Obrzydliwości stało się zadość

Szczerze mówiąc, trochę mnie już zmęczyło komentowanie na bieżąco sytuacji w Polsce i wytykanie palcem rozpełzającej się obrzydliwości. Sądzę, że słowo obrzydliwość dobrze oddaje klimat stworzony przez „kohabitację” kaczyzmu i dudyzmu oraz kilku jeszcze „izmów” wśród których katolicyzm odgrywa niepoślednią rolę. Symptomatyczne jest to, że największe spustoszenia w kraju poczynili ludzie, którzy silnie identyfikują się z tą religią, a których nazwisk nie chcę tutaj wymieniać, żeby nie eskalować poczucia obrzydliwości. Dla „świętego spokoju” należałoby obecnie zdelegalizować partię PiS, a przy pierwszej nadarzającej się okazji wywalić z konstytucji na „zbity pysk” wszelkie ustępy w jakikolwiek sposób odnoszące się do kwestii religijnych oprócz preambuły,  która jednoznacznie określi Polskę jako państwo świeckie. Przypominam, że podobnie jak dzisiaj p. Leszek Miller również w swoim czasie poddawałem w wątpliwość sens istnienia u nas instytucji prezydenta choćby dlatego, że żaden z nich nie spełnił w wolnej Polsce pokładanych w nim nadziei i nie okazał się autorytetem bez skazy i wzorcem do naśladowania dla przyszłych pokoleń.  A skoro tak, to może faktycznie lepiej nie ryzykować kolejnej kompromitacji i zaoszczędzić sporo kasy na wyborach?

Jeśli zaś chodzi o „bieżączkę” to aż się boję pomyśleć co stanie się w czwartek, bo pan Kamiński po wyjściu z pierdla już się odgraża z uśmiechem na ustach, że wkrótce spotka się z Tuskiem i Hołownią. Nie chcę odbierać mu jego marzeń, ale nie sądzę, żeby którykolwiek z tych panów planował w przyszłości „wizytację” w kolejnej celi, bo zarówno premier jak i marszałek mają inne, znacznie ciekawsze i bardziej odpowiedzialne zajęcia.

Nieco wcześniej jego małżonka puszcza oczka w trakcie płomiennej „oracji oralnej’ dr Dudy, jakby nie myśląc zupełnie o tym, że przerwa w odsiadce może okazać się dość krótka i znów trzeba będzie karmić męża rurką przez nos, co odebrane zostało w niektórych kręgach jako torturowanie więźnia politycznego. Gorzej, jeśli nasze służby pod nowym kierownictwem udadzą się na przeszkolenie do kolegów ze stażem w Guantanamo czy choćby w słynnych Klewkach, które od razu kojarzą się wiadomo z kim. Wtedy karmienie przez rurkę w nosie może okazać się wręcz „pieszczotą” czego oczywiście nawet skazanym nie życzę, a tym bardziej podejrzanym, przebywającym w wydobywczym areszcie śledczym tak długo, aż im przysłowiowa rura zmięknie.

Tak czy inaczej, zanim obaj panowie powtórnie trafią tam, gdzie odsiadują swoje wyroki ich podwładni, którzy nie mieli szczęścia być bliskimi kolegami prezydenta, pewnie jeszcze sporo namącą, próbując np. dostać się na salę sejmową bez przepustek, albo głosować bez kart do głosowania. W skrajnym wypadku można sobie nawet wyobrazić sytuację, gdy próbują przedostać się na mównicę bez żadnego trybu, a marszałek Hołownia zwraca się do straży marszałkowskiej z poleceniem wyprowadzenia tych dwóch panów. Oczywiście najpierw musieliby być wpuszczeni na salę obrad i tutaj znów odpowiednie służby powinny być przygotowane na wszelkie okoliczności.

Podobno istnieje również prawna możliwość, aby obaj panowie kandydowali zarówno w wyborach samorządowych jak i do parlamentu europejskiego i kto wie, czy właśnie ta druga opcja nie jest na serio brana pod uwagę, a cała awantura medialna to tylko pic na wodę, który ma ułatwić przestępcom wyjazd z kraju na wypadek, gdyby jednak nie udało się ich ponownie „osadzić” w parlamencie. Myślę, że w Brukseli jest gdzie się napić i pociupciać niezależnie od płci, a ponieważ nie takim „personom” odbierano już immunitet, to może niech jednak jadą, bo przecież Tusk nie będzie się za nich tłumaczył.

Jeśli jednak nie zdążą, bo wcześniej dosięgnie ich karząca ręka prawa i sprawiedliwości pozbawionych obrzydliwych konotacji, to sugeruję jednak celę zbiorową, gdyż nic tak nie resocjalizuje jak kontakt z niewinnymi, których w każdym więzieniu jest multum. Niewinny zawsze zrozumie niewinnego i pocieszy jak żona, szczególnie gdy wcześniej puści się do niego oczko.

I tym nieco perwersyjnym akcentem zakończę, a jutro będzie  temat zupełnie niezwiązany z polityką, ale też bardzo smutny.

Pantryjota

 

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6), Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Wito pisze:

    Widok moralnego karła A.D. obściskującego się z autentycznie niedużym, a moralnie pukającym w dno od dołu, M.K. – OHYDA.
    O ile z trudem mieściłoby mi się w głowie ułaskawienie tych łajdaków ze względów humanitarnych (znajduje takowe tylko w przypadku M.K – alkoholizm to choroba), o tyle robienie sobie z tym draniem misia znaczy dokładnie tyle: robiłeś świństwa, niszczyłeś ludzi, mnie się to ogromnie podoba

  2. ViC-Thor pisze:

    Już mają pseudo: Więźniowie rotacyjni.

  3. Pantryjota pisze:

    Wito,

    Myślę, że to goszczenie i obściskiwanie się to może być taka nowa, katolicka tradycja.

Dodaj komentarz