Wielka noc kościoła

Moi mili,

Co prawda pewnie nikt albo prawie nikt tu w Święta nie zagląda, ale co mi szkodzi popełnić kolejny wpis ? Tym bardziej, że zjadłem pół mazurka, spory kawałek sernika i szarlotkę i jestem lekko ociężały, choć mam nadzieję, że nie umysłowo.

Najwyżej przeczytacie sobie to co spłodziłem po Świętach, choć nie mogę obiecać, że wtedy nie zamieszczę już czegoś nowego, o ile uznam, że warto.

Napisałem w stopce, że Święta w zasadzie w żaden szczególny sposób mnie nie inspirują, ale gdy brakuje bieżących inspiracji, zawsze przecież można odwołać się do czegoś, co dla autora stanowi nieustające i niewyczerpane źródło natchnienia, zupełnie niezależne od dat, pór roku i wysycenia organizmu słodkościami.

Dla mnie czymś takim jest od wielu lat obserwowanie upadku instytucji kościoła katolickiego, ze szczególnym uwzględnieniem Polski, która jeszcze nie tak dawno wydawała się  pod tym względem spełnieniem snów każdego papieża, nawet niemieckiego i nawet mokrych. Ateistyczni Czesi piszą o takich snach tak:

Sen môže byť príjemný, strašidelný, farebný, dobrodružný ale aj mokrý! Ak už uplynulo pár rokov od vašej plnoletosti, je veľký predpoklad, že na mokré sny už len spomínate. Čo tak opäť zažiť erotické vzrušenie ukončené orgazmom počas spánku? Ste za? Alebo považujete mokrý sen za trápnu situáciu? Trápne to mohlo byť len vtedy, ak na to skôr prišla vaša mama ako vy!

Oczywiście z uwagą śledzę również upadek kościoła katolickiego na świecie, a szczególnie ciekawe jest obserwowanie tego procesu w krajach, które tradycyjnie były uważane za jego ostoję, a do takich z pewnością zaliczała się Irlandia. Ale okazało się, że kwestie obyczajowe, ze szczególnym naciskiem na  rozpasanie seksualne „pracowników ” tej instytucji, znacząco osłabiły zaufanie do niej i sprawiły, że lud (niekoniecznie ciemny) wyraźnie się od kościoła odwraca, choć taki odwrócony tyłem były wierny może oczywiście stanowić dla niektórych kapłanów nie lada pokusę.

 „Kłopoty finansowe to kolejny element ogromnych tarapatów, w jakie popadł w ostatnich kilkunastu latach irlandzki Kościół. Kiedyś był wielkim autorytetem moralnym na wyspie, a na niedzielne msze stawiali się prawie wszyscy mieszkańcy. Dziś duchowni muszą się tłumaczyć z kolejnych wychodzących na jaw przypadków pedofilii wśród księży, a w niektórych parafiach na msze już prawie nikt nie przychodzi”

Oczywiście proces utraty wpływów i w konsekwencji chylenia się ku upadkowi kościoła rzymskokatolickiego to nie jest kwestia ostatnich lat. Przecież już Rewolucja Francuska sprawiła, że całkowicie przewartościowano w tym kraju stosunki z klerem ( podaję za WIKI fragm. ) :

Konstytucja cywilna kleru (oryg. La loi sur la constitution civile du clergé) – dokument przegłosowany 12 lipca 1790 przez Konstytuantę w czasie rewolucji francuskiej Jego celem było dokonanie gruntownych zmian w strukturze francuskiego kościoła katolickiego podporządkowanie jego instytucji państwu i zastąpienie konkordatu podpisanego w 1516. Konstytucja cywilna kleru miała również poważne skutki społeczne, związane z utratą wyjątkowej dotąd pozycji przez księży. Stała się tym samym, razem z późniejszym procesem dechrystianizacyjnym, jedną z przyczyn antyrewolucyjnych ruchów społecznych. Z kolei księża, niezależnie od złożenia przysięgi, stali się grupą postrzeganą przez zwolenników rewolucji jako jednoznacznie jej przeciwna (co miało pewne uzasadnienie wobec faktu poparcia kontrrewolucji przez Kościół), a tym samym stali się częstą ofiarą represji. Tym samym konstytucja stała się początkiem poważnego kryzysu francuskiego katolicyzmu.

Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro upada od czasów Rewolucji Francuskiej i ciągle trwa, to może oznaczać, że jeszcze nie jest z nim źle. Ale kiedy ostatni raz byłem we Francji (a było to dość dawno, bo w 1981 roku), to już wtedy tamtejsze kościoły pełniły głównie rolę zabytków. Tłumów wiernych, takich jakie jeszcze spotykane są w Polsce nigdy tam nie widziałem i myślę, że po 30 latach ten proces jeszcze bardziej się pogłębił.

Albo weźmy taką współczesną Hiszpanię :

” W Hiszpanii systematycznie zmniejsza się odsetek młodych ludzi, którzy utożsamiają się z katolicyzmem. W chwili obecnej czyni to 49% ludzi w wieku 15-24 lata, a aż 46% z nich uznaje siebie za agnostyków. W 1994 roku podczas podobnych badań, z katolicyzmem identyfikowało się 77% młodych Hiszpanów, a tylko 22% z agnostycyzmem. Obecnie aż 80% uznaje Kościół Rzymsko-Katolicki za zbyt bogaty, a zaufanie do niego spada i obecnie jest niższe niż np. do NATO „

Zaufanie do kościoła mniejsze niż do sojuszu militarnego ? Dobre, prawda ?

Hiszpania była katolickim państwem wyznaniowym od zakończenia wojny domowej w 1939 r. do końca dyktatury gen. Francisco Franco. Demokratyczna konstytucja z 1978 r. przewiduje rozdział Kościoła od państwa, ale nie definiuje Hiszpanii jako państwa świeckiego. Projekt ustawy o laicyzacji po raz pierwszy w dziejach kraju mówi o świeckości państwa oraz określa władze publiczne jako „neutralne w sprawach religii i wyznań”. Przewiduje m.in. zniesienie religijnego charakteru wszelkich uroczystości państwowych, cywilnych i wojskowych takich jak pogrzeby czy święta państwowe. Religia i Kościół będą miały w nich swój udział na wyraźne żądanie członków rodzin, np. w przypadku pogrzebu. Symbole religijne takie jak krzyże mają być zakazane w niektórych miejscach publicznych takich jak budynki państwowe, ratusze, szpitale publiczne i szkoły z wyjątkiem tych zarządzanych przez organizacje kościelne. Reguła ta nie dotyczy budynków o charakterze zabytkowym, historycznym lub kulturalnym”

Co musi się stać, żeby również w moim kraju powstał taki projekt ? Palikot na premiera ? A może Sikorski na szefa NATO ? coś się wymyśli…spokojna głowa.

 Niemniej jednak jestem dziwnie spokojny, że prędzej czy później i nasze społeczeństwo pozbędzie się tych religijnych naleciałości i jego struktury zostaną uwolnione od wpływu kleru, który coraz bardziej się szarogęsi, ale dzięki temu opór w narodzie rośnie. Co prawda środowiska katoprawicowe wespół  z moherowymi beretami ciągle jeszcze twierdzą, że Polska musi być katolicka, jeśli ma przetrwać,  ale tego typu myślenie, jako relikt przeszłości, jest już raczej obce pokoleniom, które nie pamiętają, że kiedyś w kościołach kwitło życie towarzyskie, a relegowani z telewizji aktorzy recytowali tam patriotyczne wiersze. Z drugiej strony młodsi nawet już nie pamiętają, że kiedyś nie nauczono religii w szkołach i że lekcje rozpoczynały się co najwyżej apelem z udziałem dyrektora, a nie modlitwą o dobre stopnie i w intencji uzyskania przez Jana Pawła II statusu świętego.

A skoro wspomniałem na początku o Irlandii to tak sobie właśnie pomyślałem, że może upadek kościoła i tradycyjnych z nim więzi w jakiś sposób przyczynił się również do zaniechania bratobójczych walk między protestantami o katolikami ? Skoro bowiem mit upadł, może nie ma sensu przelewać już krwi w imię ideałów ?  Wiem , że to trochę ryzykowna teza, bo ktoś może wywieść z niej wniosek, że osłabienie przeciwnika w wierze przyczynia się do pokoju, co przecież stoi w jawnej sprzeczności z naszą choćby historią, która pokazuje, że wiara czyni naród silniejszym i dzięki temu wygrywa on wojny, a jeśli nawet przegrywa, to wiara jeszcze bardziej się w nim umacnia. Aż strach pomyśleć co by się działo, gdybyśmy przegrali ostatnią wojnę, choć niektórzy twierdzą, że właśnie ją przegraliśmy, trafiając pod sowiecką okupację. Z ich punktu widzenia przyjęcie przez kraje podbite przez Moskwę planu Marshalla byłoby dopustem bożym, bo jak wiadomo, dobrobyt oddala od wiary, co widać na przykładzie większości krajów najbardziej rozwiniętych cywilizacyjnie.

