Jak być może niektórzy moi czytelnicy wiedzą, jestem dość silnie związany emocjonalnie z warszawską dzielnicą Żoliborz, gdzie na ulicy Krasińskiego mieszkałem praktycznie od urodzenia, aż do niemal 1 klasy szkoły podstawowej, a potem przeniosłem się na Bielany, które kiedyś były częścią Żoliborza, zanim „wybiły” się na samodzielność. W międzyczasie jeszcze kilka lat mieszkałem u zbiegu ulic Miodowej i Długiej, no ale to tylko przez pierwsze 3 klasy podstawówki.
Tych 5 lat spędzonych w domu dziadków wywarło niezatarte piętno na mojej osobowości, choć potem odszedłem od paciorka na dobranoc, ale za to nie odszedłem od muzyki i nawet mam w spadku pianino po babci, choć na nim nie gram.
To pianino stało wcześniej w jednym z bloków Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, wybudowanych w dwudziestoleciu międzywojennym, którym poświęcony jest ten felieton:
Dopiero wiele lat potem dowiedziałem się, że jednym z ocjów założycieli WSM był mój dziadek (ale nie ten, u którego mieszkałem na Krasińskiego), który w owych czasach zajmował się m.innymi teorią i praktyką ruchu spółdzielczego, a także był działaczem PPS. Miał legitymację WSM z numerem dwudziestym którymś tam i siłą rzeczy „kolegował” się z tymi panami, którzy wymienieni są w artykule.
„Kolegowanie” się z Bierutem + wiedza i praktyka jaką posiadał miało taki skutek, że tuż po wojnie, w ramach tworzenia rządu lubelskiego został dyrektorem Rady Spółdzielczości przy PKWN i jakiś czas pełnił tę funkcję, a potem zajmował jakieś inne stanowisko ministerialne, związane z aprowizacją, czy czymś podobnym.
Potem jednak, gdy odbył się kongres zjednoczeniowy i powstała PZPR, dziadek w dość burzliwych okolicznościach „rzucił” legitymacją starego PPS-owca, przez co popadł w niełaskę i do końca życia pracował jako księgowy, oddając się swoim pasjom językowym, badaniom Masonów i wielu innym działaniom, które mimo braku przynależności partyjnej zostały docenione w postaci Polonii Restituty i kilku innych odznaczeń i pochówku w Alei Zasłużonych, choć przy samym ogrodzeniu :)).
W jednym z takich wuesemowskich bloków, tuż obok teatru Komedia, mieszkała również pisarka, pani Irena Jurgielewiczowa, ktorą miałem przyjemność poznać, będąc takim długowłosym młodzieńcem:
Być może to właśnie rozmowy o literaturze z panią Ireną spowodowały, że cały czas myślę o zostaniu pisarzem na stare lata, a póki co, prowadzę to forum i jestem niezłym felietonistą samoukiem, podobnie jak dziadek, który choć znał 12 języków i miał ogromną wiedzę w wielu, czasem zupełnie odległych dziedzinach, to nawet nigdy nie przystąpił do matury, bo jak twierdził, szkoda mu było na to czasu. Mnie też czasem szkoda czasu na pierdoły, choć z drugiej strony, takie dajmy na to rozważania o istocie Golonki mogą być całkiem niezłą zabawą, a przecież rozrywka też jest człowiekowi niezbędna do życia. Szczególnie w tych trudnych czasach, gdy Kaczor dmie w Dudy, a muzułmanie szykują się do emablowania naszych pięknych niewiast, a w dalszej kolejności do obsrywania nam kościołów, czym podobno straszył ostatnio pan prezes.
