Kochani,
Bywa, że oprócz pisania i komentowania na naszym forum, prowadzę też korespondencję prywatną z różnymi paniami, która inspiruje mnie, rozwija i ubogaca jak nie przymierzając seks, gdyż do seksu wszystko da się na upartego porównać, o ile ktoś nie ma oporów.
No i właśnie całkiem niedawno rozmawiałem z jedną koleżanką o wenie twórczej i zapytałem, czy ona pojawia się u niej z głębi jej jestestwa, czy (w domyśle) skądinąd zgoła. No i otrzymałem taką odpowiedź:
czasami w ogóle nie wiem, czy moje jestestwo ma jakąś głębię, czy to ja jestem głębią wszechjestestwa;)))
Przyznam się szczerze, że dała mi ta fraza sporo do myślenia i trochę nawet przez moment żałowałem, że to nie ja zadałem sam sobie to pytanie o charakterze fundamentalnym. Jest bowiem kwestią bezdyskusyjną, że fundamentalne pytania tworzą fundament naszej egzystencji, a ich brak czyni ją jałową, czyli inaczej mówiąc, do du.y.
Oczywiście bywa tak, że te pytania nie są artykułowane przez nas wprost do naszego jestestwa, tylko trafiają doń okrężną drogą i pozornie mogą wydawać się zgoła nieistotne i najczęściej tak bywa, gdy świadomość broni się przed uświadomieniem sobie istoty rzeczy tkwiących w podświadomości. Zaś nieuświadomiona świadomość może oddziaływać na danego osobnika destrukcyjnie, prowadząc np. do rozpadu osobowości.
Odnoszę czasem wrażenie, że wręcz modelowym przykładem opisywanego zjawiska jest nasz omnipotentny we własnym mniemaniu prezes, któremu zablokowały się wewnętrzne kanały przepływu informacji, być może na skutek permanentnego zatwardzenia lub innych przypadłości, charakterystycznych dla osobników niespełnionych. Oczywiście wiem, że niespełnienie równie dobrze może objawiać się pod postacią rozwolnienia, tym bardziej, jeśli w najbliższej rodzinie zdarzały się już takie przypadki. Jeśli pana Jarosława również trapią rozmyślania podobne do cytowanych powyżej, to może oznaczać, że koniec jest już bliski.
Trudno dzisiaj przewidzieć, czy będzie to koniec spektakularny jak przewrotka Ronaldo, czy raczej coś coś na kształt i podobieństwo znanego z literatury wpadnięcia kupy w wentylator, ale bez względu na fajerwerki lub ich brak, istota zjawiska tkwi w tytułowych urojeniach ksobnych, o których już jednak pisał nie będę, bo czeka mnie jeszcze umówiona wcześniej rozmowa telefoniczna w ramach prowadzonego od lat poradnictwa intymnego i nie tylko.
Tak więc życząc wszystkim dobrej nocy udaję się pod prysznic, bo nie wyobrażam sobie udzielania porad, będąc zgrzanym i spoconym po treningu.
Zaś ze względu na „hermetyczność” tego wpisu przypominam, że komentowanie nie jest obowiązkowe i w przypadku braku zainteresowania notka zostanie usunięta w niedzielę około północy.
Pantryś
Ego koleżankę rozpiera niczym nie powiem co… a to coś elekcyjnie powinno wyłącznie rozpierać w środowisku do tego przeznaczonym o wilgotności 100%
PS
Czasem mój werbalizm jest „wyuzdany”…
A pfuj…
😉
ViC-Thor,
Lepsze ego rozpierające, niż stłamszone do imentu.
Pantryjoto, dla kogo lepsze?
krawcowa,
Choćby dla Ciebie, prawda? 🙂
Pantryjota,
Moje jest w sam raz, a cudze…byleby się zmieściło 😉
krawcowa,
pozwalając sobie, że tak powiem, skomentować: – to było piękne :)!
il disinganno,
nie żartuj, nawet nie wiem o czym my tu piszemy 😉
krawcowa,
uważam, że piszemy właśnie jak najbardziej stosownie do zadanego tematu, czym zasługujemy na pochwałę, a może nawet awans…? 🙂 i nie mówię, że zaraz na prezesa 😉
il disinganno,
no to dobrze że tak uważasz, bo mnie się nawet nie chce o tym myśleć.
Jadę do Wawy się poszlajać.
Miłego weekendu 🙂
krawcowa,
To nie jeździsz już w weekendy na wiejskie dyskoteki w wiadomym celu?
Trochę się zaniepokoiłem…
il disinganno,
Tu nie ma żadnych awansów, są co najwyżej degradacje 🙂
Pantryjoto, to jest genialne! Już teraz wiem, dlaczego niektórzy są „pustostanem jestestwa”. Adoptuję powiedzenie, panią możesz brać (o ile Ci ukochana kobieta pozwoli!).
Kfiatushek,
Jak bym chciał każdą brać, to sama rozumiesz…
Drogi, wiesz że dzwony biją, tylko nie wiesz w którym kościele 🙁
W życiu na wiejskiej dyskotece nie byłam 🙁
I …o mnie się nie martw, a sobie radę dam!