Pani szukająca pana lubi sztorm, uwielbia Bacha i słyszała o Zappie

Kochani,

Pewnie pamiętacie całkiem niedawno zamieszczone „ogłoszenie” pani szukającej pana. Notka cieszyła się sporą popularnością (obecnie znajduje się na 7 miejscu w rankingu), a jedna osoba specjalnie chyba założyła konto, żeby ją skomentować. Ogłaszająca się pani postanowiła dzisiaj iść za ciosem i dodać nieco informacji o sobie, co być może zostanie uznane za jakąś perwersyjną grę z jej strony, a co gorsza, być może ja również zostanę posądzony o jakieś nieczyste numery. Próbowałem namówić ową panią, żeby się wreszcie zalogowała i sama zmierzyła z percepcją jej anonsu, ale ona twierdzi, że teraz ma ważniejsze zajęcia, związane z poszukiwaniem nowego portalu randkowego, gdyż już za kilkanaście dni jej ogłoszenie zniknie w związku z likwidacją Cafe.pl i cóż ona biedna pocznie w tej sytuacji? Jakby tego było mało, ma jeszcze inne „opory” które artykułuje  tak:

Muszę zrobić sobie sesję szczerości sama przed sobą. Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to pewna taka wrodzona nieśmiałość i lęk przed publicznymi wystąpieniami i poddaniem się opiniowaniu…i przed presją konieczności systematycznego uczestnictwa, choć to przecież chyba tylko w mojej głowie te problemy…

A chwilę potem tak:

Już wytłumaczyłam się. Trochę. I wiem, że mam głupie opory. I że powinnam je przezwyciężyć w imię rozwoju osobistego i ciekawości nowych doświadczeń:)

Jak myślicie, kpi, czy o drogę pyta?

No ale mniejsza, teraz już zapowiadany nowy element anonsu:

Lubię sztorm. Oczywiście nie siedząc w łupinie orzecha na środku oceanu.  Uwielbiam w ogóle wiatr. Rozmawiam z nim, pozwalam się głaskać, a nawet smagać – jemu jednemu – nie bronię się również przed wdmuchiwaniem mi w uszy tonów porywistych i gwałtownych. Wiatr jest mi opowiadaczem tajemnic, namiętnym uwodzicielem, niepokojem i wyzwaniem. Chcę go nieraz pokonać – bez powodzenia. Opowiada te swoje tajemnice czy mi się to podoba, czy nie, choćbym miała dość i błagała, by przestał. Nie potrafię się przed nim chować. I to mnie pociąga – siła i bezkompromisowość, taka naturalna, swoista, immanentna, niepoddająca się niczyim naciskom ani sugestiom. On umie też słuchać, oooch! Pięknie umie słuchać, zanadto się nie wtrącając i nie zadając pytań. Wchłania każdą ilość bólu, krzyku, rozpaczy. Osusza łzy radości i wzruszenia, jak najbliższy przyjaciel, kochanek i towarzysz w dobrym i złym. Wie o mnie wszystko. On jeden. Czasem zostawia mnie samą, na długo, zwykle dzieje się to nieoczekiwanie, bez uprzedzenia, jego drogi nieogarnialne są moją intuicją i przewidywaniem. Ale zawsze wraca. Tylko nigdy nie wiem, czy gdy wróci  będzie ciepły i radosny, czy niespokojny i pełen wewnętrznych wirów, potrzebujących ukojenia… Ale inaczej nie byłby sobą, czyż nie?

Jak dla mnie zajebiste, kolokwialnie rzecz ujmując. No i jeszcze o muzyce ciut ( fragment nieco większej całości) :

Nie jestem ani odtwórcą, ani twórcą. Natomiast maniakalnie otaczam się muzyką jako odbiorca, wsączając w uszy przeróżne rzeczy i pojmując jako muzykę często również melodię i dźwięk słowa. Kiedyś próbowano zrobić ze mnie pianistkę, źle się skończyło, a historia to banalna acz tragiczna z punktu widzenia jednostki, w tym wypadku mnie. Nie będę się nad tym już rozwodzić, nie takich chyba tematów dotyczyła sugestia o podsyłaniu siebie;)
Skoro już jednak o mnie mowa, to muszę się przyznać, że tym Bachem, od którego się korespondencja zaczęła, wytrąciłeś mnie na chwilę z moich obecnych poszukiwań/drążeń/inspiracji muzyczno-tekstowych, chodzących ostatnio różnymi nieoczekiwanymi dla mnie samej torami. Bach jest zawsze, jest bazą i domem, ale z różnych powodów teraz „w głowie szkło mi się wierci” (Artur Rojek – genialne teksty jak dla mnie) i kojąc, lub przeciwnie: napędzając różne wewnętrzne niepokoje i podążając za potrzebą rozważań natury egzystencjalnej, szukam różnych doznań, nie zawsze uporządkowanych;)
Zappa – owszem, zgoda z nim i z jego niezgodami, podziw dla odwagi kroczenia własną drogą (chociaż czy to odwaga czy raczej organiczna niemożność kroczenia inną..? przekorne natury mają to do siebie, że choćby chciały, to nie potrafią;) też tak czasem mam), przypomniałam sobie dzięki Twojemu tekstowi dlaczego go lubię, tylko ja teraz jestem na etapie skupienia się na jednostce skierowanej do wewnątrz, nie na zewnątrz, dlatego pozostanę na razie przy innych tekstach. Ale kiedyś poproszę o przesłanie sążnistych referatów.

Na koniec informuję, że to już ostatni tekst owej pani, który zamieszczam w jej imieniu. Jeśli nie zdecyduje się zalogować, więcej o niej nie usłyszycie. W tej sytuacji również poniższe, bardzo aktualne zdjęcia będą tylko pamiątką po kimś, kto nie skorzystał z danej mu szansy. Oczywiście mam na myśli szansę na nobilitację 🙂

Zdjęcia wklejam w takiej formie jak otrzymałem, bez żadnej obróbki, oprócz zmniejszenia wielkości pliku i dodania własnych tytułów. Jak na mój gust pani trochę przypomina naszą koleżankę Krakowiankę (z oczu) i mam nadzieję, że żadnej z pań takie porównanie nie obraża 🙂

A notkę celowo publikuje o takiej porze, gdy jest mała szansa, że ktoś ją skomentuje, a odliczanie i tak się zaczyna, więc w przypadku braku komentarzy pod 2 dobach ją usunę, zgodnie z regułą, którą sam wprowadziłem w odniesieniu do własnych wpisów. Gdyby owa pani sama ją zamieściła, nie mógłbym tego zrobić, a tak zdana jest wyłącznie na moją i Państwa dobrą wolę.

I jeszcze jedno mnie ciekawi, a mianowicie to, czy znów skomentuje ten wpis niejaka Blond ID, która zamieściła pod poprzednim ogłoszeniem jeden komentarz na tak. Jeśli tak, to może oznaczać, że wszystko (albo prawie wszystko) w tym temacie zostało przez kogoś ukartowane, a tego oczywiście nie lubię. Być może sam to poniekąd „ukartowałem” zupełnie niechcący, ale póki co nie zamierzam się kajać.

Dobranoc Państwu.

Pantryś

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Stosunki międzyludzkie (3)
  1. Krakowianka Jedna pisze:

    Ładnie Pani pisze więc nie dam Ci szansy na to, żeby ją wyrzucić po dwóch dniach 🙂

  2. Krakowianka Jedna pisze:

    Ta pierwsza część nowa, a tamto o Zappie i Bachu już było. A swoją drogą, kolejna niedoszła wirtuozka. Ty to masz szczęście! 🙂

  3. McQuriosum pisze:

    i nie ma nic o Rwandzie.