Jeśli chodzi o moje podwórko, to chyba stoją na nim do dziś te drabinki, na których zostałem sfotografowany w czasach, gdy mało kto miał w domu telewizor, a jeśli już, to musiał to być model o nazwie Wisła, bo innego nie było:
A tak wyglądałem właśnie chyba na Krasińskiego, choć pewności nie mam:
A poniżej kilka fotek z okolic kościoła na ulicy Gdańskiej, gdzie zdążyłem jeszcze przyjąć Komunię, zanim wpadłem w sidła Bobra. Najpierw „normalne” zdjęcie z kwiatkami:
Na kolejnym widać po pozie, że już wtedy trzymały się mnie żarty:
Widać też to po minie, która nie wiem czemu, ale przypomina mi trochę niektóre miny J.Lennona:
A tutaj okładka pamiętnika komunijnego :
Oraz wpis w tym pamiętniku, dokonany przez wspomnianego dziadka spółdzielcę:
Na kolejnym zdjęciu drugi dziadek i ja:
W mieszkaniu na Krasińskiego nadal mieszka mój stryjek i stryjenka z mamą, która ma 102 lata i jest jedną z ostatnich żyjących wdów katyńskich. A w czasach, gdy ja tam mieszkałem, stosunkowo niedaleko przemykali do domu opłotkami bracia Kaczyńscy i z pewnością nikt wówczas nie przypuszczał, że staną się jednym z największych nieszczęść tego kraju i że Żoliborz będzie się musiał za nich już zawsze wstydzić.
Za to ze mnie ma jeszcze szansę być dumny, o ile z niej skorzystam :))
Na koniec jeszcze tylko dodam, że zdjęcia, które zamieściłem w notce po prostu sfotografowałem w albumie – stąd ich kiepska jakość.
Pantryś.
Rzekłabym, że na jednym z załączonych zdjęć wyglądałeś jak Jezus, ale nie rzeknę, bo nie wiem, jak Jezus wyglądał.
A mnie się spodobał wpis dziadka o Prawdzie, Dobru i Pięknu.
Się mi przy przypomniał taki film Wajdy, Niewinni czarodzieje, gdzie pod koniec pytają Komedę (grającego samego siebie) a on odpowiada: wiara, nadzieja i miłość.
Takie rzeczy kiedyś sobie ludzie przekazywali, jak skarb największy.
al,
Ciekawe jest to, że ta kolejność bywa w innych językach nieco inna. W tradycji niemieckiej jest mowa o „Glaube, Liebe, Hoffnung”.
Podobno ma to jakieś znaczenie.
Samuela,
1 Kor 13:13
New International Version
And now these three remain: faith, hope and love. But the greatest of these is love.
New Living Translation
Three things will last forever–faith, hope, and love–and the greatest of these is love.
English Standard Version
So now faith, hope, and love abide, these three; but the greatest of these is love.
Berean Study Bible
And now these three remain: faith, hope, and love; but the greatest of these is love.
Berean Literal Bible
But now these three things abide: faith, hope, love; but the greatest of these is love.
New American Standard Bible
But now faith, hope, love, abide these three; but the greatest of these is love.
King James Bible
And now abideth faith, hope, charity, these three; but the greatest of these is charity.
Holman Christian Standard Bible
Now these three remain: faith, hope, and love. But the greatest of these is love.
International Standard Version
Right now three things remain: faith, hope, and love. But the greatest of these is love.
NET Bible
And now these three remain: faith, hope, and love. But the greatest of these is love.
Aramaic Bible in Plain English
For there are these three things that endure: Faith, Hope and Love, but the greatest of these is Love.
GOD’S WORD® Translation
So these three things remain: faith, hope, and love. But the best one of these is love.
New American Standard 1977
But now abide faith, hope, love, these three; but the greatest of these is love.
Jubilee Bible 2000
And now abide faith, hope, charity, these three; but the greatest of these is charity.
King James 2000 Bible
And now abides faith, hope, love, these three; but the greatest of these is love.
American King James Version
And now stays faith, hope, charity, these three; but the greatest of these is charity.
American Standard Version
But now abideth faith, hope, love, these three; and the greatest of these is love.
Douay-Rheims Bible
And now there remain faith, hope, and charity, these three: but the greatest of these is charity.
Darby Bible Translation
And now abide faith, hope, love; these three things; and the greater of these [is] love.
English Revised Version
But now abideth faith, hope, love, these three; and the greatest of these is love.
Webster’s Bible Translation
And now abideth faith, hope, charity, these three; but the greatest of these is charity.
Weymouth New Testament
And so there remain Faith, Hope, Love–these three; and of these the greatest is Love.
