Z okazji zbliżającej się miesięcznicy, podobno ostatniej, chciałbym zasugerować komisji sejmowej pana Antoniego, aby zapoznała się z tym materiałem:
Mieszkańcy rosyjskiej wsi Primorje pod Władywostokiem włamali się do magazynu i ukradli pudełko czegoś, co wyglądało jak parówki. Mężczyźni po konsumpcji poczuli się źle. Okazało się, że to były… materiały wybuchowe.
Na koniec mam sugestię dla projektantów pomnika Wielkiego Lecha, aby włożyli mu w rękę symboliczną parówkę, która na wieki wieków przypominać będzie, że robi się je nie tylko z papieru toaletowego. Można by też otworzyć kiosk z parówkami obok tego schodkowego pomnika i wręczać taką parówkę każdemu, kto zdecyduje się skoczyć z jego wierzchołka w dół, oczywiście na główkę.
Pantryjota
Mogłaby to być nawet ostatnia paróweczka pewnego hrabiego, jako symbol odszczekiwania się prześladowcom 😉
Już teraz rozumiem powiedzenie o kimś: ma wybuchowy charakter. Nie można by tak tych parówek pewnemu panu na śniadanie zaserwować (na zimno ma się rozumieć), albo na kolację z musztardą, ketchupem lub ogóreczkiem kiszonym?
PS:
WSZELKIE PODOBIEŃSTWO DO OSÓB I ZDARZEŃ JEST PRZYPADKOWE. IMIONA I NAZWISKA SĄ FIKCYJNE. WSZELKA ZBIEŻNOŚĆ JEST PRZYPADKOWA. WSZELKIE. PRZEDSTAWIONE ZDARZENIA I OSOBY SĄ FIKCYJNE.
il disinganno,
Barry Kenta.
„Mam musztardę”.
Kfiatushek,
„Przecież to jest kot! Zawsze ucieknie na drzewo!”
ViC-Thor,
A prezes dzisiaj wypowiedział słynną frazę „nie lękajcie się” i aż dziw, że nie dodał nic więcej, a przecież aż się prosiło.
Pantryjota,
Najważniejszy koment dałem przed chwilą.
Parówki mają wiele wspólnego z parą, czyli z mgłą.
Od razu wszystko staje się jasne!
Te parówki Pantryjoto przypomniały mi czasy słusznie minione, chyba stan wojenny, impreza była mocno zakrapiana i z braku popielniczki część gości gasiło papierosy w puszce sardynek…nad ranem żona mojego kolegi te sardynki zjadła 😉
Można? Można!
krawcowa,
To dla mnie czysta abstrakcja, bo nigdy nie uczestniczyłem w mocno zakrapianych imprezach.
Pantryjota,
Ludzie jakoś musieli sobie radzić, żeby nie targnąć się na linę, to były okropne, beznadziejne czasy i właśnie wracają 🙁
krawcowa,
Mam nadzieję, że nie rozpijesz się przez Kaczora, że nie wspomnę o czymś gorszym.
Nie Pantryjoto, teraz nie …nie rozpiję 🙂
Nie wiem co mogłoby być gorsze, ale też nie 🙂
krawcowa,
Gorszy mógłby być promiskuityzm na bazie nietrzeźwości, no ale skoro nie, to nie 🙂
Pantryjota,
Co Ty mi już drugi raz imputujesz…powinieneś wiedzieć, że selekcja jest bardzo staranna 😛
krawcowa,
No tak, bo albo oni Ciebie wybierają, albo Ty ich
Inaczej się selekcjonować nie da.
Pantryjoto,
jednak nie rozumiesz, ale to nie pierwszy raz 🙂
Chyba przekonałeś się nie raz na swojej skórze, że Ty to sobie możesz wybierać, jak nie zostaniesz wybrany…to kicha z tego 🙁
krawcowa,
Jeszcze trochę, a zacznę się do Ciebie zwracać per „Krawcowo”
Pantryjoto, możesz 🙂
Krawcowo,
Dobrej nocy i uważaj na kleszcze.
Pantryjota
Pantryjota,
Oj, coś moze byc dluzsza przerwa…
Poręczy nie było, więc się bał dojść. Do celu. Chyba niewprawiony? Nic dziwnego, długie lata ascetyzmu. Politycznego.
Ależ cisza tu dzisiaj…
krawcowa,
to ja tylko nieśmiało dodam, że z pełnym zrozumieniem przeczytałam o zakrapianej imprezie i tym, co po niej. Jako matka dwudziestoletniego studenta medycyny nie takie historie słyszałam…
Podziwiam Cię też za dokonanie wewnętrznej przemiany, którą opisałaś pod inną notką (o ile to przemiana, bo może raczej przebudzenie/dojrzenie czy jakzwałtakzwał) i mam nadzieję, że nastąpi dalszy ciąg naszej znajomości, choć trochę się różnimy :)))
il disinganno,
dzięki, chyba Ty jedna mnie rozumiesz…
Zapewne się różnimy, jak wszyscy. Nie mogłabym powiedzieć czy bardzo czy mało, bo już wyrosłam z pochopnych sądów, można tylko domniemywać 😉
Co do przemiany, zastanawiam się, czy faktycznie można się zmienić, czy raczej obudzić coś w sobie, co było, tyle, ze w uśpieniu.
Ja cały czas się zmieniam, i nawet jestem juz tym zmęczona, ale nie umiem inaczej 🙂
A Ty ?
il disinganno,
ja wcale nad sobą nie pracuję, przemiana dzieje się bez mojej woli, tylko dlatego, ze wciąż żyję:)
Lubić siebie to za mało, trzeba się kochać!
