Szczypta poezji grudniowej i proza przesłuchań letnich

Szanowni,

Z okazji, którą jedni wykorzystują na maszerowanie, a inni, ci bardziej twórczy, na pisanie, popełniłem niewielkich rozmiarów  utwór poetycki, poświęcony naszemu największemu żyjącemu  opozycjoniście,  legendzie ruchów narodowowyzwoleńczych, wielkiemu bratu nieżyjącego brata z Żoliborza, który ogarnia troskliwie swym przenikliwym jestestwem całą naszą połać od morza do Tatr, a nawet ciut dalej, bo sięga tam, gdzie wzrok zwykłego człowieka nie jest w stanie. Wie, jak żyć i stanowi wzorzec dla ćwierci naszej populacji,  głosującej w sfałszowanych wyborach, którą kiedyś określiłem mianem „rodactwa”. Ma nawet fory u biskupów, którzy zamiast zdradzić go dzisiaj o świcie, zrobili to dobę wcześniej, żeby dać mu czas  na chwilę głębszej, katolickiej refleksji. Po prostu jest pieszczochem losu, który to los zapewne w ten sposób stara się wynagrodzić panu prezesowi inne braki, jak np. brak brata i kobiety u boku.

Publikuję ten wpis celowo przed pojawieniem  się w mediach pierwszych informacji o ofiarach marszu, gdyż nie sztuką jest komentować post factum, ani nawet per rectum, niezależnie od tego, w jak głębokim anusie znajdzie się dziś prezes na skutek wydarzeń, nad którymi przecież nie panuje, a jedynie je prowokuje.

Zamieszczam go o tej porze również dlatego, że mam sporo innych zajęć i z pewnością nie będę śledził przebiegu manifestacji, choć pewnie zerknę sobie po fakcie na jakieś migawki. Tak więc zjawię się tutaj wieczorkiem i zobaczę, czy ktoś się odniósł do tego nieco już nieco „nieświeżego” tematu permanentnej kontestacji.

Zwracam jeszcze  uwagę, że nie bez kozery w wierszu pada nazwisko okrutnego oprawcy Kiszczaka, który obecnie zastąpił nieżyjącego już Jaruzelskiego i którego dom służy właśnie rodactwu jako miejsce rozgrzewki przed właściwym marszem, którym będzie dowodził, chroniony przez doborowe oddziały ochroniarzy ten, którego tak bardzo zlekceważył gen. Kiszczak 33 lata temu.

Nad poniższym wierszem  pracowałem dobre pół godziny, bo wbrew pozorom, poezja to trudna sztuka. Nie ukrywam, że lekko inspirował mnie przy pisaniu mistrz Waligórski, choć oczywiście kudy mi do klasyka. Niemniej jednak kilku fraz może by się nie powstydził. Ja w każdym bądź razie się nie wstydzę, ale to pewnie dlatego, że natury mało wstydliwy jestem.

Elegia na cześć nieinternowanego Jarosława

Trzynastego grudnia, roku pamiętnego
Nie przyszli po Jarka chłopcy z mostowskiego
Nie przyszli agenci, Kiszczaka pupile
Jarek w domu został, PRON-ciem się wychłostał
Następnego ranka, wciąż będąc przy nadziei
Odkrył w sobie gieroja, piastowskiego woja
Choć mama zabroniła, on wymknął się z chaty
Patrzy, a tu idzie zomowiec szczerbaty
Przesłał mu więc całusa i się zmył z powrotem
I już do wieczora zajmował się kotem
Gdy trzeci dzień mijał i nikt nie przychodził
Posmutniał przyszły prezes i lekko się zesmrodził
Pomyślał wtedy o bracie oraz brata żonie
Poszedł więc do kościoła, stanął przy ambonie
I tak stojąc i patrząc, oczywiście w górę
Zasromał się na poważnie i jął bawić się siurem
Wnet się zorientował, że jest obserwowany
Więc szybko wziął nogi za pas i wrócił do mamy
Tak mu dni mijały w zgryzocie i napięciu
Ale wciąż był wolny, wolny za dziesięciu
Gdyby wtedy wiedział, że tak już pozostanie
Że będą  go mieli za nic w tym wojennym stanie
Pewnie by się powiesił na żelazka sznurze
Albo skoczył z piętra, bo mieszkał na górze
Jednak wciąż miał nadzieję i ma ją do dziś
Bo Jarosław Kaczyński to kompletny jest hyź