  4. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Pozornie, bo torebka na zdjęciu jest z Rwandy 🙂

  5. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Na pewno będzie Ci wdzięczna, w końcu to prawie kwestia życia (seksualnego) i śmierci 🙂
    Wiem, że było, ale postanowiłem „skomasować” dla tych, którzy nie śledzą wpisów aż tak uważnie. Ale może jeszcze coś dołożę, żeby nie było nudno.
    Na forum jest takich co najmniej trzy, więc być może faktycznie mam szczęście.

  6. krawcowa pisze:

    Pantryjoto,
    pani personifikuje , czy też animizuje (nie wiem które słowo odpowiedniejsze), wiatr, stawia go niemal w roli kochanka, zastanawiam się, czy to tylko popis pisarski, stan faktyczny, czy też żart z nas…
    Tak czy siak, temat chyba już się ograł 🙁

  7. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Ale który temat się ograł? Nie przypominam sobie, żeby ktoś na forum pisał o wietrze. A poza tym, zawsze możesz przecież zapodać jakiś nieograny temat.

  8. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Jak dla mnie, ograło się już ,,co autor miał na myśli”
    Nie wiem co Ci przyświeca kiedy maglujesz temat ,,pani z torebką z Rwandy”, może zajmij stanowisko ?

  9. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Widzę, że temat ten najwyraźniej Cię drażni. Są dwa wyjścia: możesz po prostu nie komentować, albo – i to wydaje się lepszym rozwiązaniem – zamieścić własne ogłoszenie.

  10. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    A poza tym napisałem, że to już ostatnia (choć zaledwie druga) notka na ten temat, więc nie unoś się za bardzo.
    I w jakiej sprawie miałbym niby zajmować stanowisko? Nie znam się na damskich torebkach.

  11. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    A dlaczego mam nie komentować nawet jeśli robię to nie po Twojej myśli?
    Chyba nie muszą Ci się podobać moje komentarze?
    Po pierwszej notce miałeś chyba ponad 100 komentarzy i kiedy wydawało się, że temat się wyczerpał, wałkujesz nadal, ciekawi mnie, właściwie po co?
    Mogę się nie odzywać, jak chcesz 🙂

  12. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Nie ma sprawy, pisz co czujesz, może znów dostaniesz wsparcie od McQ 🙂
    Pewnie, że nie muszą mi się podobać, ale też nie mam obowiązku się z nimi zgadać, czemu czasem daję wyraz. Być może tylko się wydawało, że się wyczerpał, co czas pokaże. Ale jak widać, notki o seksie cieszą się na forum popularnością, więc uznałem, że wątek wart jest kontunuacji.
    Oczywiście chcę, żebyś się odzywała jak najwięcej, gdyż jak już kiedyś wspomniałem, jesteś jedną z moich ulubionych autorek tego forum.

  13. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Uff!
    Dziękuję, no czekam na tę o seksie 🙂
    A McQ dostał zagadkę ode mnie i się nie odzywa 🙁

  14. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Najpierw będzie o przyrodzie i zwierzakach. Cieszysz się?

  15. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Jasne Pantrysiu, bardzo się cieszę!

  16. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Zapraszam i na zdrowie, a sam udaję się pozmywać.

  17. Jacek pisze:

    Tak sobie poczytałem, pomyślałem i wyszło mi, że gdyby coś kiedyś zmusiło mnie do dłuższego obcowania z tą panią, to strach się bać nawet tej myśli, nie mówiąc o samym obcowaniu! 🙂

  18. Protest-antka pisze:

    krawcowa,

    a ja kocham ciszę

  19. Pantryjota pisze:

    Jacek,

    W razie czego można obcować krótko i węzłowato 🙂

  20. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Pantrysiu, czy w tej „wirtuozerskiej „trójce liczysz mnie ?- 10 lat szkoły muzycznej na skrzypcach,a potem flecie?

  21. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    A propos „ogranego tematu” wiatru. Trochę Krawcowa ma rację :

    https://wolnelektury.pl/katalog/motyw/wiatr/

    Ale tak, czy inaczej, styl Pani mi odpowiada 🙂

  22. Krakowianka Jedna pisze:

    krawcowa,

    Pantryś chyba poczuł do pani z torebką z Rwandy wiosenną miętę. A swoją drogą, Rwanda to kraj, gdzie rządzą kobiety, więc dla mnie jest ok :)))))

  23. il disinganno pisze:

    Dzień dobry:)
    Też poczułam się zaproszona do oglądania i obejrzałam na zdrowie. Śliczna pogoda, to i zdjęcia śliczne, gratuluję nowo nabytego narzędzia!
    Wpisać się pierwszy raz postanowiłam jednak pod tą notką, jako autorka zacytowanych tekstów i stworzonego naprędce w pociągu relacji Warszawa-Kraków anonsu, nowatorskiego (chętnym wyjaśnię ideę), choć zupełnie w założeniu niekontrowersyjnego.
    Nie chcąc Państwa zanudzać (choć to się chyba trochę już stało, jak czytam) napiszę tylko, że mogłabym co prawda wyjaśnić, że cytowane teksty powstały w pociągach różnych relacji, były inspirowane tym lub owym i dały wyraz jakimś potrzebom, ich pisanie sprawiło przyjemność, umiliło czas, poruszyło szare komórki i niczemu innemu poza tym nie miało służyć (choć komuś się spodobało), ale o ileż ciekawiej będzie napisać, że:
    … długo zastanawiałam się, jak dopchać się i zaistnieć na Forum Pantryjoty. Głowiłam się i głowiłam, próbowałam z lewa, z prawa, od góry i od dołu. Bo na Forum ludzie zacni, piszą mądrze i dowcipnie i nawet „lubią, kiedy kobieta…”;) Ciekawe to i sympatyczne miejsce, ze wszech miar warte odwiedzania. Tylko drzwi przymknięte i z gęstym sitem w progu. Siedząc tak i myśląc jak pomysłowy Dobromir, nagle doznałam olśnienia: wiem! Napiszę desperacki anons. A potem coś o wietrze dopiszę, nośny temat, jak sama nazwa;) Genialne?
    Byłoby, gdybym nie została tak szybko zdemaskowana:)
    Chciałabym bardzo pobyć tutaj z Wami, choć nie wiem do końca, czy mam coś do powiedzenia na tyle, żeby wtrącać swoje trzy grosze. Wiem natomiast, że bardzo, ale to bardzo lubię przymrużać oko, będąc jednocześnie ostatnią osobą chcącą się z kogoś tutaj wyśmiewać.
    Pozdrawiam serdecznie całe Forum i mam nadzieję na miłe chwile, pomimo tego, że już na wstępie zostałam lekko zbesztana za pretensjonalny nick. Ech, życie…

  24. il disinganno pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Z moich obserwacji wynika, że nic bardziej mylnego. Może i rzadzą, ale motyką, w polu. I szyją ładne torebki:)

  25. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Oczywiście, Ciebie przede wszystkimi 🙂

  26. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    Witam na forum w imieniu całej załogi i własnym. Może warto pomyśleć o avatarze?

    Pantryjota

  27. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Specjalnie dla Ciebie kosmiczny duet:

  28. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Oj dzięki , dzięki !!! Zabawne! A ja proponuję FENOMENALNĄ zabawę fletu z sopranem:

  29. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    No ja trochę poważniej, choć też z nutką rozrywkową, ale za to Bach:

  30. Krakowianka Jedna pisze:

    Właśnie za ten flet kocham JethroTull. Wobec tego tym razem ja proponuję najlepszego w „moich czasach” flecistę na świecie w kolejnej zabawie:z jazzem:

  31. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    No i mistrz Rampal plus fletowy klasyk 🙂

  32. Krakowianka Jedna pisze:

    No i wszystkim panom , żeby dobrze im się spało ciut innej estetyki :))))))))

  33. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    W tym Bouree Jethro jest też fajna „synkopowana” partia basu.