Tyle, że teraz mamy już dość długi okres pokoju, a upadek kościoła katolickiego jest faktem. Czyżby konieczny był nowy konflikt na dużą skalę, żeby te wpływy znów się odbudowały ? A może w naszym wypadku wystarczy, że dojdzie do władzy mały dyktator, który modląc się na Jasnej Górze sprawi, że zła tendencja się odwróci ?  Dobrą okazją jest też awans Jana Pawła II na świętego, bo co prawda świętych ci u nas dostatek, no ale żaden nie był przedtem papieżem z polskim paszportem.

Może nadprezes jako ponownie wybrany premier odnowiciel spojrzy swoim łaskawym okiem na projekt intronizacji Chrystusa na Króla Polski i duch odnowy w duchu katolickim znów zatriumfuje ? Może uda mu się odwrócić fatalną tendencję do kwestionowania słuszności oddawania przez państwo klerowi gigantycznych majątków, bo przecież skądś trzeba brać tę kasę, której coraz mniej się znajduje na tacy. No i jeszcze ten obłędny pomysł z podatkiem kościelnym, jak u jakiegoś Niemca, tak jakby nic nie znaczyła tradycja wspierania bezpośredniego, ugruntowana przez wiele lat trwania komuny.

Jest takie powiedzenie, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W przypadku kleru również jest tak, że jeśli ilość procesów o nadużycia seksualne i związane z tym odszkodowania przewyższają dochody instytucji, to przedsiębiorstwo bankrutuje. To zwykłe zasady ekonomii, które w dzisiejszych czasach obowiązują wszystkich. Przypadki bankructw kościołów znane są przecież nie tylko z Irlandii, ale choćby z USA, gdzie odszkodowania bywają bardzo wysokie i nic dziwnego, że byle parafia tego nie wytrzyma, bez wsparcia możnych sponsorów. A kto by chciał wspierać molestujących kleryków ?

Ale czy można sobie wyobrazić podobną sytuację u nas ? W kraju, w którym Biskup pedofil żyje sobie jak u pana Boga za piecem i nawet czasem zabiera głos na oficjalnych uroczystościach. W kraju, w którym na siłę „uszczęśliwia” się obywateli krzyżami w państwowych instytucjach, a stopnie z religii umieszcza się na świadectwach szkolnych, państwie, w którym wzywa się księdza z kropidłem żeby popryskał nim na fundamenty nowego szpitala, albo na nowy wóz bojowy piechoty. Że nie wspomnę o zbiorowych egzorcyzmach czy „omodlaniu” parlamentu, bo o tym już pisałem i nie chcę się powtarzać.

 Jest jeszcze wiele kwestii, które należałoby poruszyć w kontekście słabnięcia wpływów kościoła katolickiego na losy cywilizacji, jak choćby ekspansja religii muzułmańskiej, która pozbawiona „naturalnego” przeciwnika z czasów wojen krzyżowych, zapewne będzie się zwiększać ku utrapieniu nie tylko narodu wybranego, ale też kilku innych, aspirujących do tego miana. A jakie to pole do popisu dla populistycznych publicystów…

Ale czy nasze państwo nie staje się coraz bardziej państwem wyznaniowym, takim właśnie jak te, które pokazujemy jako uosobienie zła ? Paradoksalne jest to, że im bardziej kler wikła się w różne afery, im bardziej dzieli się na frakcje, im więcej księży katolickich staje na pozycjach skrajnego oszołomstwa, tym bardziej niektóre siły polityczne podkreślają swój nierozerwalny związek z wiarą katolicką i nie wyobrażają sobie innej Polski niż ta, do której się przywiązali w czasach, kiedy kościoły były azylem dla opozycji, a nasz Papież apelował, żeby się nie lękać.

