Dzień dobry
Korzystając z ostatniego wolnego poranka długiego weekendu, chcę podzielić się swoimi przemyśleniami na temat książki, którą właśnie przeczytałam. Książka autorstwa Erica Berne nosi tytuł ” W co grają ludzie”. Do jej przeczytania zmotywowała mnie pewna konwersacja Wiadomo z Kim, jak również moja ciekawość poznawcza, bez której nie byłoby mnie tu i teraz. W skrócie, książkę można streścić tak: Od urodzenia poszukujemy bliskości, (niemowlęta pozbawione przez dłuższy czas opieki, popadają w otępienie, które prowadzi do powikłań chorobowych, itd, itd.) Jest to fakt powszechnie znany, a jednocześnie tak rzadko uświadamiamy to sobie. Głód bodźców ma taki sam związek z szansą przetrwania, jak głód pożywienia. Bez dotyku usychamy, ma on korzystny wpływ zarówno na rozwój fizyczny, emocjonalny, psychiczny, na biochemię mózgu, a nawet na odporność. Dlatego tak usilnie poszukujemy kontaktu z ludźmi, logujemy się na różnych portalach itp. Jedyną w pełni zadowalającą odpowiedzią na głód bodźców jest intymność. Ponieważ jednak tak trudno ją osiągnąć, znajdujemy sobie jej substytuty, są to tzw. gry i rozrywki, które oczywiście nie muszą być ani przyjemne, ani miłe, a które mają charakter manipulacyjny i stanowią barierę dla intymności. Okazuje się bowiem, że już we wczesnym dzieciństwie jesteśmy programowani przez rodziców i otoczenie i czasem trzeba pół -lub nawet więcej -życia, żeby uwolnić się od tych skryptów. Każda istota, aby osiągnąć autonomię (oczywiście o ile ma w sobie wystarczająco dużo odwagi) musi odzyskać świadomość, bycia tu i teraz, spontaniczność, tj. wolność od przymusu grania i odczuwania tego, czego ją kiedyś nauczono i intymność, czyli wolną od gier otwartość. Osobiście zależy mi na autonomii, dlatego podświadomie buntuję się na wszelkiego rodzaju gry, zwłaszcza w środowisku zawodowym, gdzie tkwię w toksycznej sytuacji, ale też we wszystkich kontaktach z ludźmi. Chociaż niektóre, takie jak flirt są bardzo przyjemne.
Dzięki tej książce uświadomiłam sobie, skąd bierze się we mnie wewnętrzna niezgoda na udział w grach. W ogóle mam wrażenie, że moje życie jest ciągłą wewnętrzną walką o tę właśnie autonomię. Może naiwne jest to, co piszę, bo inni nie muszą aż tak walczyć, może posiadają autonomię i nawet tego nie zauważają, ja w każdym razie muszę i chcę , inaczej pora umierać. Chcę i wolę przy tym uśmiechnąć się, życzyć miłego dnia, rozdać parę „głasków” i trochę ich przyjąć, niż żyć w poczuciu klęski i niespełnienia, rozgoryczona i zła na cały świat.
Może to wpływ pięknej pogody, długiego weekendu, wielu danych i otrzymanych „głasków” od bliskich mi osób, braku okazji do gier?
Ps. Oczywiście jest to moja osobista interpretacja , każdy z nas może mieć zupełnie inną.
I jeszcze jeden, dla mnie optymistyczny cytat:
„Korzyści z wolnej od gry intymności, która jest, czy też powinna być najdoskonalszą formą życia człowieka, są tak duże, że nawet osobowości o chwiejnej równowadze mogą bezpiecznie i z radością poniechać swoich gier, jeżeli znajdą odpowiedniego partnera dla lepszego związku”.
I proszę nie wyprowadzać mnie z błędu! 🙂 🙂 🙂
Chciałam też wstawić kilka zdjęć przyrody , ale nie umiem 🙂
w ogrodzie botanicznym
jeśli fotki są za duże proszę usunąć
A może zwyczajnie wolisz rozmawiać z ludźmi inteligentnymi preferując postać z drugiej strony lustra… Ja mam dość często takie fazy w życiu.
Protest-antka,
Wygląda na to, że Wiadomo Kto potrafi nieźle zainspirować 🙂
Polecam też inną książkę tego autora pt. „Seks i kochanie”.
