Wszyscy piszą o wypadku pana Prezydenta, to ja też napiszę, żeby nie było, że brak mi zaangażowania.
Od razu muszę stwierdzić, z całą, bezwględną stanowczością, że do tego wypadku mogło nie dojść. Wystarczyłoby, żeby pan Prezydent został w domu.
W tym momencie oczywiście natychmiast nasuwa się analogia ze Smoleńskiem i smutna konstatacja (o ile konstatacje mogą się nasuwać), że Polak po szkodzie nie mądrzeje, a wręcz przeciwnie.
O ile jednak da się jakoś usprawidliwić śp. pana Lecha, bo w końcu chciał w swoim mniemaniu w miarę dobrze i dla Polski, to nic nie usprawiedliwia pana Dudy, który chciał dobrze wyłącznie dla siebie, dając upust swojejmu narciarskiemu szaleństwu.
Ktoś mógłby powiedzieć, że nie mógł przecież wiedzieć, że wystrzeli opona. To prawda, ale czy pan Kaczyński mógł wiedzieć, że brzozy rosną tak wysoko, a samoloty latają tak nisko ?
Powiem więcej – obaj nie mogli o niczym wiedzieć, więc tym bardziej powinni siedzieć w domu, zamiast narażać swoich fanów na palpitacje i ewentualne peregrynacje.
Wyobraźmy sobie na użytek spekulacji, że wypadek pana Dudy kończy się tragicznie. Przecież wówczas z całą pewnością Polska znalazłaby się w stanie wojny i to w sytuacji, gdy wielu generałów zrezygnowało ze służby, ulegając podszeptom redaktorów Gazety Wyborczej.
Miejsce pana Dudy z urzędu zająłby marszałek Kuchciński, a na takiego p.o. prezydenta nie zasługuje przecież nawet najgorszy sort Polaków.
Siedzibę Trybunału przeznaczono by zapewne na lazaret, a willę pana prezesa na kwaterę główną bazową (KGB).
Pogrzeb byłby zapewne utajniony, żeby uniknąć możliwości ataku rakietowego na trumnę.
Telewizja publiczna nadawałaby wezwania mobilizacyjne, na przemian z relacją z tej uroczystości, na której zabity uratował hostię.
Rząd przyjąłby kondolencje wyłącznie od pana Orbana i LePena, pozostałych chętnych traktując z chłodną obojętnością. Festiwal młodzieży oczywiście zostałby odwołany, podobnie jak szczyt NATO i dyrektor Kurski, przy czym ten ostatni ze względu na pogarszajacą się oglądalność, a ten pierwszy, ze względu na planowaną obecność Franciszka.
Na Krakowskim zaś stanąłyby pomnik pana Dudy wykonany z gumy, której składnik stanowiłyby części feralnej opony, traktowanej oczywiście jako relikwia narodowa.
Nowatorski pomysł pomnika z gumy zyskałby poparcie wszystkich środowisk społecznych, w tym byłych zomowców, którzy w odruchu solidarności oddali by nawet swoje stare pałki, gdyby ogłoszono zbiórkę materiałów „budowlanych” na rzecz obelisku.
Ja też mógłbym zadeklarować w razie czego dar w postaci opony od roweru Jubilat, która co prawda jest zupełnie łysa, ale za to nikt nigdy nie próbował jej palić w ramach protestu.
Na koniec tylko dodam, że moja koleżanka filozofka zawsze twierdziła, że BMW to skrót od Bolid Młodego Wieśniaka, no ale to było kilka lat przed feralnym wystrzałem.
Pantryś.
Zauważmy też pozytywne efekty pęknięcia gumy. Dzięki temu wypadkowi PiS nie będzie musiał za pośrednictwem kogoś z KOD podpalać Sejmu. Od razu będzie mógł przystąpić do wdrożenia specjalnych pełnomocnictw dla Naczelnika Państwa i powołać Oddziały Szturmowe.
Samuela,
„Zauważmy też pozytywne efekty pęknięcia gumy….”
Jeśli o mnie chodzi , to żadnych pozytywnych efektów nie widzę. Efektem pęknięcia gumy wewnątrz najświętszego łona jest to, że teraz musiała pęknąć ta guma w beemce. Jest to efekt odsunięty w czasie i mało efektywny. Lepiej było by, gdyby padło na przednie koło.
A tak to tylko duda blady 🙂
Samuela,
Już pojawiają się głosy, że skoro guma pękłą, to z jakiegoś powodu.
Jacek,
Komentujesz jak ci z KOD-u :))
Ale już ukazało się dementi, że to nie KOD, tylko jakaś podróba.
Żarty żartami, ale mnie też przyszła, zwłaszcza w zestawieniu z Dniem Ziobry, sprawa podpalenia Reichstagu…
buggy_swires,
Jak to przyszła ?