World English Bible
But now faith, hope, and love remain–these three. The greatest of these is love.
Young’s Literal Translation
and now there doth remain faith, hope, love — these three; and the greatest of these is love.
Jak widać, niektóre angielskie tłumaczenia zamiast 'love’ dają 'charity’
al,
To jednak się pomyliłam. To dobrze, że nadzieja nie jest ostatnia. Wszelako ostatnia jest miłość, a chyba jednak powinna być najważniejsza.
„aber die Liebe ist die größte unter ihnen.”
Samuela,
Aż do tego stopnia ? :))
al,
Napis na nagrobku dziadka jest po esperancku, ale na szczęście mnie wpisał się po polsku :))
al,
Reflecting back on the life that I once knew,
I’m pretty sure I could have changed a thing or two.
In our restless youth, we were wild and running fast,
And everyone I knew said “Boy, you’ll never last.”
I saw an ad for a player in a band.
I took a train, guitar case in my hand.
Like a dream, sweet music in my ears.
Had a little luck on the course we were to steer.
Never found another reason,
you gave me something to believe in.
You came and you saved me.
Yes I got what I need in:
Faith, Hope and Love.
Faith, Hope and Love.
I settled down with my family, that is true.
I kept my faith in the music to guide me through.
And life can change, if you really want it to.
And you can change, too, just believe in what you do.
Never found another reason,
you gave me something to believe in.
You came and you saved me.
Yes I got what I need in:
Faith, Hope and Love.
Faith, Hope and Love
Pantryjota,
Gratuluję wspaniałego wspomnienia o dziadku. Był to na pewno dobry i mądry człowiek.
Ja czasem żałuję, że nie mam żadnego zdjęcia moich dziadków. To byli biedni ludzie z przedmieść Lublina i nie mieli ani czasu ani pieniędzy na takie zbytki. To jest właśnie najsmutniejsze, gdyż z pewnością żyli, ale jakoś tak, jak gdyby ich nie było.
Pantryjota,
Dlaczego napis na nagrobku jest po esperancku?
Samuela,
Tak się składa, że zarówno stryjek jak i mój ojciec byli zapalonymi fotografami i dlatego mam dużo zdjęć z dzieciństwa. Ale tego dziadka mam mało, choć kilka by się znalazło.
Samuela,
Dlatego, że dziadek był nestorem polskich esperantystów, w swoim czasie prezesem związku, a także autorem pierwszego słownika polsko-esp, i esp-polskiego, jeszcze przed wojną.
Chodzi na Allegro :))
Pewnie związek zafundował płytę, ale musiałbym się spytać mamy, jak to dokładnie było.
Pantryjota,
Widziałam na allegro za 27 zł (kup teraz). Lecę podbić cenę!
Być może to też jego dzieło, ale pewności nie mam:
https://books.google.pl/books/about/Narodowiec.html?id=oxKAGwAACAAJ&redir_esc=y
Samuela,
Miał jeszcze jedną trochę dziwną pasję, a mianowicie „wierzył” w latające talerze :))
Korespondował nawet z panem Adamskim, słynnym badaczem z USA, ale ponieważ wówczas był szlaban na wszelkie informacje na ten temat ( tajne przez poufne) to co jakiś czas bezpieka robiła dziadkowi rewizję, zabierała te listy i maszynę do pisania i za każdym razem musiał pisać podanie, żeby mu ją oddali.
Ma ją do dzisiaj moja mama, też zresztą esperantystka, po ojcu :))
A to taka ciekawostka dla kolegi Vic-Thora, gdyby przypadkiem tu wpadł:
https://old.sopot.net/esperantystow.htm
Dziadek odsłaniał :))
ciekawe te Twoje wspomnienia. całkiem niezły materiał na biografię.
pozy w garniturku i krótkich spodenkach?…bezcenne 🙂
Dobry wieczór.
Tu ViC-Thor
ViC – Thor
cze Vic-Thor,
podoba mi się staruszka, którą złapałeś w obiektyw,
sympatyczna
Samuela,
Kazdy meńcizna może wyglądać jak Jezus, Ojciec Józef, Mesjasz-A-ham, a nawet jak sam Szatan, to zależy od patrzacego i skojarzeń jego.