Być może Polska znów, jak to już było nie raz w jej historii, pozostanie samotną wyspą, otoczoną przez kondominium budującym minarety z jednej strony, a z drugiej restaurującym cerkwie, oczywiście tylko te „właściwego” porządku, a nie jakieś tam Ukraińskie. Na szczęście my mamy Jasną Górę, Świebodzin, Licheń i oczywiście Wawel ze słynnym czakramem, którego moc z pewnością wzrosła po ostatnim pochówku. Gdybyż jeszcze wrócił do kraju słynny wrak, to połączona siła wszystkich relikwii mogłaby skutecznie przeciwstawić się nie tylko Tuskowi i Komorowskiemu, ale nawet Putinowi i to bardziej, niż wszystkie F-16 do kupy wzięte, póki jeszcze nie są kupą złomu.

Jeśli jednak pójdzie coś nie tak, to mogą spełnić się przepowiednie mojego kumpla ze szkoły średniej, który kiedyś był równie zatwardziałym ateistą jak ja, ale potem przeszedł na judaizm i teraz głosi takie oto proroctwa:

 „Pokolenia za pokoleniami szły do grobu w oczekiwaniu na czas, kiedy ten co nas wszystkich stworzył, razem z tym przepysznie bogatym Wszechświatem, wreszcie zadekretuje koniec czasu przeznaczonego narodom na poznanie Ewangelii – Dobrej Nowiny. Nowiny o przebaczeniu grzechów, pojednaniu z Bogiem. Kto ją usłyszał ten wie. Kto w nią uwierzył, ten się nie boi. Całkiem możliwe, że my jesteśmy, spośród tych wszystkich pokoleń które przed nami z nadzieją i strachem spoglądały w Niebo tym, które będzie świadkiem końca historii „

A wszystko zaczęło się od Judaszowych srebrników, środka płatniczego tamtych czasów…..

Pantryjota

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Katoholizm i inne choroby (11)
  1. Pantryjota pisze:

    Czekając na śniadanie szukałem sobie w sieci Pantryjoty i znalazłem coś takiego
    (celowo nie podaję źródła cytatu i usuwam niemające bezpośredniego związku fragmenty):

    (…( Pisałem (1) że: „Pantryjota z całą pewnością zasługuje na epitet największego Wroga Pana Boga”

    Pantryjota zdecydowanie zaprzeczył, że prowadzi z Bogiem wojnę. Stwierdził: „osobiście nic nie mam do Pana Boga, na podobnej zasadzie, jak obojętna mi jest postać Latającego Potwora Spaghetti. Nie czuję do nich obu żadnej wrogości, podobnie jak nie przejawiam jej wobec Yeti, ani wobec jednorożców.”

    Z ust mi to wyjął, ten cytat :))

    Ale potem jeszcze „poleciał” klasyczną argumentacją:

    Niestety, mając w pamięci setki jego zjadliwych, pełnych żółci, antyreligijnych komentarzy, trudno uwierzyć temu tłumaczeniu . O tym jaki jest jego prawdziwy stosunek do Boga, najlepiej świadczy fakt, że wbrew zarówno dobremu wychowaniu, jak i wszelkim zasadom polskiej ortografii – natomiast w zgodzie z ubecką tradycją – rzeczownik Bóg, od kiedy tylko zaczął publikować na Salonie, pisze ze złośliwą satysfakcją zawsze małą literą!

    Biedny człeczyna, więc pochylam się na takimi z troską i mam nadzieję, że ktoś ich dzisiaj dobrze poleje zimną wodą, co może choć na moment spowoduje schłodzenie przegrzanych zwojów.

  2. Pantryjota pisze:

    A skoro już zacytowałem kogoś cytującego mnie, to teraz zacytuję sam siebie osobiście, pomijając to, co już wkleiłem:

    (..)
    Natomiast faktem jest, że nie przepadam za tymi, którzy podają się za namiestników nieistniejącego wg mnie Boga tutaj, na tym ziemskim padole. Uważam bowiem, że wykorzystują naiwność i „pierwotne” lęki cześci ludzkości dla swoich celów, a to jest dla mnie nie do zaakceptowania.

    A już za zupełnie niedopuszczalne uważam mieszanie się kościoła do spraw, z którymi nie powinien mieć żadnego związku, o czym już wielokrotnie pisałem i nie zamierzam się powtarzać. Osobiście nic mi do tego, że jakiś bloger i jego komentatorzy przeżywają niemal seksualną ekstazę na widok zgromadzonych w jednym miejscu kilkudziesięcu kardynałów, ale nie sądzę, żebym miał w związku z tym coś wspólnego z panem Urbanem.