  34. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Ta Lola to by się mogła sporo nauczyć od mojej babci 🙂

  35. McQuriosum pisze:

    Pantryś,

    wiesz doskonale, że teraz będę komentował nieco rzadziej…

    „nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem! ”

    Pozdrawiam wszystkich!
    McQ
    🙂

  36. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Ale przyznasz, że estetyczna jest :))

  37. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Nic o tym nie wiem, ale teraz już wiem 🙁

  38. Krakowianka Jedna pisze:

    McQuriosum,

    Szkoda!!!!!

  39. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Nie jestem pedofilem, ale już wolę słuchać i oglądać tę pianistkę :

  40. McQuriosum pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Czasami trzeba pracować… 😉

  41. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Chińczycy trenują te muzyczne „maszynki”, „przegrzewają” je technicznie i wypalają zanim cokolwiek z tego jest. Z muzyką jest tak, że poza techniką trzeba jeszcze dojrzeć intelektualnie i emocjonalnie. Jak z każdą wielką sztuką. Oni trenują rzemieślników. Jestem absolutnym wrogiem takiego traktowania dzieci , a przede wszystkim muzyki. Z niej nic nie będzie. Plum, plum bez sensu! 🙁

  42. il disinganno pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Pełna zgoda. Byłam kiedyś na koncercie Blechacza, zaraz po jego wielkiej wygranej. Młodzieniec z wielką kulturą, świetny technicznie, ale uszy od razu wiedziały, że niewiele jeszcze przeżył, niewiele widział, a z pewnością nie szalał, nie rwał z bólu włosów z głowy i miał same piątki. Ciekawe, że na płytach aż tak tego nie słychać.

  43. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Może i przegrzewają, ale niektóre potem różnie konkursy jednak wygrywają, niekoniecznie typu „mam talent”. Dzieci w balecie też się „katorżniczo” ćwiczy nie tylko w Chinach i tylko jakiś promil odnosi sukces. Podobnie jest w sporcie, bo takie mamy czasy.
    A ta długonoga laska gra koszmarnie, aż zęby bolą i z niej to już na pewno nic nie będzie. A że uroda czasem idzie w parze z talentem, pokazywałem już wielokrotnie na przykładzie tej pani i z przyjemnością pokażę jeszcze raz:

  44. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    A co do Twojego anonsu i tłumaczeń idei, która przyświecała jego napisaniu, to jest to pierwszy tego rodzaju przypadek na forum i coś mi się wydaje, że chyba ostatni 🙂

  45. il disinganno pisze:

    Pantryjota,

    no popatrz, a miało być tak pięknie;)))

    W kwestii przegrzewania ośmielę się nie zgodzić. Nie o ilość katorżniczo wyćwiczonych talentów tu chodzi, ale o jakość, choć Chińczycy akurat ścigają się na to pierwsze:) Konkursy często wygrywają nie ci, którym kibicujemy. W sporcie jest to bardziej wymierne, ale w sztuce? Emocjonalny odbiór nie da się ubrać w procedury, choć próbujemy to robić, a technika to nie wszystko. Tylko żeby talent dojrzał pod każdym względem potrzeba spokojnego czasu i przestrzeni do własnych poszukiwań, a dziś tempo zawrotne…
    Chociaż, może i nie mam racji. I tak na końcu lub w trakcie każdego procesu dojrzewania stoi widz, który albo kupi bilet/filmik odświetli, albo nie. I to jest ostateczna weryfikacja.

  46. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    Obecnie ewidentnie obserwujemy „nadpodaż” artystów we wszystkich dziedzinach sztuki, do czego przyczynia się również internet. A ponieważ miejsc na topie jest tyle co dawniej, „odsiew” jest o wiele większy i nic na to się nie poradzi. Jednak trudno sobie wyobrazić wirtuoza bez techniki, a tą można posiąść jedynie na drodze żmudnych ćwiczeń, w czym akurat narody wschodu mają wielowiekowe tradycje i z nich korzystają. Kwestie interpretacji i umiejętności wyższego rzędu to coś, czego też co prawda teoretycznie można się nauczyć, ale tutaj niezbędny jest już jednak talent, czyli coś, co się dostaje w genach, albo od Bozi, jeśli ktoś w nią wierzy.

  47. Pantryjota pisze:

    Pantryjota,

    Z tą weryfikacją przez widza to niekoniecznie musi być prawda, czego dobrym przykładem jest choćby Bach, który tak naprawdę dopiero długo po śmierci zyskał uznanie, na jakie zasługiwał. Ze mną też tak pewnie będzie, jeśli chodzi o wymiar globalny 🙂

  48. il disinganno pisze:

    Pantryjota,

    Bach był Twórcą, genialnym, a nie odklepywaczem czyichś pomysłów. Odtwórca, jeśli nie wniesie wartości dodanej w postaci własnego wnętrza (daj, losie, oby wartościowego – i o tym była mowa) pozostaje rzemieślnikiem, choćby najbardziej sprawnym. Weryfikacja odtwórców przeważnie jest bieżąca – koncertujący artysta albo YTuber albo może wyżyć, albo nie. No chyba, że po latach jego odtwarzanie w oczach przyszłych pokoleń nabrałoby znamion tworzenia – wtedy miałyby zastosowanie odniesienia do znanych przypadków z historii- ale to już zupełnie inna bajka, i, oczywiście, nie dotyczy Ciebie w wymiarze globalnym, bo w tym przypadku nie pozwoliłabym sobie na stosowanie trybu przypuszczającego;)))

  49. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    Chyba powinienem przypomnieć o naszym forum koledze o nicku Deda….
    A teraz już wychodzę, bo mam coś do załatwienia na mieście, choć bez związku z wymiarem globalnym 🙂

  50. il disinganno pisze:

    Pantryjota,

    jeśli dobrze kojarzę autora tekstu o kolorach tonacji to muszę przyznać, że z wypiekami na twarzy czytałam, bo co prawda nie siedzę już mocno w temacie, ale gdy jeszcze siedziałam, tonacje zawsze kojarzyłam z kolorami:)

  51. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    On Ci jest w rzeczy samej.

  52. deda pisze:

    Próba zrobienia z kogoś pianistki, nawet nieudana, nigdy nie jest tragedią. Zawsze coś zostaje i procentuje w innych obszarach życia.
    Mnie np. konieczność pamięciowego i niezawodnego opanowania prawie godzinnego repertuaru na egzaminy z ftp. ( co pół roku) poprawiła pamięć i nauczyła ,jak się uczyć również w dziedzinach niezwiązanych z muzyką.
    A nabyta znajomość nut pozwala – jeśli ktoś zdecyduje się być tylko słuchaczem- słuchać w sposób bardziej świadomy, z partyturą w ręku, nie tylko słyszeć ale i widzieć pojawiania się tematu, proces rozwoju formy itp.
    Może jedynie szkoda życia koleżeńskiego- muzyk godzinami ćwiczy w samotności, a za oknem koledzy grają w piłkę…

  53. deda pisze:

    Pantryjota,

    jestem !

  54. Pantryjota pisze:

    deda,

    Co za ulga 🙂
    To co, napiszesz wreszcie jakąś notkę?
    Status autora przyznam z przyjemnością.