Osobiście dla mnie co piąta kobieta wygląda jak sama matka boska(Bosek co ma długie włosy), tylio jeszcze nie do końca woem czy to Szkaplerzna, fatimska, częstochowska, Wileńska gwadelupska.
(sam nie wiem dlaczego Szkaplerzna i Wileńska z dużej, pewnie dla zaakcentowania.)
Lukasuwka,
Aż dzwoniłem do Krawcowej, żeby spytać co z Tobą.
Ale nie miała czasu rozmawiać :))
ViC-Thor,
Mnie się wydaje, że wygląd w pewnym stopniu zależy od Bobra.
Pantryjota,
boję się krzyży mendyckich więc się ukrywam 🙂
a tak wogle to byłam na długim urlopie i ciężko mi się nawraca do pracy
tym bardziej, że znów jakieś upały zawisły nad 100licą
ViC-Thor,
nie jestem podobna do boskiej matki ani ani,
ze mnie wypiszwymaluj Wenus z Willendorfu 😉
Lukasuwka,
Nózki masz faktycznie wenusie :))
Ale czy akurat stamtąd, to pewności nie mam ani na jotę.
jedyna pewność jaką dysponuję na obecną chwilę to to, że zaraz idę spać :)))
Lukasuwka,
Faktycznie, na kobietę pracującą już czas. Pozdrów koleżankę ode mnie i jej zwierzynę przy okazji.
No i może wklej jakiś nowy obraz, czy coś..
dobranoc Pantrysiu,
może coś wkleję
a z Krawcową też dawno nie rozmawiałam, ot.
Pantryjota,
znam ten kamień, robiłem przy nim mnóstwo nieprzyzwoitych rzeczy…
Lukasuwka,
każda kobieta ma coś z Bobra…
Lukasuwka,
dzięki. tylko ja jej nie łapalem, sama się nawinela
ViC-Thor,
Przy kamieniu ?
Dobrze, że dziadek już nie żyje i to od dość dawna.
al,
„aber die Liebe ist die größte unter ihnen.”
nimi, a państwu.
Naprawdę/serio.
Lukasuwka,
Werbuję nową malarkę, więc się sprężaj :))
Lukasuwka,
Robi też w glinie, jakby co.
I na muzyce się dobrze zna i umie grać na tym i owym.
ViC-Thor,
Kiedyś, dawno temu, gdy praktykowałam była w szkole, miałam ucznia o nazwisku Bosek. Krnąbrny był i z tego względu jego matka często bywała w szkole ku utrapieniu wszystkich. Wiem, jak wygląda matka Boska. Jej imienia nie pamiętam, ale pewnie można to jakoś sprawdzić. Mogłaby była trochę bardziej o siebie zadbać.
Pantryjota,
Czy mógłbyś polecić jakąś skuteczną maść na wzmocnienie uwłosienia?
Lukasuwka,
Dlaczego dawno nie rozmawiałaś z Krawcową ot? Dziwi mnie to, gdyż dziewczęta cechują się przecież bardzo wysokim stopniem operacjonalizacji językowej!
„operacjonalizacji językowej”
To u kobiet uwielbiam szczególnie, w niektórych sytuacjach.
:)))
ViC-Thor,
wirklich so
spośród nich, i to nie ja przekładałem a Niemcy
Nie dziw nic Samuelo,
operowałam językiem w całkiem innych obszarach…
🙂
Lukasuwko!
Przybądź się nagadać, czarne perły już spadają z dojrzenia 🙂
Pantryjoto,
aż tak Ci mnie brakowało??!!
