K

Moi drodzy, jeśli chodzi o literę K, to moje zbiory muzyczne w zakresie mało znanych kapel przedstawiają się bardzo skromnie, żeby nie powiedzieć dosadniej. Dlatego tytuł też jest „minimalistyczny” i z góry przepraszam tych z Państwa, którzy sądzili, że wpis będzie o Kaczyńskim, bo wiem, że niektórym K z jednym kojarzy się nieuchronnie, podobnie jak D z Du.ą, bo dożyliśmy czasów, gdy powoli wychodzi z użycia określenie kaczy kuper, wypierane nieuchronnie przez kaczą du.ę, co dla zoologii i tak jest bez znaczenia, podobnie jak dla zoofilów.

No ale wracajmy do ubogich zbiorów, gdyż data 22 zobowiązuje. Oto więc pierwszy zespół, wówczas z NRF :

Nagrali sporo płyt i wcale nie brzmią jak niemiecka kapela, o ile jest coś takiego jak „niemieckie brzmienie” w muzyce rockowej. Chyba nie wyglądali też jak Niemcy, choć „nordyckość” można definiować zapewne na różne sposoby:

A 3 lata wcześniej ukazała się w Ameryce taka płyta:

Nagrali 1 album i zagrali 12 koncertów, co nie wydaje się szczególnie imponujące, ale może nie chcieli nikomu imponować, tylko po prostu czuli potrzebę grania, jak dajmy na to ja odczuwam czasem potrzebę pisania, a Kaczyński prezesowania.

A teraz przenosimy się do Szwajcarii, skąd pochodzi zespół, który nagrał swoją pierwszą płytę w 1969 roku. Co prawda 2 członków kapeli było Anglikami, ale to tylko wzmacnia siłę przekazu i sprawia, że w tym przypadku trudno mówić o „krautrocku”.

To bardzo dobra kapela, która nagrała 5 płyt i każda warta jest wysłuchania, a ja pokażę jeszcze jak wyglądali na żywo:

Niby takie zwykłe „plumkanie” ale gitarka całkiem ładna i słucha się tego z przyjemnością.

A na koniec coś w klimacie „jazz-rockowym”, moim zdaniem całkiem niekiepskie, choć też niemieckie :

I jeszcze Kraan na żywo, wiele lat potem:

2

Nie mam pojęcia dlaczego w moich zbiorach litera k gromadzi głównie zespoły niemieckie, ale to być może dlatego, że w niemieckim jest więcej  słów na k,  które nadawałyby się na nazwę dla kapeli, niż np w języku angielskim.

Ja zaś przed chwilą wróciłem z koncertu Perfectu, który po raz pierwszy zagrał w naszym mieście i w dodatku była to impreza z wolnym wstępem. Może coś o tym jutro napiszę, jak znajdę motywację, a teraz muszę jeszcze pozmywać, bo nie zdążyłem po obiedzie i po śniadaniu też nie, więc trochę się tego nazbierało, tym bardziej, że miałem gościa w postaci koleżanki, która co prawda przyjechała na koncert, ale nakarmiona też została, choć już na noc zostać nie chciała.

Pantryś

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Kultura i sztuki wszelakie (2)
  1. Protest-antka pisze:

    Uważam, że Krokodil jest bardzo dobry, pod każdym względem, muzycznym, wokalnym- bardzo fajny głos solisty, gitarowe solówki- miłe dla ucha, oczywiście ucho niewprawne, więc nie czuje się upoważnione do wydawania opinii.
    Wierszem piszesz Gospodarzu… 🙂

  2. Protest-antka pisze:

    zapomniałabym- solista Kin Ping bardzo przypomina mi Wiadomo Kogo ze zdjęcie z długimi włosami , sprzed lat 🙂

  3. Pantryjota pisze:

    Protest-antka,

    Zgadzam się do co Krokodila.
    Ale nie zasypiam gruszek w popiele i dziś Żabi Bóbr 🙂

  4. Pantryjota pisze:

    Protest-antka,

    Może tutaj nie znajdziesz żadnych podobieństw:

Dodaj komentarz