Zaklęte koło

Dzisiaj przeczytałam wiadomość o tym, jak pewien szanowany człowiek, aktor filmów familijnych, okazał się być pedofilem, jutro przeczytam, że ktoś zatłukł całą swoją rodzinę, bo ktoś go zdenerwował, za parę dni, ktoś na kogoś napadnie, żeby go ograbić, za tydzień zostanie brutalnie zgwałcona staruszka a za dwa, znów ofiarą pedofila padnie dziecko. Pod takimi informacjami internauci zostawiają komentarze. Co się robi z tym światem? Schodzi na psy, zezwierzęcenie, to te najłagodniejsze. Czy świat faktycznie staje się coraz okrutniejszy? Ja sądzę, że nie, że od kilku tysięcy lat natura człowieka pozostaje taka sama, zawsze tacy byliśmy, my ludzie. Zastanawiam się dlaczego nie zmieniła tego ani skuteczna wykrywalność , ani surowe kary.
Myśląc o tym, dochodzę do wniosku, że w dużej mierze to odziedziczona po przodkach hipokryzja, zamiatanie problemów pod dywan pozwoliło ugruntować się tej ciemnej stronie ludzkiej natury. Nie chcemy widzieć, ani nie chcemy o problemach rozmawiać, żeby nie psuć sobie humoru. Widzimy świat nie taki jaki jest, tylko taki, jakim chcielibyśmy go widzieć, zamykając oczy na zło które się dzieje. Mamimy się, kiedy widzimy nieznośnego dzieciaka, że na pewno z tego wyrośnie, począwszy od rodziny a na szkole kończąc, nikt nie chce rozwiązywać problemu, woli odwrócić głowę i udawać, ze właściwie nic złego się nie dzieje. Skąd więc potem w nas to zdziwienie, zniesmaczenie? Czy przypadkiem nie po to, żeby znów sobie poprawić samopoczucie, że przecież to nie u nas, że to daleko, że to nikt znajomy…
Jakie może być tego rozwiązanie, co może wpłynąć na zmianę?
Moim zdaniem tylko absolutna szczerość i brak obojętności, bo tylko wtedy można zrozumieć mechanizm powstawania zła i tylko wtedy, jest szansa na naprawę. To oczywista oczywistość.
Jeśli jednak ktoś próbuje otwarcie i szczerze o jakimś problemie mówić, czy to poprzez sztukę, czy zabierając głos w dyskusji, zamyka mu się usta tłumacząc, że brudy należy prać we własnym domu. W ten sposób koło się zamyka, bo brak szczerej, publicznej debaty sprawia, że problem znów trafia pod dywan.
Zaklęte koło?

Po wieloletniej hibernacji wracam do żywych, jednak zatrzymałam się w czasach przed zamrożeniem i w dalszym ciągu bliskie mi są ideały szeroko rozumianej wolności i wolnej miłości. Teraz mam zamiar ich bronic ...tak mi dopomóż Pantryjoto.pl

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8), Stosunki międzyludzkie (3)
  1. Atom pisze:

    No tak, wszystkiemu winien…

    a z jakich filmow?

  2. krawcowa pisze:

    Atom,

    A co za różnica z jakich filmów?

  3. Pantryjota pisze:

    Za mało w nas miłości.
    Ojcowskiej, matczynej, braterskiej, siostrzanej i nawet między dalszymi krewnymi.
    I jeszcze ten gender i Behemoth.
    Czarno to widzę.

  4. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Tak myślisz, czy żartujesz sobie?

  5. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    A widzisz gdzieś buźkę 🙂 ?

  6. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Mogłeś zapomnieć 😛

  7. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    A piosenka się podobała z poprzedniej notki ?

  8. estimado pisze:

    Jest dokładnie na odwrót, Panie Tryjoto pardon Pani Krawcowo.

    Moja mama, po śmierci taty, zamieszkała ze swoim bratem i tak spędzili jesień żywota. Mieli w każdym pokoju i w kuchni telewizory. Chodziły one prawie całą dobę, a oni – straciwszy już zainteresowanie dla filmów, seriali, kabaretu, sportu etc. – przełączali tylko przez całe dnie z wiadomości na wiadomości.