ViC-Thor,
każda ma coś ale nie każda bobra 😉
Pantryjoto przemiły,
werbuj malarki i malarzy, grajki i graczy,
ja nie stanę z nimi w szranki ani firanki bo jestem tylko amatorką…czasami kwaśnych jabłek 🙂
Samuelo,
będąc dziewczęciem niestety często zapominam o gadanej operacjonalizacji języka i używam go do tego, do czego został stworzony…mianowicie do lizania
Krawcowa,
uwielbiam czarne perły, szczególnie gdy spadają wprost na moje dłonie, obaczę co się da zrobić by wyłapać te ostatnie
Pantryjoto przypomniałeś mi lata 50., kiedy to jako dziecię nieletnie jeździłam z Pragi (tramwajem nr 6) na ul. Gdańską 2, gdzie po ślubie zamieszkała u teściów moja sporo starsza siostra. Jeździłam tam sama (w owych czasach dzieci były, bo musiały być samodzielne), żeby pomagać siostrze opiekować się niemowlęciem. Czasami jeździłyśmy do parku Żeromskiego, a dozorca p. Krakowiak pomagał nam znieść po schodach wózek. Jakie to dwupokojowe mieszkanie z balkonem wychodzącym na stację benzynową było funkcjonalne! W kuchni była nawet wnęka, w której można było ulokować pannę służącą, że o tzw. spiżarce nie wspomnę. Niestety szwagier dość szybko zmarł na gruźlicę, a młodej wdowy z dzieckiem teściowa szybko się pozbyła.
– Po latach wypadło mi zanocować w 2-pokojowym mieszkaniu na Sadach Żoliborskich i było to upiorne – ciasno i duszno, chociaż wokół zieleń. Jeszcze gorsza była tylko kawalerka na Bielanach, którą „dostała” znajoma nauczycielka, całość miała 19 m kw.!
Ja wprawdzie w czasach szkolnych mieszkałam na Pradze, ale mój związek z Żoliborzem zaczął się dość wcześnie, bo szkoła powszechna, do której chodziłam była kontynuacją przedwojennej szkoły nr 73 z ul. Elbląskiej, której żoliborska siedziba została zniszczona i dlatego ulokowano ją na osławionej ul. Brzeskiej w zwykłej kamienicy (wcześniej mieściła się tam szkoła handlowa). Miałam szczęście, bo uczyli mnie nauczyciele w większości przedwojenni, społecznicy z powołania, ze wspaniałym kierownikiem p. Janem Górskim (dyrektor wówczas zaczynał się chyba od liceum).
– Byłeś całkiem przystojnym młodzieńcem, Pantryjoto. Fryzura taka zadbana, no, no…
– A na tym zdjęciu, na którym zrobiłeś tę minę moim zdaniem jesteś podobny raczej do J. F. Kennedy’ego niż do J. Lennona. 🙂
– Ten Człowiek Roku z Krynicy nawet w tym straszeniu muzułmanami nie jest prekursorem, znacznie wcześniej straszyła nimi wspaniała Oriana F., którą cała postępowa publictstyka odsądziła za to od czci i wiary.
Eva70,
Gdańska 2 to chyba ten budynek, w którym na dole jest ( była ? ) apteka.
Ja chodziłem do podstawówki w 4 klasie na Smoleńkiego, a potem już do końca na Rudzką, która znajduje się na rozsławionym przez Hłaskę Marymoncie.
Sady Żoliborskie są podawane jako przykład wzorcowego osiedla mieszkaniowego z czasów komuny, choć oczywiście standardy metrażowe były już inne niż przed wojną i nawet inne niż wkrótce po wojnie i dlatego projektanci nie mogli za bardzo się wykazać.
Tuż obok Sadów, na Stołecznej, w kawalerce o powierzchni poniżej 30 m, z ciemną, miniaturową pseudo kuchnią, dokonał żywota mój dziadek, z którym stoję na zdjęciu.
Smaczku sprawie dodaje fakt, że przed wojną był właścicielem 12 -to pokojowego domu, kilku samochodów, a rodzona siostra dziadka była panią na zamku krzyżackim :)).
Kolejnym smaczkiem jest to, że gdyby dziś, czy nawet ćwierć wieku temu piastował taki funkcje, jakie pełnił za komuny, poniżej willi w konstancinie by z pewnością nie zszedł.
No ale jak się nie należało do partii i było uczciwym, ciężko się było dorobić.