Pantryjota – trzynastego grudnia roku posmoleńskiego czwartego

A tym czytelnikom, którzy nie znają mojego starego opowiadania o przesłuchaniu prezesa w mrocznych czasach stanu wojennego, chcę je teraz po prostu zaprezentować, bo póki co się nie zdezaktualizowało i nie sądzę, żeby dzisiejszy marsz coś zmienił w tej kwestii. Gdyby jednak trafiła prezesa zbłąkana, gumowa kula, to chyba nie będziemy za nim płakać,  bo  jest potrzebny Polsce, jak nie przymierzając rybie rower. No ale mógł przecież siedzieć w domu, jak w czasach stanu wojennego i jak ten tchórz w jednej z bajeczek babci Pimpusiowej:

Spotkał kiedyś tchórz tchórza idąc po podwórzu
I pyta: Ty nie w pracy? Co się stało tchórzu?
– Wziąłem pracę do domu, dyrektor się zgodził.
To rzekłszy, szedł do domu i tam się zesmrodził.

A.Waligórski

Oto historia przesłuchania, z niewielkimi, „kosmetycznymi” zmianami, wprowadzonymi  dla porządku i żeby nie było, że bezmyślnie wklejam.

Wykorzystałem pewne stare znajomości i oto przed Państwa oczyma stenogram  z przesłuchania znanego działacza opozycyjnego, doprowadzonego przed oblicze oficera SB, w jeden z tych smutnych dni stanu wojennego, jakoś tak latem chyba:

Miejsce zdarzenia:

Warszawa, Pałac Mostowskich, Komenda Stołeczna Milicji Obywatelskiej.

Otwierają się drzwi pokoju przesłuchań i mundurowy milicjant uzbrojony w Kałasznikowa, przepuszcza przodem cywila,  Jarosława Kaczyńskiego, uzbrojonego w godność i list żelazny od mamy sanitariuszki, którego jak się przekonamy,  nie będzie miał  jednak chęci wykorzystać. Jarosław niesie w ręku niewielką, półprzezroczystą reklamówkę, którą mama przygotowała mu zawczasu na okoliczność zatrzymania.

Oficer:

Proszę, niech pan siada panie Jarku, może kawy ?

Kaczyński:

– Nie jestem dla pana żadnym panem Jarkiem, proszę się nie spoufalać. Ale kawy chętnie się napiję, pod warunkiem, że ma pan Turka, bo mama mi zabroniła pić prawdziwej – podobno szkodzi na patriotyzm.

– Turek szkodzi na siurka – zachichotał milicjant z Kałasznikowem, opuszczając pomieszczenie przesłuchań pod surowym wzrokiem oficera bezpieki.

To jak mam się do Pana zwracać, żeby pana nie urazić, a jednocześnie się nie spoufalać ?

– Może pan do mnie mówić „panie doktorze”.

Bez Kaczyński ?

– Może być bez, przecież pan wie z kim rozmawia, a ja wiem kim jestem.

No właśnie od tego chciałem zacząć tę rozmowę… bo wie pan, panie doktorze, mnie kazali pana przesłuchać zamiast pańskiego brata, który jest teraz  na wczasach w Bułgarii.

– Panie oficerze,  on od kilku lat nie był na wczasach, ciągle tylko ta Solidarność i Solidarność, skąd miał wiedzieć, że wybuchnie wojna ?

Oficer, patrząc na reklamówkę:

No właśnie, pan jest w znacznie bardziej komfortowej sytuacji, bo jak widzę,  szczoteczkę do zębów i zmianę bielizny zdążył pan przygotować zawczasu mimo, że nie wybierał się pan przecież na wczasy… I proszę nie zwracać się do mnie per „panie oficerze” bo przecież jestem po cywilnemu, jak pan.

– A jak mam się do pana zwracać, żeby mieć gwarancję internowania ?

