Telefony w mojej głowie

Moi mili,

Rasowy bloger stara się zazwyczaj komentować na bieżąco, chyba, że mu się nie chce. Mnie się bardzo nie chce, ale przed wyjazdem nad morze poczułem, że nie zaszkodzi.

Moi wielbiciele obojga płci z pewnością pamiętają, że w swoim czasie popełniłem kilka wpisów związanych z telefonią. Może kiedyś je przypomnę, ale teraz spieszę donieść, że dzięki moim przetrwałym kontaktom z koleżanką Ruhlą, byłą funkcjonariuszką UOP i nie tylko, udało mi się zdobyć numer telefonu drugiego człowieka w państwie. Tym z państwa, którzy pewnie spytają, czy nie próbowałem zdobyć numeru pierwszego, odpowiem wprost – nie próbowałem. Ale może spróbuję po pierwszym, a tuż przed kolejną miesięcznicą, których co prawda nie liczę, ale jak powiadają, ktoś liczy, żeby nie liczyć mógł ktoś.

Gdy dostałem ten numer wiadomymi, choć rzecz jasna utajnionymi kanałami, trochę się wahałem czy zadzwonić, bo stresowanie drugiej osoby w państwie, nawet takim jak nasze, z pewnością godne jest potępienia w czambuł. Ale po głębokim choć krótkim namyśle uznałem, że pantryjotyzm tego wymaga i że nie mogę uchylać się przed obnażeniem prawdy, nawet tej najbardziej śmiesznej.

Nie wiedziałem tylko, gdzie zastanę drugą osobę w państwie gdy wybiorę numer, bo przecież mogłem ją zastać nawet na klęczkach, że o innych, mniej wstydliwych okolicznościach nie wspomnę. Ale jak się za chwilę okaże, szczęścia miałem po kokardkę, bo już pod dwóch sygnałach usłyszałem ten charakterystyczny głos, na dźwięk którego jedni dostają ataku śmiechu, inni ataku apopleksji, a jeszcze inni traktują go jak pierdnięcie pod wodą. Oto więc stenogram rozmowy, spisany własnoręcznie z dyktafonu przyłożonego do głośniczka telefonu, który przezornie nabyłem już jakiś czas temu i używam do celów zawodowych:

Dwa dzwonki

– cisza

ja po chwili – cisza krzyczy, mówi Pantryjota

drugi – Pantryjota? Szkoda że nie Ruchadło Leśne – perlisty śmiech

ja – też ma numer? Ale numer..

drugi – mój numer ma nawet prezes, choć wcale mu go nie dawałem

ja- ale to naprawdę ja, mogę to udowodnić, nie rozmawiając po angielsku

– cisza

drugi (po chwili) – gdybym wiedział, że zadzwoni do mnie osobiście Pantryjota, wyspowiadałbym się ani chybi

ja – to można zrobić zawsze, przed i po

drugi- wiem, mój spowiednik w pałacu czasem spowiada mnie nawet w trakcie, gdyż jako drugi często nie mam czasu

ja- mój Bobrze…

drugi- czytałem o tym kulcie łysego Bobra Pantryjoty i szczerze mówiąc, trochę zazdroszczę

ja – łysiny?

drugi- nie, wyznawców, którzy nie są gotowi na wszystko

ja – proszę?

drugi moi są gotowi nawet dać du.y, z tym, że nie mnie

ja – a komu, jeśli wolno spytać?

drugi – szkoda gadać, żal mi ściska

ja – ale co?

drugi – to, w czym ma mnie pierwszy

ja – serdeczne wyrazy współczucia, z głębi pantryjotycznego serca płynące

drugi – a co tam słychać u Ruhli?

ja- (z nieukrywanym zaskoczeniem w głosie) to Pan ją zna?

drugi – przeglądałem akta UOP w swoim czasie, więc jasne, że znam, choć nie osobiście

ja – mogę pana z nią poznać, a nawet wysłać mms ze zdjęciem

drugi (z nieukrywaną ekscytacją w głosie) teraz?

ja – jak skończymy rozmowę

drugi – a co teraz robi?

ja – opiekuje się psami

drugi – byłymi kolegami z roboty?

ja (głosem podobnym do bohatera filmu Dzień Świra) –  nie, kurwa, normalnymi psami, zwierzęcymi

drugi – ja muszę czasem opiekować się kotem, a co gorsza, nie swoim

ja – ja mam cztery własne

drugi – pomarzyć dobra rzecz

ja – a o czym pan teraz marzy, gdy już jest po wszystkim?

drugi – na nartach chciałbym pojeździć

ja – nie ma zgody pierwszego?

drugi – nie śmiałem pytać, lepiej zaczekam do zimy

ja- zimą nie trzeba pytać o zgodę?

drugi – zawsze trzeba, ale w zimie dłużej śpi, to czasem się udaję bez wiedzy

ja – to się może źle skończyć

drugi ( z wyraźną refleksją w głosie) – wszystko może się źle skończyć, nawet 2 kadencja

ja – trzeba się modlić, najlepiej żarliwie

drugi – do Bobra?

ja – można do Kaczora, co kto lubi

drugi ( z odczuwalną złością w głosie) ja nie lubię Kaczora

ja – je też nie

drugi – to coś nas jednak łączy

ja – z pewnością nie jest to pantryjotyzm

drugi – ale…

bib, bip, bip – połączenie przerwane

A po kilkunastu minutach komunikat w TVP:

Otrzymaliśmy przed chwilą wiadomość, że hulajnoga pana prezydenta zderzyła się autobusem komunikacji miejskiej. Kierowca prawdopodobnie był pod złym wpływem. Na miejscu pracują służby, które zabezpieczyły m.innymi telefon komórkowy drugiej osoby w państwie. Pojawiają się już przypuszczenia, że mogło dojść do wyrafinowanego zamachu pod postacią zagadania naszego elekta, który jak wiadomo, rozmawia z każdym. Póki co nie mamy jeszcze informacji na temat stanu zdrowia poszkodowanego, ale całe pół Polski z pewnością modli się teraz o wstawiennictwo Króla Polski i naszej Królowej, wiecznie dziewicy.

A mnie jest przykro, że nie zdążyłem wysłać drugiemu zdjęcia Ruhli. Ale skoro zagląda na nasze forum, to pomyślałem sobie, że po prostu wkleję je tutaj i jak wyzdrowieje, to będzie miał jak znalazł. Oto więc Ruhla dla poszkodowanego, miejmy nadzieję, że nie na umyśle, bo tego byłoby już za wiele.

Pantryjota

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6), Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Krakowianka Jedna pisze:

    Oj Pantrysiu,Pantrysiu… kawalarz z Ciebie :)))) A Ruhla całkiem atrakcyjna :)))

  2. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Ba, każda była kiedyś atrakcyjna na swój indywidualny sposób 🙂

  3. Pantryjota pisze:

    Odszedł były szef Ruhli:

    https://fakty.interia.pl/polska/news-nie-zyje-jerzy-konieczny-byly-szef-uop,nId,4640351

    Podobno niegłupi facet był.
    Teraz nie ma już czegoś takiego jak Urząd Ochrony Państwa, bo nie ma państwa w tradycyjnym tego słowa rozumieniu.

Dodaj komentarz