Eutanazja

Jak wspomniałem przy okazji ostatniego wpisu, kolejny poświęcę tematyce odległej od spraw bieżących, choć nie ukrywam, że identyczny tytuł mógłbym wykorzystać w zupełnie innym kontekście, gdybym chciał myśleć życzeniowo.

Jak niektórzy wiedzą, właściciel i twórca tego forum „od zawsze” znany był ze swojej miłości do zwierząt, a w szczególności do kotów i psów, które od czasu przeprowadzki do domku jednorodzinnego 39 lat temu zawsze były w nim obecne i to w dużych ilościach, mimo mikroskopijnej jego powierzchni i niewielkiej działce. Jak policzyłem, było to łącznie 19 kotów i 5 psów, z czego 3 to owczarki niemieckie, a dwa to klasyczne wielorasowce. Jeszcze do środy „na stanie” były 4 koty i 2 psy, ale dziś jest już tylko jeden.

Hera, czyli nasz ostatni owczarek, odeszła z naszą pomocą w bardzo dojrzałym jak na tę rasę wieku, bo 8 marca skończyłaby 14 lat co oznacza, że żyła ponad 3 lata dłużej niż poprzednie dwa. Co prawda ostatni rok to było marne życie, bo z powodu kłopotów z kręgosłupem nie mogła już chodzić na spacery, a potem sytuacja pogorszyła się na tyle, że tylne łapy zostały praktycznie sparaliżowane i nawet ciężko jej było wyjść z domu, żeby załatwić potrzeby fizjologiczne. Dlatego zapadła ciężka decyzja o eutanazji, ale jestem pewien, że sunia nie miałaby o to pretensji, bo w sumie przeżyła u nas piękne, długie lata.

Teraz, gdy miejsce na posłaniu zajmuje tylko jej mała przyjaciółka (w podobnym wieku, bo 14 lat skończy w maju), w domu zrobiło się tak jakoś pusto i ewidentnie wyczuwają to również pozostałe zwierzaki. Sunia miała wyjątkową słabość do kotów i każdy nowy jak tylko się pojawiał, to od razu stawał się jej wielką fascynacją i nie odstępowała go na krok, przynajmniej w początkowym okresie. Gdy nastała, w domu było 5 kotów, potem niektóre odeszły, ale pojawiły się nowe i na dziś z czasów dzieciństwa Hery pozostała tylko czarno-biała Myszka (r0cznik 2009), Rysio (2012) – wielka miłość Hery z wzajemnością, Kazia ( 2015) i najmłodsza, szylkretowa Łatka (2020).

3 miesiące po tym, jak pojawiła się Hera, trochę nieoczekiwanie trafiła do nas Pestka, którą przywieźliśmy z Suwalszczyzny, ratując od niechybnej zguby jedno szczenię z całego stada. Dziewczyny od razu się zakolegowały i stały się nierozłączne, więc potrafię sobie wyobrazić co teraz czuje mała, gdy zabrakło jej przyjaciółki po 14 latach.

Myślę, że dla osób o podobnym stosunku do zwierząt jak mój, jasne jest, co czuje człowiek w takiej sytuacji, więc nie będę się już rozpisywał tylko pokażę trochę zdjęć. Mam ich tysiące, ale szczerze mówiąc nie mam dziś nastroju żeby wybierać i przybierać. Dodam więc tylko, że pierwsze to podróż Hery z hodowli do nowego domu, a ostatnie to podróż ostatnia, która czeka każdego bez wyjątku.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Bracia mniejsi, przyroda (4)
  1. Wito pisze:

    Śliczne zdjęcia – no i niezła gromadka. Widać dużo miłości

  2. Pantryjota pisze:

    Wito,

    Wznowiłem spacery z małą, co dobrze zrobi zarówno jej jak i mnie.

Dodaj komentarz