    Żywili swoje emocje tymi kataklizmami, katastrofami, zamachami, strzelaninami itp., nie odrywając się od nich nawet kiedy wpadał jakiś gość, np. ja. Mama patrzyła tylko na mnie z wypowiedzianym albo niemym pytaniem, dokąd, do jakiej przepaści piekielnej zmierza ten nasz świat.

    A ja z uporem, ale bez widocznych efektów, tłumaczyłem, że świat jest, jaki był, ba – jest nawet coraz lepszy i coraz mniej brutalny, i to w sposób łatwy do udowodnienia. To tylko oni sami, ze swoimi pilotami, kurczowo trzymanymi w dłoniach, fundują sobie ten festiwal nieszczęść z całego świata z dostawą pod sam dziób, w kolorze i z dowolną ilością powtórek.

    Kiedyś ludziom przeciętnie raz w życiu zdarzał się napad na sąsiednią wieś, raz pożar we własnej wsi, gdzieś tam ktoś kogoś zaciukał po pijaku, normalna rzecz, poza tym raz na parę lat dowiadywali się, zwykle w formie czyjejś ustnej relacji, że gdzieś dalej jakaś wojna się odbywa albo i już odbyła. Rolę programu TV odgrywał wędrowny dziad z teorbanem, lirą albo podobną przeszkadzajką, którego posłuchało się tyleż z potrzeby przestrachu, ile z potrzeby wiedzY czy rozrywki, potem nakarmiło, napoiło, przenocowało, aż rano wstał, otrzepał się z siana i poszedł sobie w 3,14zdu albo gdzie go tam droga poprowadziła.

    Przez resztę życia ludziska żyli sobie własnym życiem, chorobami własnymi i osób bliskich etc. Szybko żyli, bo krótko. Wiedząc o własnej nietrwałości, bo śmierci nie ukrywano przed nimi po szpitalach, a żaden producent kremów ani dyktator mody nie obiecywał im wiecznej młodości, a zatem też nie tracąc zbyt wiele czasu na duperele.

    W sensie procentowej szansy umierali w sposób gwałtowny parokrotnie częściej niż my dzisiaj. Tyle że nie dawali się dzień w dzień epatować takimi widokami, pozbieranymi specjalnie dla nich (i za ich pieniądze!) z całego wielkiego świata.

  9. krawcowa pisze:

    estimado,

    Ależ Panie Estimado, ja trochę nie o tym, o czym Pan, ja o ciemnej stronie natury człowieka, nie o dostępności do złych wiadomości. Ja o nie wnikaniu w przyczynę zła którego, moim zdaniem, źródłem jest także zakłamanie. Jaki jest poziom frustracji i czy nie jest powodem agresji.
    Miałam też na myśli skuteczne odrzucenie projektu o zapobieganiu przemocy w rodzinie, po raz kolejny, bo przemoc jest bardziej akceptowana społecznie niż załóżmy dwóch tatusiów czy dwie mamy…

  10. estimado pisze:

    Ależ o tym samym, tylko w innym aspekcie. Twoim punktem wyjścia jest teza o nieodmiennej brutalności świata/rodzaju ludzkiego:
    „Co się robi z tym światem? Schodzi na psy, zezwierzęcenie, to te najłagodniejsze. Czy świat faktycznie staje się coraz okrutniejszy? Ja sądzę, że nie, że od kilku tysięcy lat natura człowieka pozostaje taka sama, zawsze tacy byliśmy, my ludzie. Zastanawiam się dlaczego nie zmieniła tego ani skuteczna wykrywalność , ani surowe kary.”
    .
    I ja tę tezę atakuję, twierdząc, że to efekt „wady wzroku”. Świat nie jest coraz gorszy, jak to widziała moja mama. Świat nie jest też pod tym względem constans, jak to piszesz powyżej.

    Siłą rzeczy atakuję i resztę wywodu, bo skoro przesłanki nieprawdziwe, to i wnioski takoż…. A na dokładkę, Twoje apele mają sens tylko przy założeniu, że coś tu można zmienić ludzkim działaniem. Gdyby dotychczasowe wysiłki rzeczywiście nic nie dawały, to dlaczego i do czego miałyby prowadzić kolejne?
    .
    Świat się zmienia na lepsze (pod tym względem). Co nie znaczy, że nie można popróbować przyspieszać tego procesu łagodnienia. Byle z pewnym umiarem, bo przesadzając też można ciężko zaszkodzić i sobie, i światu.

