Wyobraźmy sobie…

Jarosław Kaczyński wielokrotnie raczył twierdzić o sobie, że jest człowiekiem wyższej kultury, pozował na warszawskiego (konkretnie żoliborskiego) inteligenta, co to w przeciwieństwie do grającego w nogę na podwórku Tuska jest bardziej dostojny i czcigodny. Pewnie czyta ambitne książki, wyraża się literacką polszczyzną i nigdy nie posuwa do czynów typowych dla porąbańców.

A jednak… Iluzje Polskęzbawa maja tyle wspólnego z rzeczywistością co Duda z przestrzeganiem Konstytucji i Suski z rozumem.

Czy ktoś sobie w najśmielszych fantazjach wyobraża, że Donald Tusk zwraca się do oponenta słowami „Ty zasrany gnoju”?

Czy komuś starcza wyobraźni, żeby uwierzyć, że Donald Tusk mógłby maniakalnie walić kombinerkami w szybkę chroniącą jakikolwiek napis na wiązance kwiatów (choćby taki, który oskarża L. Kaczyńskiego o katastrofę smoleńską)?

Ile trzeba by nawąchać się butaprenu, żeby uwierzyć, że Donald Tusk nazywa kogokolwiek „Mordą zdradziecką”?

Czy jakiś dziennikarz spyta wreszcie Bezzębnego, kiedy zacznie obcinać paznokcie i używać szamponu przeciwłupieżowego? Spyta, czy do roli Wodza nadaje się ktoś, komu mylą się buty?

Ja tymczasem czekam cierpliwie, kiedy wódz wystąpi w mediach ze slipami założonymi na głowę, a jego słudzy (z nazwiskami na „M”, „K” i „W”) będą wyjaśniać, że tak właśnie miało być, a wódz z gaciami (oby w miarę czystymi) na głowie to emanacja polskiego interesu, racji stanu i żoliborskiej inteligenckości.

 

P.S. Dziś przejeżdżałem ulicą Mickiewicza w Warszawie, gdzie „Wuc” ma swoją willę. Ostatnio, ledwie kilka miesięcy wcześniej, będąc tam doliczyłem się 8 funkcjonariuszy Policji. Dziś żadnego. Oto jedna z miar normalności, jaka zapanowała po 15.10 ubiegłego roku.

 

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)

Dodaj komentarz