  55. Pantryjota pisze:

    deda,

    No właśnie, np. koleżankę il disinganno próbowano zrobić pianistką i być może dzięki temu słyszy i czuje więcej. Podobnie było z Krakowianką Jedną. Ze mną co prawda tak nie było, no ale ja to szczególny przypadek jestem 🙂

  56. il disinganno pisze:

    deda,

    w moim skromnym przypadku próba była prawie tragiczna w sensie zupełnie dosłownym, mianowicie w odruchowym desperackim geście najsilniejszego na jaki było mnie stać trzaśnięcia drzwiami sali lekcyjnej, o mało nie przytrzasnęłam nimi szanownych palców szanownej pani profesor, a już na pewno przytrzasnęłam jej wielkie ego. Dodam tylko na swoje usprawiedliwienie, że osoba ta miała miły zwyczaj trzaskania klapą fortepianu, pechowo zwykle wtedy, gdy na klawiaturze pasażowały akurat ręce jakiegoś ucznia. Ciekawe, czy dziś jeszcze mogłoby się to zdarzyć…

  57. deda pisze:

    Różne przypadki się zdarzają:
    https://www.rmf24.pl/fakty/news-nauczyciel-muzyki-skazany-za-molestowanie-uczennic,nId,98087
    A na lekcji fortepianu musi panować atmosfera zaufania i podziwu ze strony ucznia do mistrza, oraz zaufania i oddania ze strony mistrza do ucznia.
    Nie wszystko w sztuce da się przekazać intelektualnym, precyzyjnym językiem. Trzeba uruchomić pozawerbalne kanały komunikacji, wtedy jest szansa, że nauczyciel pozwoli uszczknąć coś ze swej indywidualności artystycznej.
    A jeśli nauczyciel nie jest wybitny, to powinniśmy pamiętać, że na lekcjach muzyki obcujemy bardziej z geniuszami wielkich kompozytorów niż z nauczycielem, czasem zakompleksiałym, niedocenianym i znerwicowanym…

  58. il disinganno pisze:

    deda,

    wszystko jasne, dla mnie jednak wstrząsająca była i jest świadomość, że tak łatwo było/jest zostać nauczycielem mając znane w muzycznym świecie nazwisko, a nie mając żadnej woli ani dzielenia się szczątkiem swojej indywidualności artystycznej, ani budowania jakiejkolwiek więzi poza żelazną i bezdyskusyjną hierarchią i wymaganiem jedynej słusznej estetyki (ciężkiej do osiągnięcia, gdy przekaz jest niejednoznaczny i enigmatyczny). Można bardzo kogoś skrzywdzić. Ja np. od ponad trzydziestu lat nie usiadłam przed klawiaturą, chociaż, oczywiście, pewien stopień uwrażliwienia pozostał, dzięki nauczycielom innych przedmiotów.

  59. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    To już lekka przesada, z tym nie siadaniem od 30 lat. Nie wierzę, żeby trauma mogła być aż tak silna. Chyba, że byłaś zmuszana do nauki przez osoby trzecie (np rodziców) a sama nie miałaś w tym kierunku żadnych inklinacji.

  60. il disinganno pisze:

    Pantryjota,

    Twoje prawo – nie wierzyć:)
    Każdy ma inną wrażliwość i odporność na np. wyzwiska i inne akty przemocy. Może gdybym wcześniej usłyszała od pani profesor to, czego dowiedziałam się po latach spotkawszy ją na gdzieś na koncercie – że byłam jedną z najzdolniejszych uczennic – pewnie byłoby mi łatwiej zostać. A tak to tylko złość została. I il disinganno;)))

  61. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    Czyżby to było Twoje MeToo ?

  62. krawcowa pisze:

    il disinganno,
    … długo zastanawiałam się, jak dopchać się i zaistnieć na Forum Pantryjoty. Głowiłam się i głowiłam, próbowałam z lewa, z prawa, od góry i od dołu. Bo na Forum ludzie zacni, piszą mądrze i dowcipnie i nawet „lubią, kiedy kobieta…”;) Ciekawe to i sympatyczne miejsce, ze wszech miar warte odwiedzania. Tylko drzwi przymknięte i z gęstym sitem w progu. Siedząc tak i myśląc jak pomysłowy Dobromir, nagle doznałam olśnienia: wiem! Napiszę desperacki anons. A potem coś o wietrze dopiszę, nośny temat, jak sama nazwa;) Genialne?

    Moja Droga,
    kadzisz aż dym w oczy gryzie, łzy się leją…
    Ciekawam, od kiedy to trzeba takich przekombinowanych metod, żeby się tu, na forum dostać, nie wystarczy po prostu, szczerze napisać co Ci w duszy gra?
    A Pantrysia poprosić o zgodę na zalogowanie ?

  63. il disinganno pisze:

    krawcowa,

    i w końcu poprosiłam! I najważniejsze, że się udało, choć ile się wcześniej natrudziłam bez sensu to tylko ja sama wiem;)))

  64. krawcowa pisze:

    il disinganno,

    zupełnie niepotrzebnie 🙂

  65. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Droga Krawcowo,
    Nie wrócą już czasy, gdy na forum mógł się zarejestrować niemal każdy, jak np Ty 🙂

  66. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    To teraz trzeba stosować pokrętne metody?
    Aż żal…

  67. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Niekoniecznie pokrętne. Wystarczy urok osobisty, inteligencja, umiejętność ładnego wysławiania się i żeby mieć coś ciekawego do powiedzenia. Ja w tym momencie mam tylko komunikat, że właśnie udaję się na trening i zostawiam panie bez nadzoru 🙂

  68. il disinganno pisze:

    krawcowa,

    jak to mówią – mądra disinganno po szkodzie;)

  69. il disinganno pisze:

    Pantryjota,

    i bardzo słusznie. My sobie tutaj spokojnie popiszemy. Albo nawet nie;)))

  70. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Pantrysiu,
    Bardzo proszę o przykład chińskiego wirtuoza na miarę Rychtera, czy Zimmermana:) Baletu z fortepianem bym nie porównywała, bo balet jest głównie odtwórczy ( przynajmniej jego wersja klasyczna) i niewiele jest tam miejsca na interpretację. Tancerz ma po prostu bardziej,lub mniej gibkie i elastyczne ciało. A choreografem, czyli prawdziwym twórcą zostaje się w wieku dojrzałym. Jeżeli chcesz zobaczyć genialne dziecko, to proszę bardzo. Dziewczynka wtedy miała 12 lat i…. była już na specjalnym indywidualnym toku nauczania w konserwatorium w Calgary. Tyle, że słychać tutaj coś więcej, prawda?
    https://www.youtube.com/watch?v=faRJF71hxnY

  71. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    A propos Loli Astanovej, to nigdy nie mówiłeś, że Twoja Babcia była wirtuoazką fortepianu. Być może Lola nie jest w Twoim typie, ale…paru speców się z Tobą nie zgadza :)))))))))))))))))))))))))))))

    „At the age of six Astanova entered the V. Uspensky Specialized School of Music for Gifted Children, an elite school in Tashkent, present-day Uzbekistan where she was born, grew up, and where she started studying piano under Professor Tamara Popovich. She frequently visited Moscow, studying at the Tchaikovsky Moscow State Conservatory for lessons with Professor Lev Naumov,[2] who described Astanova’s pianism as „rare and truly ingenious”, adding that „Chopin performed by Lola is simply outstanding.”[3]

    Astanova started touring as a concert pianist at the age of eight. She performed in Germany, France, Austria, Italy and Russia in both solo programs and performances with orchestras. She became a laureate at the 1996 International Chopin Competition for Young Pianists in Moscow. In 1998, she was featured in the UNESCO documentary „Prodigies of the 20th Century”. In 2003, she emigrated to the United States. Astanova had her US debut in 2004 at the John F. Kennedy Center for the Performing Arts in Washington, DC.[4]

    Astanova became a star of the October 2007 Classical Superstars Fantasy Concert alongside Valery Gergiev and Kirov Orchestra of the Mariinsky Theater, hosted by ABC’s television host Regis Philbin. The concert was featured in the 100th anniversary issue of the Neiman Marcus Christmas Book and offered for $1.6 million.[5][6] In August 2008, The National September 11 Memorial & Museum announced Ms. Astanova’s performance on the famed Steinway concert grand piano of Vladimir Horowitz at the „Notes of Hope” benefit hosted by Mayor Michael Bloomberg.[7][8] The event included performances by comedian & actor Denis Leary and rock musician John Mellencamp.