  11. krawcowa pisze:

    estimado,

    No i właśnie, czy to oznacza, że natura człowieka się zmieniła, że jesteśmy teraz łagodniejsi? Czy bardziej zakłamani i skuteczniej skrywamy tę ciemną stronę swojej natury?
    Poza tym ja nie stawiam ostatecznej tezy, ja naprawdę w sposób naiwny się zastanawiam, w jaki sposób można to zmienić.

  12. estimado pisze:

    krawcowa,

    Myślę sobie, że natura to za szybko się nie zmienia, i że wszystkie mroki są tam, gdzie były i cieszą się stałą gotowością do przejęcia kontroli.
    Chyba dajemy im mniej okazji – i na poziomie jednostek, rodzin etc., i na wyższych, liczebniejszych poziomach zorganizowania. I tego warto się trzymać.

  13. krawcowa pisze:

    estimado,

    Czyli …trzymajmy w cuglach?
    To wszystko co możemy zrobić?
    Smutno ;(

  14. Filipina pisze:

    Zło towarzyszy nam od zawsze.
    Sądzę, że nikt nie rodzi się złym. Dopiero rodzina, środowisko ma wpływ na charakter człowieka.
    Pijany kierowca masakruje niewinnych ludzi na drodze. I co? I nic. Odsiedzi parę lat /albo i nie/ i postępuje tak nadal.
    Ojciec wyżywa się na słabszej fizycznie żonie i bogu ducha winnych dzieciach..Pedofil wykorzystuje nieletnich. Przykłady można mnożyć w nieskończoność.
    Politycy nie kwapią się do zmiany sytuacji, bo sami postępują podobnie. Bo odpowiada im taki stan rzeczy.
    Mam sporo zastrzeżeń do slowa „zezwierzęcenie” Zwierzęta nie zabijają dla samej przyjemności zabijania.
    Czyżby były lepsze od nas, istot inteligentnych ?
    Obawiam się, że tak.

  15. Pantryjota pisze:

    Filipina,

    Ja to jestem w zasadzie samo dobro :))

  16. Zbyniek pisze:

    Ja tam wierzę że będzie lepiej.Pan Prezes”zbawiciel powiedział że nie nienawidzi i ja mu wierzę mimo tłumaczeniom póżniejszym Hofmana.

  17. estimado pisze:

    Filipina,

    Po pierwsze, jesteśmy częścią świata zwierząt i przeciwstawianie nas temu continuum jest uzurpacja. Nikt nie rzucił na nas ani „dobra”, ani „zła”. Spadła na nas tylko umiejętność budowania bardziej rozbudowanych systemów etycznych i poddawania ich ocenie zjawisk, które im z natury (!) nie podlegają. Po drugie, przy okazji spadła na nas skłonność do idealizacji ego czy owego, nadmiernych uogólnień etc. etc.
    .
    Zwierzęta też mają rozmaite potrzeby i cele, nie samo tylko zdobywanie pożywienia. W programie edukacji młodych lwów jest „kurs polowania”. a w nim również „lekcja zabijania”. Dla schwytanej młodej antylopy jest to zapewne mniej przyjemne niż szybka śmierć zadana przez dorosłą sztukę. Znęcanie się, sadyzm? Nie, długofalowa potrzeba przetrwania gatunku.
    W niektórych gatunkach zabija się rywala do dominacji w stadzie i rozmnażania. Sama dominacja, w tym „bycie panem życia i śmierci”, to też bywa „przyjemność”. A przyjemność to potrzeba. Owszem, nasz ludzki system moralny daje jej gorsze usprawiedliwienie, niż zabijaniu z głodu.
    Ale to wciąż nic więcej, jak nasze, częściowo zakłamane wyobrażenia i uzurpacje.

  18. Atom pisze:

    krawcowa,

    Pytaniem na pytanie?

  19. Atom pisze:

    Pantryjota,

    Czarno?

    Widzę to raczej kolorowo.