Drogi panie doktorze, takiej gwarancji to nikt panu tutaj nie da, a ja nie mogę panu zdradzić wytycznych, jakie otrzymałem z góry. W każdym razie, wracając do zasadniczego celu, dla którego pana tutaj zaprosiłem…

– Zaprosiłem ?? Pan to nazywa zaproszeniem ?? Trzeba było wysłać chłopaków 13 -tego,  żeby wywlekli mnie z łóżka, zanim sam wstałem około południa i poszedłem do kościoła. Można mnie też było zatrzymać w kościele, żeby ludzie widzieli. Do dupy z takim zaproszeniem..

Takie słowo w ustach osoby z cenzusem ?  Panie doktorze, o dupach to my tu nie będziemy rozmawiać i pan chyba wie dlaczego…Pańska teczka pod tym względem jest czysta, jak za przeproszeniem- tabula rasa.

– Wiem, pan po prostu będzie mnie pytał o nazwiska, adresy i kontakty. Znam ten schemat z serialu o przygodach Hansa Klossa, który zawsze bardziej mi się podobał niż Czterej Pancerni, choć generalnie to też paskudna, komunistyczna propaganda.  A wie pan, że  mieliśmy z bratem propozycję zagrania w tym filmie ?

Coś podobnego, a kogo, jeśli można spytać ?

– Mieliśmy grać dwóch braci – dobrego i złego. Jeden miał być konfidentem gestapo, a drugi  zwykłym chłopakiem, zakochanym i niezaangażowanym w konspirację. No ale nie mogliśmy się dogadać w kwestii, który z nas zagra którego i rolę wziął jeden z braci Damięckich. Że też nie przyszło nam to do głowy, że mógłby zagrać tylko jeden z nas..

To rzeczywiście przykre, bo przecież teraz mógłby pan, jako znany aktor, recytować poezję w kościele, zamiast domagać się internowania.

– Pan sugeruje, że z własnej woli mnie nie internuje ?

Nawet gdybym chciał, to nie mogę, nie ma miejsc.

– Jak to nie ma miejsc ?  Co to za idiotyczne tłumaczenie ? Pan sobie ze mnie  żartuje , prawda ?  Nie po to się pożegnałem z rodzicami i z kotem, żeby wracać z pustymi rękami i jeszcze tego samego dnia !!  To skandal !!

Proszę się nie denerwować, panie doktorze. Nie wróci pan z pustymi rękami. Mamy dla pana przygotowaną paczkę żywnościową i o kocie też pamiętaliśmy.

– Paczka żywnościowa od SB ? I pan sądzi, że ja ją przyjmę, nawet w imieniu kota ? Przecież gdyby się o tym naród dowiedział, nigdy bym nie mógł kandydować – ani na premiera, ani na prezydenta !!

A zamierza pan ? 

– Jeszcze nie teraz, ale mój czas nadejdzie, przekona się pan.

Cieszę się, że zgadza się pan ze mną, że jeszcze nie nadszedł. Widzę, że faktycznie jest pan bez zarzutu, więc dziękuję za czas, który Pan nam poświęcił i niech pan wraca z Bogiem. A paczkę może pan odebrać na dole, na portierni – oczywiście za pokwitowaniem.

– Niczego nie będę podpisywał, bo potem powiedzą, że byłem jakimś Bolkiem.

Bolkiem ? Ciekawe skąd pan zna ten kryptonim….

Oficer ubrany po cywilnemu nacisnął przycisk na biurku i po chwili zjawił się ten sam milicjant z Kałasznikowem.

Proszę odprowadzić tego obywatela do wyjścia i przypilnować, żeby się nie zatrzasnął w jakiejś celi po drodze.

– Tak jest,  z przyjemnością odprowadzę tego pana, ale czy mogę o coś spytać ?

Pytajcie..

– Kto to jest ?

Nikt, ale podobno ma być kiedyś premierem.

– Pan kapitan zawsze miał poczucie humoru, ku chwale ojczyzny !!