    On January 19, 2012 Astanova made her Carnegie Hall debut.[9] A special Tribute to Vladimir Horowitz gala concert was chaired by Donald Trump and hosted by the Academy Award Winner Julie Andrews.[10] Horowitz’s student, American pianist Byron Janis was among the concert’s attendees.[11] All proceeds from the performance were donated to the American Cancer Society.[12] In March 2012, Astanova appeared on the cover of Palm Beach Society magazine ahead of her performance with Jahja Ling at the Kravis Center.[13] On May 30, 2012 she performed a duet with Byron Janis during his Lifetime Achievement Award ceremony at the Lincoln Center for the Performing Arts.[14]

    Astanova teamed up with Jahja Ling several more times, performing with the San Diego Symphony in 2012[15] and 2014,[16] with the Orchestra of St. Luke’s at the Lincoln Center for the Performing Arts in New York City in 2013, and with the Cleveland Orchestra at the Mar-a-Lago in Palm Beach in 2014[17] Among Astanova’s long-running symphonic collaborations were also performances with Eduardo Marturet and the Miami Symphony Orchestra, Ramón Tebar and the Palm Beach Symphony and Gerard Schwarz and the All-Star Orchestra[18]

    Astanova’s performance of Gershwin’s „Rhapsody in Blue” with Gerard Schwarz and the All-Star Orchestra,[19] featured in the „All-Star Orchestra „Visions of New York” television special, received the 2016 Emmy Award.[20]

  72. Krakowianka Jedna pisze:

    il disinganno,

    Zdaje się, że mamy podobne zapatrywania także na muzykę, co mnie niezmiernie cieszy 🙂

  73. il disinganno pisze:

    Krakowianka Jedna,

    mnie również bardzo, bardzo :)))

  74. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Ciekawy wątek poruszył Deda tego zaufania do nauczyciela. Nie chcę tu wchodzić w szczegóły, ale właśnie molestujący nauczyciel doprowadził do zmarnowania mojego słuchu absolutnego. I uwierz mi Pantrysiu, ja od 40 lat nie wzięłam do ręki skrzypiec! Cud, że ich po dyplomie nie roztrzaskałam na drobne kawałki. Na rozwinięcie się a klasie fletu nie pozwoliły mi inne względy, ode mnie zupełnie niezależne ale zgodnie z tym, co powiedział Deda, nie uważam tego czasu za stracony. Miałam zajęcia z harmonii i historii muzyki z ojcem tego wiolonczelisty w filmiku poniżej i dzięki niemu mam obecnie ogromną radość ze świadomego obcowania z muzyką 🙂

  75. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    W dudzie mam ekspertów. Już po pierwszych taktach tego co wkleiłaś aż mną tąpnęło z obrzydzenia. Zapewniam Cię, że moja babcia grała na tyle dobrze, że w eliminacjach konkursu Szopenowskiego by sobie poradziła, a ta pani raczej nie.
    No ale ja się nie znam, ja tylko słyszę.

  76. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    A mnie jeszcze bardziej, niezależnie od Krawcowej 🙂

  77. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Czy w ten subtelny sposób dajesz mi do zrozumienia, że teraz nie miałabym szans zaistnieć u Ciebie?

  78. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    A mnie jeszcze bardziej, niezależnie od Krawcowej 🙂
    Krakowianka Jedna,

    A Wietnamczycy dajmy na to? A Japończycy? Też żółte i ćwiczone do bólu 🙂

  79. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Cieszę się, że znów pisujesz, ale pojęcia nie mam, co się stało z Twoim poczuciem humoru. A może tak naprawdę wcale go nie miałaś? Muszę to sprawdzić w wolnej chwili.
    Ja rozumiem, że kaczyzm, że krzaczory, że kleszcze itp, ale to nie tłumaczy np. Twojego „czepiania” się il disinganno, która jaja sobie robi, a Ty traktujesz to śmiertelnie poważnie, a przynajmniej takie to sprawia wrażenie. Ale spoko, teraz też byś się załapała, więc nie pękaj 🙂

  80. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Ja na Twoim miejscu bym się tak nie cieszyła 🙂

  81. Krakowianka Jedna pisze:

    Oj, zdaje się, że się niepotrzebnie zdenerwowałeś :)) No to odpowiadam po kolei:
    1. Możesz mieć w d…e ekspertów, i MASZ PRAWO do tego, żeby Ci się Lola i jej gra nie podobała. To nie zmieni jednak postaci rzeczy, że TO JEST ŚWIETNA PIANISTKA. A to, że wybrała sobie takie idiotyczne tandetne emploi, to osobny rozdział. Wygrała sporo konkursów i koncertowała z wieloma świetnymi orkiestrami, które zwykle nie grywają z miernotami. Możliwe, ze Konkurs Chopinowski jej po prostu nie interesował. Nic nie wiem o Babci, wiec przemilczam.
    2.Pokaż mi jednego Chinola, Wietnamczyka, czy Japończyka, którego grę publikowano jak był kilkulatkiem i został wielkim pianistą.
    3. Ani kolor skóry, ani narodowość nie ma najmniejszego znaczenia jeśli chodzi o ilość ćwiczeń na klawiaturze. Myślę, że Paleczny, Olejniczak, Zimmerman itd. spędzili na ćwiczeniach tę samą ilość godzin, tylko może nie wtedy, gdy powinni przede wszystkim rozwijać intelekt i inteligencję emocjonalną by poradzić sobie z obciążeniem, jakim jest kreacja.

    Polecam ten materiał. Tylko błagam, obejrzyj do końca – to tylko 2 minuty:

  82. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Na szczęście każde z nas stoi na swoim miejscu, choć co do Ciebie pewności jednak nie mam.

  83. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Sądzisz, że ci pianiści ze wschodu, którzy wygrywali albo zajmowali czołowe miejsca np. w konkursie Chopinowskim nie ćwiczyli od dziecka? A to że akurat ich nie pokazywano być może na YouTube to inna kwestia. Mnie się gra tej pani zdecydowanie nie podoba. Jest chaotyczna, bez wyrazu, bez żadnych subtelności itd. No ale faktem jest, że nie słuchałem dłużej niż 2 minuty. Jeśli zaś chodzi o babcię, to jej rodzona siostra, która skończyła konserwatorium w klasie harfy zawsze mówiła, że choć babcia była w zasadzie samoukiem ( tzn nie kończyła żadnej szkoły muzycznej) pod każdym względem nad nią górowała „muzycznie”. Czytała nuty „a vista” solfeż miała w małym palcu, a jak grała na zwykłym pianinie ( bo Steinwaye przepadły w czasie wojny) przy otwartym oknie, to ludzie na chodniku się zatrzymywali i słuchali jakby byli na koncercie. I to wszystko w wolnych chwilach wyłącznie, bo zajmowała się m.innym wnuczkiem, czyli mną, a poza tym cały dom miała na głowie. Bardzo ją kochałem m.innymi za bezinteresowną miłość, którą mi okazywała. I od razu zapowiedziałem, że po śmierci chcę dostać jej pianino, choć na nim nie gram. No i dostałem, choć łatwo tych 300kg znieść po schodach z 9 piętra nie było 🙂

  84. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Praktycznie codziennie oglądam filmy o zwierzakach i wiem, że są niesamowite.
    Niektóre z nich z pewnością górują inteligencją nad niektórymi przedstawicielami naszej „elity”, szczególnie tej, która uważa, że nie pochodzi od małpy.

