Gdy czytam takie wiadomości:
Przy trasie S8 na obwodnicy Radzymina, na wjeździe do Warszawy, ma stanąć ośmiometrowa statua Matki Bożej Łaskawej. W ten sposób diecezja warszawsko-praska chce upamiętnić stulecie bitwy warszawskiej 1920 roku
to od razu nasuwa mi się pomysł, który winien zyskać poklask określonych środowisk.
Otóż sugeruję, aby połączyć te dwa monumenty i ustawić Matkę Boską na łuku. Być może będzie to pierwszy na świecie łuk na obwodnicy, a jeśli „doposaży się” go w Maryję, zawsze dziewicę, to na długie lata Polska będzie dzierżyła prymat w zakresie patologii katopatriotycznej. Co prawda można by też umieścić ją w środku, ale tylko wtedy, gdyby łuk nie pełnił funkcji komunikacyjnej, jakże powszechnej w przypadku wielu znanych łuków. Matka B. ustawiona na czubku łuku, będzie miała znacznie szerszy i dalszy punkt widzenia, a dodatkowo zabezpieczy ją to przed ewentualnymi atakami różnych lewaków i innych czubków, którzy za nic sobie mają fakt, że gdyby nie Ona, marny byłby nasz los. Zaletą takiego rozwiązania jest również to, że oszczędzi się w ten sposób na postumencie, których koszty bywają bardzo wysokie, o czym świadczy choćby przypadek Statui Wolności w N.Y. Gdyby nie zbiórka ogłoszona przez niejakiego Pulitzera, ten dar narodu francuskiego dla amerykańskiego być może nigdy by nie stanął tam, gdzie teraz stoi. Oczywiście w przypadku realizacji mojego pomysłu, nie można zaniedbać kwestii instalacji odgromowej i zatrudnienia sokolników, którzy zajmowaliby się odpędzaniem ptactwa, gdyż nic tak nie psuje dobrego wrażenia, jak guano na łuku, a już tym bardziej, na triumfalnym. No i rzecz jasna, łuk winien być bobroodporny.
Z ten pomysł będę chciał uzyskać symboliczne wynagrodzenie w wysokości 1% kosztów całości przedsięwzięcia i warunkiem jest, aby na dole łuku, po obu jego stronach, przymocowane zostały tabliczki z informacją, że pomysłodawcą jest prawdziwy Pantryjota.
Pantryjota
Żołnierze robili za statystów. Ruskich rozgromiła MB i Skorupka. Katabasy mają nas za debili.
Na szczycie monumentu należałoby zainstalować jakoś (może ukryte w aureoli?) przekaźniki radia i telewizji Toruńskiego Radiopiernika. Choć w sumie, gdyby ukryć też przekaźniki operatorów komórkowych, całe przedsięwzięcie mogłoby okazać się całkiem zyskowne. Montaż takich urządzeń na wieżach kościelnych to już właściwie norma. Złośliwie bym powiedział, że kupcy w świątyni, którzy tak rzekomo zirytowali Jezusa, to małe miki w porównaniu z biznesami, jakie kręcą proboszczowie. Ale powiem inaczej: przekaźnik telefonii na wieży kościelnej to największa korzyść ze wzniesienia takiego budynku. O ile nie jedyna.
Mój dziadek, który dostał Virtuti za 1920r, jakoś nic nie wspominał o udziale Matki Boskiej w walkach, choć był osobą wierzącą.
Pantryjota,
Hmm, może Twój zacny Dziadek, miał demencję jak Ci to opowiadał…i mu się zwyczajnie ZAPOMNIAŁO! O!;)