Milicjant zasalutował i puszczając Kaczyńskiego przodem, puścił do niego oko,  bo już wtedy w milicji służyli kryptogeje. Kaczyński szedł ze spuszczoną głową, powoli. Wiedział, że historia nie wybaczy mu tego nieinternowania i postanowił, że w takim razie zostanie po prostu  zbawicielem. Tym bardziej, że Plac Zbawiciela już istniał, więc w razie czego nie trzeba będzie nawet zmieniać tabliczek i dowodów, kiedy naród uzna, że trzeba uczcić go placem. Plac Placka…coraz bardziej podobał mu się ten pomysł i nawet uśmiechnął się do eskortującego go milicjanta, a ten poczuł to charakterystyczne mrowienie w lędźwiach, któremu prędzej czy później musiał dać upust.

No ale to już zupełnie inna historia, bez związku z 13 Grudnia. A jeśli nawet ze związkiem, to raczej nie z zawodowym.

——————————————————————————————————-

A na koniec jeszcze taka refleksja mnie naszła:

Czy zwrócili Państwo uwagę na fakt, że Jarosław Kaczyński jest jednym z  nielicznych aktywnych „zawodowych polityków”, którzy przez całe swoje już dość długie życie praktycznie nie splamili się żadną pracą ?

Z tego co wiadomo, to pan prezes pracował kiedyś jedynie krótko jako pomocnik bibliotekarza i to chyba wszystko. Niewiele, jak na doktora prawa, prawda ?  Co gorsza, chyba nikt ani nic nie będzie w stanie zmusić go do przejścia na emeryturę, więc prawdopodobnie do końca będziemy musieli jako społeczeństwo finansować jego „posłowanie”.

„Prawdziwym”  opozycjonistą stał się w największym stopniu w wolnej Polsce, której co prawda nie uważa za całkiem wolną, ale do tej „pseudowolności „specjalnie się nawet nie przyczynił, więc ma prawo być sfrustrowany. Coraz bardziej jestem przekonany, że on nie chce żadnej władzy, bo doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że drugi raz naród by mu tego „rządzenia” płazem nie puścił i mógłby faktycznie trafić do jakiejś Berezy, czy jakichś Kiejkut, gdzie odżywianoby go od drugiej strony. Więc będzie przegrywał wszystko co się da i będzie trwał w tym „stuporze”, który zapewnia mu ciepłą posadkę, niewymagającą specjalnego wysiłku intelektualnego, że o fizycznym nie wspomnę przez litość. Być może w końcu ktoś go zdetronizuje, gdy zacznie za bardzo przypominać schyłkowego Breżniewa, ale co jeszcze napsuje, to jego.

Dlatego przesyłam mu z tego miejsca serdeczne Death Wish, a potem niech go Bóbr sobie weźmie do swoich wiekuistych żeremi.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)
  1. al pisze:

    Wódz, a za wodzem….nic

  2. Pantryjota pisze:

    Pantryjota,

    Widziałem za wodzem gościa, który w czasach gdy obecny wódz grał Placka, wcielił się w rolę młodego Faraona.
    To jest miara prawdziwego upadku – Faraon stojący w cieniu złodzieja księżyca.

  3. McQuriosum pisze:

    Pantryjota,

    Nie znęcaj się nad chorym człowiekiem…zresztą, chyba mało który ze zgromadzonych tam ” demonstrantów ” nie ma większych lub mniejszych problemów emocjonalnych. Sam wódz to już klasyka: partyzant ze spalonego lasu…

  4. Samuela pisze:

    „Ludzie boją się mówić między sobą prawdę, nawet o tym, o czym wszyscy wiedzą.”

    J.Kaczyński, Warszawa, 2014.

  5. Lukasuwka pisze:

    Pewien Jarosław mieszkający w Warszawie
    rzekł : „Oprócz gadania nic nie potrafię,
    będę zatem prawił androny.”
    I cały z siebie zadowolony,
    ględzi i ględzi niczym ksiądz z ambony.

  6. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Wcale się nie znęcam. Gdybym chciał to robić, to bym się skupił np. na Brudzińskim, jednym z największych głupków z otoczenia prezesa, który teraz, po usunięciu „świętej trójcy” pewnie będzie brylował na salonach i na marszach.
    To najlepiej świadczy o „kadrze” PiS.