  20. Samuela pisze:

    Rozwinęła się ciekawa dyskusja na temat dobra i zła. Ponieważ każdy się zna na tym, co dobre i na tym, co złe, to ja, Samuela, o ile jestem każda, też się na tym znam, a ponieważ się na tym znam, to też coś dopowiem.

    Generalnie, by rzecz całą wyjaśnić, należy stwierdzić, że nie ma dobra bez zła oraz że nie ma zła bez dobra. Prawdopodobnie w ogóle jednak nie istnieja takie byty jak dobro i zło,, mimo że jedno nie może istnieć bez drugiego i odwrotnie. Bowiem istnienie takich bytów jak dobro i zło zakladałoby egzystencję absolutów. Jeżeli absoluty by istniały, to można by je zbadać emipyrcznie, bowiem zawsze można zbadać to, co istnieje, a nie można zbadać tego, czego nie ma. Nikomu to się jednak jeszcze nie udało.

    Jest wręcz odwrotnie, a mianowicie tak, że owe domniemane absoluty określane mianem dobra i zła wcale nie są bezwzględne, ale na wskroś względne, a zatem relatywne, chociaż prawdopodobnie nie istnieją. Oznaczałoby to, że to, co dla jednego jest dobrem, może być dla drugiego złem i odwrotnie.

    Przykład 1: zabijanie jest złem dla zabitego, ale nie dla zabójcy, zwłaszcza na wojnie, chociaż dla zabójcy zabijanie chyba także nie jest dobrem, lecz złem. Zwłąszcza na wojnie.
    Przykłąd 2: kradzież jest złem. Wszelako kradzież puszki z cylkonem B esesmanowi wcale nie jest B, chociaż esesmanowi może być przykro, a złodziej zawłaszczający puszkę z cyklonem B łacno sam może stać się esesmanem, któremu pewnego razu może też się zdarzyć coś takiego, że jemu też będzie przykro.

    Te przykłady pokazują, ze, jakkolwiek nie istnieją byty określane mianem dobra i zła, to z całą pewnością istnieją czyny określane jako czyny dobre lub jako czyny złe. Są tak określane, bowiem są kategoriami etyki i podobnie jak kategorie estetyki mają tę fundamentalną cechę, iż są przedmiotem wartościowania. Ponieważ czyny są przedmiotem wartościowania, to skumulujmy naszą zfokusowaną uwagę na tym, nad czym powinniśmy się skoncetrować, a mianowicie nad bytami, które wartościują. Są to ludzie, którzy nie są ani dobrzy ani źli, ale popełniają czyny dobre lub złe. Wszelako właściwość tych czynów podlega wartościowaniu. Skoro podlega wartościowaniu, to ponownie skupmy naszą zdyfuzowaną koncentrację na podmiotach, które dokonują wartościowania, a które nie są z natury ani dobre ani złe, chociaż natura wcale nie jest ani dobra ani zła.

  21. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Wszyscy chcą waszego dobra. Nie dajcie go sobie zabrać.

    Stanisław Jerzy Lec

    A coś się zaś tyczy skupianiu zdyfuzowanej koncentracji na podmiotach, to przywołam jeszcze jednego myśliciela:

    Dopóki żyjesz, dopóki można, bądź dobry.

    – Marek Aureliusz

    Dlatego – nie chwaląc się – jestem :))

  22. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Masz Krawcowo wyjątkowy talent do rzucania tematów, które spotykają się z żywą reakcją społeczną :))
    Nie myślałaś czasem o rzuceniu szycia ?

  23. Pantryjota pisze:

    Atom,

    Czarny to też kolor, zresztą mój ulubiony.

  24. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Znam też jedną historię, która ciut ma cos wspólnego z dobrem i złem i jest na tyle dobra, że wydarzyła się ponoć naprawdę i skonczyła naprawdę źle.

