Włodzimierz Wołyński

Dawno nie pisałem z wielu powodów, ale pomyślałem sobie, że skoro ważą się losy świata, to opowiem pewną historię sprzed bez mała 90 lat. Mamy więc połowę września roku 1939. W niewielkim mieście o nazwie Włodzimierz Wołyński, które wówczas znajdowało się na terenie Polski, a dziś należy do Ukrainy, mieszka rodzona siostra mojej babci, z niedawno poślubionym oficerem artylerii, stacjonującym w znajdującej się tam jednostce wojskowej. Od kilku dni przebywa też tam mój stryjek, bo rodzice po wybuchu wojny uznali, że tam będzie bezpieczniej niż w Brodnicy, czyli naszym mieście rodzinnym. Gdy Polska została zaatakowana od wschodu, rosyjscy żołnierze, a konkretnie kilka czołgów, bez jednego wystrzału zajęło jednostkę, a oficerów aresztowano. Potem w skrócie było tak: mąż mojej cioci-babci zginął w Katyniu, a ona i wiele jej podobnych w bydlęcych wagonach została wywieziona na Syberię. Udało się jej jednak „załapać” z armią Andersa do Libanu i przebywała tam praktycznie niemal do końca wojny. W tym czasie mój ojciec z moją Babcią  był już u rodziny w W-wie, a stryjek tułał się po Polsce i tak naprawdę dopiero w 1944 roku trafił pod W-wę, bardzo blisko miejsca, w którym teraz mieszkam. Dziadek w tym czasie służył w naszym wojsku w Anglii, ale wrócił w roku 1947 i rodzina od tego czasu znów była w całości. Kiedy się urodziłem dawno, dawno temu, całe dzieciństwo (od niemowlaka, aż do niemal początku szkoły podstawowej) mieszkałem u dziadków, razem ze stryjkiem i przez kilka lat z jeszcze jedną staruszką „ciocią”, właścicielką tego lokalu, która przed 1 wojną światową miała kilka szybów naftowych w Baku, no ale wybuchła rewolucja i trzeba było znaleźć sobie inne miejsce na ziemi. Kilka lat temu, w tym samym mieszkaniu na Żoliborzu, zmarła w wieku ponad 100 lat matka mojej stryjenki, której mąż również zginął w Katyniu.

Kiedy teraz czytam, że na jednostkę wojskową we Włodzimierzu spadły rosyjskie rakiety, to po pierwsze myślę sobie, że być może to ta sama jednostka, a po drugie, że historia jakby zatoczyła krąg.

https://wiadomosci.onet.pl/lublin/inwazja-rosji-na-ukraine-atak-rakietowy-15-km-od-granicy-z-polska/6p3nqsm

Cała moja rodzina od strony babci ojca mieszkała kiedyś na Ukrainie, również w Kijowie. Dwa dni przed wybuchem wojny dzwoniłem do przyjaciela w stolicy Ukrainy, z który znamy się od ponad 30 lat. Wielokrotnie był u nas, my też kiedyś odwiedziliśmy Kijów, więc mam pewne pojęcie jak to miasto wyglądało kiedyś i boję się, że niektóre z tych zapamiętanych „obrazków” mogą niebawem być już tylko historią.

Bardzo chciałbym się mylić, ale mimo wszystko uważam, że Rosjanie jednak wejdą i opanują stolicę Ukrainy, bo to, co do tej pory widzieliśmy, to moim zdaniem jedynie „rozpoznanie bojem”, czyli wysłanie dzieciaków w starym sprzęcie na pewną śmierć, aby potem wprowadzić już inne jednostki, lepiej wyposażone i bardziej zdeterminowane. Trzeba zwrócić przecież uwagę na fakt, że do tej pory agresor tylko w małym stopniu wykorzystuje lotnictwo bojowe, w którym ma ogromną przewagę, że te ostrzały rakietowe oczywiście robią wrażenie, ale „ilościowo” rzecz biorąc, to raczej tylko bardzo niewielka ilość sprzętu została wykorzystana. Poza tym, praktycznie nie są używane pociski niekierowane, typu „katiusza” których nie da się zestrzelić, a które wystrzelone w setkach i tysiącach sztuk, mogą zmienić nawet duże miasto w kupę gruzów. Do tego dochodzą oczywiście naloty bombowe, również do tej pory nie wykorzystywane. Oczywiście nawet Putin wie, że użycie takich środków całkowicie go wyeliminuje z kontaktów z resztą świata na zawsze, ale pojawia się pytanie, czy to stanowi dla niego jakąś przeszkodę. Oczywiście najlepszą metodą byłoby wyeliminowanie Putina przez kogoś z jego otoczenia, czyli coś w rodzaju zamachu stanu, no ale na to chyba jeszcze trochę za wcześnie. Co do sankcji, to oczywiście trzeba je wprowadzać w jak najszerszym zakresie, ale należy brać pod uwagę fakt, że może jest już jednak trochę za późno, biorąc pod uwagę stan emocji tego psychopaty.