    Nawet nie chce mi się komentować takich wypowiedzi, których autorzy „straszą” mnie, że jeśli Bóg istnieje, to po smierci da mi popalić. Nie chce mi się dlatego, że poniżej pewnego poziomu nie dyskutuję, a dziś tylko wyjątkowo zajęłem się jednym póidiotą, bo czasem lubię się troche poznęcać nad osobnikami, którzy nie czują żadnej żenady z powodu publicznego obnażania swoich niedoskonałości (delikatnie rzecz nazywając).

    I zupełnie bez znaczenia jest, czy będzie to publiczne wywalenie przed kamerami swojego zapasionego bebecha, czy dajmy na to, dywagacje póidioty na tematy wiary czy niewiary osób trzecich.

    Nasze, Polaków nieszczęście polega również na tym, że z wiary uczyniliśmy instrument walki, nie tylko politycznej, co z jednej strony cofa nas do mrocznych czasów chrześcijaństwa, a z drugiej stawia w jednym szeregu z tymi państwami, dla których religia jest immanentnym składnikiem ich bytu, i w imię której obywatele tych państw gotowi są np. wysadzać się w miejscach publicznych.

    U nas na szczęście na razie dochodzi jedynie do aktów miotania słoikami z kupą i czasem do agresji wobec wrogich stacji telewizyjnych, ale powinniśmy sobie zdawać sprawę z tego, że bardzo łatwo jest eskalować zło i że to zło tkwi w nas i nie ma żadnego szatana, na którego można by zrzucić odpowiedzialność.

    Ani żadnego Boga, który nas przed nami samymi mógłby ochronić.

    Ja wiem, że niektórym bardzo trudno pogodzić się z tym, że sami o sobie stanowimy i że upadek Tupolewa to nie jest żadna kara boska i że narodzenie dwóch bliżniaków to kwestia czysto genetyczna, ale nie ma rady – albo to zaakceptujemy, albo okażemy się niegodni epoki.

    Wybór należy do Was, moi kochani.

  3. krawcowa pisze:

    Chyba jesteśmy dorosłymi ludźmi, i każdy już wybrał, ja chciałam tylko przypomnieć;

    Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
    Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego, nadaremnie.
    Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
    Czcij ojca swego i matkę swoją.
    Nie zabijaj.
    Nie cudzołóż.
    Nie kradnij.
    Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
    Nie pożądaj żony bliźniego swego.
    Ani żadnej rzeczy, która jego jest.
    Moim zdaniem poza pierwszymi trzema, które odnoszą się do sfery duchowej, a tę, jak mawiają niektórzy filozofowie, nie wszyscy posiadają, to pozostałych siedem, jest tak mocno wbudowanych w naszą świadomość, że łamanie ich pobudza sumienie i powszechnie nazywane jest grzechem.
    No cóż, grzech jest powszechnym zjawiskiem:) nawet dla tych , którzy noszą Boga na sztandarach i z wiary chcą uczynić obowiązek.

  4. Pantryjota pisze:

    Nic mi nie wiadomo na temat, jakoby pojęcie grzechu było wbudowane w moją świadomość. Może tkwi w podświadomości, ale tam dziś nie będę zaglądał.

  5. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Ale sumienie masz?

  6. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Co za pytanie ???
    Ja wręcz jestem sumieniem :))

  7. krawcowa pisze:

    Czyli, wiesz kiedy czynisz zło, i o to właśnie chodzi, żebyś miał tego świadomość:)
    Nie musisz nazywać tego grzechem, jak nie chcesz:P

  8. Pantryjota pisze:

    Pojęcie zła jest znacznie szersze niż pojęcie grzechu.

  9. krawcowa pisze:

    Pantryjota,
    Moim zdaniem jest akurat odwrotnie, grzech ma szersze pojęcie, każde zło jest grzechem, ale niektóre grzechy są bardo przyjemne i nie są złem, w świeckim rozumieniu tego słowa;), ale tylko wobec 6 przykazania:P

  10. z0sia pisze:

    Zło to jest przestępstwo,należy Go karać.Z grzechu można się wyspowiadać,a nawet odpust dostać na zaś 😀

  11. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Moja droga Krawcowo:
    Nie każde zło jest grzechem, ale każdy grzech jest złem, więc co jest bardziej pojemnym pojęciem ?

  12. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Chyba nie zrozumiałeś co napisałam, a może masz inne zdanie?

  13. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Odniosłem się tylko do jednej kwestii, w której rzeczywiście mam inne zdanie.

Dodaj komentarz