Facebook, czyli szatańskie narzędzie wielkiego, żydowskiego brata.

Szanowni,

Ci, którzy mnie znają wiedzą, jaki mam stosunek do tzw. mediów społecznościowych i nigdy nie ukrywałem, że jest to stosunek więcej niż chłodny. Od zawsze powtarzałem, że za co najmniej dziwaczne uważam publiczne obnażanie się i demonstrowanie całemu światu wszystkiego tego, co dla normalnego człowieka jest sprawą jeśli nie intymną, to co najmniej osobistą. Twierdziłem również, że skoro twórcy i właściciele takich mediów stanowią elitę finansową świata, to skądś te pieniądze muszą do nich trafiać i oczywiste jest, że cały biznes opiera się na docieraniu reklamodawców do osób, które czasem nie zdają sobie z tego nawet sprawy. I nagle wybuchła teraz dość zabawna dla mnie „afera”, bo okazało się, że Facebook wie o swoich u użytkownikach więcej, niż to się mogło przyśnić Orwellowi w najczarniejszych snach. Mało tego, że Zuckerberg wie, to jeszcze udostępniał te dane dziesiątkom jeśli nie setkom firm zewnętrznych i teraz, gdy te dane kilku milardów ludzi już dawno wyciekły, ogłasza, że kończy z takim praktykami, łaskawca jeden:

https://next.gazeta.pl/next/56,151243,23234543,facebook-przyznaje-dane-wiekszosci-uzytkownikow-mogly-zostac.html#A_BoxOpImg1

Podobnie działa Google, gdzie wiele osób ma pozakładane konta mailowe i beztrosko z nich korzysta, choć przecież można mieć tam konto (a nawet czasem trzeba, aby uruchomić niektóre usługi) ale w ogóle z niego nie korzystać jako konta poczty i nie kojarzyć go z niczym, co może powodować wyciek danych. Owczy pęd do „zaistnienia” w mediach społecznościowych powoduje, że pojęcie „globalnej wioski” nabiera zupełnie innego wymiaru i perspektywy są przerażające, o ile ktoś nie postawi temu tamy.  Pewnie powstało już wiele prac naukowych w dziedzinie socjologii, psychologii i nauk pokrewnych, które próbują odnieść się do tego „owczego pędu” który ogarnął prawie cały świat, ale na szczęście są jeszcze ludzie, którzy potrafią zdobyć się na odpowiedni dystans i nie ulegają presji otumanionego tłumu.

Do takich osób zalicza się niżej podpisany, który teraz przypomni fragment pożegnalnej notki zamieszczonej na pewnym salonie w momencie, gdy ten wprowadził regułę, że aby tam pisać, należy mieć konto na F/B:

Szanowna Pani,

Pomysł, że komentować na Salonie można będzie wyłącznie przez F/B, jest najgorszym pomysłem na jaki mogła Pani wpaść jako szefowa tego miejsca, a jednocześnie najlepszym, żeby doprowadzić salon do całkowitego upadku.
Nigdy w życiu nie posiadałem żadnych kont na serwisach społecznościowych, podobnie jak wielu moich piszących i niepiszących znajomych. Ci, którzy mnie czytali, znają moją opinię o tych mediach i nie sądzę, żeby cokolwiek mogło ją w przyszłości zmienić, a jeśli nawet, to raczej tylko na gorsze.

całość tutaj:
https://www.salon24.pl/u/analityk/742630,list-otwarty-do-pani-bogny-janke

Co prawda  salon dość szybko wycofał się z tego pomysłu, ale ferment był niemal nie do opisania.

Na szczęście portal Pantryjota.pl nie jest powiązany z żadnym medium, nie tylko społecznościowym, nie gromadzi żadnych danych swoich użytkowników i siłą rzeczy nie da się stąd wyciągnąć niczego, co potem mogłoby być wykorzystane niecnie i bez czyjejś wiedzy. Oczywiście nie dotyczy to informacji przekazywanych przez autorów i komentatorów w ich wpisach, więc jeśli np. blogerka informuje, że jej kochanek lubi jej krągłości, to robi to świadomie i wyłącznie na własną odpowiedzialność, a ja oczywiście nie mam nic przeciwko temu, a wręcz przeciwnie czasem 🙂

Kończę już, bo żona woła na śniadanie, a i gazetkę trzeba choć z grubsza przeczytać, skoro się ją kupuje codziennie, wspierając upadającego Michnika. Jeśli pojawi się wena, to może coś jeszcze dopiszę po śniadaniu, a jeśli się nie pojawią komentarze, to każdy wie, jaki los czeka notkę za 2 dni.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. ViC-Thor pisze:

    Hehehehe
    ….

    Dawno temu wielokrotnie pisałem takie zdanie:”facebook to narzędzie Szatana!”

    Ależ teraz jestem z siebie zadowolony…

    🙂

  2. ViC-Thor pisze:

    Mniejszym sztankiem, takim minimini – czyli Dybukiem jest
    system android w/na każdym smartfonie.

  3. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    To prawda, ale też można tego Androida trochę poskromić we własnym zakresie.

  4. Kfiatushek pisze:

    Kocham moją komórkę, bez niej nie znam numeru telefonu do domu. Serio! Mam tu i kalendarz, aparat fotograficzny i zestaw ulubionych dowcipów. Facebooka może nie być, twittera nie znam, nie jadłam, bez maili będzie słabo z zamówieniami. W sumie IT to pozytywna rzecz.

Dodaj komentarz