Karpe Diem

Przyznam się Państwu, że nie przepadam za świętami. Nie tylko tymi najbliższymi, ale w ogóle. Z oczywistych względów nie ekscytuje mnie porównywanie Bożego Narodzenia ze świętami Wielkiej Nocy, że nie wspomnę o Zielonych Świątkach, czy Trzech Króli.

Tak się jakoś składa, że większość naszych świąt ma charakter religijny, choć oczywiście obchodzą je również ludzie świeccy, w ramach kultywowania starych tradycji.

Jedną z nich, związaną właśnie z Wigilią, jest konsumpcja ryb, w tym nieszczęsnych karpi, które najpierw się  przez dłuższy czas hoduje, a potem albo kupuje żywe i trzyma do ostatniej chwili w wannie, albo niesie w torbie do domu półżywe, licząc na to, ze po drodze zejdą. W niektórych rodzinach dzieci od małego doświadczają traumy związanej w faktem, że ktoś z dorosłych musi w pewnym momencie udać się do  łazienki i karpia zabić. Inne znów cieszą się, że przez jakiś czas nie muszą się kąpać, gdyż wanna zajęta jest przez pływającą rybę.

Ciemny lud wciąż przejawia atawistyczną potrzebę zakupu karpia i jak się okazuje, nawet dziś dochodzi do dantejskich scen w marketach, które owe karpie sprzedają :

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17161914,_Ludzie__po_7_bierze_i_pakuje_____zaraz_zabija_tutaj__.html#BoxSlotIMT

Osobiście wolałem już boje toczone o papier toaletowy, którego brakowało kiedyś tak, jak dziś nie brakuje karpia. Obok mnie w swoim czasie były stawy rybne, nad którymi pieczę sprawowała PAN, w ramach prowadzonego niedaleko ośrodka badawczego. Potem stawy wykupił jakiś prywaciarz, ale chyba nie za bardzo mu ten interes idzie, bo tylko w niektórych jest woda i ryby. Ale jakoś mnie to nie martwi, a wręcz przeciwnie.

Tereny są piękne, więc chętnie spaceruję tam z moimi suniami, które specjalnie rybami się nie interesują. Chyba, że jakaś leży na brzegu i cuchnie. Mój nieżyjący już pies o imieniu Hiro, uwielbiał tarzać się w takiej padlinie, ale sukom jakoś nie przychodzi to na szczęście do głowy.

I tym optymistycznym akcentem kończę i na koniec zapraszam do obejrzenia kilku fotek, przedstawiających owe miejsca.

Panrtyjota, choć nie w kwestii karpia.

 

cienisty kaczuszki i zachodzące słońce Koka - poprzednia sunia mamy też bobry miejsca podmokłe niech stanie się woda ptaki nad stawami Staw bez wody Staw Zalesie G. Stawy wymagają tamy zimową porą

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Lukasuwka pisze:

    lubię choinkowy czas, może dlatego, że uwielbiam piec pierniczki? ach, ten zapach…moja choinka obwieszona jest nimi oraz orzechami i jabłkami. taką choinkę pamiętam z dzieciństwa i taką mam u siebie, pomarańcze napchane goździkami i barszcz z uszkiem,
    nie kupuję żywego karpia i jest mi z tym całkiem dobrze,

    wiesz? masz piękne tereny spacerowe,

  2. Pantryjota pisze:

    U mnie za choinę robi od lat drzewko szczęścia.
    A co do terenów, to są dostępne dla każdego.

  3. McQuriosum pisze:

    Piszesz, Drogi Pantrysiu, że to Horacym zainspirowałem Cię do opisania krótkich karpich żywotów, lecz tak na prawdę, to między naszymi ośrodkami nerwowymi nastąpił jednostronny, niewytłumaczalny i niechciany przepływ informacji, czyli mówiąc krótko: zhakowałeś moją biologiczną centralną bazę danych i wykradłeś mi Temat na kolejny wpis. Tematem były oczywiście karpie, ale nie takie zwykłe, lecz benedyktyńsko- królewskie karpie omodlone z podkrakowskich Staniątek, słynące ze swej dobrości na Niepołomice i okolicę.
    Skoroś jednak Ty napisał coś o karpiach, to ja już nie będę, bo uznałem, ze dwa karpie w wigilijny barszcz to zbyt dużo, chyba, że kogoś zaintryguje ta dobrość omodlonego karpia…;-)
    Fajne zdjęcia, , ja mam w okolicy kilkaset a może nawet kilka tysięcy hektarów takich stawów, to znam klimat takich miejsc. Jako nieamator karpiny ( to takie mięso z karpia a nie drewno części podziemnej drzewa wraz z pniakiem pozostałym po ścięciu ) jedynie to, oraz niesamowite ilości ptaków przelatujące czasami nad moim domem, jest korzyścią wynikającą z pobliża takich stawów.

  4. McQuriosum pisze:

    ps
    fajny grubosz choinkowy.

  5. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    Ty to masz szczęścia na wiele lat, takiego drzewka jeszcze nie widziałam :))

  6. Lukasuwka pisze:

    McQuriosum,

    dobroć omodlonego karpia?
    jestem zaintrygowana, bo nie mam zielonego ani też bladego pojęcia o czym prawisz?
    może to jakiś przepis na nalewkę z łuski wigilijnego karpionka?
    nie daj się prosić, odsłoń rąbek tajemnicy :)))

  7. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Uważam, że jedna notka drugiej nie wyklucza.
    Pozostawiam Ci wolną rękę :))

  8. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    Właśnie sprawdziłem, że to fotka sprzed dobrych kilku lat. Obecnie drzewko trochę urosło. A ma już dzieci spore, bo ma ok 30 lat. Dostało większą donicę, ale większych już nie ma.

  9. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    wnioskuję z tego, że potrafisz pielęgnować swoje szczęście :))

  10. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    Wniosek niby logiczny, choć niekoniecznie uprawniony w tym przypadku.

  11. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    cóż…u mnie nie utrzyma się nawet zielistka :((

  12. Pantryjota pisze:

    Zła aura ?
    Współczuję.

    To róża dla Ciebie, z mojego maleńkiego ogródka.

  13. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    śliczna. dzięki

  14. Samuela pisze:

    Święta Wigilijne nie są takie marne, a mogą być O.K. na wskroś, gdyż można sobie ze zwierzętami uciąć pogawędkę. Karpie łowione na wędkę też miałyby coś do powiedzenia, ale z jakiegoś powodu Polacy preferują niedopuszczanie ich do głosu i nie jest im dane cieszyć się z narodzin Dzieciny.

  15. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Powiedzmy sobie wprost : Bóbr mógłby bardziej zadbać o los karpi.

  16. McQuriosum pisze:

    Lukasuwka,

    Postaram sie coś napisać na ten temat i zaspokoić Twą ciekawość.:-)

  17. McQuriosum pisze:

    Pantryjota,

    Bóbr tak chciał i trzeba się z tym pogodzić!

  18. McQuriosum pisze:

    Mówisz i masz: jest notka o smażonym omodlonym karpiu i co z tego wynikło…;-)

Dodaj komentarz