  7. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    O, witam nową użytkowniczkę.
    Bardzo nam miło.
    To chyba limeryk, albo coś w podobie :))

  8. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Kaczyński też pewnie boi się prawdy i dlatego ze sobą nie gada, a jeśli nawet, to tylko wtedy, gdy jest sam ze sobą na sam.

  9. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    coś w podobie 🙂
    kłaniam wszystkim [ale nie za nisko!] i pozdrawiam.
    poznaję nowe tereny, więc błędy będą widziane

  10. Pantryjota pisze:

    Błędy ?
    W sensie, że miło widziane ? :))

  11. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    P.S.:

    W kwestii błędów najlepiej zasięgać opinii prof. Samueli, która się zna.

  12. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    lubię, gdy jest miło…w błędzie :))

  13. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    Proszę zauważyć, że komentować można pod każdą notką, nie tylko pod ostatnią, więc w razie czego zachęcam, choć oględnie, żeby nie zapeszyć.

  14. Pantryjota pisze:

    No dobrze, skoro już po marszu, to idę spać.
    Jutro nie będzie nowej notki, więc w razie czego proszę komentować stare.

    Pantryś

  15. Eva70 pisze:

    Pantryjota
    Opowiadania o przesłuchaniu wcześniej nie czytałam – jest świetne, dzięki, że wpadłeś na pomysł ponownej prezentacji.
    A tak w ogóle to nie mogę się nacieszyć, że Cię odnalazłam i znów czytam Twoje teksty. Ich lektura pozwala mi lżej znosić wszechobecność największego opozycjonisty wszechczasów, który na moje i nie tylko nieszczęście wykluł się i „umila” nam życie w III RP. Gdyby wszyscy od początku tak go traktowali, to już dawno byśmy go mieli z głowy.
    Na tzw. Mostowie „gościłam” znacznie później niż on, bo dopiero w końcu lipca 1983 r. i przesłuchiwało mnie dwóch w cywilu (stopni nie znam), czyli klasycznie – zły i dobry. W przeciwieństwie do bohatera Twojego opowiadania zaliczyłam przed przesłuchaniem dokładną rewizję w domu, a na Mostowie kilkugodzinny pobyt w jakiejś dużej sali z facetem piszącym coś na maszynie (pewnie w tym czasie naradzali się, co ze mną zrobić), następnie zaprowadzono mnie na tzw. dołek, a dopiero następnego dnia po południu odbyło się to przesłuchanie. Nie wiem, czy powinnam to wyznać, ale pomimo wszystkich przykrości, jakich tam doznałam byłam jednak z tej „przygody” zadowolona, bo wcześniej na podstawie zebranych przez siebie relacji napisałam raport o sytuacji w warszawskich aresztach dla podziemnej „Praworządności”, nadarzyła mi się więc okazja, żeby osobiście się przekonać, czy nie POPiSałam jakichś głupot. Na tym pałacowym dołku był jeden wielki syf, a zanim mnie spisano i odebrano mi rzeczy osobiste, zostałam jeszcze umieszczona w maleńkiej celi z sedesem, w którym była nawalona ogromna kupa i nie spuszczona woda. Później też nie było lepiej, cela brudna, dwie kryminalistki skłonne do awantur (na szczęście żywiły jakiś respekt dla tzw. politycznych, co wcale nie zawsze miało miejsce), tzw. miejsce higieniczne nie zasłonięte etc. Widocznie chcieli mnie zmiękczyć przed przesłuchaniem, bo wiedzieli, że nie mogą mnie aresztować (było świeżo po zniesieniu stanu wojennego i amnestii, a ja miałam pewność, że nic poważnego nie mogą na mnie mieć). Następnego dnia, kiedy prowadzono mnie na przesłuchanie (bez kałasznikowa) prawie się rozczuliłam, gdy zobaczyłam, że na 1. piętrze w tym ubeckim przybytku zachowali, pieczołowicie odrestaurowany i ozdobiony portretem któregoś z dawnych właścicieli, fragment pałacowego salonika czy hallu, czego się w tym miejscu zupełnie nie spodziewałam. Została w nich jakaś resztka wrodzonej ponoć człowiekowi potrzeby piękna – pomyślałam :). Dopiero po r. 1989 podczas lektury pewnego wywiadu z Aleksandrem Małachowskim dotarło do mnie, dlaczego akurat mnie spotkał ten zaszczyt, którego władze komunistyczne odmówiły bratu Lecha K. Widać nie zdawały sobie sprawy z tego, który z dwóch braci jest ważniejszy, który będzie po latach składał meldunek o wykonaniu zadania, a który ten meldunek będzie odbierał. 🙂