    Dwóch alpinistów zastała w Himalajach zamiec okrutna. Zrobiło się mokro i zimno. Halny huczał, tak, że aż hale huczały. Dwaj alpiniści przepasali się wzajem liną przy pasach. Jeden się poślizgnął i spadł w przepastną przepaść. W przepaści przepastnej pozostał przepasany do pasa swojego i do pasa przyjaciela. Zatem ten na górze trzymał liną tego na dole, żeby ten na dole nie spadł w dół. Zaś ten na dole trzymał liną tego na górze, aby ten na górze przestał być na górze. Tak się wzajemnie trzymając utrzymaliby się długo, ale zamieć zmiotła ich dążenia wniwecz. Z sił opadł ten na dole i – co gorsza – także ten na górze. Ten na dole prosił tego na górze, by ten przestał trzymać i by poszedł po pomoc. O pomoc w Himalajach nie jest trudno. Ten na górze się wahał, aż w końcu przestał trzymać na linie tego na dole przeżynając ją scyzorykiem. Ten na dole spadł metr niżej na sam dół przepaści. Po powrocie obaj przyjaciele już nie byli przyjaciółmi. Nikt z przyjaciół tego na dole nie chciał też już być przyjacielem tego na górze. Wydaje się to być niezrozumiałe z tego względu, że ten na górze przestająć trzymać tego na dole uratował siebie na górze i tego na dole. Stało się więc dobro. Gdyby się jednak stało zło, to prawdopodobnie owo zło stałoby się dobrem.

  25. Pantryjota pisze:

    Halny w Himalajach ??
    Do czego to już dochodzi w tej walce dobra ze złem..
    Ale skoro spadł tylko o metr niżej, to po co w ogóle tamten go trzymał ?
    Nigdy nie rozumiałem o co chodzi tym taternikom, choć mam dziadka górala.
    Inna sprawa, że z Beskidu Żywieckiego, a konkretnie z Kamesznicy.

  26. estimado pisze:

    Pantryjota,

    Panie Tryjoto, Twoje sugestie wobec Krawcowej są szyte grubymi nićmi.

  27. Pantryjota pisze:

    estimado,

    Mamy swoje porachunki :))

  28. estimado pisze:

    Samuela,

    Przypowieść o esesmanie i cyklonie B słyszałem w hardkorowej wersji, od której się z obrzydzeniem odcinam. Ten esesman niósł pod pachą puszkę i idący z przeciwka Żyd zapytał go naiwnie: „Cyklon B”, na co esesman odpowiedział „Nie! Cyklon cacy, Żyd B!”
    Potem myślałem jakiś czas, o co chodzi pedofilem z tą pastą „Oral B” – czyżby chcieli dać do rozumienia, że „Anal cacy”?
    Trudne to wszystko jak cholera. Czy BIsmarck był dobry? Czy Piłsudski był dobry? Czy Bandera był dobry? Ech…
    Czy ekspropriacje Stalina były same w sobie gorsze niż te jego polskiego imiennika?

  29. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Ten na górze nie wiedział, że ten na dole ma tylko metr do dna przepaści. Zresztą ten na dole też tego nie wiedział, bo było ciemno i zimno, że o’ko wykol brrrrrr. W tej historii ciekawe jest to, że gdyby ten na górze był wytrzymał, tzn. gdyby się zachował zgodnie z honorowym kodeksem taterników, to by w końcu nie wytrzymał. Spadł byłby z wysokości kilkudziesięciu metrów i byłby się zabił. Ten na dole też by wtedy był spadł, ale byłby się nie zabił, bo spadł byłby z wysokości jednego metra. Mógłbył był sobie najwyżej skręcić coś poniżej, np. kostkę, i wtedy byłoby niedobrze.

  30. Samuela pisze:

    estimado,

    Z tą reklamą ORAL B wszystko staje się jasne, gdy się tę pastę wyciska przy jasnym świetle żarówkoi OSRAM

  31. estimado pisze:

    ORAL B czyści zęby z siłą cyklonu? (siła wodospadu już gdzieś była)

  32. krawcowa pisze:

    Samuela,

    Mnie nie chodzi o nową definicję zła, jest ich wystarczająco dużo, nie otwieram tez szeroko oczu ze zdziwienia, bo wiem , że towarzyszy człowiekowi od zawsze. Zastanawiam się jakie jest jego źródło, w którym miejscu i z jakiej przyczyny powstaje, nie po to aby go zdusić w zarodku, jeśli już, to zrozumieć jego istotę. Nie przyjmuję, że istnieje po to, żeby mogło istnieć dobro, to filozoficzna dyskusja a mnie chodzi o wymiar ludzki w codziennym życiu.