  85. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    A może Pantrysiu byś spróbował się pouczyć grać na tym pianinie. To kapitalne hobby może być . Ja coś takiego planuję na emeryturę, o ile nie będę musiała do Indii albo Wietnamu, żeby przeżyć, jechać 🙂

  86. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Nie mam niestety talentu w tym kierunku 🙁
    Jako dziecko nie wykazywałem też inklinacji do pianina, choć gdybym chciał, to pewnie by mnie babcia nauczyła, no ale na szczęście mnie nie zmuszano i potem zdałem bez trudu do ogniska muzycznego, ale w klasie gitary klasycznej.

  87. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Olejniczak ćwiczył u pewnej profesorki i w bloku w który mieszkał i uczył się też grać mój kumpel, znakomity muzyk, obdarzony również słuchem absolutnym.
    Zaczynał od fortepianu jako dziecko, potem skończył najpierw średnią muzyczną (a właściwie nie skończył ostatniego roku) w klasie klarnetu, a następnie muzykologię na ówczesnym ATK. Ostanie 20 lat był kierownikiem zespołu Zbyszka Wodeckiego, a o Olejniczaka wspomina tak :

    Z tamtych czasów pamiętam, że w moim bloku tuż przed konkursem Szopenowskim ćwiczył u pani profesor Walewskiej Janusz Olejniczak, a do mnie czasem przyjeżdżał brat akordeonista i grywaliśmy sobie wspólnie. No
    i kiedyś Janusz przyszedł do nas i okazało się, że świetnie sobie radził również w repertuarze rozrywkowym. Pograliśmy na 4 ręce i to było bardzo fajne doświadczenie i pierwsze moje z nim spotkanie.

  88. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    I jeszcze coś mi się przypomniało, co ma związek z nauką gry na fortepianie, z rodziną i z jedną krakowianką z urodzenia.
    Otóż całkiem niedawno dowiedziałem się, że synowa tej babci pianistki, gdy jeszcze mieszkała w latach 60 w Krakowie, też uczyła się grać i jej profesorką była pani Halina Czerny-Stefańska, o której pewnie słyszałaś. Ale nigdy nie słyszałem grającej stryjenki, więc pojęcia nie mam, czy miała talent 🙂
    Przy babci pewnie grać nie śmiała, zresztą nie tylko ona mogłaby zwątpić w swoje umiejętności w „konfrontacji” z kimś takim.
    Kiedyś już wspominałem, że dziadek grywał na skrzypcach przed wojną w duecie z babcią i był również dyrygentem chóru kościelnego, choć też żadnej szkoły muzycznej nie kończył. Dziś to raczej nie do pomyślenia, prawda?
    A jeśli chodzi o wątek molestowania o którym wspomniałaś i który jakoby złamał Twoją karierę artystyczną, to zasługuje na oddzielny, poważny komentarz, a może nawet na specjalną notkę, która zapewne cieszyłaby się dużym powodzeniem, jak wszystkie forumowe notki o seksie 🙂
    Dobranoc.

  89. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Wracając (choć niechętnie) do pani Astanovej:

    https://welltempered.wordpress.com/2012/01/28/classical-music-reviews-of-pianist-lola-astanova-dont-sparkle-as-brightly-as-her-tiffany-jewels-she-played-vladimir-horowitzs-concert-grand-but-she-is-no-vladimir-horowitz/

    But the various reviewers seem to agree on this much: Lola Astanova is no Vladimir Horowitz, who also received his share of negative and disparaging reviews as well as raves. Still, bow ties do seem more tasteful, if less sensational, than leather or vinyl. And his paling was truly distinctive, and one of a kind.

    Most of the major critics found her playing mediocre, or at least not especially outstanding – nothing faintly comparable to say the playing of that other fashion maven Yuja Wang or Valentina Lisitsa to Jonathan Biss or Jeremy Denk to pick four other very promising young piano talents.

    Większość krytyków to pewnie faceci i dlatego potraktowali ją stosunkowo łagodnie 🙂

    Ale idźmy gdzieś indziej:

    She was more persuasive in two darkly colored Scriabin études and three Rachmaninoff pieces phrased with sweeping confidence. But until the depth of her performances consistently matches their technical assurance, Ms. Astanova will be best known for her extramusical attributes. Chopin should gleam more brightly than Tiffany diamonds.

    A nie mówiłem? 🙂

    A najlepsze zostawiam na koniec :

    I looked to see if Lola Astanova had any Bach up on YouTube, but I was somewhat relieved not to find any. As fashion model pianists go, she is pretty good, but not terribly interesting musically. I revert to the question I raised in my early post about this: where are the really great musicians who don’t project such a flamboyant, sexy image? Honestly, I would rather hear them. Isn’t this more about hearing the music than imagining dating the performer?

    https://themusicsalon.blogspot.com/2012/01/lola-astanova.html

    Ja też się cieszę, że nie gra Bacha 🙂

  90. Pantryjota pisze:

    Mało? No to jeszcze coś w tłumaczeniu:

    Jak udaje się jej być sprawną technicznie, a jednocześnie, w tym samym czasie, mętną i niezgrabną ?

    I zupełnie inna recenzja, którą możesz sama sobie przetłumaczyć, a ja wrzucę tylko fragment na zachętę:

    But there really was no need for her to play her first encore (a Chopin étude) or her second (a Rachmaninoff trifle that ended with her standing up to give the final chord a little more emphasis).

    Her performance of Chopin’s Piano Concerto No. 2 was nothing out of the ordinary. In fact, it was the very essence of ordinary. She had little to say about this well-traveled staple of the piano repertoire, and her playing stayed within an overly relatively restricted dynamic and expressive range.

    Any flow, any sense of direction in the Chopin was courtesy of conductor Jahja Ling and the orchestra, which is odd given the orchestra’s secondary status in the concerto. Still, the ensemble was the star in this performance.

    https://www.sandiegouniontribune.com/entertainment/classical-music/sdut-san-diego-symphony-dilisi-astanova-review-2014oct24-story.html

    Jak więc widać, kto recenzjami wojuje….

  91. il disinganno pisze:

    „…the very essence of ordinary”, piękne:)))
    Pani nie jest pomrukującym, motorycznym Gouldem wciskającym precyzyjnie każdy klawisz do dna i do samej esencji- z tego powodu ja również niezmiernie się cieszę, że nie gra Bacha;) Nie jest pewnym swojej klasy i mogącym sobie pozwolić na urzekające i finezyjne lekkie zawieszenia tempa Zimermanem czy Anderszewskim. Nie jest w końcu też Pogorelicem naszych czasów, bo w naszym rodzimym konkursie udziału nie brała, nie została ostentacyjnie pozbawiona nagrody ani nikt się przez nią nie obraził, więc to porównanie jest w ogóle bez sensu, gapa ja;)
    Ale może w jej przypadku wspominana wcześniej wartość dodana jest jeszcze dla nas niewidoczna gołym okiem, ups, chciałam powiedzieć – uchem, i zostanie doceniona w wymiarze globalnym już nie za naszych czasów? ;)))

  92. il disinganno pisze:

    Krakowianka Jedna,

    jeśli na emeryturę nie wyjedziesz do Wietnamu, to co powiesz na duecik? Ty na fortepianie, a ja na flecie? Byś dała koleżance parę lekcji, kiedyś mi się marzyło:)))

  93. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    Kto wie, może gdyby Anderszewski występował w krótkich spodenkach, to też by się okazało, że ma zgrabne nogi. Z Pogorelicem faktycznie porównanie jest bez sensu, bo to był (jest) wyrazisty, oryginalny artysta, którego słuchałem w pamiętnym konkursie z przyjemnością od pierwszego taktu, czyli dokładnie odwrotnie zareagowałem, niż w przypadku tej pani. Co do Goulda, to może i lepiej, że nie artystka nie pomrukuje, bo zaraz by się pojawiły aluzje do mniej lub bardziej głębokiego gardła.
    Dzięki za komentarz po mojej myśli, choć Krawcowa pewnie i tak powie, że się podlizujesz 🙂

  94. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    Chyba się nie chwaliłem, że w młodości nabyłem od kumpla flet całkiem niezły, bodaj produkcji NRD, bo chciałem być Andersonem 🙂
    Niestety okazało się, że trudno z tego instrumentu wydobyć jakikolwiek sensowny dźwięk i go odsprzedałem. Potem trochę żałowałem, bo okazało się, że z oboju jest jeszcze trudniej i gdybym o tym wcześnie się przekonał, może bym jednak próbował coś z tym fletem.
    A tak na marginesie:
    W czasach mojej młodości nie istniało jeszcze pojęcie „robienia laski” tylko właśnie mówiło się o „robieniu fleta” co osobiście uważam za bardziej sensowne w tych okolicznościach.