  16. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Bardzo dziękuję za ten „osobisty” komentarz do tamtych wydarzeń. Zapraszam póki co tutaj, gdzie wciąż dostępne są moje felietony o „braciach mniejszych” zebrane w jednym „lubczasopismie” :

    https://lubczasopismo.salon24.pl/bracia/

    Tylko trzeba wyłączyć ów salonowy „filtr” żeby móc to czytać.

    Po jego wyłączeniu pierwsza strona wygląda tak:

    Kaczyński i jego własny wymiar sprawiedliwości dziejowej

    Oto kolejny przykład na to, że Smoleńskiem próbuje się grać na wszystkie możliwe sposoby: Parlamentarny zespół ds. katastrofy smoleńskiej zamierza wnioskować o odebranie śledztwa w tej sprawie Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Członkowie zespołu chcą…
    PANTRYJOTA
    19.04.2013 23:3992 Komentuj
    Prezes zaprasza nowego Papieża

    Według doniesień źródeł dobrze poinformowanych, prezes Jarosław Kaczyński wystosował do Papieża Franciszka zaproszenie do złożenia wizyty w naszym kraju, w dniu 10.04.2013. Podobno napisał je własnoręcznie w języku argentyńskim, przy użyciu tabletu marki…
    PANTRYJOTA
    15.03.2013 14:10100 Komentuj
    Już męczennik, czyli biskup o prezydencie

    Jak niektórzy z moich czytelników się orientują, w styczniu przebywałem w sanatorium i w związku z powyższym, nie śledziłem dokładnie wszystkich wydarzeń geopolitycznych. Jednym z nich była śmierć pani mamy braci mniejszych, Jadwigi Kaczyńskiej. Co prawda napisałem…
    PANTRYJOTA
    10.03.2013 18:3550 Komentuj
    Teologia wyzwolenia poprzez tablet i wspinaczkę

    Tak sobie pomyślałem, że skoro Dzień Kobiet przeszedł bez echa, całkowicie zdominowany przez akcję tabletową pana prezesa Kaczyńskiego, to i jutrzejsza rocznica też może przemknąc niezauważona, jak jakiś bezpański pies. Chyba, że pan Jarosław uda się na miejsce gdzie stał…
    PANTRYJOTA
    9.03.2013 16:1612 Komentuj
    Dlaczego prezes nie został koszykarzem

    Każdy kto interesuje się sportem wie, że bramka w piłce ręcznej jest znacznie mniejsza od tej, w którą starają się trafić futboliści. A bramkarze są przecież podobnego wzrostu w obu dyscyplinach, a już na pewno różnice nie są tak duże, jak różnią się od…
    PANTRYJOTA
    6.03.2013 13:3449 Komentuj
    Zmiana płci, czyli ostatnia szansa prezesa

    Jak osobnik znany z ogromnej empatii, próbowałem ostatnio przed zaśnięciem wczuć się w rolę faceta, któremu nic w życiu nie wyszło, oprócz krótkiego epizodu przypadkowego premierowania w okresie, gdy naród powoli przestawał interesować się władzą,…
    PANTRYJOTA
    5.03.2013 12:1046 Komentuj
    Kaczyński stanowi prawo, czyli Sejm o kant d… potłuc

    Mój ulubiony nadprezes ogłosił był tylko co, że decyzje podejmowane w głosowaniach sejmowych są nieważne, jeśli nie głosuje na nie PiS. Oto słowa doktora nauk prawniczych ze starego portfela: „Z punktu widzenia konstytucji ten wynik jest nieważny. Oczywiście,…
    PANTRYJOTA
    20.02.2013 13:0468 Komentuj
    Telefon z zaświatów, czyli straszny sen człowieka opoki

    Noc z 9 na 10 lutego 2013 roku była niezbyt mroźna, ale za to bezśnieżna. Cały Żoliborz otulony był puchowym śniegu trenem, a skromna willa przy jednej z dzielnicowych uliczek wcale nie sprawiała wrażenia domu, w którym przebywa człowiek opoki. Jarosław spał snem…
    PANTRYJOTA
    9.02.2013 19:0813 Komentuj
    Prezes zmienia płeć, czyli vabank.