  33. krawcowa pisze:

    Atom,

    To pytanie pomocnicze 🙂

  34. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Przenigdy nie rzucę szycia, szyję zawsze na swoją miarę i tak kraję jak (w)staję 😛

  35. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Jednak żeby dyskutować o ludzkim wymiarze zła, należałoby je jakoś zdefiniować.

  36. cyrkulator pisze:

    widzę, że wreszcie doszło tutaj do poważniejszej dyskusji, która prowokuje do przemyśleń. Jestem od dawna tego tego samego zdania co Estimado. Zła jest coraz mniej albo przynajmniej tyle, co zawsze, wbrew temu, czym starają się szokować nas slundlone media. Dlaczego? Mimo że żyjemy w społeczeństwach o różnych poziomach dobrobytu, są to zbiorowości ludzkie, które dają nam szansę w miarę przewidywalnego przetrwania. Dawniej wyglądało to bez porównania gorzej i brutalizacja życia była daleko bardziej posunięta. Biedny Żeromski nie mógł uwierzyć, (o czym wspominał w „Przedwiośniu”), że polski lud pozbywał się swoich niezdolnych do pracy rodzicieli wyrzucając ich zimą na zamarznięcie z chałupy. Wiedzieli o tym wszyscy – ponowie patrioci, arystokraci, księża, mieszczanie, Żydzi i sami chłopi, ale tylko postępowy grafoman Żeromski, niezapomniany budowniczy szklanych domów nie mógł w to uwierzyć.

    Powtarzam – o wszystkim przesądza dobrobyt, a nie rozwiązania filozofów i naprawiaczy świata w stylu Marksa albo Fouriera, którzy pisali tomy na temat rozmieszczenia łóżek w falansterach. Obyczaje łagodnieją i ustawodawcy stają się wyrozumialsi tylko w okresach historycznych i w krajach z nadwyżkami produkcji, czyli w społeczeństwach kapitalistycznych zdolnych do wypracowania dobrobytu.

    Na tym poziomie jesteśmy teraz, ale jeśli zacznie się obsuwać, najłagodniejsze baranki przemieniają się w bestie.

  37. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Najlepiej, byłoby najprościej.
    Złem jest celowe działanie, które sprawia ból, w szerokim sensie tego słowa, ludziom i zwierzętom, i pustoszy przyrodę.

  38. krawcowa pisze:

    cyrkulator,

    Czyli, że zło jest wmontowane w naturę ludzką i uśpione dobrobytem, ujawnia się w sytuacjach kiedy może sobie na to pozwolić ( np być bezkarne)
    Tylko prawo i obyczaje trzymają zło w cuglach?

  39. Pantryjota pisze:

    cyrkulator,

    To, że kiedyś wbijano na pal w stosunkowo wąskim kręgu widzów, a dziś ścina się głowy w internecie, nie oznacza jeszcze, że zła jest mniej, albo że je „oswoiliśmy”.
    To właśnie powszechność i „widoczność” dobrobytu w konfrontacji z upadlającą biedą miliardów ludzi powoduje, że nieuchronnie będą dochodzić do głosu złe instynkty tych, którzy czują się wykluczeni. Kiepsko to rokuje naszej cywilizacji, gdy |”masa krytyczna” zostanie przekroczona. Są tacy, którzy uważają, że ten moment jest już całkiem bliski.

  40. Atom pisze:

    krawcowa,

    Nie ma czegoś takiego jak zło, tylko jest patologia.

  41. Pantryjota pisze:

    Sugerujesz zatem, że Kaczyński to tylko patologia ? :))

  42. Atom pisze:

    Tak.
    Ale skrajna, czyli do potęgi.

  43. Pantryjota pisze:

    Ja bym powiedział, że silnia :))

  44. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Moja mama też od zawsze szyła. Właśnie skróciła mi rękawy w 2 kurtkach, bo na mnie zawsze rękawy są za długie. Ma starą, niemiecką maszynę marki Kohler, którą kupiła, jak miałem kilka lat. W takiej drewnianej szafce, chowana do dołu.
    No i potem szyła mi w zasadzie wszystko, począwszy od spodni, a skończywszy na paltach zimowych. Korzystała z wykrojów w Burdzie, albo sama kombinowała.
    Tak wiec znam temat i podziwiam takie umiejętności, bo to i wyobraźnia jest potrzebna i cierpliwość i talent w rękach trzeba posiadać.

