Wiara nie do wiary

Pan poseł Stanisław Pięta, który dziecięciem będąc portmonetkę urwał z auta FIAT 126 p, za skradzione pieniądze nabył piwo i trunek ten wymienił w pobliskich koszarach na czołg, złożył do prokuratury doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

90765286417420655185

Pan poseł Stanisław Pięta stwierdził, że grupa osób zakłóciła obrządek liturgiczny w taki sposób, że owa grupa osób wyszła z kościoła, a zatem w sposób nikczemny dopuściła się czynów z art. 195 kk.

Prawo Rzeczypospolitej Polskie jednoznacznie zakazuje tego rodzaju czynów:

art. 195

1. Kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej,  podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

2.Tej samej karze podlega, kto złośliwie przeszkadza pogrzebowi, uroczystościom lub obrzędom żałobnym.

Stosownie do wagi społecznie szkodliwego czynu Sąd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej wydaje następujący

WYROK

Obywatelkę Samuelę skazuje się na karę 2 lat pozbawienia wolności za to, że dnia 3 kwietnia 2016 r. wyszła z kościoła przez co dopuściła się naruszenia porządku publicznego.

UZASADNIENIE

Dokąd byśmy doszli, gdybyśmy mogli wyjść!

z wykształcenia i zamiłowania filolog, co według Platona oznacza miłośnika naukowej dyskusji. Wszelako mogę też nienaukowo.

Kategoria: Katoholizm i inne choroby (11)
  1. Pantryjota pisze:

    Mnie znajomy dziś powiedział, że wczoraj z naszego kościoła wyszła połowa uczestników obrządku, gdy ksiądz zaczął czytać list o aborcji. Nie wiem tylko jaki procent stanowiły kobiety, a jaki pozostali. Ale sądzę, że jeśli wyszli, to z dziećmi, a niektóre może nawet z nienarodzonymi.
    Zapewne było to dla tych ludzi zbyt brutalne, mimo, że chyba są wierzący. Gorzej, że ja ostatnio też wyszedłem, ale już po mszy, w trakcie koncertu. Nie, żeby mi się nie podobał, ale zachciało mi się siku, a potem już mi się nie chciało wracać.
    Szkoda, że nie ma toalet w kościołach, niechby i płatnych co łaska.

  2. Jacek pisze:

    Niejaki poseł Górski tak się starał zasłużyć, że Pambucek postanowił go zabrać do siebie, w nagrodę chyba.
    Miejmy nadzieję , że osieł Pięta wcześniej czy później ; – choć lepiej wcześniej – też zasłuży na powołanie do świętych, coby sobie z nimi poobcował. Dzięki temu przestanie mnie wkurwiać.

  3. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    Są toalety w kościołach, w Świnoujściu tak jest i w Darłowie.
    Pewnie jeszcze gdzieś.

  4. Samuela pisze:

    Jeśli idzie o kwestię załatwiania potrzeb w kościele, to można rzec, że generalnie do kościoła chadza się z i dla potrzeby oraz ku potrzebieniu serc i wytrzebieniu czorta czarnego.

    Lech Wałęsa skorzystał, dajmynato, z chrzcielnicy Bolek jeden.

  5. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    Może w tych nowoczesnych gdzieś są, ale chyba sporadycznie. Ja nie spotkałem.
    Inna sprawa, że w zbyt wielu nie byłem.

  6. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Bolek pewnie zrobił to pod wpływem, jak wszystko.

  7. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    Nie w tych nowoczesnych.
    W Darłowie to w b oryginalnym, starym.

  8. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Podobno Bolek nasikał do motorówki, zirytował tym marynarzy tak, że dali mu takiego kopa, że aż przez płot stoczni przeleciał nieboże.

  9. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    A którędy się wchodzi?

    A skoro już o potrzebach w kościele, to mi się przypomniało, jak kiedyś znajoma mi opowiadała, że poszła do kościoła z synem, takim wówczas chyba 5-cio latkiem i ten przyglądał się księdzu jak siedział w konfesjonale nieruchomo, a że nikt nie podchodził, to mały podszedł z jednej strony, z drugiej, zajrzał przez te okienko i spytał na cały głos: a ty co tam tak siedzisz, zesrałeś się?
    Czyli coś jest na rzeczy….

  10. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Znaczy się, że wszędzie znaczył teren, jak samiec alfa.

