Oto są słowa (p)osła Suskiego:
Polityk PiS zauważył, że Tusk miał okazję rządzić w Polsce. „Teraz kurczowo próbuje się dostać z powrotem do polityki. Trochę jak kot na szybie, ślizga się pazurkami po szybie i niestety nie może zaczepić Jarosława Kaczyńskiego” – wskazał Suski.
Kiedyś było w użyciu takie ładne słowo „paradne”, które jak ulał pasuje do wielu wypowiedzi posła Suskiego. Słuchając Tuska było jasne, że propozycja debaty z Kaczyńskim to prowokacja, bo ten już nigdy na coś takiego się nie zgodzi po pamiętnej debacie sprzed lat, w której poległ z kretesem. Tym bardziej, że Donald Tusk jest teraz mądrzejszy od 6 lat bycia politykiem z półki, na którą Jarosław Kaczyński nie byłby w stanie wejść nie tylko samodzielnie, ale nawet przy pomocy podnóżka Suskiego. Jedyną wadą jego ostatnich wystąpień jest to, że są zbyt długie, no ale nad tym można zapewne popracować. Merytorycznie i „oratorsko” oczywiście bez zarzutu, ze szczególnym uwzględnieniem „bon-motów” o spotkaniu Dudy z Bidenem na korytarzu między windą a toaletą, co wg. Tuska stanowi szczyt możliwości kaczego pomazańca, jeśli chodzi o rolę na arenie międzynarodowej, z czym trudno się nie zgodzić. Myślę, że jak tak dalej pójdzie, pisiaki dostaną białej gorączki i zaczną popełniać coraz większe błędy, a sprowokowany Kaczor być może nawrzuca Tuskowi, wydobywając z siebie wszystko to, co ma w sobie najgorszego. A jest tego po przysłowiową kokardkę.
Oby.
Pantryjota
A to nasz nowy kot, Beto:
Ten kot mam nadzieję jest z dobrego domu, a nie uciekinier z Żoliborza.
Quartz,
Pojęcia nie mam, na targu się wylegiwał.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że powrót Donalda Tuska to spełnienie najczarniejszych pisowskich strachów. Szare komórki (nieliczne) pyrkoczą, czupryny strategów dymią od mózgowego przegrzania niczym u Danuty Chojarskiej i Jakimowicza Jarosława, co pogłębia globalne ocieplenie.
Wito,
Oczywiście. Tusk to suma wszystkich pisowskich strachów. I na to liczę.