, przecież tam chodzą rodzice z dziećmi. Otóż nie. MN to w mojej ocenie drastyczna demonstracja nienawiści powstałej na bazie ultraprawicowego światopoglądu, który w XX w. doprowadził do wojny światowej. To, że oszalały z nienawiści fanatyk (przy tym bardzo nielubiący, gdy nazywa się go neofaszystą) maszeruje z dzieckiem, nie powoduje, że przestaje oszalałym z nienawiści fanatykiem. A że nie wszyscy się na tej demonstracji sami drą? Cóż, samą swoją obecnością w towarzystwie tych aktywniejszych ci „spokojni” w oczywisty sposób afirmują najbardziej skandaliczne zachowania. Przecież gdyby mieli coś przeciw nim, to albo by na MN się nie pojawili albo próbowaliby agresywnym działaniom zapobiec.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Pantryjota pisze:

    Nie bywam, nie oglądam relacji. Nie moje małpy, nie mój cyrk.
    Uważam, że to właściwe podejście w tych okolicznościach.

  2. Quartz pisze:

    Rządzące mendy to też stworzenia Boże i inaczej żyć nie mogą.

  3. Wito pisze:

    Pantryjota,

    Odkąd ten cyrk rzępoli, czyli od ok. 12 lat, raz na kilka sezonów zadaję sobie ten ból, żeby tę dzicz pooglądać. Żeby nigdy nie zapomnieć, że neofaszyzm to realne zagrożenie.

  4. Pantryjota pisze:

    Wito,

    Nie łączę się z Tobą w tym bólu:)

  5. Wito pisze:

    Pantryjota,

    Tak, wiem, będę to przeżywał w samotności

Dodaj komentarz