  11. Samuela pisze:

    ViC-Thor,

    Wychodki są zazwyczaj w czołgach, które zdobywał Staszek Pięta za flaszkę piwa. W dnie czołgu odkręca się droselklapę i już. Trochę trzeba uważać, żeby się nie załatwić na minę, gdyż wtedy odchody mogą ryksztosować do środka pojazdu opancerzonego na gąsienicach stalowych i wytrysnąć trąbą.

  12. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    Etyka/religia – Czy w Waszym kościele jest WC?
    Karolka91 – 07-09-2014
    Temat postu: Czy w Waszym kościele jest WC?Przepraszam, że ten temat jest taki bezpośredni. Dużo siedzę w domu i myślę o wielu rzeczach. O różnych ograniczeniach i szansach na poprawę życia chorych. Czy w czasie zaostrzeń możecie chodzić normalnie na mszę? Czy w kościele do którego chodzicie jest ogólnodostępna toaletą? W moim kościele nie ma takiej i dlatego od wielu tygodni w nim nie byłam ze strachu przed nagłą potrzebą. Według mnie to nieludzkie, że w takim miejscu brakuje toalety, ponieważ to nie tylko nasz problem. Kobiety ciężarne, dzieci, osoby starsze, każdy przecież może mieć taką nagłą potrzebę 🙁 Co o tym myślicie? deth – 07-09-2014
    Jeszcze kilka lat temu, na terenie przykościelnym, stał drewniany wychodek w miejscu dość ustronnym. Teraz nic nie widzę. kaskaaa1502 – 07-09-2014
    u moim kosciele ogolnodostepnej toalety nie ma, ale jest wc w zachrystii (pewnie dla ministrantow) jakos do tej pory udawalo mi sie wytrzymywac ta godzinke w kosciele, najwyzej droga do domu byla biegiem. wg mnie w kosciele tak jak i w innych miejscach publicznych toaleta powinna byc dostepna.

    Więcej tutaj:

    https://crohn.home.pl/forum/printview.php?t=16556&start=0

  13. Pantryjota pisze:

    U mnie wybudowano nowy budynek parafialny,z salą dużą i innymi ,plus oczywiście biuro i mieszkanie proboszcza.Na kolędzie pytałem proboszcza (nowy,nie on budował)- czy udostępni wc dla biorących udział w mszach- odpowiedź: nie przewidziano takiej opcji,ale to również byłby kłopot w utrzymaniu czystości itd.-czyli nici,kicha.
    Chorym roznoszą sakrament do domu – to dodał już później,aby jakoś zakończyć pozytywnie.

    No jasne, jeszcze tego brakuje, żeby ktoś popuścił w trakcie przyjmowania sakramentu :))

    I jeszcze głos rozsądku:

    Wiem, że to jest bzdura w porównaniu z problemami jakie stwarza choroba, ale może warto nagłośnić problem? Tak niewiele nieraz trzeba by żyło się lepiej. Mnie jest przykro, że mogę iść do marketu, bo jest w nim toaleta, a do kościoła nie.

  14. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Świetny temat, wprost idealny na Salon :))

  15. Pantryjota pisze:

    Pantryjota,

    Koleżankę, która może iśc do marektu a do kościoła nie chcę pocieszyć, że wkrótce uchwalona zostanie ustawa, nakazująca budowę kaplic w marketach, oczywiście z toaletami i automatami do hostii.

  16. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Dobrze byłoby, gdyby w domu bożym przewidziano miejsce dla matek karmiących piersią i przewijania dzieci poczętych w łonach.

    Swoją drogą należałoby się przyjrzeć, czy kościoły są wyposażone w drogi dla niepełnosprawnych oraz czy i jak działa SANEPID. Ostatecznie coś tam się przecież publicznie konsumuje.

  17. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Miałem napisać o matkach karmiących i o schodach do kościołów bez podjazdów dla wózków, ale nie chcę wchodzić w kompetencje kolegi Vic-Thora.

  18. Samuela pisze:

    Dzisiaj Quasimodo, dzwonnik z Notre Dame, nie miałby łatwiej niż kiedyś.

  19. Pantryjota pisze:

    Ten mógł sobie sikać na dzwonnicy, nie miał źle.

