To już nawet nie są jaja, a jeśli już, to zgniłe

Pamiętacie z dzieciństwa powiedzonko „Zgniłe jaja!!!”? O ile dobrze pamiętam, używało się go chcąc przerwać zabawę w chowanego , gdy „przeciwnik” grał nie fair.

Kilkanaście dni temu, moja córka, chcąc na bieżąco śledzić sytuację w swojej „drugiej ojczyźnie”, oglądała orędzie prezydenta Republiki Czeskiej i obie lekko pokpiwałyśmy z tego, że będąc sam w telewizyjnym studio orędzie owe wygłasza w ochronnej masce. Jednakowoż obie miałyśmy świadomość wagi tego gestu, jako symbolicznego utożsamienia się z narodem i służenia mu w sytuacji kryzysowej za przykład. Jak przystało na ojca narodu.

Jest Wielka Niedziela. Właśnie wróciłam ze spaceru z psami. Jak ostatnia kretynka, maszerowałam w masce, bo przecież i wiek, i stan zdrowia zobowiązuje, nie mówiąc o zaleceniach władz państwa. Gdy mijałam naszą lokalną „bazylikę”, akurat wysypała się zeń całkiem spora grupa wiernych. Przy czym słowo „grupa”, to ewidentnie był z mojej strony eufemizm. Następnie przemaszerowałam wzdłuż głównej ulicy osiedla. Dla porządku dodam, że osiedle w połowie składa się z zabudowy jednorodzinnej, szeregowej , opatrzonej w niewielkie, acz urokliwe ogródki. Z prawie każdego donosił się wesoły gwar rozbawionych rodzin, przy czym natężenie odgłosów wskazywało na to, że to nie były małe, kameralne spotkania ze współmałżonkiem i dziećmi. W innych domach, z kolei, na oknach pozasuwane żaluzje świadczyły o nieobecności mieszkańców, tak, jakby w tej porze świątecznej pojechali do krewnych z wizytą, względnie gdzieś na łono natury…

Znajoma aktywistka w jednej z opozycyjnych organizacji obywatelskich przysłała mi za pomocą jednego z mediów społecznościowych gotową do wydruku instrukcję prawnika z listą paragrafów, na które mam się powoływać, na wypadek gdyby policja mnie zatrzymała w trakcie przemieszczania się gdzieś z jednej do drugiej części miasta…

Jeden z moich znajomych powiedział wczoraj, że z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa, wybory się w maju nie odbędą. Ponieważ ,według niego, popularność Jarosława K. wynika z tego, że naród kocha zamordystów i tzw. mocnych wodzów, którzy nigdy się ze swoich pomysłów nie wycofują, pozwoliłam sobie zakwestionować jego przypuszczenia. Stwierdził, że oczywiście będzie musiał on mieć dla odwołania wyborów jakiś wiarygodny dla swojego dość prostego elektoratu powód i, że powód ów będzie nadzwyczaj prosty.

Wczoraj Jarosław K., uważany za całkiem sporą część narodu za jej ojca, podobnie jak prezydent Babic, posłużył narodowi jako wzór do naśladowania. Stworzył także precedens, na który można się w razie zatrzymania przez policję posłużyć. Jako, że wszelkie działania Jarosława K. są bardzo precyzyjnie przemyślane, pozostaje tylko pytanie, co posłuży mu jako pretekst do odwołania majowych wyborów, bo przecież chyba nie chodziło o radykalne zwiększenie ilości zakażeń groźnym wirusem właśnie na kilka dni przed datą wyborów???

Wielbicielka SuperRedaktora, niepoprawna pesymistka, nieobliczalna "rycząca -tka", filolożka, ale w przeciwieństwie do Samueli, nie z zamiłowania, a z przypadku.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. ViC-Thor pisze:

    A gdzie jakaś mocniejsza puenta?

    (Tu pewnie by się przydała)

  2. Quartz pisze:

    Wybory? Bez mojego udziału

  3. Pantryjota pisze:

    Kaczor to zbuk.

Dodaj komentarz