Prezidą (akcent na „ą”)

Od kilku tygodni część komentatorów recenzuje projekt medialny gościa, który niesiony falą samozadowolenia ponoć planuje nawet kandydować na prezydenta. Dotąd znany z dokuczania ludziom (na co znajdował sporo poklasku), od jakiegoś czasu próbuje działać na poważnie, prowadzi wywiady, zaprasza znaczących gości. Celowo nie wspominam ani jego nazwiska ani nazwy owego przedsięwzięcia medialnego, bo, co zauważają przytomni dziennikarze, wszystko to wygląda na prawicową kryptopropagandę. Niby zapraszani są różni goście, ale to wywiady z Czarnkiem czy Pereirą zgarniają najwięcej wyświetleń, a prowadzący wywiady nie tylko pozwalają im gadać co tamtym się podoba, ale też pytania zadają w sposób niezwykle uniżony, ignorując fakt, że siedzą przy jednym stole z ludźmi dotkniętymi coraz szerszą infamią.

Ale to nie o tego prezidą mi chodzi. Otóż w jednym z wywiadów wystąpił sam Andrzej Duda. Podobnie jak inni goście, nie był konfrontowany z nadmiernie trudnymi kwestiami, a nawet jak padało jakieś mniej wygodne pytanie, Duda najwyraźniej wiedział, że ani wywiadujący nie chce go grillować ani widownia tego nie oczekuje.

Słuchać całości mi się nie chciało, więc właściwie miałem szczęście, że dotarłem do takiego oto pytania: co też Pan Prezydent sądzi o tym, że jest bohaterem licznych memów. Żeby pokazać, że pojawiające się w sieci sformułowanie „Wywiad na kolanach” nie jest przesadzone, przytaczam pytanie w całości:

O wielu politykach tworzy się memy, z wielu się żartuje w internecie [to żeby Duda nie poczuł się nieswojo, że tylko z niego się wyśmiewają]. Natomiast mam takie wrażenie [wrażenia, jak wiadomo, bywają mylne], że na niespotykaną wcześniej skalę teraz ten urząd prezydenta stał się troszeczkę memiczny [TROSZECZKĘ!]. Czy nie pan z tym problemu osobistego?

Duda się rozpromienił, uśmiechnął radośnie szczerbą górnych jedynek i zaczął tokować. Że on ma wobec siebie dystans, że niektóre memy są szalenie zabawne, że on wręcz podziwia inwencję ich twórców. Tu też cytat: „Niektóre memy powalają po prostu, nieraz sam do rozpuku się śmieję

Słuchałem tego zaszokowany. Dotąd byłem przekonany, że Duda nic o tych memach nie wie, że pół jego kancelarii jest zatrudnione po to, żeby go skutecznie od tej wiedzy separować. Jego narcyzm sugerował, że taka wiedza byłaby dla niego dewastująca i chłopina mógłby się załamać.

A tu, jak się okazuje, sytuacja jest zgoła inna. Duda doskonale wie, że większość Polaków się z niego naśmiewa i nic mu to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Wie, że dla mnóstwa rodaków jest cymbałem, głąbem i bęcwałem – i dobrze mu z tym. Musi zdawać sobie sprawę, że żaden z jego poprzedników, nie mówiąc już o jego odpowiednikach z innych krajów, nie jest i nie był w tak zmasowany sposób traktowany jak totalny pajac. I nie tylko nie ma z tym problemu, ale nawet się ze swoimi szydercami solidaryzuje.

Czy jest sens przypominać mu, że taka postawa przystoi postaciom typu Benny Hill albo Jaś Fasola? Że prezydentura sporego państwa to coś zupełnie innego niż bycie zadowolonym z siebie samym sobą?

Pewnie nie warto. Ten człowiek wielokrotnie pokazywał, jak mało rozumie.

 

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)

Dodaj komentarz