Ja mieszkałem w kawalerce o pow 26m na Bielanach, w bloku zbudowanym na początku lat 60-tych i choć szału nie było, to osiedle jest dziś piękne i może tam wrócę na stare lata, bo czuję sentyment do tego miejsca.
Mam stamtąd jakieś 20 m do AWF i około 500 do Lasku Bielańskiegol o czym zresztą już pisałem.
A co do Pragi, to pracowałem w tych rejonach w młodości, a na Brzeskiej mieszkał mój majster :))
Jak się skupię, to sobie przypomnę jak się nazywał.
Zwracał się do mnie per „panie kolego” i był miłośnikiem tenisa, co w tym środowisku nie było typowe.
Samuela,
Informuję, że moje owłosienie to już tylko wspomnienie i że wyłysiałem dość szybko, podobnie jak ojciec mój, który był łysy na długo przed śmiercią, a umarł w dość młodym wieku.
I nie rozumiem po co ludziom te maście i inne preparaty – przecież łysina podobno jest bardzo seksowna, choć niekoniecznie u kobiet :))
krawcowa,
Mało kogo tak mi tutaj czasem brakuje, jak właśnie Ciebie :))
Oczywiście znalazłoby się kilka takich osób, ale wrodzona subtelność nie pozwala mi na pokazanie ich palcem :))
Pantryjoto,
za to że za mną tęskniłeś powiem Ci, że amerykańscy uczni zbadali, że łysi są mądrzejsi od owłosionych,
ich średnia IQ to 119, ciesz się, że Ci wyszły 😛
krawcowa,
Dodam: i ciesz się, że nie jesteś kobietą, skoro już musiały Ci wyjść. 🙂
Ewo,
fakt, ciekawe czy Pantryjota do docenia 🙂
krawcowa,
Jakie jest IQ u mężczyzn, którzy tylko trochę podłysieli?
Bielany mnie trochę intrygują. Zaprzyjaźniona rodzina zbudowała mieszkanie na strychu w kamienicy przy ul. Kasprowicza. Dlatego znam się na Bielanach. Ta kamienica została zbudowana w latach pięćdziesiąto-sześćdziesiątych i jest nad wyraz solidna. Dość powiedzieć, że w piwnicach znajdują się najprawdziwsze bunkry z żelbetonowymi drzwiami, które po ich pokonaniu dają możliwość wniknięcia do hadesu.
Jednym z ostatnich tekstów Franciszka Kafki był „Der Bau”, co – mniej lub bardziej słusznie – przetłumaczono na „Schron”. Narrator auktorialny snuje refleksję nad swym jestestwem, które całkowicie wyczerpuje się w egzystencjalnym strachu. Dlatego bezustannie buduje podziemne korytarze zwieńczane zapasami żywności. Samo słowo „Bau” oznacza budowę oraz stan powstały w jej wyniku, tzn. budowlę, jednocześnie więc dzianie się oraz niedzianie się.
Z czymś takim kojarzą mi się Bielany, a ponieważ znam się całkiem-całkiem na dzianiu i na niedzianiu, to znam się całkiem-całkiem na Bielanach.
Podobno ktoś nakręcił obraz filmowy na kanwie. Czy ktoś widział? Czy ktoś wie?
https://www.youtube.com/watch?v=IJ6aJ5aUjqY
strong>Samuela,
Czasem uwielbiam dwukontekstowość-troojkontekstowość-czwoorkontekstowosc. Iii sekskontekstowosc.
555 mniejsze zło
777 nowa wersja szatanka
a rak po cichu dodam że aktualnie jakaś firma produkuje modemy o nazwie „pentagram”.
Samuela,
Mój kolega w pomieszczeniu po schronie na rogu ulicy Kasprowicza i Alei Zjednoczenia od ponad 30 lat prowadzi pierwszą w W-wie, prywartną siłownię.
Ściany są tak solidne, że aby wybić małe okienko na świat stamtąd, ekipa z młotami penumatycznymi musiała pracować kilka godzin.
https://www.nasza-silownia.pl/1256_GLADIATOR.html
W bloku, w którym mieszkałem na rogu Miodowej i Długiej też był schron z takimi betonowymi drzwiami z kołem do ich zamykania.