  20. McQuriosum pisze:

    Niegdyś dokonano niewiarygodnej prowokacji, która swą bezprzykładną bezczelnością budziła tak wielką odrazę i sprzeciw moralny, że każdego prawdziwego ( tu wstawić co trzeba ) przyprawiała o palpitacje i wkurw maksymalny na te zwierzęta, co tej prowokacji pozwoliły sobie dokonać:

    pozwolono sobie bowiem pobrać próbkę świętej wody z kościelnego naczynia w którym ludzie maczali łapki przed wykonaniem znaku krzyża i przesłać tężę wodę do analizy sanepidalnej. Opinia sanepidowców na temat zawartości biologicznej tej wody była mniej taka, że szambo z którego została pobrana rzeczona próbka należy w trybie alarmowym gruntownie odkazić, gdyż ewentualny wyciek zawartości grozi epidemią na dużą skalę!
    I co?
    I wyszła – niestety zresztą – na światło dzienne wielka moc Boga i niezawodnego w takich sytuacjach kościoła polskiego, gdyż choć Polak-katolik łapkę sobie wielokroć maczał, to i tak ch*ja mu się stało!
    😉

  21. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Bo tego się nie pije, tylko się w tym macza i nie oblizuje paluchów.

  22. McQuriosum pisze:

    Pantryjota,

    nikt nie twierdził, że badana ciecz to napój; dla współczesnego, cywilizowanego człowieka krótki kontakt cieczy z jego skórą mógł zakończyć się tragicznie z uwagi na niezwykłe wręcz stężenie wszelakich groźnych mniejszych i większych żyjątek, powodujących oprócz tyfusu i innego cholerstwa także różne choroby skóry…
    O ile sobie dobrze przypominam, akcję badania kościelnych wód święconych przeprowadziła już wiele lat temu redakcja NIE. Czy były później prowadzone z tej okazji w kościołach jakieś kontrole Sanepidu, tego już nie wiem, pamiętam tylko, że szok był wielki.

  23. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Uważam, że ci, co dają do ust to ciało, powinni mieć badanie kau na pasożyty.
    Nikt chyba by nie chciał zarazić się owsikiem od księdza, wystarczy zaraza Owsiakowa.

  24. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Każdy kościół powinien mieć obowiązkowy monitoring, żeby policja mogła identyfikować tych, którzy wychodzą w czasie mszy.

  25. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Policja powinna identyfikować nie tylko tych, którzy wychodzą z kościoła, lecz także (lub przede wszystkim) tych, którzy do kościółka nie chadzają.

  26. Samuela pisze:

    Naszła mnie przy tej okazji prywatna refleksja na temat duchownych i kościoła, którą się podzielę, bo czemuż nie miałabym?

    Osobiście znam kilku księży katolickich. Znam też dwóch lutrów. Rzadko w tych środowiskach przebywam, więc okazji raczej brak. Generalnie jest jednak tak, że z całkowitą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że są to zupełnie normalni ludzie. Zachowują się normalnie, ubierają się (w cywilu) normalnie, zdarza im się mówić mądrze i durnie. Jeden z nich jest dyrektorem wydawnictwa diecezjalnego i jest po prostu biznesmenem w niewielkim biznesie. Drugi jest szefem diecezjalnego muzeum. Trzeciego często spotykam, gdy łowi ryby, ponieważ księża chrześcijańscy coś muszą robić skutecznie. O lutrach nigdy bym nie powiedziała, że są duchownymi, gdyż wedle doktryny katolickiej nie są.

    Owo normalne postępowanie radykalnie zmienia się na służbie i w tym sensie duchowni niczym nie różnią się od żołnierzy zawodowych, lekarzy, pana strażaka i pana gajowego oraz nawet pana policjanta i pani nauczycielki. Po włożeniu służbowego ubranka i w tej określonej służbowej konwencji socjokulturowej w normalnych ludzi wstępuje szatan wcielony. Szatan z reguły jest bowiem wcielony.

    Problem ten jest mi dobrze znany, ponieważ sama przecież przez wiele lat uczycielką akademicką byłam. Od pół roku już nie jestem i mogę sama na siebie spojrzeć krytycznie bez służbowego ubranka. Gdy się bowiem przemawia zza pulpitu, ambony, dyrektorskiego biurka etc., to można pleść wszystko, ponieważ ma się władzę. Można przemycić największe bzdury bez jakichkolwiek objawów sprzeciwu ze strony ofiar. Dlaczego? Ponieważ ma się mniej lub bardziej realną władzę.

    Ofiary zazwyczaj też nie słuchają, ponieważ odpowiada im rola baranów. W ten sposób powstaje fenomen, który zazwyczaj określany jest mianem „komunikacji”, tzn. w tym konkretnym przypadku owej socjokulturowej konwencji następuje wspólnota pewnego porozumienia, które polega na tym, że nikt od nikogo niczego nie oczekuje. Ja, Samuela, będąc uczycielką wcale nie pragnęłam studentów niczego nauczyć, gdyż dobrze wiem, że czegokolwiek sensownego nauczyć się można wyłącznie samemu jako autodydakt. Studenci też nie pragnęli niczego się ode mnie, od Samueli, nauczyć. Wszyscy pragnęli po prostu mieć święty spokój oraz rytuał. Zwłaszcza idzie o tenże właśnie rytuał. Egzystujemy bezustannie w realności zrytualizowanej dającej błogie poczucie bezpieczeństwa wynikające z intelektualnej gnuśności oraz obłomowszczyzny.

