Wakacje, emerytura i sprawa polska.

Nie, tym razem nie będzie o moim faworycie w MON, panu ministrze Macierewiczu. Tym razem będzie o urokach pracy „na życzenie”.

Czasami trzeba wyjechać z na wakacje, nie da się inaczej. I wtedy dobrze jest zaplanować czas wolny i nie starać się uprawiać spontanicznych akcji „wypoczynku”. Muszę przyznać, że odzwyczaiłam się od reżimu codziennych obowiązków domowych, które zwykle robię w przerwach między pisaniem a telefonami (albo równocześnie z nimi) i trudno mi było zorganizować sobie dzień. Tak więc stwierdziliśmy naocznie, że:

  1. z powodu suszy na grzyby nie ma co liczyć,
  2. w górach jest cudnie,
  3. różnice temperatur od 4-6 rano do 25 w południe nie sprzyjają wycieczkom,
  4. jakość Soplicy jest do niczego.

Tak więc warto przed emeryturą dobrze się do niej przygotować i zaopatrzyć się w praktyczne hobby i odpowiednio duże mieszkanie, albo lepiej w alternatywną pracownię/alteier z odpowiednim wyposażeniem. Prace przygotowawcze w toku.

20171015_121503 20171015_121943 20171015_125318

PS: W przygotowaniu podręczny śpiewnik polsko-niemiecki.

20171020_123449

W związku z tym poszukujemy: dobrej Soplicy Tradycyjnej i Jarzębiaku Izdebnickiego.

Złe ziele. Rośnie, gdzie go nie posiano. Ma genetyczną odporność na herbicydy. I uczulenie na głupotę.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Samuela pisze:

    Piosnkę o dzieweczce i o śwarnym myśliweczku śpiewali ponoć żołnierze pod wodzą Zbyszka z Bogdańca, którzy się w żmudzińskim lesie zaczaili na panów krzyżaków. W istocie jest to całkiem udana klisza z tekstu pobożnego Walthera von der Vogelweide, którą to lubieżną pieśń znamy z filmu „Krzyżacy” pana Forda:

    Under der linden an der heide,
    dâ unser zweier bette was,
    dâ mugt ir vinden
    schône beide gebrochen bluomen unde gras.
    vor dem walde in einem tal –
    tandaradei!
    schöne sanc die nachtigal.

    Ich kam gegangen zuo der ouwe,
    dô was mîn friedel komen ê.
    da wart ich enpfangen hêre frouwe,
    daz ich bin sælic iemer mê.
    kuster mich? wol tûsenstunt!
    tandaradei!
    seht, wie rôt mir ist der munt.

    Dô het er gemachet also riche
    von bluomen eine bettestat.
    des wird noch gelachet innecliche,
    kumt iemen an daz selbe pfat.
    bî den rôsen er wol mac –
    tandaradei!
    merken, wâ mirz houbet lac.

    Daz er bî mir læge, wessez iemen,
    – nu enwelle got – sô schamt ich mich.
    wes er mit mir pflæge, niemer niemen
    bevinde daz wan er unt ich
    und ein kleinez vogellîn!
    tandaradei!
    daz mag wol getriuwe sîn.

    Słowo „Vogelin”, czyli „ptaszyna” było hasłem do boju, w wyniku którego chrześcijanie wyrżnięci zostali tak, jak to wżdy bywało, czyli w pień. Z tego właśnie powodu chrześcijanie do dzisiaj obawiają się ptaszka.

  2. Kfiatushek pisze:

    Tandaradei znam, ale nie wiedziałam, że wiąże się z nią tragedia chrześcijan…

    A teraz znalazłam „Szła dzieweczka” po japońsku!

  3. Krakowianka Jedna pisze:

    Ostatnio słyszałam rzeczoną „Dzieweczkę” w Filharmonii Krakowskiej po chińsku. Nawet fragment nagrałam komórką, ale , że ta otatnia mi się rozstrzaskała, nie mogę niestety podzielić się z Wami niewątpliwą radochą. 🙂

  4. Kfiatushek pisze:

    Dałam tekst do przeczytania Niemcowi. Nawet zrozumiałam, co czyta! Podobno woli uczyć się chińskiego (Niemiec, nie ja!).

  5. Kfiatushek pisze:

    Specjalnie dla Ciebie, Krakowianko Jedna. Szła dzieweczka po chińsku!

Dodaj komentarz