  45. Atom pisze:

    Pantryjota,

    Nawet wielokrotna, co nieraz udowodnił.

    :))

  46. Pantryjota pisze:

    Atom,

    A Głodzia podobno zmogła choroba, co akurat nie jest triumfem zła :))

  47. Atom pisze:

    GŁÓDZIA

  48. Atom pisze:

    Pantryjota,

    Trochē go ciachnęli, a mógł tyle nie żreć.

  49. Pantryjota pisze:

    Trochę głodówki dobrze mu zrobi.

  50. Atom pisze:

    Pantryjota,

    Raczej go toczy.

  51. Atom pisze:

    Jak uszczypnie będzie znak…

    Ciachneli go zdrowo, jak u Monty Pythona…

  52. Pantryjota pisze:

    Toczy ? No to w razie czego Urząd Miasta wykosztuje się na róże i się go pochowa w uświęconej ziemi. Może tam, gdzie ten Daniele biegają ? Miejsca jest dość.

  53. Pantryjota pisze:

    Atom,

    Ja znam takie zaklęcie ludowe:

    Wychodź raku zwierzu,
    Raku zwierzu wychodź, o Jezu.

  54. Pantryjota pisze:

    Atom,

    Najgorsze, że nieco odbiegliśmy od tematu, co może zniechęcić Cyrkulatora, który tylko co się zachęcił i zniknął :((

  55. Atom pisze:

    Pantryjota,

    Daniele srajå niedaleko płotu cmentarnego, to będzie blisko.

  56. Pantryjota pisze:

    Oczywiście miało być „daniele” a nie Daniele.
    Wyżej daniela nie podskoczysz :))

  57. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Daniele boży, stróżu mój, ty przy mnie stój i stój!

  58. Atom pisze:

    Pantryjota,

    Ale a to arcy _może mi skoczyć.

  59. Atom pisze:

    Samuela,

    Zagadka, co będzie kiedy skrzyźuje się bobra z danielem?

  60. Atom pisze:

    Atom,

    Atom,

    (Z technicznego punktu widzenia)

  61. estimado pisze:

    Pantryjota,

    Głodziówki

  62. Pantryjota pisze:

    estimado,

    Mimo wszystko, trochę współczuję Głódziowi, bo on tak nie może :

    https://wyborcza.pl/1,75477,16781960,Umre__jak_chce__rak_nie_zrobi_ze_mnie_niewolnicy.html#BoxSlotI3img

    Jedyna nadzieja na skrócenie cierpień jest taka, że go daniel kopnie.

  63. Atom pisze:

    Pantryjota,

    Chyba jednak nie

  64. Pantryjota pisze:

    Atom,

    Gęś ?

  65. Atom pisze:

    Pantryjota,

    Gęś??

    Nie.

    Tu mi podpowiadają, że to może okret podwodny z dużym radarem, ale też nie.

    X O*Ko dalej czyta blogi??

    To on może być takim okretem stolcowym a nie okretem podwodny m.

  66. Pantryjota pisze:

    Czyta i pewnie też pisze…

  67. Atom pisze:

    Błyskawicznie

  68. Hosanna pisze:

    ciekawa dyskusja
    🙂
    mam teraz duże trudności z czasem ale
    chciałam coś tylko dodać ku chwili refleksji
    ale na szybko dodam że w moim odczuciu dobra jest o maleńki kawałek więcej tylko tyle by nakręcać wszystko – zło to (potrzebna) siła destrukcji a destrukcja żeby miała co rozkładać najpierw musi mieć co, a zatem jest późniejsza (jak diabeł w chrześcijańskiej wierze)

    a to co chciałam dla zabawy i inspiracji dodać to
    https://www.cosmopolitan.pl/omg/1771/kobieta-poslubila-sama-siebie

    🙂

  69. Pantryjota pisze:

    Że też na to nie wpadłem przed ślubem :))
    A przecież tak się lubię…

Dodaj komentarz