  95. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    Pewnie to znasz, ale jeśli nie, to polecam:

  96. il disinganno pisze:

    Pantryjota,

    mam tylko nadzieję, że Krakowianka wybaczy mi ten akt jawnego lizusostwa. Skusiła mnie obietnica „awansu”, a pokusa w końcu rzeczą ludzką, szczególnie przy łikendzie 😉
    Dziękuję za Bacha:)

  97. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    Krakowianka na pewno, gorzej z Krawcową 🙂
    Ale ona jest od plastyki a nie od muzyki, więc w tym wypadku to bez znaczenia.
    Tego akurat Bacha to pokazała mi po raz pierwszy poznana wiadomo gdzie koleżanka, absolwentka średniej szkoły muzycznej w klasie fortepianu, a na stare lata tancerka i wokalistka flamenco. Z zawodu matematyk, a z wykonywanego tłumacz z jęz. angielskiego. Gdybym nie stracił z nią kontaktu, z pewnością bym ją zaprosił na nasze forum, bo o muzyce mogliśmy bez końca rozmawiać, również w 4 oczy.

  98. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Pantrysiu, właściwie to sama się podziwiam za to, że w ogóle wspomniałam o owym molestowaniu na lekcjach skrzypiec, ponieważ dopiero będąc mocno dojrzałą kobietą ten temat dobrze „przepracowałam”. A jako, że z takimi tematami uporać sobie trzeba albo samemu, albo z pomocą psychoterapeuty, to jednak notki na ten temat pisać nie będę. Jedno jest pewne – #metoo jest mi bardzo bliskie.
    Natomiast, pogadać o muzyce możemy i teraz i zawsze 🙂

  99. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Mnie się wydaje, że łatwiej jest molestować początkującą pianistkę.

  100. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    A propos Loli : Co wiesz o panu Jacobie Stockingerze? Poza tym, że jest blogerem muzycznym? Ewidentnie nie lubi Horowitza, a ja na przykład…. bardzo!!! Ty też jesteś blogerem muzycznym , ale , bez urazy,jak twierdzisz nie masz profesjonalnego przygotowania do tego, żeby być krytykiem muzycznym. Sprawdziłam i nic o jego kwalifikacji w tym temacie nie znalazłam. Może mu się nie podobać, ale ocenę jakościową ja na przykład zostawiam ekspertom od pianistyki. Ma kobieta pewne osiągnięcia, których ja nie odważyłabym się podważać.
    Poza tym nie wkleiłeś dalszej części jego wypowiedzi:
    „True, some critics allowed more for the unusual nature and laudable goal of the event than others.”
    Więc zostańmy przy swoich opiniach, ponieważ jak widać krytycy muzyczni nie są w sprawie Loli jednomyślni – a ona zna się na marketingu i wie, że obecnie, żeby produkt się sprzedał, to musi publiczność polaryzować – jak buty Doc Martens, czy samochody Volvo- tyle samo mają zwolenników, co wrogów 🙂

    PS. Ja w ogóle fortepianu solo szczególnie nie lubię, a co do Chopina, to należę do tych niewielu osób, które doceniają kunszt, ale ani jednej płyty z jego muzyką nigdy nie kupiły. A poza tym, co Wy wszyscy z tym Bachem??? Mało to ciekawszej muzyki???

  101. Krakowianka Jedna pisze:

    il disinganno,

    Nie traktuję Twojej wypowiedzi jako akt lizusostwa, tylko jako akt wyrażenia swojej opinii 🙂 Pantryś nawet nie zauważył mojego wstępu do Loli, w którym mówiłam o „innej estetyce”, albo , iście po męsku, nie zauważył w nim tej ewidentnej nuty ironii i zaczął się wymądrzać. Już nie mówiąc o tym, że nie obejrzał całego filmu, który jest poświęcony najatrakcyjniejszym (wizualnie) pianistkom na świecie 🙂 🙂 🙂
    Lola najwyraźniej osiągnęła swój cel- dyskusja o niej trwa już drugi dzień.
    Moim ukochanym pianistą jest Anderszewski, potem Możdżer, a potem … już nikt 🙂

  102. Krakowianka Jedna pisze:

    il disinganno,

    Jakie lekcje ??? :))) Ostatni raz grałam na flecie … nawet nie chcesz wiedzieć, jak dawno 🙂

  103. il disinganno pisze:

    Krakowianka Jedna,

    ponieważ domyślam się, że podobnie dawno jak ja na fortepianie, to lekcje mogłyby być wzajemne i już słyszę uszami wyobraźni ten boski duecik! Opadnięte szczęki spolaryzowanej widowni – bezcenne! Rozważ, proszę;) Zamiast Wietnamu;)))

  104. Krakowianka Jedna pisze:

    il disinganno,

    To prawda – polaryzacja 100%. Może uda się jeszcze na tym zarobić??? Tylko trzeba bedzie sobie spodnie z lateksu nabyć :)))))))))

  105. il disinganno pisze:

    Krakowianka Jedna,

    ja zauważyłam ironię i wstęp o tandetnym emploi i dlatego właśnie usprawiedliwiam lizusostwo;)
    A tak na poważnie, to po ostatnim osobistym zetknięciu z maestro Anderszewskim i trzech ostatnich zetknięciach na żywo z sz.p. Możdżerem chętnie bym popolemizowała, albowiem kiedyś też byli moimi ulubionymi. Ale nie wiem, czy ta polemika to tu i teraz.
    I niesamowite, co piszesz o Chopinie! Mam tak samo, i nie wiem, dlaczego. Może z przekory? Jedynie koncerty znam na pamięć, oba. Ulubione wersje to f-moll ze starej płyty Rubinsteina, a e-moll Bunina z Konkursu.

  106. il disinganno pisze:

    Krakowianka Jedna,

    cudownie! To mamy plan! Najpierw spodnie i gustowne topiki, o instrumentach pomyślimy potem. To ja się już będę rozglądać;)))

  107. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Jednym z problemów tej artystki jest to, że krytycy i blogerzy bez wykształcenia oceniają często jej „emploi” zamiast gry. A skoro tak, to wkleję Ci inną pianistkę, która z pewnością seks bombą nie jest i nigdy nie była ( no chyba, że dla kogoś najważniejszy jest ogromny biust), ale za to gra tak, że młoda choćby pękła, nie zagra tak nigdy, bo to nie ten kaliber, choć krąg kulturowy zbliżony:

    Mam nadzieję, że znasz ten język na tyle, że zrozumiesz, co mówią komentujący:

  108. Krakowianka Jedna pisze:

    il disinganno,

    Rubinstein to klasa sama w sobie. W dodatku Nela Rubinsteinowa tak cudowną książkę kucharską napisała. A co do Chopina, to być może tzw. efekt przeuczenia. Trochę nas maltretowali tym ile mazurków, ile polonezów, gdzie rubato, a który mazurek to tak na prawdę oberek 🙂

  109. Krakowianka Jedna pisze:

    il disinganno,

    Ja wobec tego przechodzę na dietę, żeby „rozkoszne fałdki”, tak lubiane przez mojego kochanka, nie raziły pod tym lateksem :))))) Bedzie musiał się z tym pogodzić, że sława zobowiązuje 🙂

  110. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Skąd wiesz, czy młoda jak będzie miała tyle lat tak nie zagra??? Poza tym : zupełnie inny temperament, inny adresat, inna szkoła pianistyczna. Tamta pani z kolei nie zagrałaby tego:

  111. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Po pierwsze, nie dożyje takiego wieku. Po drugie, ile znasz przypadków, gdy młody artysta w młodości niczego specjalnego nie pokazywał, a na starość stał się wielki ?
    Nie mówimy o szkole w sensie „trendów” tylko o przekazie artystycznym, który jest niezależny od szkoły i epoki w tym sensie, że albo jest, albo go nie ma.