Podobny był na ulicy Nowolipki, gdzie brat koleżanki urządził sobie „pracownię”, w której czasem zamykał się ze skrzynką wódki i pił w samotności.
Siostra ,znajom i isąsiedzi martwili się wtedy trochę co będzie, jeśli dajmy na to zejdzie, bo wówczas tylko dynamit wchodziłby chyba w grę.
Tak więc znam skądinąd te kafkowskie klimaty.
Samuelo,
nie podano, obawiam się, że lekko łysawych nie przebadali
🙁
krawcowa,
lekko łysawi nie mieszczą się w skali
ViC-Thor,
poza skalą?
od dołu, czy od góry?
Pantryjota,
Na ul. Nowolipki 12 mieszka obecnie moje starsze dziecię. Muszę go tymi schronami zainteresować. Skarży się nieboga, że nie ma gdzie przechowywać słoików.
Pantryjota,
Dodam jeszcze, że nieopodal ul. Nowolipki znajduje się Hala Mirowska. Ktoś tam kiedyś miał aparat Zorki 5 i zrobił nim parę zdjęć. Przyznam, że kiedyś bezskutecznie poszukiwałam tego aparatu. Jest aparat Zorki 4 i Zorki 6, ale Zorki 5 chyba nie ma. Jeżeli nie ma, to nie powinno to dziwić. Dlaczegóż bowiem w ZSRR miałby być akurat aparat Zorki 5, skoro niewiele rzeczy tam było?
krawcowa,
nie ma znaczenia
Pantryjoto,
2 przystanki to wg Ciebie nieopodal?
Chyba w ZSRR 😛
Samuela,
Samuela,
Dodam jeszcze, że w Hali Mirowskiej mieścił się kiedyś klub Gwardia i jego sekcja bokserska, gdzie uczęszczałem w młodości na lekcje boksu, zresztą razem z braćmi Skrzeczami.
Trwało to do czasu, gdy złamałem sobie mały palec, w dodatku w rękawicy.
Wtedy przeniosłem się do mieszczącego się w tym samym budynku klubu Syrenka, w którym trenerem był wspomniany wcześniej Jurek. A dokładnie było to około roku 1973.
https://www.silowniasyrenka.republika.pl/Historia/hist.html
Samuela,
Aprat Zorkę dostałem od dziadka w prezencie na Pierwszą Komunię i już na imprezie wykonałem nim kilka zdjęć, co zresztą jest odnotowane w pamiętniku.
Z tym, że numeru nie pamiętam.
krawcowa,
Nie wiem o jakie 2 przystanki chodzi i dlaczego w ZSRR.
W ZSRR to niedaleko jest z Baku do Moskwy, bo tylko jakieś 5 g lotu samolotem.
Pantryjota,
Dwa przystanki jest z Nowolipek do Hali, i to nie jest nieopodal, chyba, że w skali ZSRR 🙂
Ciężko dziś czaisz…
😛
Samuela,
Na wzmocnienie i wzrost włosów najskuteczniejsza jest kombinacja miodu z kurzym g…..m. Miodem smaruje się włosy, a tym drugim pod brodą. Miód wyciąga, a to drugie od spodu podsusza.:-)
Innego sposobu na poprawę owłosienia nie znam, więc zapodaję ten. Nie gniewaj się; – wolno ci nie skorzystać 🙂
krawcowa,
Jeśli wg Ciebie 2 przystanki to jest daleko, to widocznie kiepsko już się poruszasz, no ale lata robią swoje.
Ja jeździłem na treningi do Hali M. z Podleśnej i też uważałem, że to nie jest daleko.
Daleko to miałem do szkoły średniej, bo wyruszałem z domu gdzieś tak o 6.30, żeby zdążyć na 8. Najpierw tramwajem nr 6 z Podleśnej do dworca Gdańskiego, potem PKS i na stojąco jakieś 50 min, nad Zalew Zegrzyński.
O ile udało się w ogóle dopchać, bo czasem autobus podjeżdał tak nabity, że nie było szans dla kogoś małego i słabego.
Co prawda był tam internat, ale mnie wyrzucili :((