Natomiast jeśli chodzi o wstawianie galerii zdjęć bezpośrednio do notki, to gotów jestem udzielić instrukcji jak należy to robić, bo to w końcu również w moim „interesie” 🙂
Kfiatushek,
pochlebiasz mi Kwiatuszku, nie czuję się aż tak inteligentna. 🙂 Lubię za to rozmawiać z inteligentnymi ludźmi, zawsze można się od nich czegoś nauczyć, ale mało ich jakoś w moim otoczeniu, dlatego cieszy mnie ,że mogę sobie poczytać i pokonwersować czasem na forum. Zgadzam się natomiast, że lepiej już wcale lub ze sobą niż z kimś bez sensu
Pantryjota,
Potrafi, potrafi, i dzięki Mu za to – i znów się narażę na krytykę, że kadzę 🙂
Aktualnie czytam ” Dzień dobry i co dalej” i póki co nie wiem…
Natomiast odnośnie polecanej przez Ciebie, to aż się boję myśleć, co bym nawypisywała po jej lekturze :), ale na pewno przeczytam , przecież to coś w sam raz dla mnie, prawdaż ? 🙂 🙂 🙂
I znów odezwał się w Tobie duch Dziadka, o którym jeden z przyjaciół napisał coś takiego: „…niezachwiana wiara w ludzką dobroć i Twego przyjacielskiego ciepła, które tak silnie odzwierciedlały zawsze Twe oczy..” przepraszam, że wyrwane z kontekstu i może niedokładnie, nie mogę znaleźć tego tekstu- ale strasznie mi się to spodobało, w każdym razie Dziadek musiał być wyjątkowy, jeśli ktoś o nim tak pisał.
Pewnie, że chętnie się nauczę wstawiać zdjęcia, tylko nie wiem, kiedy coś znów napiszę ….
Protest-antka,
Dobrego kadzenia nigdy dość 🙂
A co do dziadka, to muszę go trochę „obrązowić” bo zdecydowanie przedkładał działania na rzecz „ludzkości” nad dobro rodziny, co sprawiło, że córki wychowywały się w domu dziecka, a najstarsza siostra, czyli moja mama, jak tylko ukończyła 18 lat, to wyrokiem sądu została uznana za prawną opiekunkę dwóch młodszych sióstr, bo z kolei jej mama po rozwodzie z dziadkiem została bez środków do życia i nawet pozbawiona mieszkania w spółdzielni, której nie była członkiem. Nie miała żadnego zawodu i do końca życia mieszkała w 1 pokoju w starej, rozpadającej się chałupie, w którym był tylko prąd ( brak łazienki i wody bieżącej) utrzymując się m.innym ze zbierania i sprzedawania butelek, choć mama też jej pomagała w miarę możliwości a i ja czasem przyniosłem węgiel z piwnicy, czy pojechałem z tymi butelkami do skupu.
Smutne, ale boleśnie prawdziwe.
Kfiatushek,
dla Ciebie , wprawdzie raczej nie masz na imię Natali, ale piosnka śliczniusia
https://youtu.be/jIpf8yl0aV0ie
i jeszcze dwie super dziewczyny
Protest-antka,
No właśnie, prawie bym zapomniał o dedykowanej muzie 🙂
I żeby nie było, że tylko lekko, łatwo i przyjemnie, to coś trudniejszego, ale za to wprost nawiązującego do idei dziadka mego. Wpadłem na ten zespół przed chwilą i wygląda na to, że znów coś odkryłem 🙂
Pantryjota,
no to odbrązowiłeś, skutecznie. Ja jednak myślę, że coś z niego masz, na szczęście pozytywnego. Wiesz, każdy z nas ma jakiegoś swojego „dziadka”..
Koniec kadzenia, definitywnie! od dziś cała prawda całą dobę 🙂
Dlaczego pierwsza piosenka dla Kwiatuszka nie weszła??? znów jakiś chochlik
Pantryjota,
Prawdziwy z Ciebie Odkrywca-
płyta majstersztyk, a od 5 do 10-ej minuty- piękne,
chociaż esperanto i esperantystów od dziś nie lubię w imię solidarności z Babcią!!
Protest-antka,
W tej kapeli grało 9 osób a skład był taki, że mogli sobie na wiele pozwolić i jak słychać pozwalali sobie, a jakże…
Poprawka – na tej akurat płycie gra 11 osób i trudno to nazwać raczej muzyką rockową, nawet progresywną, choć oczywiście pewne elementy rockowe występują.
Pantryjota,
no raczej trudno, może moje koty gustują, mnie rozbolały uszy 🙂
Pantryjota,
w moim świętym narodowym i katolickim mieście nie uświadczysz tej książki,
w internecie też nie ma!