  112. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Tamta Ci się nie podoba, to może wobec tego ta? Też sexy :))

  113. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Nie podoba mi się takie „lejące się” granie. No ale jak już ustaliśmy nie jestem krytykiem muzycznym.

  114. Pantryjota pisze:

    Na dobranoc pokaże Ci coś trochę z innej beczki, choć ciągle jest to ten Bach i to jest przykład na to o co mi chodzi, gdzie biegłość techniczna to tylko część „przedstawienia” a cała reszta tkwi w połączeniu między palcami a głową. Młodej to połączenie albo szwankuje, albo po prostu ma pustki. Do miłego:

  115. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    O dziewczynie mówię , a nie graniu!!!! Granie oczywiście żadne.:)
    A co do ostatniego filmu… to DOKŁADNIE ot to i mnie chodziło 🙂 Wreszcie znaleźliśmy konsensus, Pantrysiu 🙂 W dodatku ten kontrabasista !!!

  116. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Przyjmijmy więc dla podtrzymania konsensusu, że od początku chodziło Ci o dziewczynę, a nie o granie.
    Miłego dnia.

  117. krawcowa pisze:

    No to i ja się dorzucę, żeby zdenerwować Pantrysia, Paniom jednak proponuję zwrócić uwagę na wiolonczelistę, Hausera, gra tak, jakby uprawiał seks 🙂
    Od miesięcy się nim zachwycam…

    króciutki fragmencik

  118. Pantryjota pisze:

    No widzisz? Mówiłaś, że temat się zużył, a notka znów ma ponad 100 komentarzy i wciąż pnie się w górę.
    Zaskoczyłaś mnie tym komentarzem….

  119. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Notka chyba jest już zupełnie o czym innym niż miała być.

    Komentarze od połowy mogłyby mieć zupełnie inny tytuł 😛

  120. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Nic nie mogę na to poradzić, oprócz napisania nowej notki, co też właśnie uczyniłem.

  121. il disinganno pisze:

    Pantryjota,

    mogłeś już dawno na to poradzić, pisząc osobną notkę o Loli, nieprawdaż? Ale tak się miło gadało…;)

  122. Pantryjota pisze:

    il disinganno,

    Nie każdy(każda) zasługuje na moją notkę i to jest właśnie ten przypadek.

  123. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    Pani dała się sfocić w Gd… Jelitkowie.

  124. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    No właśnie pytałem ją, czy Ciebie przypadkiem nie spotkała 🙂

  125. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Popatrz na pierwszy komentarz o Loli !!! Przecież to od początku było jasne jak słońce – „inna estetyka”! 🙂 😉 😉

  126. Krakowianka Jedna pisze:

    krawcowa,

    Hauserem czy seksem??? 🙂 Bo ja i tym i tym !

  127. krawcowa pisze:

    Krakowianko,
    a ja nim i tym jak on to robi…jak dla mnie, jest mega zmysłowy 😉

  128. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    To ja wrzucę akcent trochę pantryjotyczny, a przy okazji z wiolonczelistą, którego bardzo lubię, nie tylko za seksowność 🙂

  129. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    I jeszcze trochę „sztuki cyrkowej” ale można się spokojnie zachwycić, właśnie choćby biegłością i synchronizacją:

  130. krawcowa pisze:

    Pantryjoto!
    Nie tylko za seksowność?
    Ani jego gra, ani osoba nie porusza we mnie żadnej erotycznej struny 😉
    Wręcz przeciwnie 🙁

    A ten tak!

  131. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Szkoda, bo to jeden z najwybitniejszych wiolonczelistów współczesnych, oczywiście moim zdaniem, choć Wiki też tak uważa przypadkowo:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Mischa_Maisky

    A wkleiłem go również dlatego, że cyt: charakterystyczny jest też jego wizerunek sceniczny, występuje bowiem w dość ekstrawaganckich (jak na konwencje filharmoniczne) strojach.

  132. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Specjalnie dla Ciebie basistka laska 🙂

  133. Pantryjota pisze:

    UWAGA !!
    Moi drodzy forumowicze.
    Notka, którą komentujemy, właśnie wysunęła się na drugie miejsce w kategorii najpopularniejszych wpisów i jeszcze trochę, a zagrozi tej, której pozycja nie powinna być zagrożona. Tak więc proponuję przenieść dyskusję do jakiegoś nowego wpisu, do zamieszczenia którego zachęcam np. nową koleżankę autorkę, która póki co ma jeszcze czyste konto. Dodatkowo proszę zauważyć, że duża ilość komentarzy, w których są jeszcze powklejanie liczne linki wideo, powoduje nieuchronne opóźnienia we wczytywaniu plików na serwer, co ma wpływ na komfort pracy. Tak wiec ja już nie będę tutaj komentował, bo co za dużo, to wiadomo co.

  134. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Basistke laskę mam w domu 🙂 Tyle, że niedawno przepiła bas 🙂 Krawcowa ma racje – Hauser mega-zmysłowy, a Mischa … wybitny.

  135. Krakowianka Jedna pisze:

    Opuszcam Was – robota :((

  136. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Krawcowa nigdzie nie napisała, że Mischa jest wybitny. To ja napisałem, nie chcąc wypowiadać się na temat tego drugiego. I już się nie wypowiem, bo jak napisałem nieco wyżej, kończę z tą notką 🙂

  137. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Wiem, że to Ty napisałeś 🙂

  138. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Na dobranoc i po raz ostatni:

  139. deda pisze:

    il disinganno,

    ” Odklepywanie cudzych pomysłów” nie jest nieobecne w twórczości Bacha(przy czym często odklepania są lepsze od oryginałów)- np. organowe wersje koncertów Vivaldiego i wiele innych utworów( nie mówiąc o przygrywkach chorałowych opartych na melodiach chorału luterańskiego) . W baroku inaczej rozumiano własność intelektualną niż dziś – przerabianie znanych tematów traktowano jako hołd dla ich twórcy, a nie jako kradzież…

  140. il disinganno pisze:

    deda,

    oczywiście co do tego się zgadzam. Wiele takich przypadków widzimy na przykład też u Haendla, który poszedł nawet o krok dalej cytując niejednokrotnie sam siebie i tym samym sam sobie oddając hołd (to tak a propos pompowania ego;))

  141. Krakowianka Jedna pisze:

    il disinganno,

    Oj tak, u Haendla to napompowane ego słychać na każdym kroku, ale za to go Anglia z równie napompowanym ego uwielbiała. Nota bene, ja Angoli za to podziwiam. Żadnych kompleksów i … uśmiech i życzliwość

  142. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Koleżanka il też go uwielbia i nawet potrafi jechać przez pół Polski na jakiś koncert, jak na jakichś Beatlesów co najmniej 🙂

Dodaj komentarz