    Czcijmy zatem rytuał i wspólnotę, w której komunikowanie się, a zatem spółkowanie, polega wyłącznie na tym, aby nikt nigdy niczego od nikogo nie chciał! Komunikacja, zwłaszcza komunikacja bezkonfliktowa, ma bowiem sens tylko wtedy, gdy nie ma się niczego do zakomunikowania. Dodajmy też, że tego rodzaju komunikacja, jest najlepszą z możliwych, gdyż jest absolutnie bezinteresowną wspólnotą interesów.

    Księża taką właśnie bezinteresowną wspólnotą interesów kierują znakomicie interesownie. Może właśnie dlatego, że z braku własnych interesów realizują własne interesy? Prawdopodobnie tak właśnie jest.

  27. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    To bardzo poważna refleksja, szczególnie biorąc pod uwagę fakt zaprzestania przekazywania wiedzy akademickiej przez jej autorkę.

  28. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Przychodzi w życiu taki moment, przeważnie zbyt późno, że kiedyś trzeba skończyć i oszczędzić wstydu.

  29. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    A co z tłumaczeniami?

  30. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    Normalnie.
    :))

  31. ViC-Thor pisze:

    Samuela,

    Nie wiem czy mi wolno odpowiadać w temacie/wątku grassowskim.

  32. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    Nie znam się na piersiach kościelnych z podjazdami, chyba ze to chodzi o upadłą Madonneę z wielkim 'cycem’ z AllohAllo…

  33. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    To są też upadłe Madonny?
    Inna sprawa, że wielkie cyce mogą wytrącić z równowagi.

  34. ViC-Thor pisze:

    Samuela,

    „Ofiary zazwyczaj też nie słuchają, ponieważ odpowiada im rola baranów. ”

    Z moją skromną osobą to nie przechodzi, poganiam czarnych… kiedy coś mi nie przypada do gustu… i to nie jest żart… najczęściej robię to za ich plecami…

  35. Samuela pisze:

    ViC-Thor,

    Jak najbardziej wolno opowiadać o wątkach grassowskich. Przede wszystkim dlatego, ze jeżeli cokolwiek na tym świecie jest interesujące, to właśnie to.:))

  36. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Chętnie tłumaczę i zazwyczaj wszystko udaje mi się wytłumaczyć. Najważniejsze jest to, że przed nikim się nie muszę tłumaczyć.:)))

  37. ViC-Thor pisze:

    Samuela,

    Z wszystkich wątków grassowskich nie wiem tylko jednej rzeczy, gdzie dokladnie miał to szkolenie, podczas którego wczołgiwał sie pod panterę/tygrysa/ MKIV.

    Ale to jest ostatnia rzecz (jesli chodzi wątki grassowskie) której jeszcze nie wiem, lub nie wiedziałem…. na wszystkie inne pytania znałem, lub znam odpowiedzi.

    Nawet wiem gdzie leżał w Mariańskich Łaźniach gdy był ranny i opiekowały się nim sanitariuszki z Finlandii.

    To wczołgiwanie się pod „dropselkapslę” uratowało mu życie podczas pierwszego ostrzału. Dlatego mnie tak bardzo interesuje, przy której górce sikał pod/oficerom do kawy…

  38. Samuela pisze:

    Grass służył w na nowo formowanej starej dywizji SS Frundsberg, która powstawała gdzieś w Sudetach. W Sudetach nie widział na pewno żadnego tygrysa, ponieważ takowe tam nie występują. Mógł natomiast ujrzeć wysłużony PKW IV.

  39. ViC-Thor pisze:

    Ależ ja to wszystko wiedziałem, dlatego umyślnie napisałem mkIV.

    Mnie interesuje GDZIE DOKŁADNIE było to szkolenie. Wioska i ten dom oficerów. Ten dom musi stać do dziś. Tylko tego nie wiem gdzie to jest.

    Przepraszam za skróty myślowe jeśli chodzi o nazewnictwo tych czołgów.
    Postaram się nie czynić więcej takich zwrotów.

    (PKW IV)

Dodaj komentarz