Protest-antka,
W takim razie będziesz chyba musiała skorzystać z mojej biblioteki 🙂
Ale to powinno Ci się spodobać, o ile znam Twój gust:
A zakończę temat Esperanta czymś takim nieco patetycznym, ale i tak w porządku i z odpowiednią dawką emocji rockowych 🙂
Pantryjota,
z Twojej biblioteki chętnie skorzystam, jeśli będzie okazja, dziękuję, muzyka na płycie nawet w moim guście, tylko ta okładka, jak na moją protestancką pruderyjność taka wyuzdana 🙂
Pantryjota,
to właśnie ten kawałek, o którym pisałam, jest patetyczny ale piękny- wokalistka ma świetny głos, a w ogóle skąd ich tam aż tylu, a każdy głos piękny , taka ilość talentów jednocześnie?!, można poszaleć, jak wcześniej zauważyłeś
Protest-antka,
Się zaczerwieniłam. Lubię sobie pogadać, ale nie twierdzę, że jestem wszechwiedząca. W domu mam męża, z którym całkiem sensownie mogę pogadać na tematy filozoficzno/historyczne i o sztuce. Nasza biblioteka prywatna obejmuje ponad 1300 (tysiąc trzysta!) tytułów, to 87 półek po 15 książek (dowód w postaci fotki połowy zbiorów zamieściłam poniżej). Jesteśmy oboje narkomanami słowa pisanego. Oboje także piszemy książki, ja fachowe, mąż filozoficzne.Teraz akurat jestem w trakcie lektoratu tłumaczenia mojej pozycji na angielski. Tyz piknie!
I żeby było w temacie muzycznym i mojej książki też
https://youtu.be/8Qx2lMaMsl8
Kfiatushek,
Dziękuję Kwiatuszku, sprawiłaś mi wielką radość i swoją biblioteką- zawsze chciałam taką mieć i Waszą narkomanią i dołączoną muzyką, po prostu miód na uszy, ale męża, z którym możesz pogadać o wszystkim Ci zazdroszczę 🙂
Dla takiej biblioteki w domu trzeba mieć odpowiednią atmosferę , mnie swego czasu dużą część książek po prostu wyrzucono do piwnicy, nie bacząc na mój sprzeciw. Al e to już było i nie wróci więcej…
Protest-antka,
Chciałbyś gadać z mężem o filozofii? 🙂
Wielki filozof niemieckojęzyczny powiadał tak:
Kobieta może być przyjaciółką mężczyzny, lecz by uczucie to trwało, niezbędne jest wesprzeć je odrobiną fizycznej antypatii.
Ciekawe co na to Eric Berne 🙂
Pantryjota,
jak przeczytam obiecaną książkę na pewno Ci odpowiem.
Oj Pantrysiu, czepiasz się 🙂
Wolałabym gadać o wszystkim,nie tylko o filozofii, mogłabym też pomilczeć, byleby rozumiał o czym milczę 🙂
…Ale goręcej jeszcze bym chciała
znaleźć coś więcej… co bym kochała.
Niby człowieka, niby anioła,
co mnie z daleka w snach moich woła… (Adam Asnyk)
Protest-antka,
Byle byś nie milczała na forum, bo to będzie zupełnie niezrozumiałe 🙂
Pantryjota,
W pewnym wieku bezpieczniej jest pogadać z mężem o filozofii niż o pięknej Zofii… Potem podobno pozostaje już tylko filozofia. I ciepłe kapcie.
Kfiatushek,
Albo tylko ciepłe kapcie, bez filozofii.
Pantryjota,
Z Alzheimerem ciężko dyskutować o Heglu. A Zofia się przyda, do podania ciepłych kapci.
Kfiatushek,
Kwiatuszku, czyżbyś obawiała się tej strasznej choroby? miałam w rodzinie jeden przypadek tej choroby, ta osoba już nie żyje, teść mojej córki również ją ma, jest coraz bardziej nieobecny, a to dusza człowiek. Kiedyś oglądałam film, który nagrał mężczyzna, dokumentując chorobę swojej mamy-piękny, wzruszający,ale też rzeczowy obraz tej choroby. Wielka miłość i oddanie syna i wielka bezradność w ostatniej fazie choroby. To było gdzieś w Hamburgu, tego człowieka stać było na stworzenie mamie komfortowych warunków. U nas na ogół nie jest tak słodko.
Droga Protest/antko, obawiam się, że mogę w ostatniej fazie życia stać się rośliną (wypadek, Alzheimer, rak, demencja, Parkinson). Dlatego jestem w organizacji Exit umożliwiającej odejście, gdy nie ma już powodów do przedłużania wegetacji. Mogą to także zrobić najbliźsi, kiedy ja już nie będę mogła. Tyle mogę sobie (i innym) komfortu zapewnić.
Kfiatushek,
Niestety trzeba mieszkać w Szwajcarii aby móc to zrobić jak ten australijski 104 letni naukowiec