Serdeczne uściski dla Babci 🙂
krawcowa,
ups, chyba zginął komentarz na który odpowiedziałam 🙁
krawcowa,
moja babcia (90+) do dziś pracuje nad sobą, o czym informuje mnie przy każdej okazji, a że umysł ma sprawny i jasny, to nie mam powodu jej nie wierzyć. Więc próbować można długo 🙂
Ja też się jednak zastanawiam, podobnie jak Ty, czy do wnętrza można sobie coś tak całkiem nowego wrzucić, w celu hodowli i pielęgnacji, czy raczej tylko oskrobywać je z ewentualnych zmurszałych naleciałości…
Tak czy siak, i tu się zgadzamy, polubienie siebie jest kluczowe 🙂 Tylko każdy używa innej pompki ;)))
il disinganno,
trochę go skróciłam w celu uproszczenia i niezanudzania:) ale sens ten sam!
krawcowa,
no przemianą bez woli to mnie zaskoczyłaś. Chętnie o tym pogadam, bo ludzkie różnosci wnętrzarskie niezwykle mnie interesują, ale może nie tutaj…?
il disinganno,
e tam, wystarczy miec oczy szeroko otwarte, interesować się i dziwić 🙂
Pantryś na prośbę ułatwia kontakt, mailowy 😉
Mogę się wtrącić? Przepraszam, że ja tak w trybie nieproszonym… Nieprawdą jest, że nasz system nerwowy, a więc i mózg, nie rozwija się po osiągnięciu dojrzałości. Tak naprawdę, to mózg ludzki się odradza! Co roku w hipokampie (rogu Ammona) odnawia się ponad 3% komórek. Zatem człowiek uczy się do śmierci, bo hipokamp odpowiedzialny jest za zapamiętywanie i kojarzenie. Ludzie używający mózgu wolniej starzeją się mentalnie.
Kfiatushek,
to pewnie dlatego właśnie moja mama każe babci codziennie układać puzzle z drobnych elementów i czytać książki:) A babcia się denerwuje, bo woli TVN24…;)
Ale czy sprawnie funkcjonujący mózg gwarantuje chęć pracy nad sobą? W sensie emocjonalnym?
Kfiatushek,
a czy tu padło stwierdzenie, że mózg się nie odradza?
W ogóle, ludzie używający mózgu są fajniejsi 😉
krawcowa,
to ja też dopytam: dziwienie się i interesowanie zakłada jednak przecież jakąś wolę? Chyba, że reakcje osoby dziwiącej się i interesującej na efekty zadziwienia zachodzą już poza kontrolą…
il disinganno,
pisząc interesować i dziwić, miałam na myśli raczej otwartość i wewnętrzną zgodę na zauważanie. Jeśli otwierasz oczy, godzisz się na to, że coś zobaczysz.
Jak jesteś taka dosadna, to otwarcie oczu też wymaga woli, ale chyba nie o to nam chodzi w tej rozmowie?
krawcowa,
wszystko rozumiem i dopytuję zupełnie serio, bo wydaje mi się niemożliwe, aby zmiany we wnętrzu mogły zachodzić bez użycia woli, wyłącznie poprzez mimochodem następujące korekty bądź nowe ścieżki reagowania. A już zmiana samooceny jest w moim pojęciu wybitnie świadomym procesem. Naprawdę jestem ciekawa Twoich opinii i wyjaśnienia, i chętnie przeniosę rozmowę na priv, jeśli tylko masz ochotę 🙂
il disinganno,
Jeśli można:
„bo wydaje mi się niemożliwe, aby zmiany we wnętrzu mogły zachodzić bez użycia woli, wyłącznie poprzez mimochodem następujące korekty bądź nowe ścieżki reagowania”
Ależ jak najbardziej jest to możliwe i nawet stosunkowo często spotykane.
I to tyle i więcej się nie wtrącam 🙂
Pantryjota,
ależ wtrącaj. A ja muszę w takim razie przepracować temat, bo wychodzi na to, że moje osobiste wnętrze jest jakieś nadświadomie zbudowane, co może wynikać z faktu bycia przez nie głębią wszechjestestwa oraz z faktu posiadania przeze mnie pompki w najlepszym z możliwych gatunku ;)))
il disinganno,
Wolę być jednak w tym wypadku niemym czytaczem, a wnioski i tak wyciągnę 🙂
il disinganno,
wydaje mi się, ze przeceniasz rolę ,,woli”
oczywiście, możemy prywatnie, zapytaj Pantrysia, a on na moją prośbę na pewno poda mój adres mailowy.
Wydaje mi się jednak, że każdy ma swoją ścieżkę i sam musi ją odnaleźć.
Sprawnie pracujący mózg to podstawa, a osiągnie to tylko osoba pracująca nad sobą. Nie przypuszczam, żeby TVN pomagał w treningu umysłowym.
….Co do przemiany, zastanawiam się, czy faktycznie można się zmienić, czy raczej obudzić coś w sobie, co było, tyle, ze w uśpieniu…. to cytat z Twojego postu: 11/04/2018 20:22 o 20:22, który twórczo i naukowo rozwinęłam.
Kfiatushek,
dziękuję za rozwinięcie naukowe, ponieważ z nauką mi nie po drodze.
Zastanawia mnie tylko, czy badania dotyczyły tylko odradzającego się mózgu, czy uwzględniały również ubytki następujące na skutek starzenia czy choroby i np, powstające dziury jak u mojego ojca. Co z tego, że 3 % mu się odradzało, jak 5 % umierało, i tak bilans był ujemny, co skutkowało tym, że jak wychodził z psem na spacer czy do sklepu, miał w kieszeni kartkę z adresem, na wypadek, gdyby zapomniał drogi do domu …