Co w takim razie robić? Gdybym było osobą wierzącą, zalecałbym modlitwę, ale ponieważ nie jestem, pozostaje mi tylko trzymać kciuki za Świat i oczywiście za Ukrainę, która nie ze swojej winy znalazła się teraz w centrum tego świata.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)
  1. Pantryjota pisze:

    „Unia Europejska dostarczy Ukrainie odrzutowce bojowe: rosyjskiej produkcji, z Bułgarii, Słowacji i Polski – mówi mi europejski dyplomata – relacjonuje Michael Birnbaum, dziennikarz „Washington Post”. Jak dodaje, to muszą być samoloty rosyjskiej produkcji, ponieważ to właśnie na ich pilotowaniu znają się ukraińscy piloci myśliwców

    https://wiadomosci.onet.pl/swiat/wojna-rosja-ukraina-kijow-sie-broni-kolejna-ciezka-noc-relacja-na-zywo/ztv0qk4

    Bóbr mi świadkiem, że 2 dni temu w rozmowie z kolegą dziwiłem się, dlaczego jeszcze nie oddaliśmy im tych naszych Migów 29. Wiedzą jak ja wykorzystywać, ale teraz może być jednak trochę za późno. No ale nie zaszkodzi spróbować.

  2. Quartz pisze:

    Normalna historia. Niektóre fragmenty tak jakby były moje. Takie czasy nas dotknęły.

    Pozdrawiam

  3. Pantryjota pisze:

    Quartz,

    Wiele lat temu pisałem, że AlKaida itp to pryszcz w sytuacji, gdy Rosja wejdzie w sojusz z Chinami. Teraz co prawda jest na pasku Chin, ale co narozrabia, to jej.

  4. Pantryjota pisze:

    Generalski brak wyobraźni:

    https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/gen-bieniek-nie-wyobrazam-sobie-zajecia-kijowa-to-jest-niemozliwe/6z1705s

    A ja sobie wyobrażam jak najbardziej. Najpierw miasto zostanie okrążone, następnie ostrzelane rakietowo i artyleryjsko, a potem wkroczą wojska i po krwawych walkach ulicznych Kijów padnie. Do tej pory tak naprawdę (przy całym szacunku dla Ukraińców) to była tylko przygrywka. No bo co to za wojna, jeśli jest prąd, ogrzewanie, działa internet itp. Gdyby Rosja chciała, w ciągu 1-2 dni zniszczyłaby całą krytyczną infrastrukturę, łącznie z telewizją. Nie chciała, bo liczy się z tym, że po zajęciu kraju trzeba by to wszystko odbudowywać na własny koszt. Takie są realia tego konfliktu, choć również takie, że przez 5 dni Rosja straciła 5 tysięcy żołnierzy, a w czasie całej wojny w Afganistanie „tylko” ok. 5x więcej. Myślę, że ofiar ze strony agresora będzie jeszcze tyle, że w żaden sposób nie da się tego ukryć przed własnym społeczeństwem.
    No i mam nadzieję, że Ukraińcy zrobią jednak Rosjanom w Kijowie większe „kuku” niż Czeczeńcy w Groznym w trakcie pierwszej wojny czeczeńskiej.
    Chwała Ukrainie.

  5. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    A ja sobie wyobrażam jak najbardziej. Najpierw miasto zostanie okrążone, następnie ostrzelane rakietowo i artyleryjsko, a potem wkroczą wojska i po krwawych walkach ulicznych Kijów padnie. Do tej pory tak naprawdę (przy całym szacunku dla Ukraińców) to była tylko przygrywka. No bo co to za wojna, jeśli jest prąd, ogrzewanie, działa internet itp. Gdyby Rosja chciała, w ciągu 1-2 dni zniszczyłaby całą krytyczną infrastrukturę, łącznie z telewizją.
    ++++++++++++++++++++

    Rozpad ZSRR

Dodaj komentarz