    Kolejne, 17 już z rzędu przegrane wybory, wprowadziły sztab prezesa PiS w grobowy nastrój. Wszyscy liczyli na coś w rodzaju 17 mgnienia wiosny, a tu taka wtopa…. Sprawa była o tyle poważna, że tym razem Jarosław przegrał w bezpośrednim starciu z panią Grodzką….
    PANTRYJOTA
    7.02.2013 15:4368 Komentuj
    Taki job, panie Hiob

    Ja tylko krotko, bo co prawda leze juz w lozku i bateria w tablecie sie konczy, ale wlasnie przeczytalem, ze pisarz Coryllus doniosl koledze Osiejukowi z wyrazna satysfakcja, ze uwazam ich obu za potencjalnie niebezpiecznych, co zreszta faktycznie niedawno napisalem. Na czym polega to…
    PANTRYJOTA
    23.01.2013 22:2757 Komentuj
    Symboliczny koniec epoki Kaczyńskich,czyli matka gęś

    Zaburzony rannym wstawaniem rytm dnia powoduje,ze nie majac nic lepszego do roboty – pisze. Co prawda obiecalem sobie,ze przeczytam zakupiony tuz przed wyjazdem do sanatorium „niezbednik inteligenta” poswiecony tym razem jezykowi w mowie i pismie,ale nie lubie czytac przy sztucznym…
    PANTRYJOTA
    20.01.2013 09:3094 Komentuj
    Pisanki na Boże Narodzenie, czyli pyrrusowe zwycięstwo prymusa

    Antycypując rozpoczęcie działalności przez nową telewizję, wyobraziłem sobie emisję jej pierwszej audycji, którą uświetnił swoją obecnością Człowiek Epoki. Odpowiednio ucharakteryzowany na inteligenta, z nowymi sznurówkami w odświętnych lakierkach, pochylając…
    PANTRYJOTA
    23.12.2012 16:2477 Komentuj
    Co łączy prezesa z szympansem, czyli lingwistyka stosowana

    Żeby nie myśleć o zbliżającym się końcu świata, obejrzałem sobie wczoraj film o szympansie imieniem NIM. Ta historia wydarzyła się naprawdę. W 1973 roku prof. Herbert Terrace rozpoczął naukowy eksperyment o nazwie „Projekt Nim”. Naukowiec chciał udowodnić, że…
    PANTRYJOTA
    22.12.2012 16:1964 Komentuj
    Przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego

    Wykorzystałem pewne stare znajomości i oto przed Państwem protokół z przesłuchania znanego działacza opozycyjnego, doprowadzonego przed oblicze oficera SB w dniu 14.12.1981. Otwierają się drzwi pokoju przesłuchań i mundurowy milicjant uzbrojony w Kałasznikowa, przepuszcza…
    PANTRYJOTA
    12.12.2012 17:3752 Komentuj
    Leczenie głupoty wg Boscha, ale bez użycia wiertarki

    Już się kładłem spać, ale zerknąłem jeszcze co tam słychać w polityce, no i słychać Kaczyńskiego: Kaczyński: Repolonizować banki i media Rząd kłania się Berlinowi, Komorowski chce być pod butem Rosji. Ta władza jest do wszystkiego zdolna, a…
    PANTRYJOTA
    8.12.2012 01:0043 Komentuj
    The Day After, albo piknik na skraju drogi

    No cóż, urodziny to tylko jeden dzień w roku, a w pozostałe człowiek musi zmagać się z prawdą, bo nalezy to do podstawowych obowiązków obywatelskich. Ja to się na polityce specjalnie nie znam, ale właśnie zszedłem z dachu i dowiedziałem się, że ten Cameron to tak…
    PANTRYJOTA
    23.11.2012 18:5668 Komentuj
    13 grudnia, roku 2012

