Wróg nr 1

Dziś będzie na gorący temat, jak to czasem u mnie bywa.

Pisarze, których słynnym hasłem „pisarze do piór” zachęcano za komuny, aby skupili się raczej na pisaniu, dziś zachęcają do pójścia na wojnę ze źródłem wszelkiego zła:

naszym wrogiem, kartelem, źródłem wszelkiego zła i wspólnym mianownikiem tych strasznych krzywd, nieszczęść i wykluczeń jest Kościół katolicki

https://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114528,26436349,miloszewski-powinnismy-isc-na-wojne-wrogiem-jest-kosciol.html#do_w=54&do_v=68&do_a=315&s=BoxRozImg3

Ja, jako nieskromny felietonista i póki co niespełniony jeszcze pisarz, też chciałbym dorzucić do tego tematu swoje 3 grosze. Być może niektórzy pamiętają, że na niesławnej pamięci Salonie założyłem w swoim czasie „lubczasopismo” o nazwie Czarny Sabat. Wyglądało tak:

A po otwarciu tego pliku można zapoznać się listą wszystkich zamieszczonych w nim wpisów:
Czarny Sabat

Tak więc każdy może się naocznie przekonać, że osobistą „wojnę” z KK prowadziłem już publicznie od dość dawna, a prywatnie oczywiście znacznie wcześniej – mniej więcej od końca szkoły podstawowej. Dziś, gdy klechom grunt zaczyna palić się pod nogami, trzeba zrobić wszystko, żeby w zdecydowany sposób oddzielić kościół od państwa i pozbawić go wszelkich źródeł finansowania z podatków obywateli. Dożyliśmy czasów tak absurdalnych, że na renowację kościelnych budowli łoży już nie tylko Min. Kultury i Dziedzictwa (kościelnego?), ale również Min. Spraw Wewnętrznych i Administracji (kościelnej?), o czym świadczą choćby tabliczki na kościołach w miejscowości, w której pobyt właśnie mi się kończy. Oto jedna z nich, ale widziałem też inne, na których było np. podane, że MSWiA finansuje również przebudowę dróg lokalnych.

Gomułka przewraca się w grobie, bo kiedyś MSW dbało o to, żeby księża za bardzo się nie panoszyli, a dziś jakiś płaszczak funduje im izolację z naszych podatków, za co jego Bóg „wynagrodził” go wirusem, gdyż widać uznał, że kult kultem, ale bez przesady.

Musimy jako społeczeństwo dążyć do wyeliminowania kościoła z życia publicznego, choć oczywiście nie mam na myśli eliminacji „fizycznej”. Wystarczy odstawić  to środowisko od państwowego żłoba, opodatkować jak każdą działalność, pozbawić nieprawnie otrzymanych nieruchomości, wyeliminować ze szkół publicznych nauczanie religii, wprowadzić dobrowolne opodatkowanie na rzecz wspólnot religijnych, jako jedyne źródło ich finansowania, a dotacje państwowe ograniczyć wyłącznie do ściśle określonego ustawami, celowego wsparcia w utrzymaniu obiektów mających walory zabytków.

Nie byłoby tego całego zła pod nazwą PiS bez wsparcia kleru, za co teraz Kaczyński próbuje się zrewanżować  w „karkołomny” sposób i mam nadzieję, że będzie to zaczyn rewolucji, a skoro rewolucja, czy jak kto woli – wojna, to oczywiście ofiary się pojawią, bo KK raz zdobytej władzy dobrowolnie nie odda. Do tej pory czuli się jak pączki w maśle w sojuszu z „tronem” na którym od lat zasiada niekoronowany król Kaczor, ale taka sytuacja nie może trwać wiecznie, bo katolicyzm to zmurszały relikt przeszłości, często bardzo niechlubnej.

Tak sobie myślę, że być może niebawem dojdzie do czegoś w rodzaju schizmy, bo ostatnie wystąpienia Papieża w sprawach LGBT  z pewnością są bardzo nie w smak naszym hierarchom i nie tylko im, więc wcale bym się nie zdziwił, gdyby np. ogłoszono, że Franciszek uległ wpływom lewackim i w tej sytuacji nie może być już „naszym” papieżem, gdyż sprzeniewierzył się dziedzictwu papieża polaka, które wciąż kultywuje kardynał Dziwisz, zwany również „wdową”. Myślę sobie, że jak schizma, to trzeba będzie wybrać własnego papieża i w tej roli widzę oczywiście Jarosława nadzbawiciela, który mógłby przybrać np. imię Jana Lecha II, jako dowód przywiązania do tradycji, do brata i świadectwo skromności własnej. To nic, że nie ma święceń, ważne, że ma już chyba zoperowane kolano, więc będzie mógł klęczeć, a jeśli nawet nie bezpośrednio na podłożu, to zawsze ktoś usłużny w roli klęcznika się znajdzie. Inna sprawa, że tych przydupasów bez wirusa już jest trochę mniej, a jak Bóbr da, to za jakiś czas będzie ich trzeba ze świecą szukać, jak igły w stogu siana.

Oczywiście jakaś część wiernych nie pogodzi się ze schizmą, a niektórzy w ogóle wystąpią z kościoła i to właśnie dla tych zbłąkanych owieczek mam ofertę w postaci opcji przystąpienia do kościoła pod wezwaniem Łysego Bobra Pantryjoty, czyli mnie we własnej osobie. Ten kościół co prawda nie zna instytucji spowiedzi, ale gdyby któraś z moich fanek odczuwała jej przemożną potrzebę, jestem w stanie wysłuchać i nawet zadać odpowiednią pokutę w razie potrzeby.

I tym optymistycznym akcentem kończę, załączając fotkę zżółkłej już paproci, o której przeczytałem co następuje:
Na terenach Francji paproć nazywana była „Ręką św. Jana”, w Anglii „Diabelskim Krzakiem”, Słowianie nazwali ją „Rośliną Świętojańska”. Od wieków przypisuje się jej znaczenie magiczne – jest symbolem dobrobytu, szczęścia, powodzenia.

No to powodzenia.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Katoholizm i inne choroby (11)
  1. Quartz pisze:

    Ciekawy spektakl się szykuje. Zdychający KK

  2. Quartz pisze:

    Tak na marginesie, zastanawiam się nad tym, że chyba tylko my żyjemy po pandemii. Cywilizacja upadła i się nie odrodzi bo my dwaj nie mamy szans się ..hehehe.. rozmnożyć.

  3. Pantryjota pisze:

    Quartz,

    Mam pewne sygnały na priva, że jeszcze kilka osób przetrwało w wierze 🙂

  4. Quartz pisze:

    Pantryjota,

    Tu jest priv ?

  5. Pantryjota pisze:

    Quartz,

    Priv w tym sensie, że przez zakładkę kontakt.
    Wtedy wiadomość trafia bezpośrednio do mnie.

  6. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    piotrowskiemu się p0pi3rdoliło….

Dodaj komentarz