Tradycja

Lech Bździągwa  tylko otworzył oczy i zmówił jak co rano pacierz w intencji swojego patrona Lecha . Gdy Słońce wynurzyło się zza zagajnika, zarzucił kufajkę na gołe ciało i ruszył do obejścia oporządzić inwentarz. W oborze podkręcił tylko głośnik by wysłuchać rannych wiadomości z Radia Maryja Super Star. Ten dzisiejszy lektor nigdy nie miał dobrej dykcji i Lech  musiał wsłuchiwać się w głośnik. Słuch mu nie dopisywał ostatnimi czasy. To wszystko przez te demonstrację 50 lat temu gdy kilka razy reżimowi policjanci  grzmotnęli  go pałką w momencie ciskania słoików   na Krakowskim Przedmieściu. To były czasy jego młodości gdy prawdziwi patrioci mogli się jeszcze gromadzić by zapalać znicze i składać wiązanki kwiatów na płytach chodnikowych. Teraz tego nie ma, bo metro w tym miejscu się zapadło,  a poza tym  nie wolno. Lech nie pamięta już po co tam palono znicze, ale chyba to w miejscu gdzie dokonano zamachu na jego imiennika. Zginął za Polskę w tym samym miejscu co reżimowe pałki przytępiły mu słuch. Pomiędzy sianem dla Mućki, a parowanymi kartoflami dla gromadki  nierogacizny wsłuchał się w głos ojca prowadzącego. Jak zwykle mówił o tradycji której uzewnętrznieniem jest umiłowanie kościoła, a szczególnie biskupów i księży. Co chwilę podawano numery kont bankowych. Tego akurat Lech nie słuchał bo znał je wszystkie na pamięć. Teraz zbierają na kosmodrom Toruński by wystrzelić misjonarzy na Marsa, aby pomóc  osadnikom żyjącym  bezbożnie i  bez opieki duchowej. Chyba  uda się zebrać odpowiednie fundusze , czego Lech życzy ojcom prowadzącym z całego serca. Gdy doszedł do drobiu, przy kaczkach się zadumał  i zmówił pacierz. To były czasy, zamyślił się na wspomnienie swojej młodości gdy jako młodzieżowiec partyjny rzucał tym i owym walcząc z reżimem. Martwiło go tylko jedno, przekazać tradycję swoim dzieciom. Największe nadzieje pokładał w Antosiu. Jego krew,  do tego obserwując go gdy rzucał kamieniami bawiąc się z wioskowymi obwiesiami stwierdził że jest dobrym materiałem do młodzieżówki, do tego ministrant bo w większe uroczystości nosi chorągwie na procesjach. Być może z jego  rekomendacji jako weterana walki z reżimem, przyjmą go na pewno w stolicy na miotodziałacza. Do tego Antoś ma cenną cechę charakteru, podejrzliwość, nawet nie wie skąd mu się to wzięło. Nikomu nie wierzy, ma to od dziecka bo były kłopoty z tego powodu w szkole i dlatego ukończył tylko gimnazjum. Nie wierzył po prostu nauczycielom.  Będąc jeszcze  młokosem wiedział swoje i już. To że skończył tylko gimnazjum nie ma znaczenia. Wyznaje wiarę przodków i jest patriotą tak jak jego rodzic i to wystarczy. Czyste serce, Rota na ustach. Pacierz zmówić umie jak mało kto we wsi, nawet po łacinie. Nie na darmo do późnej nocy przesiadywał i przesiaduje na plebani uczestnicząc w zajęciach kółka ministrantów. Gorzej widział przyszłość córki Baśki, ona jak to baba, pyskate to to nawet  rodzicowi potrafi odszczeknąć. To jeszcze nie najgorsze, a jej ciuchy, sukienki, makijaże i inne srele morele. Kilka razy zwracał jej uwagę na temat jej  krótkich spódnic sam proboszcz. Najgorsze jest że już od pierwszej klasy szkoły powszechnej zdolne i przemądrzałe to jest, studia skończyła. Czasem zastanawiał po kim to ma, ale chyba po nim bo on też by wysoko zaszedł gdyby nie te pałki które otłukły mu głowę.  Reżim co roku stypendium jej dawał, a teraz w doktoraty poszła. Ciężko jako ojcu rozmawia mu się z własną córką jak przyjeżdża pospacerować miedzami wśród pól. Przywitanie, wspólny obiad (ona nie odmawia pacierza), ale cóż to też jego dziecko. Może kiedyś zmądrzeje bo onegdaj gdy powiedział jej o tradycji  powołując się na Radio, zaśmiała się i powiedziała że ta moja tradycja to ciemnota i zacofanie, a radyjko istnieje tylko po to by od czasu do czasu podać numery kont na które trzeba wpłacać pieniądze. Co do misji na Marsa to powiedziała że będzie tak jak z elektrownią geotermalną, a poza tym to nikt ich tam na ten Mars nie zaprasza. Ciężko jest walczyć  o tradycję. No cóż taki już los patriotów.

Nic szczególnego

Kategoria: Katoholizm i inne choroby (11), Różne ciekawe historie (5), Różności niesklasyfikowane (8)
  1. ViC-Thor pisze:

    Lech miał dwa wydechy, górny i dolny…
    Oba zanieczyszczone bakteriami gnilnymi…
    Sam doświadczyłem…
    W Sopocie na uczelni.

  2. ViC-Thor pisze:

    ViC-Thor,

    Z dolnego opuszczały się wyziewy nawet na stołówce, gdybym wtedy wiedział że mu kiedyś pomnik postawią…

  3. Quartz pisze:

    ViC-Thor,

    Tak to już jest z drobiem

  4. Eva70 pisze:

    Niczego innego się po nim nie spodziewaóam. Fuj!

Dodaj komentarz