    Ponieważ dzień święty podobno należy święcić, to to poświęcę dziś kilka minut nadzbawicielowi – człowiekowi o intelekcie nastroszonym jak przegotowana golonka, emanacji rodactwa, głupactwa i prawactwa w jego najbardziej zdegenerowanej, pseudoreligijnej postaci….
    PANTRYJOTA
    18.11.2012 13:0259 Komentuj
    Mąż (hłe, hłe) stanu, czyli kolejny list nadprezesa

    Mili Państwo, Jako beneficjent prgramu gospodarki wodno-ściekowej w ramach funduszy spójności, w dniu wczorajszym z radością powitałem informację, że pan Kaczyśnki wystosował list do pana Hollanda, a także przekonał pana Camerona, żeby ten nie głosował przeciwko…
    PANTRYJOTA
    16.11.2012 11:4833 Komentuj
    Paszkwil i brutalny atak, zamiast kolejnego odcinka powieści

    Moi mili, dziś, zamiast kolejnego odcinka mojej powieści (która może poczekać), postanowiłem napisać kolejny paszkwil, bo jak wiadomo, w tym gatunku się specjalizuję. Oto on: Jako obywatel pamiętający wprowadzenie stanu wojennego przez Jaruzelskiego, będący…
    PANTRYJOTA
    3.11.2012 12:2291 Komentuj
    Wolaku lecz się sam, czyli wiatry nadzbawiciela

    Kolejny „panel dyskusyjny” jaki zapowiedział nadzbawiciel ma dotyczyć służby zdrowia. Jest to o tyle ciekawe, że z tego co wiem, to pan Jarosław ostatni raz korzystał z usług powszechnie dostępnej opieki zdrowotnej w przychodni na ul. Szajnochy na Żoliborzu jakieś 40 lat…
    PANTRYJOTA
    5.10.2012 18:4444 Komentuj

    1234następ

    A jest tych stron cztery, więc lektury starczy na kilkanaście zimowych wieczorów.

    Serdecznie pozdrawiam.

  17. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Pantryjoto – ja wiem, że jest ten salonowy filtr i wielekroć usiłowałam go wyłączyć, ale bezskutecznie, bo on chyba przepuszcza tylko osoby uprawnione, a mnie, jako na salonie nie zarejestrowanej, takie uprawnienie nie przysługuje. Wchodziłam tam na tzw. krzywy ryj (chyba po raz pierwszy użyłam tej frazy), dlatego nie pisałam komentarzy, chociaż często miałam na to ochotę. Odpozdrawiam się równie serdecznie.

  18. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    No to faktycznie może być problem.
    Ale mam pewien pomysł jak to obejść :))
    Wyślę na maila, jeśli jest Pani zainteresowana.

  19. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Oczywiście, proszę wysłać, tylko w najbliższym czasie będę bardzo zajęta zdrowotnie i rodzinnie, toteż dopiero po Świętach mogłabym się nasładzać lekturą. Proszę jednak wziąć pod uwagę moje komputerowe nieuctwo.

  20. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Już wysyłam, sprawa będzie banalnie prosta.
    Proszę tylko dać znać na maila, czy się udało.

  21. Atom pisze:

    :)))

    niech nam żyje.

  22. Michalki pisze:

    Marszobieg kolejny się udał, ofiary tłumnie zwieziono zgodnie z partyjną, niektórzy mówią sekcianą, liastą obecności i bezpiecznie odprawiono do domu. Na podstawie podpisanych list pam, pam, parrampam prezes paczki roześcle członkom i ich rodzinom. Standardowa paczka zawierać będzie fotkę prezesa i druk na przelew wsparcia dla głodujących u prezesa na wycieraczce.

    Serdecznosci Pantryjoto 🙂

  23. Pantryjota pisze:

    Atom,

    Cześć Atomie, coś się lenisz ostatnio…

  24. Pantryjota pisze:

    Michalki,

    Zwieziono, mimo ewidentnych kłód, jakie rzucano pod nogi tym, którzy próbowali dotrzeć na miejsce zbiórki samotrzeć.

    Pozdrowaśki.

Dodaj komentarz