Pantryjota,
no, na myśl przecież. Taki skrót mi wyszedł niechcący, ale to chyba się może zdarzyć po dwunastu godzinach pukania w klawiaturę.
Pozdroofka,
b_s
To nieudolność ślepego snajpera 🙂
buggy_swires,
Wszystko może się zdarzyć, wystarczy tylko marzyć :))
vannelle,
Nie tak znów nieudolność, jeśli jednak trafił w coś :))
vanelle,
nie taki znowu ślepy: skurwysyn ( pardon my french ) ćwiczył w czwartek w moich okolicach i gdy jechałem sobie spokojnie i grzecznie jakieś 130km/h moją drogą lokalną, odstrzelił wentyl w prawym przednim kole mojego wehikułu ! Jedynie dzięki moim niepodważalnym umiejętnościom kierowniczym nie zboczyliśmy z kierunku podróżowania i po kulturalnym wyhamowaniu mego nieopancerzonego pojazdu zatrzymaliśmy się na oględziny, co też mogło się stać w moich zimowych nówkach. Brak wentyla był bezdyskusyjny, więc mógł go oddzielić od reszty mego pojazdu jedynie wyszkolony i zdeterminowany snajper, innej możliwości nie widzę.
Co ciekawe, gwałtowne zniknięcie powietrza w kole prowadzonego przeze mnie pojazdu przydarzyło mi się chyba po raz pierwszy w mej, wcale nie krótkotrwałej ( od 1973r. ) karierze kierowcy różnorakich wehikułów, nie może być to więc przypadek, lecz znak od Bobra!
O co Mu mogło chodzić, nie mam najmniejszego pojęcia, ale o coś pewnikiem Mu chodziło, nie mnie jednak dochodzić sensu.
Bóbr wentyl dał, Bóbr wentyl wziął!
Co do incydentu na autostradzie, to mam go już poniżej mej owłosionej pachy, czyli wiadomo gdzie… 😉
McQuriosum,
Gratuluję odwagi w kwestii przyznania się do owłosienia pachy :))
Co do wentyla, to może to był wentyl bezpieczeństwa po prostu ?
Pantryś,
włochatość ostatnio znowu jest sexy, więc czegoż by skromnie milczeć, skoro całość jest trendy i wogóle…
tu masz stosowna muzyczkę:
a czy wentyl był taki czy też inny, to nie ma już znaczenia: wulkan-nanizator wentyli założył nowy i śmigamy sobie spokojnie i bez strachu…
😉
McQuriosum,
Czekamy teraz na komentarz Grósi.
Pantryś,
myślisz, że doleje oliwy do ognia?
Nie można tego wykluczyć.
Wyruszam na cmentarz i niech powietrze w oponach będzie ze mną :))
Na razie.
Pantryś,
co, idziesz pohienować?
nie za zimno?
😉
Ta pęknięta opona spadła im z nieba i jeszcze długo będzie stanowiła całkiem niezłą przykrywkę na ich kłopoty z opinią Komisji Weneckiej. Swojemu ludowi to oni mogliby na ten temat mówić najidiotyczniejsze bzdury, będą jednak musieli nieco się miarkować ze względu na władze unijne i europejską opinię publiczną, bo chyba jeszcze nie dojrzeli do opuszczenia Unii.
A gumowy pomnik Warszawa już ma. Tzw. Pan Guma od kilku lat stoi na ul. Stalowej na Pradze, autorem jest Paweł Althamer, który w ten sposób uczcił znanego wszystkim okolicznym mieszkańcom miejscowego pijaczka po jego zgonie. W przeciwieństwie do Dudy – ten pijaczek był prawdziwym warszawiakiem i całe zycie wspierał państwowy monopol spirytusowy, a Duda przynosi państwu same straty.
Pantryjota,
„Wyruszam na cmentarz i niech powietrze w oponach będzie ze mną :))”
Weź ze sobą jakiegoś szofera, bo kto autko do domu odstawi?
A tak w ogóle to nie lepiej było by karawanem?:-)))
Eva70,
Nie wiedziałem o pomniku pana Gumy :))
Pantryjota,
nie będę dolewać żadnej oliwy ponieważ bo McQ nakazał mi nie stać za nim.
więc chociaż pcha mi się na jęzor wierszowanie o jego owłosionych pachach…zmilczę 🙂
co do gumy i jej pęknięcia… sądzę, że Pan Duda chce załapać się na program 500plus i tyle w temacie.
Grósia,
w skrytości ducha liczyłem jednak na tę oliwę,tym bardziej, że mogłaś dolewać jej stojąc sobie albo obok, albo wprost z przodu, w awangardzie dolewaczy,
przy okazji używając swego jęzora by opiać (?) wierszem moje to i owo. 😉
Mogło by być trochę weselej, co jest wartością szczególnie pożądaną w tych smutnych czasach…
no,to do dzieła
😉